Nic tak nie hartuje jak kibicowanie. Jeśli twoją ulubioną drużyną nie jest akurat Real Madryt, zapewne wiesz, co to pasmo rozczarowań, bolesne porażki i niepowodzenia, od których odechciewa się wszystkiego. Wiedzą to doskonale także fani Pogoni Szczecin. Ich klub torturuje ich w sposób oryginalny i wysublimowany. „Portowcy” nie notują dołków. Nie grozi im spadek. Zawsze grają efektownie. Nie schodzą poniżej poziomu przyzwoitości. Nadal są w grze o puchary. Budzą powszechną sympatię. Jej kibice cierpią. Cierpią od lat i cierpieć będą jeszcze kolejne.

Pogoń znęca się nad swoim kibicem inaczej niż inne zespoły. To metoda tortur raczej nieznana na polskich boiskach – grać w większości meczów dobrze, bardzo dobrze lub bardzo, bardzo dobrze i nie potrafić postawić kropki nad „i”.
Pogoń zagrała dziś z Koroną to, co zwykle.
Dominowała, kontrolowała, tłamsiła, kreowała sytuacje. Miała karnego, a potem nie. Miała gola, a potem nie. Miała dwie poprzeczki.
Nie miała nic w sieci.
Szczęście lub fart Korony
Zanim mecz zdołał nam się rozkręcić, zobaczyliśmy Kyryło Petrowa w całej okazałości. Gdy Grosicki wbiegał dynamicznie w pole karne, Ukrainiec skupił się wyłącznie na tym, by jakoś zablokować swojego przeciwnika. Piłka? Eee, kto by się nią przejmował, skoro można powalić rywala na murawę, naruszyć jego tor biegu, staranować go. Jeśli Petrow myślał, że zagrywa czysto – serdecznie gratulujemy. Sędzia Kwiatkowski szybko pokazał na rzut karny, „Grosik” złapał piłkę w ręce, ułożył ją na jedenastce i…
I wtedy arbiter otrzymał komunikat z wozu VAR: chwilę wcześniej w tej akcji na spalonym był podający do Grosickiego Zahović, a więc „wapno” trzeba odwołać. To pierwszy raz, kiedy Koronie upiekło się w tym spotkaniu. Później obserwowaliśmy jeszcze przynajmniej trzy takie sytuacje. Czy to usprawiedliwienie dla Pogoni? Absolutnie nie. Bo przecież tego typu historie, swego rodzaju gen frajerstwa, wpisują się w ligową tożsamość „Portowców”. Tacy są i tyle.
Fartowny moment numer dwa – Grosicki uderzył w poprzeczkę z ostrego kąta. Fartowny moment numer trzy – Łęgowski również zaatakował poprzeczkę, tym razem sprzed pola karnego. No i rzecz naprawdę mocna, czwarta, czyli odwołany gol samobójczy Godinho. Grosicki napędził akcję, piłka przedostała się pod obrońcę Korony toczącego siłowy pojedynek z Zahoviciem. Zawodnik drużyny gości przegrał go z kretesem – i to nie tylko ze Słoweńcem, lecz także grawitacją. Upadający Godinho nieszczególnie kontrolował swoje ciało, odbił piłkę i wpakował ją do swojej bramki. Powtórki pokazały, że ta trafiła jeszcze w rękę Zahovicia, również lecącego już bezwładnie na glebę. Przepisy w przypadku zagrania ręką w ofensywie są surowe, a więc arbiter nie miał wyjścia – musiał odwołać tę bramkę.
Uderzenie Szykawki – czy piłka przekroczyła linię?
Kamil Grosicki to oczywiście skarb i nieoceniona postać dla Pogoni Szczecin. Momentami może jednak niepokoić to, jak zależna od jego formy jest drużyna „Portowców”. Piłkarze Gustafssona zdawali się dziś atakować tylko wtedy, gdy da do tego sygnał Grosicki. Skrzydłowy, który nie dostał od Santosa powołania, próbował wychodzić z siebie. W jednej akcji zaliczył dwie efektowne i celne piętki. Zdarzył mu się bezczelny no look pass. Posyłał zagrania fałszem do swoich kolegów.
Trochę to dziwny układ. Tak jakby „Portowcy” nie atakowali w momencie, gdy piłkę prowadzi Wędrychowski czy Łęgowski, a zaczynali dopiero wtedy, gdy ofensywę zainicjuje ich lider. Ale nawet i mimo minusów wynikających z zależności od „Grosika”, dzisiaj Pogoń po prostu musiała coś strzelić. Cokolwiek. Choćby w taki sposób, jak miało to miejsce w Płocku czy w Lubinie. Za pięć dwunasta, w doliczonym czasie gry.
Ale dziś nic takiego nie miało miejsca, z czego spróbowała nawet skorzystać Korona, czyli zespół, który średnio radzi sobie na wyjazdach (za Kuzery jeszcze nie wygrał w delegacji, więc czego miał szukać w Szczecinie?). W pierwszej połowie kielczanie nie mieli za dużo do powiedzenia. Schowali się na własnej połowie i grzecznie czekali, aż rywal się wyszaleje. Z rewelacyjnej strony spisywali się Trojak (jakkolwiek to brzmi – jedno z odkryć sezonu ligowego) i Zator, którego do tej pory oglądaliśmy tylko na prawej stronie defensywy (zamienił chorego Malarczyka). Obaj panowie blokowali uderzenia, czytali wrzutki i prostopadłe podania, nie pałowali piłki, a spokojnie ją wyprowadzali spod własnego pola karnego. Gdyby kielczanie mieli lepszego dublera na prawej stronie, Zator pewnie zostałby w środku na następne kolejki, bo wyglądał po prostu świetnie. Na jego nieszczęście Godinho, jeszcze chwilę temu grający w MLS, nie może odpalić w nowym otoczeniu.
W drugiej połowie Korona przycisnęła. Najbliżej prowadzenia (i to najbliżej w dosłownym sensie) była po strzale z dystansu Szykawki. Stipica wyjmował je z bramki, ale czy futbolówka przekroczyła linię całym obwodem?
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) March 18, 2023
Cholera wie. Może będzie coś wiadomo w momencie, gdy C+ wrzuci tę sytuację do swojego systemu Houston, bo ta stopklatka niczego nam nie wyjaśnia. Może gol był, może nie. W takich momentach pomocny bywa system Goal Line, lecz na jego wprowadzenie nie ma szans w polskim futbolu z prostego powodu – to bardzo droga zabawa, a sytuacje, w których byłby przydatny, występują naprawdę rzadko.
To Pogoń miała odwołanego karnego i odwołaną bramkę, ale przy obu tych akcjach nie mamy najmniejszych wątpliwości co do słuszności tych decyzji. A po uderzeniu Białorusina? Na dwoje babka wróżyła.
Kto wie, może jeszcze wyjdzie tak, że to Korona mogła czuć się poszkodowana po meczu w Szczecinie?
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Spokojny wieczór dla Legii, niespokojny dla Josue
- Przekonująca wygrana Gaula. Świetny trener!
- Niepotrzebnie czekając na sobotę. Ile dla wojewody znaczy kibic
Fot. FotoPyK
Korona, co zrozumiałe, grała dziś słabiej, ale i tak wywiozła punkt z trudnego terenu. Kwietniowi rywale są… trochę mniej ekskluzywni.
https://pbs.twimg.com/media/FrhivYsWwAAY64R?format=jpg&name=900×900
Korona nie grała dziś słabiej, grała to co mogła a i tak została w konsekwencji okradziona…
Jednym radość, drugim żal, a wygrało… dobro polskiej piłki.
I co gdy system pokaże bramkę ? Kto poniesie odpowiedzialność i konsekwencje ? Pewnie Korona i kibice w całym rozrachunku. To nie jazda figurowa na lodzie panowie dziennikarze. Sedzia w przekroju całego meczu dyskretnie gwizdał pod Pogoń, uznałby chetnie te dwie bramki gdyby nie VAR, który w efekcie wypaczył wynik, taka prawda. Gdyby to chodziło o Legie byłoby wielkie larum…
Przecież jak na dłoni widać że nie przekroczyła całym obwodem, porównaj se to z sytuacją z meczu Japonia-Hiszpania, tam było goal line i wskazało że piłka nie przekroczyła a jest dobre kilka cm dalej niż tu. Nie wiem czy ludzie patrzą na to na jakimś tablecie czy co, ale przy normalnym dużym ekranie widać wyraźnie.
Karny też słusznie odwołany, spalony był to musieli odwołać.
Wypaczeniem wyniku by było gdyby sędzia uznał że był karny mimo spalonego i że piłka przekroczyła linię kiedy jej nie przekroczyła.
Te, ekspert, tylko ta stopklatka z Twittera to już jest po odbiciu od ręki Stipicy xD Na cholerę ci ten wielki ekran, skoro głowy nie używasz?
No i tym razem szczęście Pogoni nie dopisało. Może dzięki temu wnioski zostaną wyciągnięte teraz, a nie dopiero po przegranym sezonie? Czy może dalej będzie brnięcie w uporczywą narrację o nowym, atrakcyjnym stylu gry? I dalsze szlifowanie nieskutecznej taktyki, do wątpliwej perfekcji? Przecież to oczywiste, że w tym składzie personalnym obrana droga – choćby była najsłuszniejsza, a zamiary najambitniejsze – po prostu się nie sprawdza.
Zawiodła nieskuteczność!
nieskuteczność, to akurat nie zawiodła. Pokazała się w pełnej okazałości.
Zawiodła skuteczność, po tej, ani słych, ani widu.
brak normalnego, wysokiego i silnego, napastnika to jest jakaś chora perwersja Adamczuka
czekam tylko aż stoperów zacznie ściągać o wzroście 1.75m, tacy na pewno lepiej by pasowali do tikitaki na 0-0
bo tylko tacy są za darmo lub w zeszycie agenta
Pogoń Szczecin klub mem – zawsze w topce, ale kilka spotkań są obsrani na miętowo i przepierdalają wszystko. Zero tituli, zero pucharów, idźcie wy w chuj z tą Pogonią.
A ile niby tych 100-ek tą Pogoń nastwarzala ? Chyba, że liczycie te dwie bramki po spalonym i ręce….
No tyle żeby spokojnie z trójeczkę wrzucić tym antypiłkarzom i przeszkadzaczom z Kielc …
Ci antypiłkarze i przeszkadzacze są na 3 miejscu w tabeli wiosny, walczą o utrzymanie i przynajmniej u siebie grają bardzo fajną piłkę.
Kumaty pod celą…
lepiej zamilcz i pij Kubusia.
A wuj Ci do tego, jak gra Pogoń i ile tytułów zdobyła? Musisz być jakimś totalnym przegrywem skoro narzekanie sprawia Ci przyjemność i poprawia samopoczucie.
A tutaj piszą tacy, co tak mają. Pokolenie ”januszy sukcesu”, kibiców Barcy i Realu, sprzed telewizora:)
Kiedyś się śmiano z Lecha, że ma gen przegrywu. To co powiedzieć o Pogoni?
Typowe dla klubów z ziem odzyskanych. Szczecin, Gdańsk – 0 tituli. Wrocław, Lubin – mistrzostwo raz na 40 lat. Nie ma silnej lokalnej tradycji i tożsamości, to i nie ma klimatu do wielkiej piłki.
Zrobisz mi loda?
Mogę Ci yaya w imadło włożyć…
Dlaczego nie napisaliście, że to Korona kontrolowała mecz? Bramka dla Korony wpadła bo widziałem ją na slow motion w moim wypasionym TV 4K. Tak chcą słabą Pogoń wepchnąć na europejskie salony, że znowu mecze drukują. Niech Pogoń ma godność i zrzeknie się tego złodziejskiego punktu :/
Pogoń jest w tym miejscu w jakim powinna być. To maxx dla potencjału tej drużyny. Mają za mało argumentów żeby walczyć o coś więcej. Mało tego – w kolejnych sezonach będzie im coraz trudniej to obronić. Nawet w tym meczu miało się wrażenie, że to prędzej Korona coś strzeli niż Pogoń.
W momencie gdy bramkarz Pogoni odbija piłkę ta jest całym obwodem już poza linią . To jest ten moment a nie gdy powraca po odbiciu rękawicą. Oszukano Koronę…
Odnoszę wrażenie, że ten VAR jest coraz gorzej używany.
W sytuacji z anulowanym karnym bo niby spalony…ewidentnie było widać, że moment na stop klatce był po kopnięciu, a Zahovic wystawał pół butem zaledwie. Zatem gdyby cofnąć do momentu kopnięcia, Zaho był jakieś 30 cm dalej i na pozycji dozwolonej. Samo czekanie na powtórkę trwało znacznie dłużej niż zwykle bo trzeba było na siłę uzasadnić błędną decyzję. Tym bardziej, że chwilę wcześniej do ekranu podszedł sędzia… to co on tam widział, skoro kibice przed TV musieli jeszcze poczekać 5 min na wyrysowanie tejże linii oraz zjechaniu kamerą pod jakimś tam kątem? VAR powinien promować ofensywną grę i w momencie gdy nie ma pewności i sytuacja jest stykowa, nie powinno się cofać akcji.
Podobnie sytuacja bramkowa Korony, również nie została sprawdzona jak należy. Skoro masz ten VAR to zatrzymaj i sprawdź to a nie olewka… Według mnie tak jak ktoś się wypowiedział, stopklatka ze zdjęcia z C+ pokazuje moment kiedy piłka już wraca. Swoją drogą nie rozumiem jak w dzisiejszych czasach dalej mogą być dylematy czy piłka siedzi w sieci czy też nie i co to za tłumaczenie, że goal line jest drogą technologią? Kontrakty piłkarzy też są drogie, stadiony również są drogie, wpływy z praw telewizyjnych też swoje ważą… jednym słowem ten sport i tak jest mega przepłacony. Argument o braku dodatkowym kosztów bo rzadko się przyda coś co dodałyby jakąś wartość sportową do tego gówna jest idiotyczny.
A dlaczego miałby być karny dla Pogoni? Bo obrońca Korony zawinił ponieważ jako rosle chłopisko odepchnął ciałem wątłego gracza Pogoni, który odbił się od niego jak ping-pong? Od kiedy gra ciałem jest zabroniona? Co to za tłumaczenie, że kieleckiego obrońcę nie interesowała piłka? Jego interesowało niedopuszczenie przeciwnika do sytuacji strzeleckiej i zrobił to zgodnie z przepisami. Oczywiście spalony, który był, skasowal tamtą sytuację, ale smród pozostał. Gdyby to był obrońca Legii nie byłoby sprawy.
Pierdolisz jak potłuczony. Jaki mecz oglądałeś?
Kowalczyk pseudopiłkarzu wypad z Pogoni ! dopóki tu jesteś ten klub niczego nie osiągnie ! jesteś cienki jak sik pająka i żadne tatuaże oraz to że jesteś z miasta tego nie zmienią.