Reklama

Wyrywamy remis z Anglią po świetnym meczu! Szymański bohaterem

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

08 września 2021, 23:16 • 6 min czytania 174 komentarzy

Przyjemnie patrzyło się na Glika, który kasował Grealisha i nękał go niczym klasowy zbój najsłabszego ucznia w klasie słowami „F*ck off”. Fajnie było podziwiać Krychowiaka, który wzniósł się na najwyższy poziom reprezentacyjny. Modera, który notował odbiór za odbiorem, a przy bramce na 1:1 zachował się jak topowy piłkarz. Ogółem całą defensywę, która grała bardzo odpowiedzialnie, była zwarta, nie pozwalała prawie na nic. Wahadła, które potrafiły neutralizować Sterlinga czy Shawa oraz Lewandowskiego, który jako podwieszony napastnik i lider zapracował na wybitną notę. I w końcu Szymańskiego, który piękną zgłoską zapisał się w historii naszej kadry.

Wyrywamy remis z Anglią po świetnym meczu! Szymański bohaterem

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

POLSKA – ANGLIA 1:1. PERFEKCYJNA PIERWSZA POŁOWA

Początek meczu mieliśmy bardzo pewny. Były agresywne odbiory, groźne dośrodkowanie Dawidowicza, po którym wolej Puchacza lecący w światło bramki przyjął na ciało jeden z Anglików. W defensywie swoją robotę wykonał Jóźwiak, utrudniał życie Grealishowi. Nie zawodził też Krychowiak, ba, po pierwszych fragmentach meczu obawy względem piłkarza tak bardzo podważanego można było wyrzucić do kosza. Właściwie każdy nasz reprezentant grał tak, jakby miał coś do udowodnienia. Grał na maksymalnym poziomie koncentracji. Co znamienne, Anglicy nie potrafili wyprowadzić żadnej swobodnej akcji krótkimi podaniami.

W 15. minucie stworzyliśmy ładną akcję z udziałem kilku zawodników od bloku defensywnego aż po pole karne, gdzie niestety Jakub Moder uderzał na bramkę za lekko. Chwilę po tym szarżował już w naszym polu karnym Krychowiak, ofiarnie blokując strzał ze świetnej pozycji Grealisha. Oj, „Krycha” dzisiaj był naładowany jak kabanos. Zresztą jak wszyscy Polacy w defensywie, Anglicy nie potrafili wygrywać z nami pojedynków. A kiedy zbliżali się do szesnastki, kiedy piłkę próbował rozgrywać Kane gdzieś w głębi pola, widzieliśmy natychmiastowe podwojenie, a nawet potrojenie i odbiór. Kane był skutecznie neutralizowany.

Całkiem blisko stworzenia zagrożenia był niedługo później Buksa, któremu zabrakło centymetrów do wykończenia świetnego dośrodkowania Puchacza. To była znów akcja po odbiorze i prostopadłym podaniu na skrzydło. Takich tworzyliśmy sporo w pierwszej połowie, najczęściej właśnie po odbiorach.

Reklama

Pierwszy pojedynek przegrał dopiero w 20. minucie Puchacz ze Sterlingiem. To był pierwszy poważny sygnał, że Anglicy mogą naszą organizację w obronie powoli przełamywać. Ale, jak pokazał czas, sygnał ostatni przed zejściem do szatni.

W pressingu graliśmy inteligentnie, mieliśmy pomysł. W poszczególnych momentach meczu zmuszaliśmy Anglików do błędów w rozegraniu od tyłu. Presja na Walkerze czy Stonesie dawała efekty, szczególnie ten drugi miał problemy. Dzięki temu stworzyliśmy akcję, w której Linetty rzucił prostopadłe podanie w pole karne do Lewandowskiego, ale ten oddał za lekki strzał, miał bardzo trudną sytuację. Wcześniej użył siły, rozprowadził akcję i wszedł między trzech obrońców. Warto tutaj docenić gościa, który zrobił chwilę wcześniej kluczowy odbiór. To Jakub Moder. I również on minutę później znów odzyskał piłkę, ale tak się rozochocił, że aż posłał futbolówkę w trybuny z dalszej odległości.

Nasza agresja i ruch bez piłki mogły robić wrażenie. Każdy z naszych środkowych pomocników zapisał się czymś pozytywnym, nie było wyłomów, słabych punktów. Kiedy Sterling czy Grealish wozili piłkę, włączali wyższe tempo na skrzydłach, żaden z Polaków nie dawał zwieść się na balans ciała. Byliśmy blisko, wchodziliśmy w kontakt, ale nie na raz. W połączeniu z faktem, że tworzyliśmy zagrożenie pod bramką Anglików, a oni pod naszą tak naprawdę żadnego – trzeba powiedzieć, że zagraliśmy do przerwy perfekcyjnie. A na pewno powyżej oczekiwań.

Dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy „Synowie Albionu” docisnęli nas bardziej, ale tego przecież można było się spodziewać. Błędów z naszej strony było niewiele, tylko jedno złe wyprowadzenie piłki Glika mogło nas wiele kosztować, acz Phillips pod przechwycie skiepścił sprawę i zepsuł podanie do Kane’a.

Aha, i słówko podsumowujące grę naszego kapitana w pierwszych 45 minutach. Lewandowski grał wyśmienicie, wykonywał tytaniczną pracę. Dał dowód, że z obrońcami Premier League nie miałby problemu.

POLSKA – ANGLIA. GORSZA druga POŁOWA, ALE ZASŁUŻONY REMIS

W 53. minucie Anglicy oddali pierwszy celny strzał i niech to będzie dobra recenzja gry naszej defensywy. Niestety z każdą minutą napór Anglików rósł, pojawiało się więcej wolnych przestrzeni na naszych skrzydłach. Na więcej mógł pozwolić sobie Sterling w starciach z Puchaczem, a po drugiej stronie wgryźć próbował się Grealish. Tam jednak Jóźwiak do pary z Dawidowiczem w większości sytuacji stawali na wysokości zadania. Okej, broniliśmy się coraz bardziej ofiarnie, cierpieli Glik z Bednarkiem. W ofensywie zniknęliśmy na dobre 20 minut pierwszej połowy, brakowało trochę szybkości, której nie mógł dać Buksa (wszedł za niego Świderski). Mimo to podopieczni trenera Southgate’a wciąż mieli problemy, żeby dobrać się nam do skóry. Raz tylko uderzyli w słupek po główce ze stałego fragmentu gry.

Reklama

I raz tylko Kane uderzył z dystansu. Raz, ale jak… Straciliśmy piłkę w okolicach 30. metra, Kane dostał podanie i wydawać by się mogło, że jest w niepozornym miejscu do oddania strzału. Ale poprawił piłkę i huknął z taką rotacją, że zanim Szczęsny zdążył zobaczyć futbolówkę zza pleców Bednarka, ta odkręciła się w kierunku słupka i zatrzepotała w siatce. To był gol z niczego.

W kolejnych fragmentach drugiej połowy opadaliśmy z sił. Lewandowskiego rzadko widzieliśmy przy piłce, Glik musiał zejść z boiska z powodu kontuzji. Jedynym zawodnikiem, który wnosił coś do ofensywy jeszcze przed zmianą, był Puchacz. Waleczności za dziś, czasami wygranych potyczek ze Sterlingiem i obiecujących zagrań z przodu odmówić mu nie można.

Duże nadzieje na wyrównującego gola dał nam Pickford, kiedy nabił Świderskiego przy próbie wykopu. Odbita piłka leciała w kierunku bramki, ale bramkarz Evertonu zdążył ją złapać. Cóż, zabrakło tu szczęścia. Precyzji natomiast przy strzale „Lewego”, kiedy strzelał z  dystansu po genialnym przyjęciu piłki…

Ale już przy asyście nie zabrakło niczego! Docisnęliśmy Anglików do parteru w ostatnich minutach, graliśmy o wyrównującą bramkę. I właśnie ten, który tak ciężko pracował w tym meczu, a już w końcówce ciągnął nas jak najlepszy piłkarz na świecie, wrzucił podcięte dośrodkowanie na piąty metr, gdzie główką wpakował piłkę do siatki Damian Szymański. Wszedł na boisko za Krychowiaka, dał dobrą zmianę, a na koniec wygrał kluczowy pojedynek w powietrzu z Shawem. A przecież mogło go na tym zgrupowanie nie być…

Bohater na tablicy wyników będzie zatem jeden, ale w trakcie meczu narodziło ich się wielu. Nie można powiedzieć, że mieliśmy szczęście. Nie, my na ten sukces, na remis z wicemistrzami Europy, po prostu zapracowaliśmy. Cholera, ten punkt nam się należał. Anglicy mieli tylko strzał w słupek i jeden przebłysk Kane’a, może też niecelny centrostrzał Grealisha. Tyle, jeśli chodzi o ich ofensywne, bardziej konkretne zapędy.

Z boiska schodzimy z podniesioną głową, postawiliśmy się Anglikom z przekonaniem, pomysłem. Kto wie, może gdyby mecz trwał pięć minut dłużej, udałoby się wcisnąć gola na 2:1. Ważne, że przetrwaliśmy trudniejszy moment w drugiej połowie, wyglądaliśmy słabiej, lecz w kluczowym momencie pokazaliśmy charakter. Taką Polskę z silnymi rywalami chcemy oglądać. Takie wyniki po tak dobrym występie ją niewątpliwie budują. No i na koniec trzeba odnotować, że po wrześniowym zgrupowaniu mamy na koncie siedem punktów. Wypełniliśmy cel maksimum. Brawa dla piłkarzy, brawa dla selekcjonera.

Polska – Anglia 1:1 (0:0)

Szymański 90+2′ – Kane 72′

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
1
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

174 komentarzy

Loading...