Reklama

Upadek oblężonej twierdzy. Jerzy Brzęczek nie pomógł Wiśle Kraków

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

03 października 2022, 16:18 • 9 min czytania 52 komentarzy

Kibice układają przyśpiewki o jego zwolnieniu. Zarządzający — przynajmniej z jednego z obozów — szukają jego następcy. Współpracownicy krytykują dziennikarza, który wytyka jego błędy. Tak wyglądały ostatnie dni Jerzego Brzęczka w roli trenera Wisły Kraków. Dwa lata temu o tej porze myślał o mistrzostwach Europy. Teraz znalazł się na marginesie w swoim zawodzie.

Upadek oblężonej twierdzy. Jerzy Brzęczek nie pomógł Wiśle Kraków

Wrzesień 2021. Jerzy Brzęczek stwierdził, że reprezentacja Polski z nim na ławce wyszłaby z grupy EURO 2020. Maj 2022. Wisła Kraków z Jerzym Brzęczkiem w roli trenera spada z Ekstraklasy. Były selekcjoner wygrywa jedno z 13 spotkań. Wrzesień 2022. “Biała Gwiazda”, wciąż prowadzona przez Brzęczka, zakopuje się na zapleczu najwyższej ligi w kraju. Rok po deklaracji sukcesu przeciwko Słowakom, Hiszpanom i Szwedom, jego drużyna ugrała punkt w ostatnich pięciu meczach, w którym rywalami Wisły byli trzej beniaminkowie, Chrobry Głogów i Puszcza Niepołomice.

Tak wyglądał miniony rok dla byłego selekcjonera biało-czerwonych. W ciągu 12 miesięcy bywały i chwile lepsze: gdy Paulo Sousa w żenującym stylu zostawiał kadrę, mógł triumfować — jego następca nie okazał się zbawicielem. Kiedy przejmował drużynę z Małopolski, był witany z nadzieją. Mógł to zrobić pół roku wcześniej, ale wówczas górę wzięła ostrożność: w takim momencie każdy szydziłby z programu rodzina na swoim w Krakowie. Kiedy Wisłę trzeba było ratować, na rodzinne powiązania przymknięto oko.

Jerzy Brzęczek dostał czystą kartkę, ale zamiast pieśni pochwalnej o jego czynach, znajdziemy na niej krótką, niecenzuralną rymowankę, która pokazywała, co o pracy byłego selekcjonera sądzą fani „Białej Gwiazdy”.

Co wiemy po 1/3 sezonu 1. ligi?

Reklama

Dlaczego Jerzemu Brzęczkowi nie wyszło w Wiśle Kraków?

Nawet Małgorzacie Domagalik nie udałoby się stworzenie hagiografii z okresu pracy trenera z Truskolasów w Krakowie (ale na wszelki wypadek dodamy, że absolutnie do tego nie zachęcamy). Ekstraklasowa Wisła pod jego wodzą faktycznie bywała przyjemna dla oka, ale nie oczekiwano od niego efektowności, tylko utrzymania w lidze, a to zadanie Brzęczka przerosło. Początkowy optymizm zgasł zresztą całkiem szybko: od czasu wygranej z Górnikiem Zabrze Wisła tylko dwukrotnie (na sześć prób) wykręciła w meczu lepsze xG niż rywal, a spadek przypieczętowała tracąc cztery gole w Radomiu, gdzie prowadziła już 2:0.

Statystyka przewidywanych strzelonych i straconych bramek Wisły w rundzie wiosennej wskazuje, że zespół z Krakowa spadł zasłużenie. Miewał pecha, mógł uzbierać kilka punktów więcej, jednak koniec końców jego xG i xGA były na niemal identycznym poziomie, a Brzęczek, który obejmował drużynę na bezpiecznym miejscu w tabeli, osunął się do strefy spadkowej, wygrywając tylko jeden mecz. Mimo to powierzono mu drugą, jeszcze trudniejszą część misji — szybki powrót na najwyższy szczebel rozgrywkowy. W XXI wieku w pierwszym sezonie po spadku awans do Ekstraklasy wywalczyła 1/4 drużyn, ale po raz ostatni udało się to Górnikowi Zabrze w 2017 roku.

Wisła Kraków miała swoje atuty: stadion pełen kibiców, który powinien onieśmielać rywali, młodzież na tyle zdolną, że jej obecność w składzie wcale nie obniżała jego jakości, finanse na tyle przyzwoite, że z zespołem mógł pracować całkiem rozbudowany sztab szkoleniowy, który mógł sobie pozwolić na ściąganie zawodników z półki niedostępnej dla ligowych rywali. “Biała Gwiazda” nie miała jednak szans na skorzystanie z tych atutów, bo tonęła w morzu problemów.

  • budowa kadry przypominała totalny chaos: wielu zawodników odeszło, wielu chciało odejść, skupiając się na oknie transferowym, a nie walce o awans
  • przewaga finansowa przy transferach nie do końca została wykorzystana: w środowisku podśmiewano się z tego, jak Wisła porusza się po rynku transferowym, przepłacając i nabierając się na podsyłanych przez agentów przeciętnych piłkarzy (nie dotyczy Rodado, Żyro czy nawet solidnego pierwszoligowca Jarocha)
  • sztab szkoleniowy nie okazał się żadnym atutem: w zespole mnożyła się liczba kontuzji, a Jerzy Brzęczek zamiast rad otrzymywał kolejne cegły do budowy oblężonej twierdzy

Ogromnym zaskoczeniem było to, że Wisła Kraków w całym tym chaosie i prowizorce zdołała zaliczyć jeden z najlepszych startów rozgrywek w jej pierwszoligowej — krótkiej, bo krótkiej, ale jednak — historii.

Jak Wisła Kraków odbiła się od dna w 1964 roku?

Reklama

Wisła Kraków w 1. lidze? Nijakość

Jerzy Brzęczek w tym czasie rzucał niezrozumiałe hasła. O tym, że rywale będą motywowani finansowo, o tym, że nie docenia się jego wyników przy jednoczesnym stawianiu na młodzież. Biorąc pod uwagę późniejsze wytknięcie Michałowi Treli, że ten nie rozumie i nie dostrzega procesu, jaki zachodzi w brzęczkowej Wiśle, można zakładać, że były selekcjoner albo poczuł się na tyle pewnie, że postanowił pokazać światu, że coś nie coś potrafi. Ale mogło być wręcz odwrotnie. Każdy, kto oglądał mecze „Białej Gwiazdy”, widział, że nie jest to konstrukcja stojąca na solidnym fundamencie.

  • Resovia – wygrana po dwóch SFG z jednym z najsłabszych zespołów w lidze
  • Arka – wygrana z rywalem grającym w “dziewiątkę” po karnym
  • Odra – wygrana po bramce samobójczej (aczkolwiek po ciekawej akcji) z kolejnym słabym kadrowo rywalem
  • GieKSa – wygrana po błędzie bramkarza przy strzale z dystansu

Nie powiemy, że Wisła w żadnym z tych spotkań nie zasłużyła na trzy punkty. Za każdym razem miała xG wyższe od rywala. Jej gra nie pozwalała jednak zakładać, że tak dobra dyspozycja rozciągnie się na kolejne tygodnie. I rzeczywiście: kryzys przyszedł bardzo szybko. Od połowy sierpnia zespół z Krakowa wygrał raz, mimo że na jego drodze stanęło trzech beniaminków, kopciuszek z Częstochowy, totalnie przebudowany Chrobry Głogów czy dużo uboższa sąsiadka z Niepołomic. Co gorsza, rozjazd był widoczny także w statystykach.

  • Chrobry: 1 – 3. Według xG: 1,08 – 3,54
  • Puszcza: 2 – 3. Według xG: 1,67 – 2,58
  • Stal: 1 – 3: Według xG: 0,73 – 3,77

Braki Wisły Kraków najmocniej obnażył beniaminek z Rzeszowa. Zespół znany z ofensywnej, odważnej gry i sztabu, który potrafi taktycznie rozłożyć przeciwnika na łopatki. W tym spotkaniu Stal stworzyła sobie sześć sytuacji o xG równym lub wyższym 0,20. Wisła miała tylko jedną taką okazję. Drużyna z Podkarpacia przeprowadziła 30 ataków pozycyjnych, z których dziewięć zakończyło się strzałem. W przypadku Wisły było to 3/24. O ile Puszcza Niepołomice rozłożyła “Białą Gwiazdę” stałymi fragmentami gry (3/3 gole strzelone w ten sposób), tak Stal, która grała praktycznie niezmienionym składem w porównaniu z rozgrywkami drugiej ligi, wyjaśniła drużynę Brzęczka po piłkarsku. Pokazała jej miejsce w szeregu.

Wisła Kraków w 1. lidze – dużo minusów, niewiele plusów

Wisła Kraków Jerzego Brzęczka w pierwszej lidze nie wyróżniała się w zasadzie niczym. Dziewięć z 15 bramek strzeliła po stałych fragmentach gry, z czego cztery po rzutach karnych. Strzelała piękne gole po uderzeniach z dystansu, ale ciężej znaleźć jej bramki po składnych, zespołowych akcjach. Ze Stalą — to raz. Z Chrobrym — dwa. Kiedy na boisku działo się coś ciekawego, graczom w czerwonych koszulkach przewagę dawał zwykle duet Angel Rodado — Luis Fernandez, a nie plan taktyczny, dzięki któremu rywal był zepchnięty do narożnika.

W drugą stronę było jeszcze mniej optymistycznie. Wisła Kraków straciła siedem z 13 goli po SFG, co w zasadzie zerowało ofensywne atuty uzyskiwane w ten sam sposób. Wiślacy prokurowali głupie rzuty karne: dwa po zagraniach ręką, dwa po faulach. Bardzo łatwo było ich skontrować — lista bramek straconych przez drużynę Brzęczka jest długa:

  • GKS Katowice: gol po kontrze po rożnym
  • GKS Tychy: gol po stracie na własnej połowie
  • Stal Rzeszów: gol po kontrze
  • Ruch Chorzów: gol po stracie na własnej połowie

To po Wiśle spodziewano się wysokiego pressingu, który będzie zmuszał rywali do błędów. Znacznie efektywniejszy jest jednak pressing zakładany przez rywali „Białej Gwiazdy”. Aż 11 z 13 straconych goli to albo stały fragment gry, albo kontratak/strata na własnej połowie. Zespół Jerzego Brzęczka nie był dobrze zorganizowany w tyłach. Świadczy o tym także statystyka przewidywanych goli straconych – 16,93, czyli o blisko cztery więcej niż wskazuje licznik bramek wpuszczonych przez Mikołaja Biegańskiego.

Słabsi pierwszoligowcy potrafią niwelować różnicę w poszczególnych spotkaniach dzięki pomysłom trenerów. Stwierdzenie, że Jerzy Brzęczek pomysłu na Wisłę nie miał, być może jest zbyt brutalne, natomiast ciekawi nas, jaki to był właściwie pomysł, skoro jego zespół w defensywie grał nieodpowiedzialnie i nie stracił większej liczby bramek tylko dzięki dobrej dyspozycji bramkarza, a w ofensywie nie stwarzał sobie przewagi poprzez dominację na boisku:

  • podania – 332,97 (8. miejsce w lidze)
  • kluczowe podania – 2,6 (9.)
  • podania/minutę posiadania – 13 (7.)
  • progresywne podania – 61,86 (10.)

Wisły nie wyróżniała nawet liczba oddawanych strzałów: pod tym względem była siódma, pod względem jakości tych prób (xG per shot) – dopiero 12. Jej największym szczęściem jest to, że zespoły, które kadrowo i finansowo można do niej porównać, czyli Arka i Bruk-Bet, także zawodzą i żaden z faworytów znacząco nie odjechał lidze (choć z drugiej strony – odjeżdżają ci z drugiego szeregu, więc i tak kogoś trzeba gonić). Tyle że jeśli porównujemy Arkę, Bruk-Bet i Wisłę, to rywale krakowian są lepsi pod każdym względem. Bramek oczekiwanych, oczekiwanych goli straconych (niższy współczynnik), strzałów na bramkę, kontaktów z piłką w polu karnym, podań, kluczowych podań…

Jeśli kibice tamtych zespołów mogą być niezadowoleni, a zarządzający nimi mogą rozważać zmianę na stanowisku trenera, to coraz mniej dziwi los, jaki spotkał Jerzego Brzęczka.

Czy Jerzy Brzęczek wróci na szczyt? Najpierw musi się pozbyć toksycznych ludzi z otoczenia

Ostatnią kwestią dotyczącą byłego selekcjonera reprezentacji Polski pozostaje jego przyszłość. Nie ma co ukrywać: w tym momencie Jerzy Brzęczek jest trenerem skompromitowanym. Potknąć się po pracy w kadrze można, ale w Ekstraklasie. Jeśli w ciągu dwóch lat od pracy z Robertem Lewandowskim przechodzisz do spadku z najwyższej ligi i zwolnienia z pierwszej ligi, gdzie dostajesz po głowie od beniaminków, to twoja reputacja i ranga na trenerskim rynku jest poważnie nadszarpnięta.

Ratunek dla Brzęczka jest jeden. Odcięcie się od ludzi, którzy ciągną go w dół, bo dziwnym trafem przy każdym kryzysie, jaki go dotyczy, kluczową rolę odgrywają jego najbliżsi współpracownicy:

  • w kadrze bruździł mu psycholog, który ostatecznie zrujnował relacje na linii piłkarze – sztab szkoleniowy
  • ośmieszającą go książkę napisała jego oddana przyjaciółka
  • członkowie jego sztabu wypisują do dziennikarzy, którzy krytykują jego pracę

Być może Jerzy Brzęczek wróci jeszcze do trenerskiego topu i udowodni, że ma pojęcie o tym, co robi. Nie sądzimy jednak, że stanie się przy udziale ludzi, którzy pokazują mu negatywne opinie na jego temat, nakręcają go do walki z całym światem i umacniają jego przekonanie o byciu niekochanym, otoczonym przez wrogów. Jeśli i tym razem ktoś przekaże samemu zainteresowanemu ten — nie oszukujmy się — krytyczny tekst, jego pierwszą myślą będzie pewnie szukanie winy w nas, dziennikarzach, którzy nie mają pojęcia o jego pracy.

Nie szkodzi, nie obrażę się. Ale szukać winnych upadku zacząłbym jednak pod latarnią, a nie na drugim końcu Polski.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Felietony i blogi

Komentarze

52 komentarzy

Loading...