Radomiak zmienił trenera, ale nawyki pozostały — radomianie nadal lubią remisować, więc z Zabrza wracają bogatsi o punkt. I pewnie ktoś każe im ten punkt szanować, nie mając pomysłu na tytuł pomeczowej relacji, ale my poprosimy raczej o zwrot półtorej godziny życia.
Nie tak człowiek chce zacząć majówkę, choć skoro już mowa o początkach, to sam start meczu w Zabrzu nie był taki zły. To znaczy: zależy od perspektywy. Ci, którzy sprzyjali zespołowi ze Śląska, mogli się cieszyć, bo ich zespół oddał trzy strzały w sześć minut. To zwiastowało kłopoty. Analogicznie jednak radomianie mogli obgryzać paznokcie — piłka fruwała w ich polu karnym, Filip Majchrowicz musiał mieć się na baczności i wykazać się pewnymi interwencjami.
Można było zakładać, że przed nami ciekawe, otwarte spotkanie.
Otóż nie.
Podolski nie ma prawej nogi, Górnik nie ma 3 punktów
Komentatorzy “Canal+” w przerwie stwierdzili, że piłkarze mogli schodzić do szatni z wynikiem 3:2. Czy tam 2:3. To naprawdę bez znaczenia, bo już sam fakt, że ktoś dopatrzył się potencjału na pięć bramek w tych 45 minutach, świadczy o sporym optymizmie. Ok, Górnik faktycznie jedną czy dwie sztuki mógł wsadzić. Zabrzan najbardziej boli chyba akcja z samej końcówki pierwszej części spotkania. Bartosz Nowak zagrał piętą w pole karne do Mateusza Cholewiaka, ten wyłożył piłkę na piąty metr do Lukasa Podolskiego, ale gwiazda Górnika fatalnie skiksowała.
– Prawa noga… Nie mam jej, wszyscy to wiedzą. Za stary już jestem, żeby to poprawić — powiedział w pomeczowej rozmowie Podolski. Wiemy, rozumiemy.
Cholewiak nie może mieć jednak pretensji do kolegi z zespołu. Nie może, bo kiedy na starcie meczu Poldi pojechał na tyłku i wygarnął piłkę spod nóg Mateusza Cichockiego, wahadłowy Górnika wyszedł na sam na sam z bramkarzem i ten pojedynek przegrał. Była to jedna z dwóch bardzo dobrych interwencji Filipa Majchrowicza, który wrócił do bramki Radomiaka i — na to wygląda — na poziom, z którego go zapamiętaliśmy po pierwszej części sezonu. Tuż przed końcowym gwizdkiem Higinio Marin ograł Daniela Łukasika i Cichockiego, wpadł w pole karne i posłał piłkę niemal nie do obrony.
Niemal, bo Majchrowicz wyciągnął ten strzał stopą, ratując punkt dla radomian. Golkiper Radomiaka skapitulował tylko raz: po strzale z 16 metrów Rafała Janickiego. Ale wcześniej piłka trafiła Janickiego w łokieć, więc wielkiego problemu z tego nie było.
PANIE SŁAWKU, Z KSIĘŻYCA PAN SPADŁ?
Górnik Zabrze – Radomiak. Gospodarze bliżej wygranej
A co zdziałał dziś Radomiak? Nie ma co ukrywać, był to zespół inny niż wcześniej. Widać było zalążki pomysłu Mariusza Lewandowskiego. Trochę wymienności pozycji, więcej rozgrywania od tyłu, dłuższe utrzymywanie się przy piłce. Ale widać było też, że największa bolączka radomian pozostała nierozwiązana. Wszystko wyglądało bowiem nieźle, do ostatniej tercji. Radomiak nie oddał chyba żadnego strzału z pola karnego. Raz Maurides trafił z dystansu w słupek – nieźle, fajnie, Brazylijczyk był dzisiaj aktywny, wygrywał pojedynki, ale to wciąż tylko słupek.
Niektórzy powiedzą, że dobrą okazję miał Luis Machado, ale… Cóż, jeśli ona była dobra, to tylko do momentu, w którym Portugalczyk złożył się do strzału. Bo ten przypominał raczej podanie w ręce Grzegorza Sandomierskiego. Fakt, że ostatecznie zaliczono go jako celny strzał w połączeniu z faktem, że był to jedyny celny strzał Radomiaka w tym spotkaniu, sporo mówi o tym, kto w tym meczu stworzył sobie lepsze okazje do strzelenia gola. Jan Urban poszedł nawet dalej i w rozmowie z “Canal+” stwierdził, że goście muszą popracować nad tym, żeby w ogóle sytuacje sobie stwarzać.
JAK RÓŻNI SIĘ POMYSŁ NA GRĘ MARIUSZA LEWANDOWSKIEGO I DARIUSZA BANASIKA?
Kibice drużyny z Radomia ani nie skaczą po tym meczu z radości, ani nie ubolewają nad tym, co zobaczyli. Ciekawe było z pewnością to, na kogo nowy trener postawił: szansę dostał Jakub Nowakowski, ale dość szybko zjechał do bazy, zastąpiony przez Thabo Cele. Na ławce pozostał Karol Angielski, na prawą obronę tym razem wylosowano — z przeciętnym skutkiem — Tiago Matosa. I chyba tyle radomianom w tym sezonie pozostało: testować, sprawdzać i przy okazji zebrać jakiś punkt.
***
– Nie ma się co wkurwiać – rzucił po meczu Podolski. I z tym też się zgadzamy, Lukas. Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał, że takie spotkanie w ogóle się odbyło.
WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:
- Stempniewski: Liczę, że trener Banasik pomoże nam zbudować kadrę na nowy sezon
- OD NIELEGALNEGO ŻYCIA W ANGLII DO TRANSFERU ZA MILION EURO. RAPHAEL ROSSI
- MOŁDAWSKI DYREKTOR SPORTOWY I KULISY BUDOWY RADOMIAKA
- Bez wałów i bez trybuny. Co się dzieje na budowie stadionu Radomiaka?
- MISTRZ BUDOWANIA ATMOSFERY. DARIUSZ BANASIK OCZAMI PIŁKARZY
- Cichocki: Dopiero teraz widzę, że Ekstraklasa nie jest taka straszna
- DLACZEGO REWELACJA JESIENI WPADŁA W DOŁEK?
- Wielka improwizacja. Radomiak szuka przełamania w ekstremalnych warunkach
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix