Reklama

Lechia Gdańsk bez licencji. Komisjo Licencyjna, tym razem bądź poważna!

Przemysław Michalak

29 kwietnia 2025, 16:41 • 3 min czytania 96 komentarzy

Lechia Gdańsk niezmiennie igra z ogniem i wygląda na to, że tym razem naprawdę poparzyła sobie paluchy. Komisja Licencyjna nie przyznała jej ekstraklasowej licencji na przyszły sezon, co znacznie zmienia sytuację na dole tabeli. Mamy tylko nadzieję, że tym razem nie będzie wybielania na siłę. 

Lechia Gdańsk bez licencji. Komisjo Licencyjna, tym razem bądź poważna!

Komunikat ze strony PZPN jest tu zaskakująco krótki, wręcz lakoniczny:

Reklama

„(…) 8. Komisja postanowiła nie przyznać klubowi Lechia Gdańsk:

licencji upoważniającej klub do uczestnictwa w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2025/2026 w związku z niespełnieniem kryterium F.05 (Prognoza finansowa)”. 

I tyle. Tyle jednak wystarczy, bo o tym, że Lechia buja się finansowo, wiadomo od co najmniej roku. Już przed rozpoczęciem tego sezonu wydawało się, że mogą być problemy z wystartowaniem w elicie, a kulminacja tej zawieruchy nastąpiła zimą. Wtedy jednak ligowe władze niestety wymiękły. Na początku Biało-Zieloni licencji nie dostali, ale po paru dniach ją odzyskali. Ekstraklasa SA awansem przekazała klubowi pieniądze na spłaty zaległości wobec Ruchu Chorzów za Tomasza Wójtowicza i zamknięcie sprawy.

Lechia bez licencji. Tym razem się nie wywinie?

Motywacja była jasna: nie doprowadzać do przetasowań pozaboiskowych w trakcie sezonu, co źle wyglądałoby wizerunkowo. Nie jest tajemnicą, że Ekstraklasa SA rękami i nogami wzbrania się przed wykluczaniem uczestników z rozgrywek, ale czy jeszcze gorzej nie wygląda liga, w której pewne kluby są utrzymywane za wszelką cenę? No właśnie.

Na dłuższą metę przymykanie oczu na finansowe cyrki skutkuje poczuciem bezkarności ze strony takich ludzi jak Paolo Urfer, którzy mogą wyrobić sobie przekonanie, że choćby nie wiadomo jak się zapętlili, w taki czy inny sposób zawsze zostaną wybawieni. I trudno im się dziwić, bo co rusz dostają ku temu podstawy.

Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Ekstraklasa pod wieloma względami idzie do przodu, ale jeśli ma się dalej rozwijać, wyrzucanie z jej grona klubów niewypłacalnych, tworzących nieuczciwą konkurencję (zatrudniających piłkarzy, na których tak naprawdę ich nie stać), powinno stać się jednym z priorytetów. Po stokroć wolimy w lidze stabilną i mądrze budowaną Termalikę w polu kukurydzy niż chorą finansowo Lechię na pięknym stadionie z wieloma kibicami. Sorry, najpierw fundamenty, potem ornamenty.

Oczywiście szkoda nam trochę piłkarzy Lechii i sztabu szkoleniowego. Sportowo zaczęli się bronić i są dziś nad strefą spadkową, ale profesjonalny futbol to naczynia połączone. Na niekompetencji ich szefów skorzysta ktoś, kto lepiej zarządzał pieniędzmi i utrzyma się na szesnastym miejscu w tabeli. Aktualnie byłaby to Puszcza Niepołomice.

Jeśli jakiś klub ponownie na przestrzeni paru miesięcy nie otrzymuje licencji, nie ma możliwości, by jego sytuacja diametralnie zmieniła się w ciągu paru dni, które przysługują na złożenie odwołania. Co najwyżej mogą zostać złożone kolejne obietnice. Apelujemy więc do Komisji Licencyjnej: panowie, bądźcie w końcu poważni! Nie będzie bolało zbyt mocno, gwarantujemy, a jednocześnie zbierzecie sporo braw.

PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

96 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama