Przegrane EURO 2020, wyłożenie się na ostatniej prostej w walce o rozstawienie w barażach i niezbyt imponująca lista pokonanych rywali. Gdyby patrzeć na miniony rok reprezentacji Polski tylko w ten sposób, to wnioski z minionych dwunastu miesięcy nie byłyby zbyt optymistyczne. Ale dobrze wiemy, że kadencja Paulo Sousy to nie są jedynie minusy, więc warto przypomnieć sobie, jak wyglądał ostatni rok w polskiej kadrze.
18 stycznia załamał się świat Jerzego Brzęczka. Selekcjoner biało-czerwonych nagle został zwolniony z roboty. Nagle, bo decyzję o tym podjął Zbigniew Boniek. Po cichu, informując niewielkie grono osób, żeby wiadomość nie wydostała się na zewnątrz. Jeszcze parę tygodni wcześniej były opiekun Wisły Płock miał pewną posadę, jednak sytuacja szybko się zmieniła. Prezes PZPN oszczędził trenera przed świętami, ale w nowym roku litości już nie miał. I rozpoczęła się karuzela.
- „Skoro podjąłem decyzję o zwolnieniu Jurka, to jest to decyzja dobra i przemyślana”
- „Jeśli Brzęczek został zwolniony, to jest to też „zasługa” piłkarzy, bo nie było dobrej gry”
W ten sposób Boniek tłumaczył zmianę na stanowisku trenera. Wtedy i później sporo obrywało się piłkarzom. Widać było, że prezes nie chciał się przyznać, że pomylił się z wyborem selekcjonera. Natomiast później, gdy zaczęła się giełda nazwisk, coraz częściej przemycał hasło, że reprezentacja Polski może grać inaczej. W domyśle: lepiej, wykorzystując potencjał generacji, której przewodzą indywidualności, jakich nad Wisłą nie było od lat.
Tak narodził się pomysł zatrudnienia siwego bajeranta Paulo Sousy.
Spis treści
- Paulo Sousa selekcjonerem reprezentacji Polski
- Pierwsze zgrupowanie, pierwsze problemy
- Testy przed EURO 2020 - powody do niepokoju
- EURO 2020 - klęska reprezentacji Polski, najlepszy turniej Lewandowskiego
- Wczesna jesień? Najlepszy czas Paulo Sousy
- Klęska z Węgrami
- 2021 dla reprezentacji Polski: pokaz siły w ofensywie
- Reprezentacja Polski w 2021 roku - wyniki
Paulo Sousa selekcjonerem reprezentacji Polski
– Wykonałem kilka telefonów do ludzi, którzy z nim pracowali. Słyszałem jedno: Zibi, top. Top stosunki, treningi, dyscyplina, wiedza, przygotowanie – mówił Zbigniew Boniek podczas konferencji prasowej, przedstawiając nowego szkoleniowca. Paulo Sousa od początku kreowany był na kogoś, kto znów wyprowadzi Polaków z drewnianych chatek. Pokaże, jak grać w piłkę, żeby sprawiało to radość wszystkim dookoła: zawodnikom i kibicom. Z drugiej strony: czyhały na nas także pułapki. Gdyby kariera Portugalczyka usłana była różami, nie pracowałby on w reprezentacji Polski.
„50-latek na samym starcie postanowił, że jego klub będzie grał właśnie w systemie z trzema środkowym obrońcami i trzymał się tego do samego końca. Swojego lub Żyrondystów. Jak się okazuje, przyjęte przez niego założenia, nie miały prawa wypalić. Przekonuje nas o tym Michał Bojanowski: – To ustawienie zupełnie nie było adekwatne do tego, jakich piłkarzy miał w zespole. Sousa się jednak uparł i stwierdził, że tak jak ich sobie ustawi, tak mają grać. Nie grali. Cechowała ich toporność, mimo tego, co mogą wskazywać bramki, które zdobyli. Problemem Bordeaux było przede wszystkim tworzenie okazji z gry, bo stałe fragmenty wychodziły im całkiem nieźle”
Jednym z największych problemów Paulo Sousy w jego poprzedniej pracy okazało się ustawienie. To trochę paradoks, bo w Polsce jego wizja gry trójką obrońców, ciekawe rozwiązanie z wahadłowymi i pomysł na wsparcie Lewandowskiego w ataku, były przyjmowane jako krok w stronę przyszłości. Tak dziś gra świat, a my musimy za tym nadążać. Styl Sousy opisywaliśmy tak:
„Wszelakie telewizje różnie zresztą prezentowały wyjściowe składy jego ekip na rozpiskach przedmeczowych. Inaczej mówiąc – jedna telewizja rozpisywała skład Bordeaux w formacji 1-4-4-2, druga (na ten sam mecz, taki sam skład) w formacji 1-3-4-2-1. Podobnie było we Fiorentinie – tam też Sousa próbował wariant na trzech stoperów nominalnych, by w następnym meczu zestawiać dwa zbite bloki defensywne po czterech zawodników w linii. Ale najczęściej po prostu zmieniał ten system w trakcie meczu. Bronił czwórką, a atakował trójką w tyłach. Mielibyśmy zatem ustawienie 1-4-2-3-1, gdzie w fazie ataku formacja elastycznie zmieniałaby się w 1-3-4-2-1″.
PAULO SOUSA OD STRONY TAKTYCZNEJ. JAKI MA POMYSŁ NA KADRĘ?
Pierwsze zgrupowanie, pierwsze problemy
Rewolucja, którą zwiastowały pomysły Sousy z klubowej kariery, była oczekiwana jak deszcz w czasie suszy. To miało tchnąć nowe życie w naszą kadrę, sprawić, że piłkarze w końcu zagrają jak goście z topowych klubów. Ale już pierwsze zgrupowanie pokazało, że Portugalczyk może się boleśnie sparzyć, jeśli będzie chciał z miejsca ulepić ten zespół na nowo.
- odstawienie Kamila Glika, który nie pasował do nowego stylu, okazało się dużym błędem
- wystawienie Helika z Anglią także trochę nas kosztowało
Oczywiście nie było sensu z miejsca Paulo Sousy skreślać i go krytykować. Oczywiście łatwiej jest nam też oceniać to z perspektywy czasu, gdy każdy jest mądrzejszy. Niemniej pierwszy rzut meczów o mundial kończyliśmy z czterema punktami, ogrywając tylko Andorę. Czy graliśmy lepiej niż za Jerzego Brzęczka? Nie bardzo, skoro Węgrzy wsadzili nam trzy sztuki, a z Anglikami wcale nie byliśmy przesadnie odważni (mecz kończyliśmy z jednym celnym strzałem). Do nowego selekcjonera szybko zaczęła się też przyczepiać łatka pechowca. Mowa o problemach zdrowotnych kadrowiczów:
- Jacek Góralski zerwał więzadła,
- Krystian Bielik także,
- Mateusz Klich złapał COVID-19,
- Robert Lewandowski doznał urazu z Andorą,
- Łukasz Skorupski i Kamil Piątkowski złapali COVID-19.
Niemniej każdy był w miarę spokojny, bo to oczywiste, że początek nie musiał być wymarzony.
SZEŚĆ POWODÓW DO OPTYMIZMU PO PIERWSZYM ZGRUPOWANIU
Testy przed EURO 2020 – powody do niepokoju
Paulo Sousa nie miał zbyt komfortowych warunków do pracy. Przynajmniej w tym sensie, że gdy przyjechał na swoje drugie zgrupowanie, musiał już przygotowywać kadrę do występu w mistrzostwach Europy. Selekcja była zakończona, pozostało zagrać sparingi. Ale już samo ogłoszenie listy nazwisk, które otrzymają bilet na czerwcowy turniej, przyniosło sporo emocji. Sousa zdecydował się pominąć:
- Kamila Grosickiego,
- Sebastiana Walukiewicza,
- Sebastiana Szymańskiego.
Nie chcemy powiedzieć, że to wszystko błędy selekcjonera, ale po prostu: sporo się o tym dyskutowało. Najwięcej o Grosickim, który jednak sam przyznał nam po paru miesiącach, że wyłożył selekcjonerowi piłkę do pustaka, gdy zdecydował się zostać w WBA. Szymański nie pasował trenerowi do koncepcji, z kolei Walukiewicz nie miał już pewnej pozycji w Cagliari. Do tego możemy dorzucić Michała Karbownika czy Bartłomieja Drągowskiego i innych, którzy aspirowali do wyjazdu na turniej. Jeśli jednak mówimy o samych powołaniach, Sousa bez problemu wybroni się z tych decyzji. Gorzej wychodziło bronienie się na boisku.
GROSICKI: WYŁOŻYŁEM SOUSIE PIŁKĘ DO PUSTEJ BRAMKI
Na EURO 2020 jechaliśmy bowiem jako zespół, który w 2021 roku ograł tylko reprezentację Andory. Co prawda przegraliśmy tylko z Anglikami, ale remisy z Rosją i Islandią kazały nam się niepokoić. Zwłaszcza ten drugi, bo Islandczycy obnażyli nasze problemy z obroną przy stałych fragmentach gry. A tak się składa, że SFG były jedną z groźniejszych broni naszego pierwszego grupowego rywala, czyli Słowaków.
– Stałe fragmenty gry to czarowanie, puszczanie białego dymu. Mam nadzieję, że sztab nad tym pracuje, a to, co widzieliśmy, to tylko zasłona dymna. Nie wiemy, co się dzieje na zgrupowaniu. Może trener Sousa nie chciał dać się przejrzeć rywalom i na EURO będziemy bronić inaczej? Sprawdzian generalny nie wyszedł, pierwszy mecz towarzyski także, ale tego nie wiemy – szukał pozytywów trener stałych fragmentów gry Michał Macek.
Ogółem jednak jechaliśmy na mistrzostwa Europy może nie bez nadziei, ale też bez wielkich oczekiwań.
EURO 2020 – klęska reprezentacji Polski, najlepszy turniej Lewandowskiego
Z drugiej strony jednak liczyliśmy na jedno. Że będziemy na tyle „ogarnięci”, żeby wyjść z grupy, skoro są szanse na to, że z grupy wyjdą nawet trzy drużyny. Problem narodził się jednak już podczas zgrupowania, choć odkryliśmy go dopiero po pierwszym spotkaniu. Ale zanim o tym, znów wspomnimy o pechu Paulo Sousy. Bo ze składu na EURO 2020 wypadło kilka ważnych postaci.
- Jacek Góralski i Krystian Bielik – jak już wcześniej wspomnieliśmy
- Krzysztof Piątek
- Arkadiusz Reca
- Arkadiusz Milik
KTÓRA KADRA JEST SILNIEJSZA? TA Z EURO 2016 CZY EURO 2020?
Portugalczyk nie dał jednak szansy, żeby dywagować o tym, czy mając tych gości ze sobą, ugrałby coś więcej. Nie dał, bo w pierwszym meczu zaserwował nam wybitny sabotaż.
- Bereszyński na pół-prawym stoperze okazał się pomyłką
- Pozostawienie Krychowiaka z „żółtkiem” na boisku było jeszcze większym błędem
- Fatalna obrona po SFG nas dobiła
Hattrick nietrafionych decyzji kosztował nas awans z grupy. Paulo Sousę dobiło to, że po porażce zaczęto mówić, że był to efekt zlekceważenia rywala. Podczas zgrupowania biało-czerwoni mieli szykować się do meczu z reprezentacją Hiszpanii, zakładając, że Słowaków i tak pykną na miękko. Fakt, że z Hiszpanią zagraliśmy znacznie lepiej i w końcu mogliśmy powiedzieć, że widzimy wyraźną różnicę między kadrą Sousy a kadrą Brzęczka, niewiele zmienił w kontekście całego turnieju.
To znaczy: ok, widać było, że siwy bajerant faktycznie coś z tą drużyną robi i można było zakładać, że zmierzamy we właściwym kierunku. Natomiast imprezy nam to nie uratowało, bo Szwedzi najpierw rozbroili nas zanim podnieśliśmy gardę, potem nieźle udźwignęli obronę przy taktyce 1000 i 1 wrzutek, a na koniec zabili nasze marzenia wykorzystując proste błędy.
Jakieś dodatkowe plusy? To u Paulo Sousy Robert Lewandowski rozegrał najlepszy turniej w karierze, strzelając trzy bramki. W tym tę ze Szwecją, która była jedną z najładniejszych podczas EURO 2020.
Wczesna jesień? Najlepszy czas Paulo Sousy
Z biegiem czasu coraz mocniej widać było podział na dwa obozy. Jedni doceniali Paulo Sousę za to, że w kadrze coś drgnęło. Drudzy pokazywali tablicę z wynikami, która po mistrzostwach Europy nadal wskazywała, że pod wodzą Portugalczyka Polacy pokonali tylko Andorę. Wrześniowe zgrupowanie było bardzo ważne w kontekście tego, w jakim kierunku zmierzamy. Potknięcie z Albanią mogło mieć dla nas fatalne skutki. Wrzesień i październik były jednak miesiącami triumfu selekcjonera. Ok, 4:1 z Albanią to jeden z najbardziej przekłamanych wyników naszej kadry w ostatnich latach, ale zagraliśmy pięć meczów i:
- dwa razy pokonaliśmy Albanią (4:1 i 1:0),
- rozbiliśmy San Marino (7:1) i (5:0),
- zagraliśmy bardzo dobry mecz z Anglią (1:1).
Owszem, wkurzało nas to, że nawet San Marino wpakowało nam bramkę. Ale to didaskalia. Mecz z Anglikami przykrył negatywy. – W pressingu graliśmy inteligentnie, mieliśmy pomysł. W poszczególnych momentach meczu zmuszaliśmy Anglików do błędów w rozegraniu od tyłu. Presja na Walkerze czy Stonesie dawała efekty, szczególnie ten drugi miał problemy – pisaliśmy po tym spotkaniu.
Portugalczyk zbierał plusy, bo kadra funkcjonowała coraz lepiej. Z serii sześciu meczów bez zwycięstwa zrobiła się passa pięciu spotkań bez porażki. Byliśmy nieziemsko skuteczni, biało-czerwoni równali liczbą strzelonych bramek do najlepszych drużyn w eliminacjach mundialu. Sousa był chwalony za zbudowanie swoich żołnierzy.
- Adam Buksa
- Karol Świderski
- odrodzony Karol Linetty
- znów skuteczny Robert Lewandowski
Zaczęliśmy odsuwać w niepamięć fatalną decyzję odnośnie Grzegorza Krychowiaka w meczu ze Słowacją, bo Sousa świetnie zarządzał meczem. Jego zmiany dodawały nam skrzydeł, wpływały na wynik spotkania. –Warto jednak docenić, jak wielu zawodników biało-czerwonych zapisuje na koncie udział przy golu po wejściu na boisko (11). Rozegraliśmy do tej pory zaledwie 13 meczów pod wodzą nowego trenera, a rezerwowi raz zapewnili nam prowadzenie (Albania) i pięciokrotnie remis (Szwecja, Anglia, Anglia, Islandia, Węgry). To solidny dorobek, nawet gdy pamiętamy, że obecnie można dokonywać pięciu zmian, a wcześniej Sousa mógł zastąpić jedynie trzech zawodników w każdym spotkaniu – pisaliśmy.
CZY SOUSA ZAWSZE TO MIAŁ? ANALIZA ZMIAN W TRAKCIE MECZU
To był zdecydowanie najlepszy okres i naszej drużyny w 2021 roku i Paulo Sousy w roli jej selekcjonera.
Klęska z Węgrami
Ale nasz kochany siwy bajerant taki już jest, że ma w sobie gen destrukcji. Bardziej poetycko: pragnąc dobra, zło czyni. Ostatnie zgrupowanie w 2021 roku skutecznie wymazało zasługi Sousy. Zaczęło się od straconej bramki z Andorą, ale tu znów przytakniemy, gdy ktoś powie: didaskalia. Bo dopóki takie wybryki nie przekładają się na stratę punktów, można na nie machnąć ręką. Stracenie bramek z San Marino oraz Andorą w tych samych eliminacjach to rzecz jasna przejście do historii w niezbyt dobrym stylu, ale jednak oba mecze zakończyły się pewnymi zwycięstwami Polaków. Znacznie gorszy był kolejny hattrick kompromitacji, czyli spotkanie z Węgrami.
- posadzenie Roberta Lewandowskiego na ławce, mimo że nie mógł zagrać w tym meczu (i sam fakt, że pozwolono na to, żeby nie mógł)
- przyzwolenie na odpoczynek/wykartkowanie się kilku innych ważnych piłkarzy
- zlekceważenie i w konsekwencji porażka z osłabionym, grającym o pietruszkę rywalem
Niektórzy stwierdzą, że kwestia rozstawienia nie była aż tak ważna, bo losowanie było dla nas łaskawe (swoją drogą łatka pechowca trochę się od Sousy odkleiła za sprawą losowania baraży i Ligi Narodów). Ale to trochę tak, jakby stwierdzić, że gdy ktoś włożył rękę do pieca, ale się nie poparzył, to w sumie nie był to głupi pomysł. Tamta sytuacja była bolesna, po pierwsze przez to, jak ewoluowała w kryzys wizerunkowy selekcjonera i Roberta Lewandowskiego. Po drugie dlatego, że okazało się, że trener nie uczy się na błędach. Zlekceważył Słowaków, dostał w czapkę i parę miesięcy później powtórzył to z Węgrami. W końcu też dlatego, że rywal znów wsadził nam bramkę po stałym fragmencie gry, podkreślając nasze problemy w defensywie za kadencji obecnego selekcjonera.
HUŚTAWKA PAULO SOUSY: RAZ NA GÓRZE, RAZ NA DOLE
2021 dla reprezentacji Polski: pokaz siły w ofensywie
No dobra, ale pomówmy i o pozytywach. Jak już wspominaliśmy kadra Paulo Sousy bryluje w ofensywie. 37 bramek w 15 spotkaniach to bardzo dobry wynik. Reprezentacja Polski z każdym rywalem traciła bramki? Ale i każdemu strzelała. Gole dla biało-czerwonych strzelało aż 13 kadrowiczów. Udział przy bramkach – mówimy tu o asystach – zaliczyło kolejnych 13. Aż ciężko znaleźć piłkarza, który przewinął się przez kadrę i nie był zamieszany we wsadzenie jakiejś sztuki. Kapitalny rok zaliczyli Adam Buksa i Karol Świderski, którzy weszli do kadry z drzwiami i z miejsca zostali jednymi z najlepszych jokerów, jakimi Paulo Sousa kiedykolwiek dysponował. Skrzydła rozwinął Piotr Zieliński, choć miał też trochę pecha, bo nie mógł zagrać we wszystkich spotkaniach.
Rekordowy rok w polskiej reprezentacji zaliczył Robert Lewandowski. Ok, zakończył go przykrym akcentem, ale po latach posuchy obudził w sobie gen snajpera. Wystarczy rzucić okiem na jego bilans z poprzednich lat i porównać z minionymi 12-ma miesiącami:
- 2021 – 12 meczów, 11 goli, 4 asysty
- 2020 – 4, 2, 2
- 2019 – 10, 6, 2
- 2018 – 11, 4, 2
- 2017 – 6, 9, 2
- 2016 – 12, 8, 0
- 2015 – 7, 11, 3
Trzeba się cofnąć aż do 2015 roku, żeby znaleźć tak udany pod względem zdobyczy bramkowej w kadrze rok dla kapitana naszej kadry. Błysnęło też paru innych zawodników. Kacper Kozłowski został najmłodszym zawodnikiem w historii EURO, zaczął też zbierać asysty w narodowych barwach. Debiut i asystę ma na koncie także Nicola Zalewski. Karol Linetty odkleił od siebie latkę niepotrzebnego reprezentacji Karolka, jest w czołówce klasyfikacji kanadyjskiej naszej drużyny. Bez dwóch zdań 2021 rok pozwolił naszym zawodnikom podciągnąć indywidualne statystyki.
KACPER KOZŁOWSKI: CHCE BYĆ NAJLEPSZY NA ŚWIECIE
Reprezentacja Polski w 2021 roku – wyniki
Koniec końców rok skończyliśmy z sześcioma zwycięstwami, pięcioma remisami i czterema porażkami na koncie. Lista wyników reprezentacji Polski z podziałem na rywali wygląda tak:
- Węgry: 3:3 i 1:2
- Andora: 3:0 i 4:1
- Anglia: 1:2 i 1:1
- Rosja: 1:1
- Islandia: 2:2
- Słowacja: 1:2
- Hiszpania 1:1
- Szwecja: 2:3
- Albania: 4:1 i 1:0
- San Marino: 7:1 i 5:0
Jak bilans Paulo Sousy i minionych 12 miesięcy prezentuje się w porównaniu z poprzednimi latami? Sporządziliśmy krótką, porównawczą tabelę obejmującą 10 ostatnich lat.
Rok | Wygrane | Remisy | Porażki | Średnia punktów |
2021 | 6 | 5 | 4 | 1,53 |
2020 | 4 | 1 | 3 | 1,63 |
2019 | 8 | 1 | 1 | 2,50 |
2018 | 3 | 4 | 6 | 1,00 |
2017 | 5 | 1 | 2 | 2,00 |
2016 | 7 | 6 | 1 | 1,93 |
2015 | 5 | 3 | 1 | 2,00 |
2014 | 6 | 3 | 1 | 2,10 |
2013 | 5 | 3 | 5 | 1,38 |
2012 | 6 | 5 | 3 | 1,64 |
Cóż, zbyt pozytywnie dla Paulo Sousy to nie wygląda, bo tylko dwa razy w ostatniej dekadzie wiodło nam się tak kiepsko. Oczywiście – patrząc na punkty. Bo patrząc szerzej, to chyba aż tak źle to nie wygląda.
Prawda?
CZYTAJ TAKŻE:
- Dlaczego Jerzy Brzęczek stracił pracę?
- Sousa szuka piłkarzy pod model gry – tłumaczymy powołania
- Sebastian Szymański: największy przegrany kadencji Sousy
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK