Reklama

Walka Pudzianowski vs Chalidow potwierdzona! Legendy powalczą na KSW 77

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

05 października 2022, 14:11 • 4 min czytania 22 komentarzy

Ależ bombę odpaliła dziś KSW. Federacja oficjalnie potwierdziła, że podczas grudniowej edycji gali, oznaczonej numerem 77, naprzeciwko siebie staną dwie największe legendy Konfrontacji Sztuk Walki. Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Mamedem Chalidowem. Obaj najlepsze lata mają już za sobą, ale ich starcie nadal można traktować w kategorii prawdziwego hitu na polskiej scenie MMA. Choć nie ma co się oszukiwać, że jest to hit głównie medialny.

Walka Pudzianowski vs Chalidow potwierdzona! Legendy powalczą na KSW 77

Ale wiecie co? Zupełnie nam to nie przeszkadza, bo pojedynek zaplanowany na 17 grudnia to freak fight w starym, dobrym stylu. W końcu zanim określeniem „freak fight” zawładnęły występy w klatach youtuberów czy innych celebrytów prosto z Instagrama, tym właśnie były szalone walki – że tak pozwolimy sobie spolszczyć tę angielską nazwę.

W czasach, które z dzisiejszej perspektywy wydają się prehistorią MMA, popularna była koncepcja stworzenia na ringu lub w klatce widowiska, polegającego na konfrontacji zawodników różnych kategorii wagowych lub zupełnie innych sztuk walki. Walory czysto sportowe schodziły na dalszy plan, choć w dalszym ciągu były w tym wszystkim obecne. Ale ciekawość czy powiedzenie „nie siła, lecz technika czyni z ciebie zawodnika” ma zastosowanie w praktyce, doprowadzała do pojedynków, w których o wiele mniejsi, ale za to szybsi i lepsi technicznie wojownicy mierzyli się z prawdziwymi górami mięśni. Starcie Mameda z Pudzillą to pod tym względem klasyka gatunku.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie odmawiamy obu zawodnikom klasy sportowej. Mamed Chalidow był, jest i będzie legendą MMA w Polsce. Nawet jeżeli 42-letni Czeczen z polskim paszportem przegrał ostatnie cztery z pięciu pojedynków. Z czego ten ostatni bardzo brutalnie, gdyż podczas KSW 65 znokautował go Roberto Soldić. 17 grudnia, czyli wtedy kiedy Chalidow wyjdzie do klatki z Pudzianem, od tamtej walki minie rok bez jednego dnia.

Reklama

Z kolei bez Pudziana MMA w Polsce nie byłoby tym, czym jest obecnie. Owszem, w przeciwieństwie do Mameda, Mariusz Pudzianowski nigdy nie był wybitnym zawodnikiem. Ale medialnie wzniósł w Polsce na wyższy poziom zarówno KSW jak i w ogóle zainteresowanie mieszanymi sztukami walki. Trudno też nie docenić konsekwencji i wytrwałości Pudziana, który przecież siedzi w tym biznesie od 2009 roku. I wciąż potrafi przyciągnąć na trybuny czy przed ekrany telewizorów masę fanów.

Dla Pudzianowskiego występ z Chalidowem może stanowić powtórkę z rozrywki. Pod koniec maja 45-latek wyszedł do klatki z Michałem Materlą. Wówczas środowisko MMA w Polsce nie dawało wielu szans byłemu strongmanowi. Wszyscy widzieli przewagę w technice, szybkości oraz wytrzymałości Materli. Tymczasem Pudzian zgasił Materli światło potężnym podbródkowym. Po pojedynku nie szczędził gorzkich i szczerych słów pod adresem swoich krytyków.

Wtedy też pojawił się pomysł, że Materlę w klatce może pomścić nie kto inny, jak Mamed Chalidow, gdyż obu zawodników łączy wieloletnia przyjaźń.

Na gorąco po walce z Materlą, Pudzianowski tak podchodził potencjalnej walki z Chalidowem: – Żeby wyjść do Mameda Chalidowa, to muszę dużo, dużo potrenować. Na dzień dzisiejszy to ja mogę za Mamedem torby nosić. Ale ten dzisiejszy podbródkowy to nie był przypadek. Ja cały czas ten boks szlifuję, szlifuję. Technikiem dobrym nie będę. Wszyscy się śmieją. Ja boksować nie umiem, ale powalić potrafię. Mistrzem zapasów nie jestem, ale wywrócić potrafię. Z dobrymi zawodnikami w parterze też sobie dawałem radę. Nie jestem mistrzem w żadnej z tych dziedzin, ale we wszystkich mogę się odnaleźć.

Reklama

Jak widać, po kilku miesiącach Pudzian zmienił zdanie i dał się nakłonić na starcie z Chalidowem. I dobrze, bo kariery obu zawodników mają się już ku końcowi. To ostatni moment, by zobaczyć ich razem nie tylko podczas jednej gali, ale po prostu – w jednym pojedynku. Czy Pudzianowski ponownie uciszy głosy ekspertów i wygra ze znacznie bardziej renomowanym rywalem? A może jednak Mamed Chalidow, dla którego może być to ostatnia walka w karierze, pożegna się z publicznością zwycięstwem? O tym przekonamy się 17 grudnia w gliwickiej Arenie.

Fot. Newspix

CZYTAJ WIĘCEJ O MMA:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
10
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Inne sporty

MMA

Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC

Szymon Szczepanik
2
Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC
MMA

Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Bartek Wylęgała
51
Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Komentarze

22 komentarzy

Loading...