Reklama

Co wiemy i co dalej? Rozliczenie debiutanckiego sezonu Jeremy’ego Sochana

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

12 kwietnia 2023, 16:26 • 8 min czytania 11 komentarzy

Koszykarze, którzy trafiają do NBA z 9. numerem draftu, nie zawsze robią spektakularne kariery. Ba, nieraz okazują się kompletnymi niewypałami. Pierwszy sezon Jeremy’ego Sochana w NBA pokazał już jednak, że z Polaka będą ludzie. A co tylko buduje ekscytację – tak naprawdę cały czas trudno prognozować, jak wysoko sięga potencjał naszego koszykarza. Pewne jest tylko, że wysoko.

Co wiemy i co dalej? Rozliczenie debiutanckiego sezonu Jeremy’ego Sochana

Zazwyczaj po kilkudziesięciu meczach dostajemy obraz tego, jakim zawodnikiem przez resztę kariery może być dany gracz. Jeśli od początku kompletnie nie radzi sobie w NBA, to raczej nie ma co spodziewać się fajerwerków. Tak zwane „czucie gry”, boiskowa mądrość – to elementy, które trudno nabyć z czasem.

Po drugiej stronie jest za to na przykład rzut. Ten jest do wytrenowania, co potwierdzają różne przypadki w historii najlepszej ligi świata. Jeremy Sochan nie pokazał się w swoim debiutanckim jako wybitny strzelec. Ale na boisku nie wyglądał na kogoś, kto nie wie, co robi. I co też bardzo ważne: był lepszy z miesiąca na miesiąc.

Być może właśnie z rzetelnego i regularnego progresu zapamiętamy pierwszy sezon Jeremy’ego Sochana w NBA. Gracz San Antonio Spurs startujące za parę dni play-offy będzie obserwował co najwyżej z perspektywy telewizora. Ale zanim kolejny raz wyjdzie na parkiet (być może w barwach reprezentacji Polski, o czym później), będzie mógł mieć poczucie dobrze wykonanej roboty.

Przyjrzyjmy się ostatnim dokonaniom polskiego koszykarza, a także temu, co czeka go w niedalekiej przyszłości.

Reklama

Jakie były najlepsze momenty Sochana w sezonie 2022/2023?

Sezon Sochana można tak naprawdę podzielić na dwie części. Pierwszą, w której wykonywał rzuty wolne w tradycyjny sposób. I drugą (od drugiej połowy grudnia), w której wykonywał je jedną ręką. Tak się bowiem złożyło, że Polak od momentu, gdy zmienił swoją formę na linii osobistych (co poskutkowało lepszą skutecznością), generalnie wszedł na zdecydowanie wyższe obroty. Zyskał sporo pewności siebie i cała jego gra uległa poprawie.

Z perspektywy czasu: można powiedzieć, że wyjątkowo udany w wykonaniu polskiego koszykarza był marzec. W jego czasie rozegrał tylko sześć spotkań, ale miał szczególnie imponujące statystyki: zdobywał wówczas niemal 17 punktów oraz 8 zbiórek na mecz. Najlepszy występ Polaka przypadł jednak na luty: kiedy przeciwko Phoenix Suns zdobył 30 oczek, 8 zbiórek i 5 asyst.

Sochan dołączył wówczas do elitarnego grona. Tylko czterej nastolatkowie w historii NBA przed nim byli w stanie zanotować takie „cyferki”. To… LeBron James, Kevin Durant, Luka Doncic oraz Zion Williamson. Trzeba przyznać: mówimy o wręcz niesamowitym towarzystwie.

Sochan wyróżniał się też na historycznych kartach San Antonio Spurs. Był pierwszym debiutantem od czasu Tima Duncana, który wyszedł na inaugurujący mecz w pierwszej piątce. Był też pierwszym debiutantem ekipy z Teksasu, który zdobył 30 punktów w meczu, albo jednym z trzech, który miał występ z przynajmniej 23 oczkami, 9 zbiórkami i 6 asystami (obok Davida Robinsona oraz Tima Duncana).

Reklama

Jakby więc nie patrzeć: Sochan nie zanotował „byle jakiego” początku przygody w NBA. Musimy też w końcu wspomnieć o tym, że jako pierwszy Polak pojawił się w trakcie Weekendu Gwiazd. Był jednym z jedenastu debiutantów, którzy zagrali w „Rising Stars”. Występ w tym prestiżowym meczu może zresztą powtórzyć również w 2024 roku.

Statystyki Jeremy’ego Sochana w przeliczeniu na mecz w sezonie 2022/2023:

11.0 punktów (45.3% z gry, 24.6% za trzy, 69.8% z osobistych)
5.3 zbiórek
2.5 asysty
0.8 przechwytu
0.4 bloku
1.7 straty

Jak wielkim graczem może stać się Polak?

Jeszcze na początku 2022 roku zapytaliśmy się Bronisława Wawrzyńczuka o zawodnika, który najbardziej przypomina mu Jeremy’ego Sochana. Koszykarski skaut wymienił kilka nazwisk, ale generalnie stwierdził, że Polak jest szczególnie podobny do Chumiego Okeke, gracza Orlando Magic.

I tu zaczyna się robić ciekawie. Bo w swoim debiutanckim sezonie Sochan już prawdopodobnie notował lepsze statystyki niż Amerykanin… kiedykolwiek. Jego średnia punktowa – 11.0 – jest o ponad dwa oczka większa niż w przypadku Okeke w sezonie 2021/2022 (tegoroczny stracił w dużej mierze na rzecz kontuzji).

Gdzie zatem sięga potencjał Sochana i do jakiego innego gracza można go porównać? Gregg Popovich, legendarny szkoleniowiec Spurs, zauważył w Jeremym  podobieństwo do nikogo innego jak… Manu Ginobilego. – Jest szalony. Robi to, co chce. Uwielbiam patrzeć, jak gra. To trochę jak z Manu, kiedy trafił do Spurs – nie mam pojęcia, co zaraz zrobi na boisku.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że Argentyńczyk to kompletnie inny typ zawodnika niż Sochan – przynajmniej pod kątem budowy fizycznej oraz pozycji. Do NBA trafił też nie jako 19-latek, a 25-latek. I w debiutanckich rozgrywkach wcale nie zachwycał – notował 7.6 punktów na mecz, grając średnio 20.7 minuty.

Sochan „zaczyna” zatem mocniej niż Manu. Tak dobrze jak Polak w debiutanckich rozgrywkach nie wypadał też Kawhi Leonard, czyli kolejny wybitny wychowanek Popovicha. Ten średnio na mecz otrzymywał 24 minuty, w ciągu których zdobywał 7.9 punktów. I też był starszy od Jeremy’ego – do NBA trafił jako 20-latek.

Nie trzeba oczywiście tłumaczyć, że z czasem Leonard i tak wyrósł na czołowego koszykarza świata. Start Sochana trzeba zatem docenić. Oczywiście – niektórzy na początku przygody z najlepszą ligą świata wypadali jeszcze lepiej. Ale biorąc pod uwagę, że Sochan wciąż ma sporo elementów do poprawy (głównie rzut i „drybling”) – niebo w jego przypadku jest limitem. Na pewno będzie dobry. Ale może być więcej niż dobry.

Ciekawe jest też to, czy Polak dalej będzie miał okazję pracować z Greggiem Popovichem. Sporo mówiło się, że sezon 2022/2023 może być ostatnim w karierze trenera Spurs. Ale na ostatniej konferencji prasowej uciął temat ewentualnej emerytury, skupiając się na… temacie dostępu do broni w USA.

Popovich opowiadał też, że za każdym razem jak przychodzi na trening i widzi ekscytację swoich podopiecznych, rozumie, że to co robi, ma sens. Wiele faktycznie wskazuje na to, że „Pop” jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Może padnie ono w 2024 roku. A może jeszcze później.

Czy letnie plany Sochana uwzględniają grę w reprezentacji Polski?

– To był dla mnie bardzo dobry sezon – podsumowywał swoje debiutanckie rozgrywki Jeremy. – Na pewno zrobiłem duży postęp. Myślę, że przed sezonem wiele osób nie przypuszczało, że będę tak dużo dawał w ataku, a ja pokazałem, że mogę zdobywać sporo punktów, rzucać, ale też podawać i grać na koźle. Mam kilka elementów gry do poprawienia. Chciałbym też grać regularnie na najwyższym poziomie, bo teraz zdarzało się, że po kilku dobrych meczach przydarzała mi się jakaś kontuzja albo słabszy występ.

Polak za pośrednictwem social mediów przekazał też, że w rozgrywkach 2023/2024 „pozwoli swojej grze przemawiać”. Wcześniej natomiast, jeszcze w czasie sezonu regularnego, zdradził nieco swoje plany wakacyjne, zaznaczając, że będzie chciał odwiedzić Polskę. A co z grą dla naszej reprezentacji? Tu też otwiera się furtka.

Kadra Igora Milicicia straciła już co prawdę szansę na grę w mistrzostwach świata, ale może załapać się na inną wielką imprezę. W sierpniu zostaną rozegrane dwa turnieje, stanowiące kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. Aby zachować szansę na bilet do Paryża (to znaczy przedostać się do kolejnej fazy eliminacji, w 2024 roku), będzie trzeba… je wygrać. Wszystko dlatego, że większość przepustek zostanie rozdanych wcześniej – na bazie wyników w MŚ.

Oczywiście – kadra Polski stanie przed wielkim wyzwaniem i długim procesem, przez który trudno będzie przejść. Jeśli jednak chodzi wyłącznie o Sochana – ważne będzie to, żeby po prostu pojawił się na zgrupowaniu i pomógł kadrze Milicicia. Bo jako zawodnik NBA okazji na grę w reprezentacyjnych turniejach po prostu nie ma zbyt wiele.

Co na to sam zainteresowany? Sochan wielokrotnie już powtarzał, że chce grać dla reprezentacji. Ale zawsze liczy się też głos z San Antonio Spurs, którzy już niejako odradzili mu występ w Eurobaskecie w 2022 roku. Z racji jednak, że Sochan – w teorii – najtrudniejszy etap kariery ma już za sobą, nic nie musi stać na przeszkodzie, żeby w wakacje ponownie ubrał koszulkę w biało-czerwone barwy. Co też istotne: z przedstawicielami Spurs oraz Jeremym w marcu w San Antonio spotkał się Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz. Celem było właśnie przedyskutowanie tematu gry naszego zawodnika w reprezentacji. Mamy nadzieję, że rozmowy przyniosły efekty.

Wcześniej Sochan może jeszcze wystąpić w tak zwanej lidze letniej, która wystartuje 7 lipca. Zazwyczaj oglądamy w niej zawodników, którzy walczą o angaż w NBA, oraz debiutantów, ale zdarza się, że zespoły „wysyłają w bój” graczy mających już sezon czy dwa sezony za pasem w najlepszej lidze świata. Pytanie zatem, czy San Antonio Spurs uznają, że Sochan będzie potrzebował „dodatkowego rozbiegania”, okazji, aby na parę spotkań wcielić się w rolę absolutnego lidera drużyny.

W jakich realiach znajdzie się Sochan w przyszłym sezonie?

San Antonio Spurs zrobili wszystko, żeby zwiększyć swoje szanse na wysoki numer w drafcie 2023. Można śmiało założyć, że ich celem było znalezienie się w gronie trzech najgorszych drużyn w NBA – i faktycznie tego dokonali. Więcej porażek zanotowali tylko Detroit Pistons, a równie słaby bilans co ekipa z San Antonio (22-60) mieli Houston Rockets.

To tym trzem ekipom przypadnie 14% szansy na wygranie loterii przedraftowej, która zdecyduje, jakiemu zespołowi przypadnie prawo wyboru z jedynką. Dla porównania: Charlotte Hornets będą mieli 12.5%, Portland Trail Blazers 10.5%, a New Orleans, czyli czternasta najgorsza ekipa sezonu regularnego, zaledwie 0.5%.

Nikt nie ma wątpliwości, o co toczy się stawka. Drużyna, która rozpocznie zabawę w drafcie 2023, będzie przyszłym pracodawcą Victora Wembanyamy, uważanego nawet za największy talent w historii koszykówki. O ile za kulisami nie pojawią się niepokojące informacje o stanie zdrowotnym Francuza, ten praktycznie na pewno zostanie wybrany z 1. numerem draftu 2023.

Tak naprawdę zatem można planować, przygotowywać się, ale koniec końców w NBA wiele rozbija się o szczęście. Jedno jest pewne: nieważne, kto ostatecznie wpadnie do koszyka Spurs, ci i tak mają już parę postaci, z którymi mogą wiązać swoją przyszłość. Jedną z nich bez wątpienia jest Jeremy Sochan.

Fot. San Antonio Spurs

Czytaj więcej o Sochanie :

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Inne sporty

Komentarze

11 komentarzy

Loading...