Reklama

Apel do organów PZPN: zróbcie to, czego nie potrafił Jakubas!

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2023, 12:12 • 6 min czytania 253 komentarzy

Zbigniew Jakubas, właściciel Motoru Lublin, postanowił w zdumiewający sposób rozwiązać aferę, która wstrząsnęła jego klubem. Zawiesił uderzonego w głowę prezesa, zdjął ze stanowiska zelżoną rzeczniczkę prasową, natomiast trener Goncalo Feio – czyli właśnie ten człowiek, który bił i ubliżał – otrzymał od niego gigantyczny kredyt zaufania. Jednocześnie Jakubas wyraził nadzieję, że Paweł Tomczyk, kiedy już dojdzie do siebie po pobycie w szpitalu, nie będzie – nomen omen – rozdrapywał świeżo zagojonych ran (bo “eskalowanie jest nam niepotrzebne”), a PZPN nie wyciągnie wobec Feio konsekwencji (bo “zawsze będziemy bronili interesu naszej rodziny”). To oczywiste danie przyzwolenia na użycie przemocy fizycznej i psychicznej oraz stawianie agresora w uprzywilejowanym położeniu. Dlatego apelujemy do wszystkich organów dyscyplinarnych polskiej piłki – przynajmniej wy zachowajcie przyzwoitość i ukarzcie Portugalczyka nie tylko zgodnie z literą prawa, ale i rozumem i godnością człowieka. 

Apel do organów PZPN: zróbcie to, czego nie potrafił Jakubas!

Jeśli ostatnie dni spędziliście pod kamieniem, w skrócie – Feio dał Tomczykowi w papę, bo jest przemęczony, a rzeczniczce nawtykał, bo nie złapał z nią dobrej chemii. Przykra sprawa, faktycznie, ale nie ma co jej dalej drążyć, skoro trener przeczytał z kartki kilka zdań przeprosin, a Motor ostatnio solidnie punktuje. Jakubas w trakcie przeszło godzinnej konferencji prasowej roztoczył wokół siebie aurę niefrasobliwości, ale jeśli bliżej się przyjrzeć poszczególnym fragmentom jego przemowy – była ona dość perfidna.

Jak się teraz zachowa poturbowany Tomczyk – nie wiemy. Nie wyobrażamy sobie natomiast, by Komisja Dyscyplinarna pozwoliła na to, by sprawę tak po prostu zamieść pod dywan. Podobnie jak nie wyobrażamy sobie, by Szkoła Trenerów i krążące wokół niej komisje w żaden sposób nie ukarały krewkiego Portugalczyka.

W tym temacie skompromitowało się już wystarczająco wiele osób.

Tylko tego brakowało, by na dokładkę wygłupiły się jeszcze związkowe organy dyscyplinarne.

Reklama

Wszystkie odloty Goncalo Feio

Kara musi być

Co powiedział nam wczoraj Adam Gilarski, rzecznik dyscyplinarny PZPN?

Wewnętrznych decyzji Motoru Lublin nie będę komentował. To jest wewnętrzna sprawa klubu. Postępowanie zostało już przeze mnie zainicjowane i sprawę na mój wniosek będzie rozpatrywać Komisja Dyscyplinarna w zakresie naruszenia regulaminu dyscyplinarnego PZPN. Na samej konferencji trener Feio przepraszał za swoje naganne zachowanie, w pewien sposób przyznając się do niego. Najbliższe posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej odbędzie się w czwartek i liczę, że trener wyjaśni na nim swoje zachowanie. Grożą mu konkretne kary przewidziane regulaminem dyscyplinarnym, włącznie z czasową dyskwalifikacją.

Naprawdę mamy nadzieję, że sprawa nie rozejdzie się po kościach i konsekwencje zostaną wyciągnięte. Po pierwsze dlatego, że agresja – czy to werbalna, czy fizyczna – jest zwyczajnie niedopuszczalna. Po prostu. A po drugie, że Goncalo Feio ma na koncie więcej podobnych wybryków. Opisywaliśmy na Weszło wyskoki, jakich portugalski szkoleniowiec dopuszczał się w poprzednich klubach. O swoich przykrych doświadczeniach opowiedziała nam też rzeczniczka Motoru, Paulina Maciążek: – To nie była pierwsza tego typu akcja ze strony trenera. Agresywne zachowanie, grożenie, obrażanie… Po pewnym wyrazie, który padł w moją stronę, poszłam do prezesa i powiedziałam, że nie jestem już w stanie nakładać maski i udawać, że wszystko jest w porządku. Każdy człowiek ma swoje emocje, próg, po którego przekroczeniu jest ciężko. Prezes i właściciel to usłyszeli, powiedzieli, żebym wyjaśniła tę sytuację dziennikarzom.

Nie mówimy zatem o incydencie, jednorazowej eksplozji gniewu.

Zbigniew Jakubas najwyraźniej dokonał rachunku zysków i strat. I wyszło mu, że lepiej postawić krzyżyk na poszkodowanych prezesie i rzeczniczce, przez godzinę z hakiem wydurnić się na konferencji prasowej, ale zachować na ławce trenerskiej niewątpliwie utalentowanego szkoleniowca, gwarantującego solidne rezultaty i spokój na trybunach. Kalkulacje właściciela Motoru nie powinny jedank interesować przedstawicieli PZPN. Zwłaszcza, gdy Feio kontynuuje kurs UEFA Pro w Szkole Trenerów.

Reklama

Osiem lat temu związek usunął z kursu trenerskiego Grzegorza Barana, Szymona Sawalę oraz Bartosza Ślusarskiego, którzy po złości zdemolowali samochód Patryka Rachwała. Uzasadnienie brzmiało tak: Kursanci dopuścili się rażącego naruszenia postanowień regulaminu, co godzi w wizerunek PZPN jako podmiotu prowadzącego Szkołę Trenerów. Ponadto tak nagannego moralnie czynu nie powinni się przede wszystkim dopuszczać kandydaci na trenerów mający w przyszłości mają pracować między innymi  z młodzieżą. […] Dodatkowo Komisja Techniczna PZPN, z uwagi na naruszenie norm etyczno-moralnych, w najbliższych latach nie będzie przyjmowała od wyżej wymienionych zawodników wniosków o ponowne przyjęcie na kurs trenerski.

Feio także naruszył normy etyczno-moralne.

I to mocniej, w sposób jeszcze bardziej rażący.

Jego zachowanie także jest złym przykładem dla młodych.

Jakubas traci cierpliwość

Oczywiście nie można pominąć deklaracji Jakubasa, który niejako połączył swoją dalszą działalność w klubie z losami trenera Feio. “Albo uda mi się z tym szkoleniowcem, albo rzucam to wszystko w cholerę” – takie mniej więcej było przesłanie właściciela Motoru. Przesłanie, powiedzmy to sobie szczerze, dość kuriozalne. No bo jak właściciel klubu może powiązać do tego stopnia własną przyszłość z losami konkretnego trenera, który na dodatek dał się poznać jako osoba agresywna, mająca problemy z panowaniem nad emocjami? To ma być niby realizowanie długofalowych wizji? A jak drużyna pod wodzą Feio zacznie notować rozczarowujące rezultaty, albo Portugalczykowi znowu coś się w głowie odklei i komuś naubliża lub kogoś ponownie odeśle do szpitala? Jakubas zabierze wówczas zabawki i pójdzie w siną dal? A może będzie udawał, że nic się nie stało? Doprawdy, kapitalne podejście.

Co w momencie, gdy Komisja Dyscyplinarna zdecyduje się na dotkliwe zawieszenie?

Co, jeśli Szkoła Trenerów PZPN wyprosi niezrównoważonego szkoleniowca z kursu UEFA Pro?

Najważniejsze to budować klub na solidnych, niemożliwych do naruszenia fundamentach. Dzisiaj tu jestem, ale jutro może mnie nie być, bo Goncalo Feio wstanie z łóżka lewą nogą. A może Jakubas ze swoimi zapowiedziami powinien pójść o krok dalej? Albo awansujemy w tym sezonie, albo spadam? Albo wygramy następny mecz, albo odchodzę? Albo Piotr Ceglarz strzeli hat-tricka, albo do widzenia?

Wypowiedź właściciela Motoru można również interpretować jako swego rodzaju próbę wywarcia presji na Komisję Dyscyplinarną PZPN. Już teraz słychać głosy – w takim tonie wypowiedział się na przykład na Twitterze Zbigniew Boniek – że nie ma co przesadnie moralizować, a zaangażowanie biznesmenów kalibru Jakubasa jest polskiemu futbolowi potrzebne. Być może miliarder trzyma związkową jurysdykcję w szachu i rozgrywa wszystko z napoleońską strategią. Organ, który zablokuje trenerski rozwój Feio, już na zawsze może zostać zapamiętany jako ten, który pokazał krzyż na drogę jednemu z najbogatszych Polaków. Wielkiej nadziei Motoru i całej Lubelszczyzny.

Miliarder rozwiązał aferę fatalnie, nawet jeśli jego stricte biznesowe, cyniczne kalkulacje wskazują inaczej. Dlatego apelujemy do Komisji Dyscyplinarnej PZPN, Szkoły Trenerów i krążących wokół niej organów – Komisji Technicznej, Komisji Kształcenia i Licencjonowania Trenerów, Komisji ds. piłki profesjonalnej.

Przynajmniej wy zachowajcie się przyzwoicie.

Potrzebny jest teraz wyraźny komunikat, że w polskim futbolu przemoc względem współpracowników jest czymś z gruntu niedopuszczalnym. Bo po wczorajszej konferencji Zbigniewa Jakubasa można mieć co do tego wątpliwości.

CZYTAJ WIĘCEJ O MOTORZE LUBLIN:

fot. FotoPyk

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

253 komentarzy

Loading...