Stomil Olsztyn odkąd pamiętamy toczy dwie bitwy. Pierwsza: o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy. Druga: z miastem. O pieniądze, zaangażowanie, obiekty, w zasadzie o wszystko. Czasami olsztynianie walczą na raz tylko z jedną sprawą, czasami z dwiema. Chyba jesteśmy właśnie świadkami otwarcia się drugiego frontu, bo bijący się o ligowy byt Stomil znów ma problemy w ratuszu.

O tym, że Stomil i Olsztyn rzadko grają do jednej bramki, przypominamy sobie co parę lat. Słynne hasło „Olsztyn miastem wolnym od futbolu” to — niestety dla pierwszoligowca — coś więcej niż tylko kontrowersyjny slogan. Przypomnijmy nasz tekst sprzed roku, gdy Michał Brański rozważał wycofanie się z finansowania klubu:
„Miasto zamiast dwóch milionów rocznie jest skłonne przeznaczyć na klub 400-500 tys. zł w ramach promocji. Rozumiemy właściciela, który brutalnie zderzył się z rzeczywistością piłki w Polsce: to sporo osób, które grają przyjaciół po to, żeby skorzystać na czyjejś naiwności, to układy i afery, które hamują rozwój klubu, to nieustanne przepychanki o pieniądze i sezony, w których wszystko idzie nie po twojej myśli. Rozumiemy też miasto, które rzeczywistość polskiej piłki zna od dawna i nie ma ochoty być jej częścią, bo widzi, jak miliony publicznych pieniędzy są przepalane bez większych efektów”.
Wtedy strony jakoś się dogadały, ale jak to w Olsztynie bywa: dogadały się tymczasowo. Mamy już rok 2022 i Stomil wydaje komunikat: miasto obcina nam wsparcie.
2022 – Stomil Olsztyn znów bez wsparcia miasta
Miejskie pieniądze w futbolu: temat-rzeka, wiadomo. Nie możemy wymagać, żeby miasta otwierały skarbiec przed klubami i mówiły: śmiało, bierzcie ile wam potrzeba. Z drugiej strony znamy realia: bez miejskiej kasy wiele klubów w Polsce nie ma szans na dalsze funkcjonowanie. A jednak w tych miastach żyje też sporo kibiców, którzy chcieliby, żeby dany klub funkcjonował. Raz lepiej, raz gorzej, ale fajnie jest ruszyć tyłek na mecz, nawet jeśli odbywa się on na niezbyt urokliwym olsztyńskim stadionie. Układ, w którym miasto w całości utrzymuje drużynę i rzuca milionami nie jest zdrowy. Ale już układ, w którym miasto pomaga prywatnemu właścicielowi i dodatkowo wspiera akademię, wygląda lepiej.
– Informowaliśmy, że powtórzenie w kolejnym sezonie budżetu opartego w dużym stopniu tylko i wyłącznie na wpływach od inwestora Stomilu – Pana Michała Brańskiego, jego gwarancjach finansowych, a także środkach od sponsorów Klubu jest nierealne. Michał Brański wielokrotnie powtarzał, że potrzebuje ze strony Gminy partnera, z którym będzie mógł zapewnić byt największemu Klubowi w Regionie. Dochodziły do nas informacje, że wielu obecnych, lokalnych sponsorów Klubu uzależnia swoje wsparcie na rzecz Stomilu od dalszego zaangażowania Gminy w działalność Klubu – czytamy w oświadczeniu Stomilu.
Dalej dowiadujemy się, o jakich kwotach wsparcia dziś mowa. Stomil ma otrzymać 33 tysiące złotych na akademię. Padła też słowna deklaracja 200 tysięcy złotych brutto, które mają zostać zatwierdzone na czerwcowym posiedzeniu rady miasta. W klubie podkreślają: słowna, na papierze mamy tylko 30 tysięcy, a akademia utrzymuje prawie 500 osób. – Informowaliśmy, że to, co zabija Stomil, to permanentny brak stabilności, możliwości zaplanowania budżetu w oparciu o przewidywalne wpływy z tytułu działań na rzecz Olsztyna. Akademia mogła stabilnie funkcjonować w roku ubiegłym tylko i wyłącznie dzięki wsparciu ze strony Stomil Olsztyn S.A., a w roku bieżącym dzięki wsparciu Grupy Orlen.
Klub chciałby większej pomocy. Miasta nie za bardzo to interesuje. I ok, gdyby chodziło tylko o kwoty, machnęlibyśmy na to ręką, nie nasza kasa. Tyle że sprawa ma drugie dno: jest nim permanentny brak chemii między miastem a Stomilem i kopanie dołków pod pierwszoligowcem.
NAJLEPSZE PRZED NIMI? DOKĄD ZMIERZA STOMIL OLSZTYN
Władze Olsztyna zachowują się niezbyt elegancko
Stomil Olsztyn jest zawiedziony nie tylko tym, że ze 140 milionów nadwyżki budżetowej nie dostanie ani grosza. Jest zawiedziony głównie dlatego, że miesiącami zwodzono zarząd klubu pozorowanymi ruchami. Jakiś czas temu założono grupę roboczą składającą się z przedstawicieli miasta oraz pierwszoligowca. Jak sama nazwa wskazuje: grupa ta miała coś robić. Wypracować porozumienie, rozmawiać, spotykać się i dążyć do jakichkolwiek wniosków płynących z jej istnienia. Tymczasem grupa robocza wyglądała tak:
- Stomil przygotował plan działania i chciał go przedstawić miastu
- Miasto odwlekało spotkanie w tym celu
- Stomil prosił o przyśpieszenie działań, bo sponsorzy klubu chcieli znać stanowisko miasta
- Miasto dalej milczało
Klub poczuł się, nie ma co się gryźć w język, kopnięty w dupę. W poprzednim roku na spotkania i rozmowy poświęcono sporo czasu. Padały deklaracje wsparcia i pomocy. Kiedy jednak przyszło co do czego, z ustalanego wcześniej spotkania w pierwszej połowie kwietnia, nic nie wyszło. Miasto przestało kontaktować się ze Stomilem, a 19 kwietnia rzecznik ratusza poinformowała, że propozycje pierwszoligowca są analizowane, a decyzje zapadną na posiedzeniu rady, 27 kwietnia. Klub był zaskoczony: nie za bardzo wiedział, co w zasadzie jest analizowane i o jakich decyzjach mowa, bo po prostu nikt z nimi nie rozmawiał.
Podczas gdy przez ponad miesiąc aktywna wcześniej grupa robocza milczała (jednostronnie), prezydent Olsztyna na łamach mediów stwierdził, że chętnie wesprze klub. Jak? Tworząc przyjazną atmosferę, kurtyna. W międzyczasie jednak atmosfery przyjaźni nie było: miasto nie zareagowało na prośbę promocji meczów Stomilu poprzez rozmieszczanie informacji czy gadżetów w miejskich autobusach, mimo że jedyną rzeczą, jaką miałoby zrobić, byłoby skorzystanie z materiałów dostarczonych przez klub. Miasto nie chciało także rozpowszechnić swoimi kanałami informacji o ofercie specjalnej dla dzieci: bilet na mecz z GKS-em Katowice za złotówkę.
Niedługo po wypowiedzi prezydenta ożywiła się jednak grupa robocza, informując, że niestety pieniędzy dla Stomilu nie ma, tak jak i nie ma czasu na spotkanie w tej sprawie. Mgła opadła, miesiące rozmów pogrzebano tuż przed tym, co miało być ich finałem.
MIKITA: MYŚLĘ, ŻE LOS ODDA MI TO, CO STRACIŁEM PRZEZ KONTUZJĘ
Kiedy skończy się ta wojna?
Wojna Stomilu z Olsztynem przypomina już sagę Gwiezdnych Wojen. Co jakiś czas możemy spodziewać się kolejnej części, w dodatku wszystko jest tak przemieszane, że nawet numery poszczególnych epizodów wprowadzają nieświadomą osobę w błąd. Zastanawia nas jedno: w imię czego to wszystko się odbywa? Patrząc na to z boku, ciężko wyzbyć się uczucia groteski. To nie tak, że sypiący się klub inwestuje pieniądze, których nie ma, jednocześnie prosząc o miejską kroplówkę, żeby nie utonąć w długach. Pierwszoligowiec zapewnia i podkreśla, że długów już nie ma. Może w tabeli i na boisku walczy o życie, ale także dlatego, że zamiast obiecywać kokosy, płaci tyle, ile ma, ale na czas, nie powiększając zadłużenia. I — co bardzo ważne — płaci ze swoich, realnie inwestuje w klub, nie ma tu mowy o chęci żerowania na kimś i bawieniu się w piłkę za czyjeś pieniądze.
Stomil mówi miastu: halo, zrób coś. Podsuwa kolejne propozycje, wskazuje problemy, chce rozmawiać o rozwiązaniach. Jedyną reakcją Olsztyna na to wszystko jest wzruszenie ramionami, a w najlepszym przypadku pozorowanie zainteresowania. Stomil wymyślał akcje społeczne i promocyjne, miasto nie pomagało nawet wtedy, gdy jego działanie miałoby się ograniczać do wydania pozwolenia na realizację jakiegoś planu. Można zrozumieć, że samorząd nie ma ochoty wykładać ogromnych pieniędzy na prywatny klub. Ciężej zrozumieć, że Olsztyn kręci nosem absolutnie na wszystko i robi Stomil w bambuko. Jakby nie patrzeć: to spora część lokalnej historii i społeczności.
I właśnie dlatego wojna klubu z ratuszem wzbudza, jak mawia pan Sławek, pewien absmak.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Najlepsi snajperzy-weterani i młodzi napastnicy w 1. lidze
- Krzepisz: Po treningach z Milikiem inaczej oglądało się mundial [WYWIAD]
- Widzew Łódź rozszerza dział analiz [WYWIAD]
- Pierwsza liga? Niebezpieczna dla fotoreporterów
- Twierdza Głogów i rekord Leszczyńskiego. Najlepsi gospodarze w 1. lidze
- CZY GKS TYCHY SŁUSZNIE ZMIENIŁ TRENERA?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, gdyby tylko mógł, utopiłby Stomil w łyżce wody. Nie może, bo obawia się, że poniósłby z tego tytułu duży koszt polityczny. Już nie raz kibice nazywali go grabarzem Stomilu. Gdy sytuacja się zaogniała, a już szczególnie, gdy za pasem były wybory samorządowe, prezydent szukał ocieplenia relacji i coś tam z miejskiej kasy wyciągał. Idealnym rozwiązaniem dla niego byłoby wykończenie się klubu, bo miałby problem z głowy. Póki co jednak Stomil dycha, a Grzymowicz lawiruje i relacje klub-prezydent są sinusoidalne.
I żeby była jasność: oceniam postawę prezydenta negatywnie, ale nie dlatego, że żałuje kasy, ale dlatego, że nie ma cywilnej odwagi głośno i wyraźnie przeciąć tej dość patologicznej relacji i zachować się jak mężczyzna otwarcie deklarując, co o tym wszystkim myśli.
Jeszcze rok męczarni z betonowym Pinokiem.Teraz musi najebać przetargów i porozpoczynać inwestycji,żeby napchać sobie kieszenie.Po zakończeniu powinno się go wjebać na taczkę i wywieźć do tego jego PGR-u.
A jak tam Fundambu i ten drugi murzyn Zakolaka? Już podbili belgijską ekstraklasę czy dalej kopią się po czole w Stomilu?
Fundambu poza kadrą, Simba też. Ten drugi z przyczyn ponoć…osobistych i wszystko wskazuje na to, że już go w Olsztynie nie zobaczą.
Z tej dwójki lepszy Simba, miewał momenty, coś może jeszcze z niego być. Dla Fundambu pierwsza liga to jednak za wysokie progi.
Ja Fundambu widziałem jeszcze jak grał w KTS i zawsze miałem bekę jak Zakolak pierdolił, że to będzie co najmniej Ekstraklasa ale celują w ligę belgijską. Zawsze uważałem, że dla niego sufitem będzie 2 liga ale raczej to poziom 3 ligi i to pod warunkiem, że się nie będzie opierdalał.
A ten Simba co? Wciągnął go Olsztyn, wódka i nabija na rożen kolejne małolatki?
Jeśli Olsztyn mógł kogoś w takim kontekście wciągnąć, to bardzo źle o tej osobie świadczy…
Podobno zbyt często jeździł właśnie to robić do stolycy.
Stomil mówi miastu: halo, zrób coś.- ZNACZY DAJCIE NAM PIENIĄDZE NA ROZRYWKĘ, KTÓRĄ NIKT NIE INTERESUJE AKTUALNIE?
Nie dzbanie no jak wiadomo w tym kraju wiekszosc ludzi pociagaja wyscigi psow a nie pilka nozna . Pilka nozna nikt sie nie interesuje. Piles nie pisz
Powinien być zakaz przeznacz
publicznych pieniędzy na drużyny pilkarskie, a już na pewno w ligach centralnych. Oczywiście piłka dziecięca lub młodzieżowa, ligi amatorskie oraz infrastruktura może być, ale już pensje dla najemników z całkiem innych rejonów kraju albo nawet świata to absurd. Jak nie ma sponsorów albo kasy z mądrego gospodarowania, w takich miejscach nie musi być dużej, jak na polskie warunki, piłki. Ewentualnie kibice, jeśli tak bardzo zależy im na klubie o jest ich dużo, mogą robić zrzutki albo nawet sami przejąć klub. Dlatego wolę taką Termalikę czy kiedyś Groclin, które grają za swoje, niz np Koronę ktora co rundę zebrala o kasę od miasta.
W A klasie też jest fajnie
Olsztyn to zacofane i zakompleksione miasto. Ludzie są tam niemili i tylko patrzą jak tu innego oskubać. Każdy ciągnie kołderkę w swoją stronę, nie patrząc na rozwój miasta. Ważniejszym jest wybudowanie olsztyńskiego „metra” niż wyremontowanie dróg (które od ponad 20 lat straszą dziurami). Ech, pożal się Boże mieścina z małomiasteczkowym zachowaniem mieszkańców…
Skąd takie wnioski o olsztyniakach? Mieszkasz w Olsztynie?
Mieszkam tu od niecałych 4 lat i wynoszę się z tego „miasta”.
Hej, Olsztyn, dej piniondz na mojego Stomilka, pacz jaką ma chudą buzię.
Równo rok temu niejaki Stanowski rozkręcił dużą akcję, bo artyści mówili: DEJ FORSĘ, choć nikt ich nie czytał, nie słuchał ani nie oglądał. Podkreślał w niej, że jak artysta nie zbierze wystarczająco dużej społeczności, by na swojej sztuce zarabiać, to niech się przebranżowi.
Mija rok i jak w analogicznej sytuacji co artystę postawimy piłkarza przykładowego Stomilu, retoryka Janczyka jest zupełnie inna – klub potrzebuje publicznej pomocy, bo inaczej nie będzie w stanie funkcjonować. Nie, kurwa. Jeżeli klub nie ma wystarczającej liczby kibiców, by utrzymać się z biletów i sponsorów, a Polsat Sport nie pokazuje jego meczów, to jest w tej samej sytuacji co ten artysta, którego sztuka nikogo nie obchodzi. Jak Stomilu nie stać na pierwszą ligę, niech spada do A klasy. Dalej będzie istniał, a koszty będą o wiele niższe.