Reklama

TOP 10 – najdroższe transfery z Ekstraklasy [RANKING]

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

05 stycznia 2022, 16:46 • 12 min czytania 65 komentarzy

Większość z nas z wypiekami na twarzy obserwowała konkursy lotów narciarskich, w których odległość każdego skoczka zawsze odnoszono do wartości rekordowej. Nie oszukujmy się – rekordy zawsze grzeją bez względu na dyscyplinę i wiek danej osoby. Zwłaszcza, gdy do gry wchodzą pieniądze i mowa o milionowych kwotach. Granica transferowych rekordów piłkarzy odchodzących z Ekstraklasy stale się przesuwa i jest to dobra wiadomość dla całej ligi.

TOP 10 – najdroższe transfery z Ekstraklasy [RANKING]

Z tego względu przygotowaliśmy listę najdroższych transferów wychodzących z Ekstraklasy. Wszystkie nazwiska są nam doskonale znane, ale warto powspominać i porównać rekordy sprzed kilku lat do obecnych. Dla uproszczenia nie braliśmy pod uwagę bonusów i procentów od następnej sprzedaży.

TOP 10 – najdroższe transfery z Ekstraklasy w historii

1. Kacper Kozłowski

  • Cena: ponad 11 milionów euro
  • Skąd: Pogoń Szczecin
  • Do: Brighton & Hove Albion

W 2018 zadebiutował w pierwszym zespole Pogoni Szczecin w sparingu z Chemikiem Police. Rok później rozegrał premierowe spotkanie na poziomie Ekstraklasy. W 2020 wywalczył miejsce w pierwszym składzie. W minionym roku pokazał się na EURO. Teraz odchodzi do Brighton za duże jak na polskie warunki pieniądze. Jeszcze nie tak dawno emocje wzbudzały transfery z naszej ligi w granicach pięciu milionów euro. Teraz wymagania polskich klubów pod wpływem kilku udanych historii reprezentantów wzrosły. I bardzo dobrze. Nikt cię nie doceni, jak sam się nie cenisz.

Reklama

Co by nie mówić, Kacper Kozłowski wyróżniał się na tle ligi. Był ważnym elementem w układance Kosty Runcjaicia, która w ubiegłym roku była drugim najlepiej punktującym zespołem. Do pełni szczęścia zabrakło zdobycia trofeum. Kozłowski w rundzie jesiennej rozegrał szesnaście ligowych spotkań. Zanotował dwie asysty i zdobył trzy gole. Teraz czas na podbój… ligi belgijskiej. Następnie po półrocznym bezkolizyjnym objeździe spróbuje zwojować brytyjskie boiska.

HISTORIA KACPRA KOZŁOWSKIEGO

KOZŁOWSKI: CHCĘ BYĆ NAJLEPSZY NA ŚWIECIE

2. Jakub Moder

  • Cena: 11 mln euro
  • Skąd: Lech Poznań
  • Do: Brighton & Hove Albion

https://twitter.com/FootPolak/status/1274387787354198021

Reklama

Lech rozegrał ten transfer po mistrzowsku. Komórki w Excelu zaświeciły się na zielono i nie był to przypadek. Kolejorzowi należy oddać to, że kilka lat temu wyszukał Modera w Warcie, następnie wyszkolił, zainwestował czas i pieniądze. Efekt końcowy tych działań sprawia, że ręce składają się do oklasków. Kamyczkiem do ogródka jest jedynie etap chowania go na ławce rezerwowych i wystawiania jego kosztem Karlo Muhara.

Moder jesienią 2019 był zmiennikiem. Nikt nie miał prawa traktować go jako kluczowego piłkarza. Raczej człowiek z cienia niż frontman, który przesądza o losach spotkań. Dopiero w 2020 nastąpiła błyskawiczna ewolucja piłkarza. Wręcz mutacja zawodnika, który z dnia na dzień zaczął wykręcać kosmiczne liczby jak na piłkarza środka pola. Nikogo nie dziwiło, że zagraniczne kluby zaczęły pytać o niego pytać. Na wystawie znalazł się w zasadzie obunożny piłkarz, z doskonałym uderzeniem, przeglądem pola i błyskotliwością, której wielu zawodników klasy europejskiej mogło mu pozazdrościć. Ostatecznie trafił do Brighton za rekordową kwotę 11 milionów.

Przechodząc do klubu Premier League podjął trudne wyzwanie. Miał za sobą pół roku gry na takiej intensywności, że mógł czuć w nogach trudy sezonu, a tu jeszcze musiał dokręcić śrubę i pokazać światu, że piłkarz z polskiej ligi może dość szybko zaadaptować się do gry w najlepszej lidze świata. Gdy kończył przygodę z Lechem Poznań, rzucał się w oczy stopniowy spadek formy – w lidze już nie błyszczał. W Lidze Europy także nie był już tym samym zawodnikiem, co na początku rozgrywek. Mimo to angielski klub zacierał ręce i wiedział, że to tylko okres przejściowy. Miał rację. Moder w Premier League daje radę. Kolejorz jest zadowolony z tego, że zarobił i zyskał kolejną gwiazdkę wiarygodności w oczach klubów z topowych lig, a Brighton zyskał uniwersalnego piłkarza, który dużo wnosi do gry.

MIŚ KOALA I LEPSZY JACEK DEMBIŃSKI – KIM JEST JAKUB MODER?

3. Radosław Majecki

  • Cena: 7 milionów euro
  • Skąd: Legia Warszawa
  • Do: AS Monaco

Tak po prawdzie Radosław Majecki w Ekstraklasie nie zdążył zachwycić, ale był skazany na wielki transfer. Nie robił różnicy tak często jak Pavels Steinbors, Dante Stipica lub Matus Putnocki, którzy w tamtym czasie byli najlepszymi bramkarzami w lidze. W momencie ogłoszenia transferu do klubu z Księstwa znalazłby się tylko w okolicach podium najlepszych ligowych golkiperów. Bronił solidnie, ale bez rewelacji. Większych wpadek raczej nie notował, a tak młody golkiper mający około stu spotkań w seniorskiej piłce zawsze będzie cieszył się zainteresowaniem.

Legia pokładała w nim duże nadzieje sprzedażowe. Wiarę oparła na wieku piłkarza i success story bramkarzy, którzy dawno temu odeszli z warszawskiego klubu i prezentowali się dobrze na arenie międzynarodowej. Co jak co, ale bramkarze niezmiennie robią nam świetną reklamę w świecie wielkiej piłki.

Majecki trafił ostatecznie do klubu, w którym zwykle między słupkami stawiano na doświadczenie i rutynę. I na tym się przejechał, ale sam dołożył trzy grosze. Majecki dostał kilka szans, część z nich wykorzystał, pozostałe przespał lub zmarnował. Z pewnością jego dokonania w Monaco prezentują się blado na tle Kamila Glika, który okres gry w Księstwie może wspominać z uśmiechem na twarzy. Majecki wciąż jest młody, ale zaczyna rdzewieć. Nie jest to najlepszy prognostyk.

SYLWETKA RADOSŁAWA MAJECKIEGO

RADOSŁAW MAJECKI – OD ZDJĘCIA Z PIWEM DO KADRY

4. Jan Bednarek

  • Cena: 6 milionów euro
  • Skąd: Lech Poznań
  • Do: Southampton

To przykład transferu, który miał przełamać mit, że nasi ligowcy nie mają potencjału na grę na wyspach. Pod względem tempa rozwoju to podobna historia do Jakuba Modera. Gdyby rok przed transferem do Southampton ktokolwiek powiedział – niekoniecznie w Poznaniu – że Jan Bednarek swego czasu stanie się bohaterem najwyższego transferu w historii naszej ligi, raczej nie spotkałby się z powszechnym zrozumieniem. Przeciwnie, szyderstwom nie byłoby końca.

Po słabym sezonie w Górniku Łęczna wrócił do Lecha Poznań. Po powrocie zaliczył kilka niezłych spotkań. Pewnie dlatego, że w końcu zaczął grać na środku obrony. Dużo może zawdzięczać Nenadowi Bjelicy, który zastąpił Jana Urbana. To właśnie współpraca z tym szkoleniowcem dała ówczesnemu 20-latkowi najlepsze efekty. Od żegnanego bez żalu w Łęcznej przeciętniaka do bohatera najwyższego transferu w historii ligi.

Rzecz jasna w kluczowych momentach nie zawsze dobrze to wyglądało, ale był to dopiero pierwszy pełny sezon w jego wykonaniu. Musiał zbierać doświadczenie i mierzyć się z olbrzymią presją. Bednarek opuścił ligę jako piłkarz głodny sukcesów, z łatką pracusia i gościa, przed którym wszystko, co dobre miało nadejść. I tak w istocie jest. Pierwszy rok a Anglii przeznaczył na naukę. Od drugiego sezonu w Southampton gra regularnie.

5. Kamil Piątkowski

  • Cena: 6 milionów euro
  • Skąd: Raków Częstochowa
  • Do: RedBull Salzburg

Kamil Piątkowski wyruszył w Europę promować siebie, ale też Raków Częstochowa, który wyciągnął go z trzecioligowych rezerw Zagłębia Lubin i po półtora roku sprzedał za wielkie jak na nasze warunki pieniądze. Tempo, w jakim Piątkowski poszedł do przodu, było niesamowite. Raków wziął go po awansie do Ekstraklasy, ale to wcale nie było tak, że młokos z miejsca wjechał do drużyny z drzwiami i futryną.

W pierwszych dziesięciu kolejkach zaliczył jedno wejście z ławki i tyle. Dopiero od października 2019 stał się piłkarzem podstawowego składu, by… wiosnę znów rozpocząć jako postać drugoplanowa. W sześciu meczach przed lockownem zebrał łącznie 27 ligowych minut. Dopiero po rozmrożeniu ligi na dobre wskoczył do wyjściowej jedenastki i w niej pozostał.

Ceniono go za rozegranie i umiejętność stwarzania zagrożenia pod bramką przeciwnika. Oby był to dopiero początek jego rozwoju. Na stawianie pierwszych międzynarodowych kroków Salzburg jest wymarzoną miejscówką.

PRACOWITY LENIUCH. HISTORIA KAMILA PIĄTKOWSKIEGO

6. Sebastian Szymański

  • Cena: 5,5 miliona euro
  • Skąd: Legia Warszawa
  • Do: Dynamo Moskwa

Sebastian Szymański, odchodząc do ligi rosyjskiej posiadał już duże doświadczenie pomimo młodego wieku. Ledwo skończył dwadzieścia lat, a miał już na koncie ponad sześćdziesiąt meczów polskiej lidze i zbliżał się do setki spotkań w pierwszym zespole Legii, dwa mistrzostwa oraz Superpuchar. Warszawski klub robił się już dla niego za mały. Szymański długo ciągnął legijny wózek, wyprowadzając groźne ataki oraz wykonując stałe fragmenty gry.

Zapracował na odejście we wskazanym przez siebie momencie. Nikt nie miał zamiaru wstrzymywać jego rozwoju, tym bardziej że pojawiła się oferta z Dynamo Moskwa, która zadowoliła zarówno piłkarza jak i klub. Skoro wszyscy byli zadowoleni, papiery wydrukowano, podpisy złożono i każdy rozszedł się w swoją stronę.

Piłkarz podjął pewne ryzyko z dwóch powodów. Zazwyczaj, gdy Polacy odchodzili do ligi rosyjskiej to po to, by nosić fortepian, na którym grali Brazylijczycy i najzdolniejsi Rosjanie. Sebastian Szymański miał być w tej kwestii polskim pionierem i odwrócić stare trendy. Dynamo, do którego trafił, nie było już tak bogate, jak przed laty, gdy płaciło gwiazdom olbrzymie kwoty. Zadaniem młodego Polaka było przywrócenie klubowi dawnego blasku i to mu się udaje. W ciągu dwóch lat wyrósł na gwiazdę ligi i inwestycja zespołu ze stolicy Rosji została spłacona z dużą nawiązką. Teraz Dynamo zajmuje się odrzucaniem ofert za Szymańskiego, którego ponoć wycenia na 20 milionów euro.

W KLUBIE BŁYSZCZY, W KADRZE NIE ISTNIEJE. PRZYPADEK SEBASTIANA SZYMAŃSKIEGO

7. Michał Karbownik

  • Cena: 5,5 miliona euro
  • Skąd: Legia Warszawa
  • Do: Brighton & Hove Albion

https://twitter.com/Matiassowsky/status/1299675874787315714

Michał Karbownik był w pewnym momencie może i najgorętszym polskim nazwiskiem na ekstraklasowym rynku eksportowym. Zastanawialiśmy się, za ile odejdzie i czy to będzie rekord ligi. Rozważaliśmy nie to, czy zrobi karierę, ale jak dużą. Sprawy nie toczą się jednak według optymistycznej wersji.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Legia pogmatwała sprawę rzucaniem Karbownika po pozycjach. Odkryciem roku stał się jako lewy obrońca. Następnie występował na prawej stronie defensywy i w środku pola. Z jednej strony w ten sposób świat otrzymał sygnał, że mowa o wszechstronnym zawodniku. Z drugiej w takiej sytuacji rodzi się pytanie, czy jest rzucany na wiele pozycji, bo gra wszędzie dobrze, czy tylko pełni rolę zapchajdziury. I jest w tym dużo prawdy, że rzucano go na wielu pozycjach z konieczności, ale to nie jego wina, że w zespole pojawiały się deficyty.

MICHAŁ KARBOWNIK, CZYLI RÓŻA, KTÓRA WYROSŁA Z BETONU

– Wszyscy wiedzą, łącznie z klubami, które go obserwują, że to środkowy pomocnik, ewentualnie prawy obrońca, ale nie lewy. On jest prawonożny, nie ma możliwości, by w poważnym futbolu grał na lewej stronie, bo to go ogranicza. Nieprzypadkowo jego idolem jest Kante. Ale nie Jose, tylko N’Golo. 

To wypowiedzi Mariusza Piekarskiego dla Przeglądu Sportowego. Wiara menedżera w Karbownika grającego na ósemce była wielka. Bez porównania większa niż Aleksandara Vukovica, który uczynił z nastolatka zadaniowca. Przez pewien czas w kontekście młodego piłkarza mówiło się o kwotach w granicy ośmiu milionów. Skończyło się na 5,5 i lekkim niedosycie.

Z pewnością łatwiej byłoby podbić wartość zawodnika, gdy trzymał się sztywno jednej pozycji i zbierał na niej doświadczenie. Postawienie sprawy w ten sposób nadaje piłkarzowi certyfikat. A tak można odnieść wrażenie, że na sprzedaż wystawiono półprodukt, zamiast dobra luksusowego. W Brighton na dobrą sprawę się nie przebił. Odszedł na wypożyczenie do Olympiakosu i powtórka z rozrywki w połączeniu z urazem. Michale, po prostu zdrowia.

JAK MŁODZIK RADOM WYCHOWUJE MŁODZIEŻ?

8. Adrian Mierzejewski

  • Cena: 5,25 mln euro
  • Skąd: Polonia Warszawa
  • Do: Legia Warszawa

Adrian Mierzejewski przez wiele lat zapowiadał się na dobrego piłkarza, który może zagrać w lepszej lidze niż nasza kochana Ekstraklasa. Przegląd pola, kontrola piłki i wizja gry wyróżniały go na tle ligowego, często zagranicznego dżemiku, który pozorował grę w piłkę nożną. W Polonii Warszawa jego kariera nabrała tempa. Nie zdobył z Czarnymi Koszulami żadnego trofeum (poza Pucharem Weszło!), ale pracował na duży transfer.

Ten, choć wisiał w powietrzu, nie był wcale łatwy do zrealizowania. Ówczesny właściciel, Józef Wojciechowski nie miał zamiaru pozbywać się swoich piłkarzy z kanapkę drwala i podwójne frytki. Wręcz przeciwnie, często dyktował zaporowe kwoty i był twardym negocjatorem. Trzeba było znaleźć odpowiedni sposób, by przekonać go do swoich racji.

Najwyraźniej Turcy z Trabzonu potrafili rozmawiać z Wojciechowskim. Wiedzieli, że jeśli na transfer nie zgadza się w środę, to trzeba odezwać się w czwartek i spytać, czy nie zmienił zdania. Niewykluczone, że w piątek Mierzejewski znowu nie byłby na sprzedaż, a w sobotę dałoby się go wyciągnąć za darmo. Do soboty jednak przedstawiciele Trabzonsporu nie zamierzali czekać. Wyłożyli tyle, ile chciał Wojciechowski i Adrian Mierzejewski wyruszył na podbój ligowych rozgrywek nad Bosforem.

SPEŁNIŁEM MARZENIA, A ZACZĘLO SIĘ OD PUCHARU WESZŁO

CHIŃSKIE WIĘZIENIE? NIE, KORZYSTAMY Z ŻYCIA!

9. Bartosz Kapustka

  • Cena: 5 milionów euro
  • Skąd: Cracovia
  • Do: Leicester City

Imponował w lidze, zaimponował też na EURO 2016. Wzbudzał dużą sympatię kibiców, którzy doceniali, że chłopak z Ekstraklasy zdał egzamin podczas mistrzostw Europy. Wszedł w mistrzostwa tak, że swoich zachwytów nie kryli Gary Lineker i Rio Ferdinand. Później mogło być lepiej, ale wciąż nie było najgorzej. Turniej reprezentacyjny mocno podbił cenę i zwiększył grono zainteresowanych wówczas 20-latkiem, który w Ekstraklasie miał wówczas sześć goli i jedenaście asyst.

Pojawiały się pogłoski o zainteresowaniu Polakiem ze strony Borussii Dortmund, Ajaxu Amsterdam, ale ostatecznie przeniósł się do zespołu Lisów. Janusz Filipiak nie krył zadowolenia ze sprzedaży Kapustki do drużyny mistrza Anglii – Uważam, że uzyskaliśmy cenę adekwatną do umiejętności prezentowanych przez Bartka. Informacje o 10 milionach euro były stanowczo przesadzone. Mogę tylko powiedzieć, że w umowie jest dużo bonusów, za konkretne osiągnięcia — przyznał Cracovii właściciel klubu na łamach Przeglądu Sportowego.

Kariera Bartosza Kapustki poza granicami Polski to pasmo niepowodzeń z przerwami na przebłyski. Zazwyczaj przeszkodę stanowiły kontuzje, które bombardowały plany rewelacji jakże udanych dla nas mistrzostw kontynentu.

10. Bartosz Białek

  • Cena: 5 milionów euro
  • Skąd: Zagłębie Lubin
  • Do: VfL Wolfsburg

Dziewiętnaście meczów w Ekstraklasie wystarczyło, by Bartosz Białek wypromował się do zagranicznego klubu. I to nie byle jakiego, nie do średniaka ligi belgijskiej, tylko do Wolfsburga. I też nie za drobne, bo za pięć milionów euro. Można było tylko głęboko westchnąć, że kolejny talent z Ekstraklasy wyjechał tak szybko. Z drugiej strony można zrozumieć, że wówczas 19-latek się chciał spełniać marzenia w Bundeslidze. Tym samym Białek został najdrożej sprzedanym piłkarzem przez Zagłębie Lubin.

Po jednym z meczów Martin Sevela zaprosił go na treningi pierwszej drużyny. Wpadł mu w oko podczas gry w drugim zespole i chciał się przekonać, czy w lepszym otoczeniu też będzie robił różnicę. Nie zawiódł się. Białek przykuwał uwagę przede wszystkim inteligentną, acz dość prostą grą w okolicach pola karnego. Łatwo zaużyć, że bardzo przytomnie szuka sobie miejsca. Ma dużą łatwość w urywaniu się spod krycia, a robi to w banalny sposób – najpierw przykleja się do przeciwnika, a później robi krok wstecz i sygnalizuje koledze, że jest wolny. To schemat powtarzający się w tych jedenastu spotkaniach bardzo regularnie.

KIM JEST BARTOSZ BIAŁEK? HISTORIA NAPASTNIKA

W Niemczech widzą w Białku duży potencjał. Niech świadczy o tym fakt, że w kontrakcie napastnika zapisano klauzulę odstępnego w wysokości 40 milionów euro. W przypadku jej spełnienia, Zagłębie zarobi dodatkowe cztery bańki. Zresztą w Lubinie dopięto naprawdę niezły deal, bo umowa wykracza poza zwykłą sprzedaż piłkarza.

Piłkarz Wolfsburga osiem miesięcy temu zerwał więzadła krzyżowe. Pechowa sytuacja miała wówczas miejsce na treningu. Przez to jego kariera nieco wyhamowała, natomiast wciąż pokładane są w nim olbrzymie nadzieje. W poprzednim miesiącu powrócił do treningów i miejmy nadzieję, że w przyszłości kontuzje będą go omijały, ponieważ posiada duży potencjał i odpowiednią mentalność, by w przyszłości dać nam mnóstwo radości.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. FotoPyk

 

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Feta z goli Bellinghama lub Haalanda na Narodowym? Co nas czeka w Lidze Narodów     

AbsurDB
0
Feta z goli Bellinghama lub Haalanda na Narodowym? Co nas czeka w Lidze Narodów     
Liga Narodów

Trela: Przerwa w sztafecie. Czy Niemcy przestali wychowywać bramkarzy światowej klasy?

Michał Trela
2
Trela: Przerwa w sztafecie. Czy Niemcy przestali wychowywać bramkarzy światowej klasy?

Ekstraklasa

Komentarze

65 komentarzy

Loading...