Podbeskidzie Bielsko-Biała latem stało się ciut mniej egzotyczne. Na powrót do ojczyzny zdecydował się Argentyńczyk Ezequiel Bonifacio, z kolei nowego klubu poszukuje Turek Emre Celtik. Górale mogą stracić także reprezentanta Haiti, ale tu sprawa jest bardziej skomplikowana. W Bielsku mówią wprost: Jeppe Simonsen próbuje wymusić transfer za grosze.
– Przyszedł do nas agent piłkarza, który zakomunikował, że jego zdaniem Jeppe zrobił już tyle dobrego dla klubu, że chciałby rozwiązać kontrakt z Podbeskidziem i odejść za darmo – tłumaczą nam w Bielsku-Białej, gdy pytamy o to, dlaczego Jeppe Simonsen nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie Górali z Odrą Opole. Dominik Wardzichowski ze “Sport.pl” poinformował wówczas na Twitterze, że urodzony w Danii reprezentant Haiti próbuje wymusić odejście z drużyny do drugiej ligi portugalskiej.
Podbeskidzie potwierdza, że Simonsen liczy na zmianę barw. I dodaje, że wcale mu tego nie zabrania, ale rozmowy o tym zaczęto w nieodpowiedni sposób.
Piłkarski marketing od kulis. „Ważne, żeby Podbeskidzie scalało miłość do gór, Bielska i futbolu”
Transfery. Jeppe Simonsen wymusza odejście z Podbeskidzia?
Klubem, który interesuje się Jeppe Simonsenem jest drugoligowca Academico de Viseu. Przez lata był to zespół zainteresowany raczej walką o utrzymanie niż rozwojem w kierunku ekstraklasy. W ubiegłym sezonie drużyna skończyła jednak rozgrywki na czwartej pozycji w tabeli i ma chrapkę na awans. Portugalczycy liczyli, że reprezentanta Haiti wyrwą z Bielska za darmo, a gdy okazało się, że nie ma takiej opcji, złożyli dość kuriozalną ofertę. Górale otrzymali zapytanie, czy nie sprzedadzą 27-latka za 10 tysięcy euro. Podbeskidzie odmówiło i określiło kwotę, za którą może wytransferować zawodnika – 100 tysięcy w europejskiej walucie.
– Gdy twardo postawiliśmy warunki, zaczęli się zastanawiać. Rzekomo chcą podnieść ofertę do 25 tysięcy euro, ale to niczego nie zmienia. Poniżej pewnej granicy nie zejdziemy – przekonują działacze klubu spod Klimczoka.
W Podbeskidziu podchodzą do tematu z dużą ostrożnością, bo sprawa wydaje się dziwna. Jeppe Simonsen to jeden z czołowych zawodników zaplecza Ekstraklasy na swojej pozycji. W ubiegłym sezonie boczny obrońca (Simonsen grał po obydwu stronach boiska) zanotował cztery gole, siedem asyst i asystę drugiego stopnia. Spośród bocznych defensorów, którzy rozegrali minimum 1500 minut w sezonie, miał:
- 5. wynik jeśli chodzi o współczynnik przewidywanych bramek/90 minut (0,13)
- 3. wynik jeśli chodzi o kontakty z piłką w polu karnym rywala/90 minut (2,35)
- 5. wynik jeśli chodzi o progresywne rajdy/90 minut (1,85)
- 6. wynik jeśli chodzi o skuteczność pojedynków defensywie (68,29% wygranych; 5,94/90 minut)
Dla takiego zawodnika druga liga portugalska nie wydaje się sufitem i docelowym kierunkiem transferu. Academico de Viseu ma dwóch piłkarzy na lewą obronę i dwóch prawych obrońców. Dwójka z nich trafiła do klubu latem. W Bielsku-Białej czują więc, że mogą zostać wykorzystani i gdyby umowę udało się rozwiązać, piłkarz przeniósłby się do lepszej drużyny. Zwłaszcza że rozmowy w sprawie prowadzone są przez pośredników, a nie bezpośrednio przez Portugalczyków.
ŁKS zainteresowany Jeppe Simonsenem
Jeppe Simonsen ze stanowiskiem działaczy Podbeskidzia się nie zgadza i nie ukrywa frustracji. W klubie mówią nam, że obrońca otwarcie narzeka na zespół, spóźnia się na treningi i lekceważąco podchodzi do swoich obowiązków. Trenerzy mieli do uwagi do jego zaangażowania w pracę i w trakcie tygodnia, i podczas spotkań.
– Gra na alibi. Dodatkowo wysyła wiadomości, w których narzeka, że nie jest w stanie dać drużynie nic więcej, że nie czuje się szczęśliwy i chce zmienić klub.
Haitańczyk został przesunięty do zespołu rezerw, w którym wystąpił w miniony weekend. Podobno – bo meczu nie widzieliśmy – nie wypadł przekonująco. W Bielsku-Białej mają nadzieję, że sprawa rozwiąże się przed czwartym września, czyli przed oficjalnym zamknięciem okienka transferowego. Podbeskidzie jest zabezpieczone, bo piłkarz ma kontrakt, który wygasa dopiero w czerwcu 2024 roku, w dodatku Górale mają w nim zapisaną opcję przedłużenia po stronie klubu. Wiadomo jednak, że z niewolnika nie ma pracownika i lepiej rozwiązać sprawę polubownie.
– Być może źle postąpiliśmy, że zgodziliśmy się na rozwiązanie umowy z Iwajło Markowem czy Emre Celtikiem, bo daliśmy innym piłkarzom pretekst, żeby się o to ubiegać. Nie chcemy jednak rezygnować z Jeppe na tych samych zasadach – mówią nam ludzie z otoczenia Podbeskidzia.
Rozwiązaniem nie musi być jednak transfer do Portugalii. Z naszych ustaleń wynika, że piłkarzem interesuje się ekstraklasowy ŁKS, który chciałby za jego pomocą wzmocnić obydwa boki obrony/wahadła. Łodzianie mogą pozyskać zawodnika, ale musieliby zrobić to na warunkach, które postawiono Portugalczykom, a więc wykładając za niego 100 tysięcy euro.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Odra Opole buduje stadion i rozwija klub. „Marzenie? Być solidnym ekstraklasowiczem”
- Pierwsza liga nawiązała współpracę z platformą WyScout. Co zyskają kluby?
- Rafał Smalec: Nie potrzebuję pomników. Chcę spokojnie pracować
- Turbulencje Słoni. Dlaczego Bruk-Bet Termalica może mieć problem z powrotem do Ekstraklasy
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix