Kto zrobił najlepsze transfery? – pytamy w tytule tekstu, który jest szerokim podsumowaniem letniego okna w Ekstraklasie. To bardziej pytanie do was, które jest zaproszeniem do szerszej dyskusji. Nasze zdanie? Być może was rozczarujemy, ale odpowiedzi zwyczajnie nie znamy. Potrzeba jeszcze kilku miesięcy, by rzetelnie ocenić, kto naprawdę się wzmocnił, a kto zaliczył szereg niewypałów. To jednak nie oznacza, że nie możemy przeanalizować ruchów polskich klubów pod kilkoma innymi względami niż to, którzy zawodnicy ostatecznie dali jakość. W tym tekście przygotowaliśmy dla was podsumowanie letniego okna transferowego w Ekstraklasie – roszady kadrowe każdego z klubów opisujemy w kilku akapitach.
Letnie okno transferowe. Kogo ściągnęły kluby Ekstraklasy?
Spis treści
- Korona Kielce – zgrane, ale pewne karty
- Widzew Łódź – zaufanie do pierwszoligowej drużyny
- Miedź Legnica – głośne transfery, ale czy dobre?
- Śląsk Wrocław – odstawienie liderów
- Stal Mielec – tornado transferowe
- Zagłębie Lubin – może wreszcie sensowny napastnik?
- Jagiellonia Białystok – kopanie fundamentów pod przebudowę
- Warta Poznań – trzeci sezon, wciąż te same problemy
- Legia Warszawa – z małej chmury duży deszcz
- Cracovia – odwrót od polityki Probierza
- Górnik Zabrze – wyprzedaż
- Radomiak Radom – sprzedać też trzeba umieć
- Wisła Płock – świetny start nie wynika z rewelacyjnego okna
- Piast Gliwice – czekanie na okazje
- Lechia Gdańsk – transfery? A na co to komu? A komu to potrzebne?
- Pogoń Szczecin – nie potrzebujemy gamechangera
- Raków Częstochowa – kadra na trzy fronty bez trzech frontów
- Lech Poznań – jak nie konsumować mistrzostwa Polski
Korona Kielce – zgrane, ale pewne karty
Przyszli:
- Sasza Balić (Zagłębie Lubin)
- Adam Deja (Arka Gdynia)
- Miłosz Trojak (Odra Opole)
- Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna)
- Rolando Deaconu (Shaanxi Chang’an Athletic)
- Hubert Szulc (Lech II Poznań)
Odeszli:
- Marcel Gąsior (Motor Lublin)
- Felipe Oliveira (bez klubu)
- Michał Koj (Puszcza Niepołomice)
- Piotr Pierzchała (bez klubu)
- Zvonimir Petrović (ND Gorica)*
- Jakub Górski (Chrobry Głogów)*
*wypożyczenie
Paweł Golański nie udaje, że chce robić z transferów fizykę kwantową. Wziął ludzi względnie znanych, doświadczonych, solidnych, z charakterem skrojonym pod bandę Leszka Ojrzyńskiego. Faktem jest, że Korona chce grać prostą, agresywną, waleczną piłkę. Tacy ludzie jak Bartosz Śpiączka czy Sasza Balić idealnie się do tego nadają.
Zresztą ten najważniejszy transfer – wspomniany Bartosz Śpiączka – ma do zaoferowania nie tylko wślizgi, lecz także jakość z przodu. Napastnik Korony zdobył już cztery bramki – trzy z nich po strzałach głową. Wymowne, że pod koniec okna o podkupieniu tego zawodnika myślał Lech Poznań. Żadna z dwóch ofert „Kolejorza” nie została jednak przyjęta.
Kielczanie przeprowadzili transfery bardzo szybko – i za to dla nich plus. Później skupili się na pożegnaniu tych, którzy nie mają wielkich szans na zaistnienie w Ekstraklasie, i czekaniu na okazje – a taką ma być Ronaldo Deaconu, który notował sensowne liczby w lidze rumuńskiej. Latem rozmawiał z mistrzem Rumunii, CFR Cluj, pojawiał się nawet na treningach tego zespołu. Nie dogadał się na zadowalające go warunki finansowe, więc poszukał sobie innego miejsca. I tak trafił do Kielc. Póki co nie pokazał zbyt wiele, a z Rumunii dochodzą głosy o bardzo trudnym charakterze ofensywnego pomocnika. Wsłuchując się w przekaz polskich klubów można wywnioskować, że transfery z pierwszej ligi są bardzo trudne, a Korona będąc beniaminkiem dała radę zakontraktować dwóch czołowych środkowych pomocników zaplecza – Adama Deję i Miłosza Trojaka. Tego drugiego Ojrzyński przekształcił na stopera.
Nie są to ruchy, które zachwycają statystycznego kibica. Ale to też ruchy skrojone na miarę stylu i możliwości Korony.
Widzew Łódź – zaufanie do pierwszoligowej drużyny
Przyszli:
- Serafin Szota (Wisła Kraków)
- Mateusz Żyro (Stal Mielec)
- Bożidar Czorbadżijski (Stal Mielec)
- Jordi Sanchez (Albacete)
- Juljan Shehu (KF Laci)
- Jakub Sypek (Zagłębie Lubin)
- Mato Milos (NK Osijek)
- Łukasz Zjawiński (Lechia Gdańsk)*
Odeszli:
- Krystian Nowak (Universitatea Cluj)
- Mattia Montini (Monopoli)
- Daniel Tanżyna (GKS Katowice)
- Daniel Villanueva (CD Teruel)
- Patryk Mucha (Chrobry Głogów)
- Mateusz Michalski (Polonia Warszawa)
- Przemysław Kita (Radunia Stężyca)
- Tomasz Dejewski (Radunia Stężyca)
- Bartosz Guzdek (Odra Opole)*
- Kacper Karasek (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)*
- Radosław Gołębiowski (Skra Częstochowa)*
Kto wie, czy najważniejszym transferem Widzewa nie jest piłkarz, który miał już swój udział przy awansie. Juliusz Letniowski – dotąd tylko wypożyczony z Lecha – został wykupiony przez RTS i związał się z nim dwuletnim kontraktem. Widzew nie chciał przeprowadzać rewolucji kadrowej. Gdy spojrzymy na skład z ostatniego meczu w pierwszej lidze i porównamy go z inauguracyjnym spotkaniem w Ekstraklasie, zauważymy tylko dwie zmiany – wskoczyli do niego wówczas Mateusz Żyro i Bożidar Cżorbadzijski.
To częsty błąd beniaminków – zbyt duże zaufanie do ekipy, która awansowała do elity. Z jednej strony to ludzkie podejście – w końcu głupio zabierać Ekstraklasę postaciom, które ją wywalczyły. Z drugiej – wiele przykładów z przeszłości pokazuje, że beniaminkowie bez transferów nie są gotowi na walkę z najlepszymi. Zachowawcza postawa Widzewa na rynku to tylko pozory. Nowi są po prostu powoli wprowadzani, a dodatkowo łodzianie pożegnali piłkarzy, którzy dawali radę na poziomie pierwszej ligi, ale jak na Ekstraklasę prezentowali zbyt niską jakość. Należą do nich między innymi Nowak, Tanżyna, Michalski czy Dejewski. Wymowne jest zwłaszcza zrezygnowanie z usług dwóch pierwszych – na zapleczu zwykle wychodzili w wyjściowym składzie, pod kątem Ekstraklasy oceniono ich notowania zbyt nisko.
Widzew wpisał się też w ekstraklasowy trend pt. „musimy mieć w kadrze Hiszpana z niższych lig”, ściągając Jordiego Sancheza. Pewną bolączką pierwszych meczów była obsada prawego wahadła, więc należy docenić za reakcję – pod koniec okna do RTS-u trafił stary znajomy z Ekstraklasy, Mato Milos. W Łodzi mogą żałować, że nie udało się doprowadzić do finiszu sagi z Filipem Starzyńskim. Ale z tym, co jest, i tak powinni się utrzymać.
Miedź Legnica – głośne transfery, ale czy dobre?
Przyszli:
- Angelo Henriquez (Fortaleza)
- Luciano Narsingh (Sydney FC)
- Koldo Obieta (SD Amorebieta)
- Levent Gulen (Volos NPS)
- Hubert Matynia (Pogoń Szczecin)
- Jeronimo Cacciabue (Newell’s Old Boys)*
- Santiago Naveda (Club America)*
- Olaf Kobacki (Arka Gdynia)*
- Michael Kostka (RB Lipsk U-19)
- Dawid Drachal (Escola U-19)
Odeszli:
- Patryk Makuch (Cracovia)
- Krzysztof Drzazga (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
- Piotr Azikiewicz (Wisła Puławy)
- Werick Caeano (Stomil Olsztyn)
- Bruno Garcia (Resovia)*
- Szymon Stróżyński (Chojniczanka Chojnice)*
- Ruben Hoogenhout (Resovia)*
- Filip Balcewicz (Polonia Warszawa)*
- Mateusz Kaczmarek (Wisła Puławy) *
- Jens Martin Gammelby – powrót z wypożyczenia
Miedź Legnica ściągnęła piłkarzy grających w Brazylii, Australii, Argentynie i Meksyku. Polskie kluby przestały zapędzać się w tamte kierunki w momencie, gdy do Ekstraklasy wszedł limit obcokrajowców. Skąd się wzięło penetrowanie tak egzotycznych rynków? – Poruszaliśmy się dobrze po rynku hiszpańskim i nadal to robimy, znamy ludzi, menadżerów – nie ma co od tego uciekać – ale sytuacja zmieniła się o tyle, że nie jesteśmy jedyni, którzy tam łowią. Nasza przewaga została zminimalizowana, weszli tam więksi gracze z większymi pieniędzmi. Zawodnicy zaczęli mieć coraz mocniejsze oczekiwania. No, ale skoro limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej został zniesiony, chcieliśmy poszukać innych rynków – mówił nam Marek Ubych, dyrektor sportowy Miedzi Legnica.
Żaden z beniaminków nie zrobił bardziej medialnych transferów. Narsingh – 19 meczów w reprezentacji Holandii, to mówi samo za siebie. Henriquez – z przeszłością w Manchesterze United, potrafił sieknąć 20 goli w sezonie dla Dinama Zagrzeb. Cacciabue – wyceniany przez Transfermarkt na dwie bańki, niegdyś o krok od Betisu. Naveda – trafia z legendarnego Club America, w przeszłości interesował się nim Eintracht. Nowi gracze dawali już pojedyncze sygnały, natomiast Miedź wciąż czeka na to, by zaczęli się bronić nie tylko medialnością.
W Legnicy stanęli latem przed dużym dylematem. Patryk Makuch przerósł pierwszą ligę i budził spore zainteresowanie klubów Ekstraklasy. Samemu też chciał odejść. Miedź nie chciała trzymać zawodnika na siłę i puściła go do Cracovii za 550 tysięcy euro. Wygląda to na sytuację win-win-win, choć nie ma wątpliwości, że z Makuchem byłoby łatwiej o lepszy start w elicie.
Interesujące jest także wypożyczenie Olafa Kobackiego. Normą w przypadku tego typu transakcji jest, że pozyskujący klub wpisuje sobie w kontrakt kwotę, za jaką może ewentualnie wykupić zawodnika. Arka zażyczyła sobie jednak, by nie robić tego manewru, co odstraszyło wiele innych klubów Ekstraklasy. Miedź stwierdziła, że dla niej to nie jest żaden problem i jeśli Kobacki odpali na tyle, że posypią się za niego oferty, całą śmietankę spije Arka Gdynia. W Miedzi nie kręcą nosem, bo po pierwsze – Kobacki zwiększy rywalizację na „pozycji młodzieżowca”, po drugie – gdyby nie zgodzili się na to ustępstwo, piłkarz nie trafiłby do Legnicy.
Pewnym zaskoczeniem w klubie z Dolnego Śląska było to, że w ostatnich dniach okna o skrócenie wypożyczenia Jensa Gammelby’ego wystąpiło Broendby IF. Miedź mogła go zatrzymać jedynie poprzez aktywowanie klauzuli wykupu – klub się na to nie zdecydował, piłkarz furory wcale nie robił. Wydawało się, że Duńczycy zechcą w ostatniej chwili go spieniężyć, ale Gammelby nigdzie nie odszedł.
Śląsk Wrocław – odstawienie liderów
Przyszli:
- Martin Konczkowski (Piast Gliwice)
- Matias Nahuel (CD Tenerife)
- Michał Rzuchowski (Chrobry Głogów)
- Rafał Leszczyński (Chrobry Głogów)
- John Yeboah (Willem II)
Odeszli:
- Wojciech Golla (Puskas AFC)
- Fabian Piasecki (Raków Częstochowa)
- Robert Pich (Legia Warszawa)
- Dino Stiglec (Hapoel Haifa)
- Mark Tamas (Sepsi OSK)
- Waldemar Sobota (bez klubu)
- Matus Putnocky (bez klubu)
- Szymon Lewkot (Górnik Łęczna)*
- Jakub Iskra – powrót z wypożyczenia
Za Śląskiem Wrocław bardzo rozczarowujący sezon. Niewiele zabrakło, by zakończył się on spadkiem. Letnie okno transferowe tego klubu należy rozpatrywać przede wszystkim przez pryzmat odejść. Śląsk pożegnał swoich liderów. Doświadczonych zawodników, ważnych dla szatni. Wydaje się, że to właśnie w nich Dariusz Sztylka zdefiniował przyczyny marazmu, w którym tkwi wrocławski zespół.
Wielu z tych piłkarzy nie było jednocześnie oczywistymi badziewiakami. OK, Waldemar Sobota rozczarował po całej linii, to jasne, ale Pich, Tamas, Stiglec, Putnocky? Może i daleko im było od tego, co prezentowali będąc u szczytu formy, ale nie było też tragicznie. Podobnie jak z Krzysztofem Mączyńskim, którego również należy traktować jak byłego piłkarza Śląska. Były kapitan dostał od klubu ofertę rozwiązania kontraktu, nie zgodził się, więc wylądował w rezerwach. Choć na Dolnym Śląsku odżegnują się od tego wyrażenia, jest to klasyczny, typowy Klub Kokosa.
Czy ubytki udało się godnie zastąpić? To już inna kwestia. Śląsk zrobił stosunkowo mało transferów, licząc na to, że odpalą ci, którzy wcześniej byli na marginesie. Do łask wrócił Poprawa, Quintana miał być wygranym okresu przygotowawczego, szanse dostają Samiec-Talar (wracający z wypożyczenia) czy Bergier (czołowy piłkarz rezerw). Nie mamy przekonania, że to wystarczy do zaspokojenia ambicji wrocławskiego klubu.
Zaskakujące było to, że Śląskowi udało się wyciągnąć z Piasta Martina Konczkowskiego. Jeszcze większym zaskoczeniem jest fakt, że Konczkowski w Śląsku pełni rolę ledwie rezerwowego. Potencjalnym kozakiem miał być wyciągnięty z LaLiga2 Nahuel Leiva, lecz póki co nic wielkiego nie pokazuje. Lepiej wypada John Yeboah, który grał ostatnio w trzeciej lidze niemieckiej. Rzuchowski i Leszczyński – zaprawieni w bojach żołnierze Ivana Djurdjevicia – to póki co jedynie poszerzenie kadry.
Wniosek? Trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli Śląsk Wrocław chce znów liczyć się w Ekstraklasie, przydałoby mu się więcej transferów. Przed tą drużyną prawdopodobnie znów sezon, w którym nic wielkiego nie uda się ugrać.
Stal Mielec – tornado transferowe
Przyszli:
- Mateusz Kochalski (Legia Warszawa)
- Mikołaj Lebedyński (Chrobry Głogów)
- Piotr Wlazło (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
- Dominykas Barauskas (Riteriai)
- Fabian Hiszpański (Arka Gdynia)
- Paweł Żyra (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
- Leandro (Górnik Łęczna)
- Bogdan Vastsuk (Levadia Tallinn)
- Said Hamulić (DFK Dainava)
- Maciej Wolski (ŁKS Łódź)
- Bartłomiej Ciepiela (Legia Warszawa)*
- Fryderyk Gerbowski (Wisła Płock)*
- Kamil Kruk (Zagłębie Lubin)*
- Adam Ratajczyk (Zagłębie Lubin)*
Odeszli:
- Rafał Strączek (Girondins Bordeaux)
- Grzegorz Tomasiewicz (Piast Gliwice)
- Mateusz Żyro (Widzew Łódź)
- Maciej Urbańczyk (Odra Opole)
- Bożidar Czorbadżijski (Widzew Łódź)
- Oskar Zawada (Wellington Phoenix)
- Albin Granlund (IFK Mariehamn)
- Dawid Kort (ŁKS Łódź)
- Kacper Sadłocha (Stal Rzeszów)
- Marcin Budziński (Cracovia II)
- Kais Al-Ani (LKS Śledziejowice)
- Jakub Wawszczyk (Polonia Warszawa)
- Damian Primel (bez klubu)
- Maksymilian Sitek – powrót z wypożyczenia
- Dominik Steczyk – powrót z wypożyczenia
- Konrad Wrzesiński – powrót z wypożyczenia
- Adrian Szczutowski – powrót z wypożyczniea
- Wiktor Kłos – powrót z wypożyczenia
Jeśli zarządzasz klubem piłkarskim i uświadamiasz sobie, że praktycznie wszystkim (!) piłkarzom twojego zespołu wygasają kontrakty, to… jesteś w ciemnej dupie. Po prostu. Kibice Stali mogli wyobrażać sobie najciemniejsze scenariusze – włącznie z tym, że ich klub zwyczajnie nie da rady pozyskać wystarczającej liczby piłkarzy, by w połowie lipca zrobić wewnętrzną gierkę na treningu, o bojach w lidze nie wspominając.
Pracująca w trudnych warunkach Stal, niebędąca krezusem (delikatnie mówiąc), przeszła przez to tornado suchą stopą. Na Podkarpaciu skupili się najpierw na tym, by przedłużyć kontrakty z kim tylko się da. Kilka ważnych postaci odeszło (jak Tomasiewicz czy Strączek), ale kilka udało się zatrzymać (choćby Getingera, Domańskiego, Matrasa czy Maka). Rzutem na taśmę z mieleckim klubem na nowo związał się także Flis, który chciał poszukać sobie nowego pracodawcy, ale trochę się przeliczył. To nie zmienia faktu, że odeszło więcej niż pół zespołu. Stal musiała bardzo szybko zatrudnić całą rzeszę zawodników – nie dysponując wielkimi środkami, nie mając po swojej stronie wielu argumentów sportowych, nie kusząc zawodników otoczką czy atrakcyjnym miastem.
A jednak – Stali się udało. Mielczanie bazowali głównie na piłkarzach, którzy nigdy by nie dostali szansy w Ekstraklasie, gdyby nie ich oferta – ale na kim mieli bazować? Ekipa Adama Majewskiego zanotowała całkiem obiecujący start, pokazując wszystkim, że choćby się waliło i paliło, to i tak nie można jej przekreślać. Wiadomo, że ekipa z Podkarpacia raczej nie powalczy o nic więcej niż utrzymanie, ale jeśli dyskutujemy o oknie transferowym, to należy ich docenić choćby za sam fakt, że udało im się skompletować kadrę. I to w miarę szybko. Nikt hitowych ruchów po Stali się przecież nie spodziewał.
Zagłębie Lubin – może wreszcie sensowny napastnik?
Przyszli:
- Damjan Bohar (NK Osijek)
- Tornike Gaprindaszwili (Dinamo Batumi)
- Marko Poletanović (Wisła Kraków)
- Szymon Kobusiński (Puszcza Niepołomice)
- Tomasz Makowski (Lechia Gdańsk)
- Jarosław Jach (Crystal Palace)
- Guram Giorbelidze (Wolfsberger AC)
- Dawid Kurminowski (Aarhus GF)*
Odeszli:
- Łukasz Poręba (RC Lens)
- Patryk Szysz (Basaksehir)
- Karol Podliński (Górnik Łęczna)
- Aleksandar Scekić (Dibba Fujairah)
- Jhon Chancellor (Coritiba FC)
- Dominik Hładun (Legia Warszawa)
- Sasza Balić (Korona Kielce)
- Jakub Sypek (Widzew Łódź)
- Kamil Bielikow (Pegia 2014)
- Jakub Wójcicki (bez klubu)
- Kamil Kruk (Stal Mielec)*
- Patryk Kusztal (Chrobry Głogów)*
- Adam Ratajczyk (Stal Mielec)*
- Daniel Dudziński (GKS Katowice)*
- Erik Daniel – powrót z wypożyczenia
Zagłębie Lubin musiało na podstawie letniego okna transferowego wyciągnąć pewne wnioski. Dominik Hładun i Łukasz Poręba to piłkarze, którymi długo chwaliła się klubowa akademia. Patryk Szysz, wyciągnięty z drugiej ligi, jest sukcesem działu skautingu. Cała trójka mogła dać Zagłębiu solidnie zarobić, a odeszła za darmo. No, w przypadku Poręby – za całkiem efektowny ekwiwalent.
W Lubinie chcą stawiać na młodzież, to na tym haśle budują swoją tożsamość – i chwała im za to. Dla „Miedziowych” dobrze byłoby jednak, gdyby potrafili spieniężać rosnących zawodników, których wykreowali. Obecnie jest nim Łukasz Łakomy, na którego przykładzie widać, że wnioski w Lubinie faktycznie zostały wyciągnięte. Jego kontrakt wygasał wraz z końcem sezonu, ale wczoraj został przedłużony. Jeśli więc odejdzie po sezonie, a zapewne odejdzie, klub skasuje za to należną sumkę.
Poza tym – wszystko wygląda sensownie, widać, że Zagłębie wreszcie ma dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia – Piotra Burlikowskiego. Przyczepić można się tylko do tego, że „Miedziowi” tak długo zwlekali z zatrudnieniem jakościowego napastnika. Przynajmniej na papierze, bo ta pozycja to w Lubinie fatum. W ostatnich dniach okienka udało się wypożyczyć Kurminowskiego – byłego króla strzelców ligi słowackiej, który niespecjalnie poradził sobie w duńskim Aarhus. I dobrze, bo ekipa Piotra Stokowca wygląda mizernie w ofensywie. Strzelający w Puszczy Szymon Kobusiński nie mógł być gwarancją bramek, bardziej gościem do rywalizacji, Martin Doleżal jest z kolei Martinem Doleżalem. Lista niewypałów transferowych na pozycji napastnika przeradza się już powoli w listę hańby, poza Doleżalem są na niej Tomas Zajic, Karol Podliński, Rok Sirk i Samuel Mraz. Co strzał, to niewypał.
Dobry deal lubinianie ubili także na Damjanie Boharze, którego oddali dwa lata temu za 850 tysięcy euro, by pozyskać z powrotem za 250. Choć ostatnio trafił na chwilę do rezerw, to piłkarz, który może ciągnąć miedziową ofensywę. Zagłębie potrafiło także wygrać walkę o piłka za teoretycznie większym klubem – mamy na myśli Marko Poletanovicia, który był już jedną nogą w Lechii.
Jagiellonia Białystok – kopanie fundamentów pod przebudowę
Przyszli:
- Nene (Santa Clara)
- Mateusz Skrzypczak (Lech Poznań)
- Tomasz Kupisz (Pordenone)
- Miłosz Kurzydłowski (AP Lechia)
- Wojciech Łaski (GKS Jastrzębie)
Odeszli:
- Karol Struski (Aris Limasson)
- Xavier Dziekoński (Raków Częstochowa)
- Ognjen Mudrinski (Lamphun Warrior)
- Michał Nalepa (Sakaryaspor)
- Maciej Mas (Sandecja Nowy Sącz)
- Michał Żyro (Wisła Kraków)
- Filip Piszczek (FC Imabari)
- Pavels Steinbors (RFS)
- Błażej Niezgoda (Górnik Polkowice)
- Błażej Augustyn (Wieczysta Kraków)
- Jan Majsterek (Polonia Warszawa)
- Przemysław Mystkowski (bez klubu)
- Luka Gugeszaszwili (Karabach)
- Jakub Lutostański (Śląsk Wrocław)
- Jan Faberski (Ajax Amsterdam)
- Krzysztof Toporkiewicz (Sandecja Nowy Sącz)*
- Mateusz Wyjadłowski (Motor Lublin)*
- Michał Surzyn (SandecjaNowy Sącz )*
- Diego Carioca – powrót z wypożyczenia
- Narek Grigorjan – powrót z wypożyczenia
Nowe osoby decyzyjne w Jagiellonii dały sobie trzy okna na przebudowę zespołu. Jej pierwszym etapem było sprzątanie, czego pewnym symbolem jest fakt, że dopiero teraz uwolniono się od Ongjena Mudrińskiego, o którym już wszyscy zdążyli zapomnieć. Białostoczanie pożegnali głównie tych, na których już kompletnie nie liczyli – nie licząc Struskiego, Dziekońskiego czy Faberskiego, którzy dali im zarobić.
Ciężki sprzęt wjechał, rozpoczął kopanie fundamentów, ale na razie nie da się stwierdzić, że przebudowa nabrała rozmachu. W kadrze Jagiellonii wciąż są te same postaci, które stanowią o jej sile od lat. Wiele z nich – jak Cernych, Pospisil czy Bida – w ostatnim czasie znacząco obniżyło loty. Wydaje nam się, że przydałoby się tej drużynie znacznie więcej zmian. Mamy tu na myśli także dopływ nowej krwi – pierwszą drużynę zasilili w zasadzie tylko Nene, Skrzypczak i Kupisz, który wraca po długich latach wędrówki po Włoszech.
Innymi słowy – na razie nie widać, że w Białymstoku trwa jakaś wielka przebudowa. Największych sukcesów transferowych Jagi nie należy upatrywać w nowych twarzach, są nimi Jesus Imaz i Marc Gual. Pierwszy to bez wątpienia najlepszy piłkarz podlaskiego klubu. Utrzymanie go nie było oczywistością – Imaz prowadził rozmowy z innymi ekipami, oczekiwał wielkich w skali klubu zarobków, był świeżo po wyleczeniu kontuzji. W pewnym momencie wydawało się, że podbierze go Lechia. Jagiellonia zagrała jednak odważnie, spełniła wymagania swojego lidera. Marc Gual również pokazał się z dobrej strony na pierwszym wypożyczeniu i w konsekwencji tego trafił na kolejne.
Warta Poznań – trzeci sezon, wciąż te same problemy
Przyszli:
- Miguel Luis (Raków Częstochowa)
- Maciej Żurawski (Pogoń Szczecin)
- Dimitrios Stavropoulos (Reggina)
- Kamil Kościelny (Puszcza Niepołomice)
- Enis Destan (Trabzonspor)*
Odeszli:
- Łukasz Trałka (koniec kariery)
- Jayson Papeau (Rapid Bukareszt)
- Frank Castaneda (Buriram United)
- Bartłomiej Burman (Skra Częstochowa)
- Nikodem Fiedosiewicz (Pogoń Siedlce)
- Mateusz Sopoćko (bez klubu)
- Jakub Sangowski (Skra Częstochowa)*
- Aleksandr Pawłowiec – koniec wypożyczenia
- Daniel Szelągowski – koniec wypożyczenia
- Jordan Courtney-Perkins – koniec wypożyczenia
Jak co sezon – Warta Poznań ma wąską kadrę i wymienia się ją wśród kandydatów do spadku. Wiadomo było, że „Zieloni” awansowali do Ekstraklasy trochę ponad stan i trudno było oczekiwać od nich cudów. To już ich trzeci sezon w elicie i na rynku transferowym wciąż poruszają się w taki sam sposób. Skromny. Oszczędny. Zapewniając trenerowi jedynie niezbędne minimum.
Wymowna była wypowiedź Dawida Szulczka z początku sezonu, gdy mówił o tym, że potrzebuje zawodników ofensywnych, jakichkolwiek – napastnika, ofensywnego pomocnika albo skrzydłowego. Ostatecznie Warta ich sprowadziła (Żurawski, Luis, Destan), lecz nadal szkoleniowiec nie może mówić o dużym komforcie pracy. Klub z Poznania dobrze rozegrał zwłaszcza transfer Luisa – sprawdził się na wypożyczeniu, ale nie na tyle, by przekonać Marka Papszuna. Zawodnikowi udało się rozwiązać kontrakt w Częstochowie, a wtedy oczywistym wyborem była dla niego Warta. Dzięki temu klub oszczędził na sumie odstępnego.
To jednak tylko małe sukcesy, bo Warta nie urosła do rangi ekstraklasowicza pełną gębą. Mimo że to jej trzeci sezon w elicie, wciąż porusza się po rynku jak pierwszoligowiec, który awansował ponad stan.
Legia Warszawa – z małej chmury duży deszcz
Przyszli:
- Carlitos (Panathinaikos)
- Makana Baku (Goztepe)
- Rafał Augustyniak (Urał Jekaterynburg)
- Braz Kramer (FC Zurich)
- Robert Pich (Śląsk Wrocław)
- Dominik Hładun (Zagłębie Lubin)
Odeszli:
- Artur Boruc (koniec kariery)
- Richard Strebinger (bez klubu)
- Mateusz Wieteska (Clermont Foot)
- Mateusz Kochalski (Stal Mielec)
- Szymon Włodarczyk (Górnik Zabrze)
- Jasur Jakszibojew (Navbahor Namangan)
- Lirim Kastrati (Fehervar)
- Tomas Pekhart (Gaziantep FK)
- Rafael Lopes (AEK Larnaka)
- Mateusz Hołownia (Bandirmaspor)
- Mateusz Grudziński (Znicz Pruszków)
- Joel Abu Hanna (Lechia Gdańsk)*
- Bartłomiej Ciepiela (Stal Mielec)*
- Patryk Pierzak (Górnik Łęczna)*
- Ramil Mustafajew (Stal Rzeszów)*
- Maciej Kikolski (Pogoń Siedlce)*
- Benjamin Verbić – powrót z wypożyczenia
– Nie będziemy szaleć w kwestii zakupów, bo nie stać nas na transfery gotówkowe, ale nasz budżet na warunki kontraktowe może być konkurencyjny w kontekście innych klubów – mówił w kwietniu Jacek Zieliński. Legia ustaliła górny pułap swoich wydatków na transfery w kwocie 1,5 miliona euro, wliczając w to sumy odstępnego, pensje i prowizje. W Warszawie nie zapowiadano walki o mistrzostwo. Nie zapowiadano szybkiego powrotu do statusu ligowego potentata. W zasadzie to niczego nie zapowiadano.
Wyszło tak, że to Legię należy uznać największym wygranym okna transferowego (przynajmniej na ten moment). Po ściągnięciu Roberta Picha niektórzy śmiali się: aha, to teraz tak będą wyglądały zakupy stołecznego klubu? Pisaliśmy wtedy, żeby nie oceniać ruchów warszawian przez pryzmat 34-letniego Słowaka, bo przecież nie trafia na Łazienkowską jako potencjalny motor napędowy. I z czasem stołeczni zaczęli robić o wiele bardziej przekonujące transfery.
Makana Baku był niedawno gwiazdą ligi. Carlitos tę ligę wręcz przerastał. Rafał Augustyniak – gdyby nie okoliczności rodzinne – nawet by nie spojrzał na Ekstraklasę. Blaz Kramer – choć aktualnie leczy kontuzję – ma interesujący życiorys. Do udanych ruchów należy dodać wyciągnięcie Pawła Wszołka z Unionu Berlin, co wcale nie było oczywistością, bo to przecież jego najlepszy wahadłowy. Do ruchów odważnych – wykupienie Maika Nawrockiego z Werderu Brema za 1,5 miliona euro, co – było nie było – jest drugim największym transferem w historii Ekstraklasy.
Nie zapowiadało się na rozmach, a koniec końców ten rozmach był.
Cracovia – odwrót od polityki Probierza
Przyszli:
- Patryk Makuch (Miedź Legnica)
- Bejamin Kallman (FC Inter Turku)
- Takuto Oshima (Zeplin Michalovce)
- Paweł Jaroszyński (Salernitana)*
Odeszli:
- Sergiu Hanca (Universitatea Craiova)
- Rivaldinho (Universitatea Craiova)
- Damir Sadiković (FK Kolubara)
- Pelle van Amersfoort (bez klubu)
- Luis Rocha (bez klubu)
- Daniel Pik (Radomiak)
- Sylwester Lusiusz (Sandecja Nowy Sącz)*
29-letni Szrotan Szrotović z losowego bałkańskiego klubu? Przyda się, bo przecież ściągnęliśmy w tym oknie dopiero ośmiu obcokrajowców. Mniej więcej tak wyglądała w ostatnich latach polityka Cracovii. Wraz z przyjściem Jacka Zielińskiego zmieniła się. „Pasy” wykonują niewiele ruchów. Idą w jakość, a nie ilość.
Zimowe okno? Do Krakowa trafili jedynie Virgil Ghita (kosztowny transfer – 1,2 mln euro) i Jewhen Konoplanka (choć zawodzi, to na papierze hitowe nazwisko). Teraz Cracovia kontynuowała ten trend. Makuch był najbardziej łakomym kąskiem w pierwszej lidze – nie dość, że trzeba było za niego zapłacić solidne pieniądze, to jeszcze trzeba było go przekonać, że gra przy Kałuży da mu więcej niż np. gra przy Limanowskiego. Kallmana i Oshimę póki co ciężko nam ocenić (potencjał mają, przebłyski były), wypożyczenie Jaroszyńskiego to z kolei szybka reakcja na poważną kontuzję Kamila Pestki. Znów jednak nie mówimy o wynalazku z ligi serbskiej, a realnym wzmocnieniu – przecież w zeszłym sezonie grający kiedyś w Krakowie lewy obrońca rozegrał 13 meczów w Serie A.
To skrajnie inna polityka od tej, którą Cracovia uprawiała w ostatnich latach. I podoba nam się ten kierunek.
Zwłaszcza, że „Pasom” udało się przy tym trochę odszrotowić kadrę (odejścia Rivaldinho, Sadikovicia, Rochy). Na minus fakt, że z Krakowa odeszło dwóch najlepszych obcokrajowców. Ile w tym winy Cracovii? Bardzo niewiele. Sprawa z Pelle van Amersfoortem była przegrana – on sam nie chciał przedłużyć kontraktu. Inna sprawa, że trochę przelicytował, bo do tej pory wciąż nie znalazł klubu. Sergiu Hanca to historia wykraczająca poza futbol – ciąża małżonki piłkarza jest zagrożona, były kapitan „Pasów” poprosił o zgodę na łatwe odejście do ligi rumuńskiej, o czym opowiadał w wywiadzie na Weszło. Cracovia zrobiła ukłon w jego kierunku.
Górnik Zabrze – wyprzedaż
Przyszli:
- Szymon Włodarczyk (Legia Warszawa)
- Kevin Broll (Dynamo Drezno)
- Richard Jensen (Roda Kerkrade)
- Jonatan Kotzke (FC Ingolstadt)
- Paweł Olkowski (Gaziantep FK)
- Amadej Marosa (AEL Limassol)
- Robin Kamber (Stade-Lausanne)
- Blaż Vrhovec (Anorthosis)
- Kanji Okunuki (Omiya Ardija)*
- Kryspin Szcześniak (Pogoń Szczecin)*
Odeszli:
- Krzysztof Kubica (Benevento)
- Dariusz Stalmach (AC Milan)
- Bartosz Nowak (Raków Częstochowa)
- Alasana Manneh (Odense BK)
- Adrian Gryszkiewicz (SC Paderborn)
- Dariusz Pawłowski (Radomiak)
- Przemysław Wiśniewski (Venezia)
- Alex Sobczyk (Doxa Katokopias)
- Grzegorz Sandomierski (APO Levadiakos)
- Bartłomiej Eizenchart (Resovia)
- Wojciech Hajda (Puszcza Niepołomice)
- Jakub Szymański (Siarka Tarnobrzeg)
- Kacper Michalski (Ruch Chorzów)
- Adrian Dziedzic (Garbarnia Kraków)*
- Bartosz Neugebauer (Chojniczanka Chojnice)*
- Krzysztof Winglarek (Znicz Pruszków)*
- Mateusz Ziółkowski (Zagłębie Sosnowiec)*
- Jakub Grzesiak (Stomil Olsztyn)*
- Higinio Marin – powrót z wypożyczenia
Górnik Zabrze potrzebuje pieniędzy. W ostatnich dwóch latach wygenerował stratę w kwocie 17 milionów złotych (!). Wszelkie dziury budżetowe zasypuje miasto, czyli podatnicy. Z tego powodu nie możemy zżymać się na widok letniej wyprzedaży, do której doszło w Zabrzu.
Krzysztof Kubica, Dariusz Stalmach, Alasana Manneh – oni wszyscy odeszli w ostatniej chwili. Pewnie dało się z tych transakcji wycisnąć więcej – zwłaszcza z przenosin Stalmacha, który odpowiednio poprowadzony, ograny, mógłby mieć potencjał transferowy na kilka milionów euro – ale Górnik nie potrzebuje pieniędzy na kiedyś, nawet nie na dziś, także nie na wczoraj. Musi zasypywać dziury budżetowe, które ciągną się od ponad dekady. W Zabrzu nie mieli więc także dylematu, gdy Raków wyłożył konkretne pieniądze za Bartosza Nowaka. I jednocześnie Górnik może żałować, że doprowadził do sytuacji, w której Przemysław Wiśniewski i Adrian Gryszkiewicz zmieniają klub za darmo. Na ich miejsce przyszli w dużej mierze zwykli wyrobnicy bez wielkiego CV, bez wielkiej marki – tacy, którzy akurat nie mieli lepszych ofert. To wszystko sprawia, że powtórzenie wyniku z zeszłego sezonu będzie dla tego klubu dużym sukcesem.
CARYCA Z ZABRZA. CZY GÓRNIK SŁUŻY DO WYGRYWANIA WYBORÓW?
Radomiak Radom – sprzedać też trzeba umieć
Przyszli:
- Mateusz Grzybek (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
- Michał Feliks (Garbarnia Kraków)
- Dariusz Pawłowski (Górnik Zabrze)
- Lisandro Semedo (Fortuna Sittard)
- Roberto Alves (FC Winterthur)
- Pedro Justiniano (Coimbra)
- Nikolas Korzeniecki (Zagłębie Sosnowiec)
- Daniel Pik (Cracovia)
- Gabriel Kobylak (Legia Warszawa)
- Jakub Ojrzyński (FC Liverpool)
Odeszli:
- Karol Angielski (Sivasspor)
- Filip Majchrowicz (Pafos FC)
- Goncalo Silva (Farense)
- Mateusz Radecki (GKS Tychy)
- Jo Santos (FK Turan)
- Rhuan (Amora FC)
- Artur Bogusz (Chrobry Głogów)
- Mario Rondon (Sepsi OSK)
- Meik Karwot (bez klubu)
- Jan Szpaderski (MKS Kluczbork)
- Dominik Banach (Wisła Puławy)
- Maciej Świdzikowski (KTS Weszło)*
- Wiktor Koptas (Pilica Białobrzegi)*
- Kacper Wiatrak (Chełmianka Chełm)*
- Dominik Stępień (Chełmianka Chełm)*
- Albert Posiadała (Wisła Puławy)*
- Abraham Marcus – powrót z wypożyczenia
- Mateusz Kochalski – powrót z wypożyczenia
Minus? Do Radomiaka wciąż trafiają nieprzekonujący na pierwszy rzut oka Portugalczycy. Plus? Jest ich mniej niż w zeszłym sezonie. Kluczowe w tym oknie rzeczy dla Radomiaka wydarzyły się na pozycjach napastnika i bramkarza (będącej też siłą rzeczy „pozycją młodzieżowca”). Jeśli chodzi o tę pierwszą – Radomiak zyskał solidny zastrzyk gotówki na sprzedaży Karola Angielskiego do Turcji (650 tysięcy euro). W jego miejsce ściągnięto jedynie Michała Feliksa, co oznacza tyle, że zespół z Radomia nie będzie grał już na dwóch napastników. Atak to prawdopodobnie najsłabiej obsadzony obszar w tej kadrze i mamy wrażenie, że można było pokusić się o jeszcze jedno wzmocnienie. Zwłaszcza, że Maurides jest chimeryczny, a Dominik Sokół nie dał nam się jeszcze poznać jako piłkarz, na którego można stawiać w ciemno.
Jeśli chodzi o bramkarzy, to Radomiak trochę się zakiwał. Plan był dobry – tak jak w zeszłym sezonie obsadzono tę pozycję młodzieżowcem, gwarantując sobie spokój przez 34 kolejki, tak i w tym do Radomia trafili Gabriel Kobylak i Jakub Ojrzyński, którzy walczą o bluzę numer jeden. Innych młodzieżowców, mogących być realnym wzmocnieniem jedenastki, Radomiak właściwie nie posiada. Filip Majchrowicz od początku sezonu był jak samochód przygotowany do sprzedaży – wypolerowany, trzymany w szopie, nieużywany nawet na niedzielne wyjazdy do kościoła.
Wydawało się, że sprzedaż Majchrowicza to bułka z masłem (młody, dobry, a marka polskiego bramkarza jest całkiem silna), mimo to transfer 22-latka przedłużał się. Gdyby nie udało się go przeprowadzić, powstałby problem, no bo…
- Majchrowicz musiałby siedzieć na ławce, przez co obniżyłby znacznie swoją wartość w kontekście transferu w kolejnym oknie,
- Majchrowicz grałby w wyjściowym składzie, przez co Radomiak miałby ogromny problem z młodzieżowcem.
Finalnie zdecydowano się na opcję pośrednią – wypożyczenie za 50 tysięcy euro z opcją wykupu. Radomiak liczy na to, że Pafos będzie zadowolone z bramkarza i po sezonie sypnie na stół umówione wcześniej 800 tysięcy euro. Jeśli nie – historia znowu zatoczy koło.
Wisła Płock – świetny start nie wynika z rewelacyjnego okna
Przyszli:
- Davo (UD Ibiza)
- Martin Sulek (SKF Sered)
- Steve Kapaudi (AS Trencin)
- Michał Mokrzycki (Ruch Chorzów)
- Oskar Klon (Chemik Bydgoszcz)
- Milan Kvocera (bez klubu)
- Miroslav Gono (MSK Zilina)*
Odeszli:
- Damian Michalski (Greuther Furth)
- Dusan Lagator (Debreczyn)
- Milan Obradović (Javor-Matis)
- Damian Zbozień (Górnik Łęczna)
- Patryk Tuszyński (Chojniczanka Chojnice)
- Fryderyk Gerbowski (Stal Mielec)*
- Damian Węglarz (Chrobry Głogów)*
- Bartosz Zynek (Radunia Stężyca)*
- Michał Oczkowski (Zawisza Bydgoszcz)*
- Marcel Błachewicz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)*
- Kacper Rogoziński (ŁKS Łagów)*
- Jakub Witek (Ruch Chorzów)*
- Jorginho – powrót z wypożyczenia
Wisła Płock – korzystając z wiedzy Pavola Stano – penetrowała głównie słowacki rynek. Jak wyjdzie? Zobaczymy, bo większość piłkarzy ściągniętych zza południowej granicy (Sulek, Gono, Kvocera) jeszcze nie przedstawiło się ligowej publiczności. Regularnie występuje jedynie Steve Kapaudi, Francuz pozyskany z AS Trencin, który ostatni mecz na Słowacji rozegrał… w kwietniu 2021 roku. Wydawało się, że trener „Nafciarzy” będzie potrzebował trochę czasu, by go doprowadzić do dobrej formy – zawodnik sprawił jednak miłą niespodziankę.
O transferze Davo powiedziano już prawie wszystko. Wisłę Płock należy pochwalić za determinację, bo zgłaszała się do tego piłkarza już rok temu, kiedy był świeżo po awansie do LaLiga2. Wtedy chciał spróbować sił na centralnym hiszpańskim poziomie. Dzięki uporczywości klubu z Mazowsza, po roku zdecydował się przyjąć ofertę polskiego klubu, choć dalej mógłby grać na hiszpańskim zapleczu. Davo nazywany jest brakującym elementem Wisły Płock, ale powodów kapitalnej formy tej drużyny jest znacznie więcej i nie należy szukać ich jedynie w oknie transferowym. „Nafciarze” zwyczajnie odnaleźli klucz do tego, by wykorzystywać swój potencjał. Nowe nabytki, a w zasadzie dwa z nich, po prostu kapitalnie wpisały się w ten klimat.
Wisła Płock chwali się tym, że Damian Michalski to czwarty największy transfer wychodzący w historii klubu, ale to trochę mydlenie oczu. Choć finalna suma odstępnego zawiera wiele bonusów i procent od przyszłego transferu, mamy wrażenie, że ze sprzedaży młodego, ogranego, w tym sezonie wręcz czołowego obrońcy ligi, można było zyskać nieco więcej.
Piast Gliwice – czekanie na okazje
Przyszli:
- Grzegorz Tomasiewicz (Stal Mielec)
- Jorge Felix (Sivasspor)
- Patryk Dziczek (Lazio Rzym)
Odeszli:
- Martin Konczkowski (Śląsk Wrocław)
- Kristopher Vida (Kisvarda)
- Nikola Stojiljkovic (Al-Riyadh SC)
- Dominik Steczyk (Hallescher FC)
- Mateusz Winciersz (Ruch Chorzów)*
Jeśli jesteś w stanie odrzucić cztery oferty mistrza Polski za twojego najlepszego zawodnika, i jeszcze przedłużyć z nim kontrakt, musisz zagrać naprawdę grubo. Tak pewnie byśmy sobie pomyśleli, gdybyśmy nie znali okoliczności, w jakich Lech Poznań „próbował” pozyskać Damiana Kądziora. Gdyby Piast zdecydował się przyjąć którąkolwiek z propozycji „Kolejorza”, byłoby to głupie, niepoważne, niegospodarne. Gliwiczanie wychodzą zwycięsko z tej sagi transferowej, ale Lech nie zrobił zbyt wiele, by było inaczej.
Lato w Gliwicach było spokojne. Jak mówił w „Kanale Sportowym” Bogdan Wilk – taki był plan, bo ostatniej zimy Piast zrobił ponadmiarową liczbę transferów. Klub ze Śląska skupił się wyłącznie na okazjach, które pojawią się na rynku. Pewnie nie było wielkiej konieczności na ściąganie dwóch środkowych pomocników (Tomasiewicz i Dziczek), ale skoro pojawiła się taka możliwość, to dlaczego nie? Podobnie z Jorge Felixem – niegdyś najlepszy piłkarz ligi był do wyjęcia za darmo, więc w Gliwicach nie zastanawiali się zbyt długo, licząc, że nie podzieli drogi Joela Valencii. Szkoda, że nie znaleziono żadnej promocji na pozycji prawego wahadłowego. Nie dość, że wypuszczenie za darmo Martina Konczkowskiego to porażka Piasta, to jeszcze ta pozycja mogłaby być lepiej obsadzona.
Lechia Gdańsk – transfery? A na co to komu? A komu to potrzebne?
Przyszli:
- Dominik Piła (Chrobry Głogów)
- Joeri de Kamps (Slovan Bratysława)
- Joel Abu Hanna (Legia Warszawa)*
Odeszli:
- Joseph Ceesay (Malmo FF)
- Tomasz Makowski (Zagłębie Lubin)
- Witan (AS Trencin)
- Egzon Kryeziu (Górnik Łęczna)
- Filip Dymerski (GTS Kolbudy)
- Rafał Kobryń (bez klubu)
- Eryk Mirus (Polonia Bytom)
- Jan Biegański (GKS Tychy)*
- Łukasz Zjawiński (Widzew Łódź)*
- Omran Haydary (Arka Gdynia)*
Lechia Gdańsk zachowała się latem skrajnie niepoważnie. Zespół grał w eliminacjach pucharów, potrzebował wzmocnień, a nie ściągnięto NIKOGO poza Dominikiem Piłą (ale to transfer przyklepany pół roku temu). Na ostatnią chwilę do Gdańska trafili Joel Abu Hanna (czytaj: słaby piłkarz) i Joeri de Kamps, o którym jeszcze nic nie można powiedzieć. Na ostatnią chwilę, czyli już dawno po odpadnięciu z Europy.
Głową za słaby start przypłacił – a jakże – trener Tomasz Kaczmarek. Zgodzimy się z tym, że szkoleniowiec Lechii mógł rozegrać kilka rzeczy lepiej, ale jeśli mielibyśmy wypisać listę czynników, jakie wpływają na słaby początek sezonu gdańskiego klubu, jego trener byłby dopiero na którymś z kolei miejscu. Adam Mandziara może powtarzać, że miejsce Lechii jest zawsze w pierwszej piątce, ale w tym roku za słowami nie poszły czyny. Lechio – kompromitacja. Wymówka w stylu „jesteśmy na etapie zmian właścicielskich” nie do końca nas przekonuje.
Pogoń Szczecin – nie potrzebujemy gamechangera
Przyszli:
- Leo Borges (FC Porto B)
- Maciej Kowal (Siarka Tarnobrzeg)
- Pontus Almqvist (FK Rostov)*
Odeszli:
- Igor Łasicki (Wisła Kraków)
- Hubert Matynia (Miedź Legnica)
- Jakub Bursztyn (Skra Częstochowa)
- Maciej Żurawski (Warta Poznań)
- Nikodem Sujecki (Resovia)
- Dariusz Krzysztofek (Unia Skierniewice)
- Kryspin Szcześniak (Górnik Zabrze)*
- Hubert Sadowski (Skra Częstochowa)*
- Aron Stasiak (Olimpia Elbląg)*
- Jakub Lis (Motor Lublin)*
- Kacper Łukasiak (Skra Częstochowa)*
- Piotr Parzyszek – powrót z wypożyczenia
Pogoń pokazała w ostatnich latach, że wie jak robić transfery. Tym bardziej szkoda, że lato w Szczecinie było tak spokojne. Pontus Almqvist, Leo Borges i młody bramkarz Maciej Kowal – to jedyni piłkarze, jacy zasilili drużynę „Portowców”. Czyli: trzeci bramkarz, rezerwowy lewy obrońca i zawodnik do rotacji w ataku.
To nie jest sygnał pod tytułem „zrobimy wszystko, żeby wreszcie wygrać mistrzostwo Polski”. Z drugiej strony kadra Pogoni jest już teraz bardzo jakościowa, a w Szczecinie liczą na to, że wszelkie jej rezerwy wyciągnie trener Jens Gustafsson. Brak wielkiego szaleństwa można poniekąd usprawiedliwić obecnością w kadrze zespołu Kamila Grosickiego, którego pensja jest równowartością zarobków kilku innych zawodników. Czy obecna kadra wystarczy do złotego medalu? Ostatni mecz z Rakowem pokazał, że może być ciężko.
Raków Częstochowa – kadra na trzy fronty bez trzech frontów
Przyszli:
- Gustav Berggren (Hacken)
- Bartosz Nowak (Górnik Zabrze)
- Fabian Piasecki (Śląsk Wrocław)
- Xavier Dziekoński (Jagiellonia Białystok)
- Stratos Svarnas (AEK Ateny)*
Odeszli:
- Jakub Arak (GKS Katowice)
- Daniel Mikołajewski (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
- Piotr Owczarek (Olimpia Grudziądz)
- Miguel Luis (Warta Poznań)
- Fabio Sturgeon (bez klubu)
- Igor Sapała (bez klubu)
- Dominik Wydra (bez klubu)
- Oskar Krzyżak (Skra Częstochowa)*
- Jakub Mądrzyk (Stomil Olsztyn)*
- Pedro Vieira (Resovia)*
- Luka Gagnidze – powrót z wypożyczenia
Wraz z każdym kolejnym oknem transferowym kadra Rakowa jest silniejsza. Wiele mówiło się latem o ewentualnych odejściach – a to Ivi Lopez miał dostać ofertę życia, a to Vladan Kovacević lądował na okładkach portugalskich dzienników, co miało zwiastować, że zakusy Benfiki są naprawdę poważne. Częstochowianie zdołali przedłużyć kontrakty obu zawodników do 2026 roku, dzięki czemu zabezpieczyli swoje interesy. Po raz kolejny wysłali sygnał: jeśli ktoś chce wyciągnąć naszych czołowych zawodników, musi rozbić bank.
Nikt istotny z Rakowa więc nie odszedł, za to na ruchy przychodzące wydano ponad milion euro, dzięki czemu nie da się zarzucić wicemistrzowi Polski, że nie natrudził się wystarczająco w oknie transferowym, by przygotować kadrę na puchary. Ktoś powie – może i mają szeroki skład, ale skoro nie awansowali do Europy, to tylko narazili się na koszta, które się nie zwrócą. Tym razem ryzyko się nie opłaciło, ale długofalowo taka postawa może zagwarantować im regularne i powtarzalne sukcesy w europejskich pucharach i jednocześnie stabilną formę w lidze. Czy Raków potrzebował Nowaka za 400 tysięcy euro, gdy obok Iviego Lopeza miał Koczerhina czy Wdowiaka? Czy potrzebny był mu Dziekoński za 150 tysięcy euro, jeśli w bramce są już Kovacević i Trelowski? Raków nie czeka na moment, aż za ich gwiazdy wpłynie satysfakcjonująca oferta. Już wcześniej przygotowuje ewentualne zastępstwa, by odejście kluczowych zawodników bolało jak najmniej.
Poza tym – jak co pół roku – Raków sprawnie pożegnał zawadzających piłkarzy, rozwiązując z nimi kontrakty. Tym razem byli to Fabio Sturgeon, Igor Sapała, Miguel Luis, Jakub Arak i Dominik Wydra. Wymowny jest zwłaszcza przykład Sapały – odniósł kontuzję w zeszłym roku jako podstawowy zawodnik, a gdy wrócił do zdrowia, okazało się, że tak właściwie to nie ma czego już w Częstochowie szukać. To kolejny z dowodów na to, jak szybko w górę idzie Raków.
Lech Poznań – jak nie konsumować mistrzostwa Polski
Przyszli:
- Afonso Sousa (Belenenses)
- Gieorgij Citaiszwili (Dynamo Kijów)*
- Filip Dagerstal (FK Chimki)*
- Mateusz Żukowski (Rangers)*
- Artur Rudko (Metalist Charków)*
Odeszli:
- Jakub Kamiński (VfL Wolfsburg)
- Dani Ramirez (Zulte Waregem)
- Pedro Tiba (Gil Vicente)
- Mickey van der Hart (FC Emmen)
- Juliusz Letniowski (Widzew Łódź)
- Jakub Niewiadomski (Wisła Kraków)
- Tymoteusz Klupś (Zagłębie Sosnowiec)
- Mateusz Skrzypczak (Jagiellonia Białystok)
- Jan Sykora (Viktoria Pilzno)
- Karlo Muhar (CRF Cluj)
- Bartosz Mrozek (Stal Mielec)*
- Tomasz Kędziora – powrót z wypożyczenia
- Dawid Kownacki – powrót z wypożyczenia
Wśród transferów Lecha próżno szukać gwiazd, są natomiast gwiazdki, którymi oznaczamy piłkarzy wypożyczonych – a to aż czterech z pięciu nowych zawodników „Kolejorza”. Czy to godne skonsumowanie mistrzostwa Polski? No cóż, chyba nie musimy odpowiadać.
Letnie okno transferowe to dla Lecha okno hańby. Poznaniacy oddali van der Harta, by ściągnąć bramkarza o większej jakości, co było słuszną ideą, lecz pozyskali Artura Rudko, który zawalił rewanż z Karabachem. Żaden z nowych zawodników nie pomógł w eliminacjach Ligi Mistrzów, które były głównym celem mistrza Polski. Kadra jest zbyt wąska, by myśleć o skutecznej walce na trzech frontach, co zresztą widać już teraz w lidze. Chcieli Kądziora, odbili się od ściany. Chcieli Sekulskiego, odbili się od ściany. Chcieli Śpiączkę (!) i odbili się od ściany (!).
Władze Lecha kreują narrację, że transferów nie było, bo czekali na decyzje Helika i Kownackiego. Takie tłumaczenie to farsa, bo przecież każdy poważny klub szuka sobie opcji B, C, D i tak dalej. Zresztą na decyzję Kownackiego nie trzeba było czekać, skoro wprost deklarował, że jest w stanie zejść z zarobków, jeśli „Kolejorz” zechce go wykupić. 1,5 miliona euro to dla Lecha za dużo za pewniaka do gry, który w dodatku utożsamia się z klubem. Helik? No sorry – jego celem było pozostanie zagranicą, na co niby miałby czekać Lech? Niespodziewanym kłopotem Lecha jest także brak sensownego młodzieżowca. Pingot, Marchwiński czy Szymczak raczej zaniżają poziom, ale może także i w tym celu sięgnięto po Żukowskiego.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Znamy główne założenia centrum VAR i planowany termin otwarcia
- Analizy, organizacja, wsparcie. Krzysztof Kowałko o pracy asystenta trenera
- „Kolejne 365 dni”, czyli o związku Tomasza Kaczmarka z Lechią Gdańsk
Fot. FotoPyK