W Kielcach uznali, że jeden Ronaldo na Ekstraklasę to za mało i do Jacka Kiełba, czyli Ronaldo spod Siedlec, dorzucili Ronaldo z Rumunii. Koniec żartu, ale to żart, który ma w sobie ziarnko prawdy. Korona dopięła bowiem transfer rumuńskiego pomocnika, Ronaldo Deaconu.
W świętokrzyskim od dłuższego czasu mówiło się o potencjalnym hicie transferowym Korony. Dużym ruchu, który może dojść do skutku. Już podczas meczu sparingowego z Radomiakiem trener Leszek Ojrzyński anonsował, że kibice mogą spodziewać się ciekawego zakupu beniaminka ligi. Wówczas słyszeliśmy, że jest to temat powiązany z wizytą Pawła Golańskiego, dyrektora sportowego kieleckiej ekipy, w Rumunii. Golański zagrał bowiem w meczu towarzyskim przyjaciół Adriana Mutu, w którym roiło się od znanych postaci.
Czy faktycznie tam narodził się pomysł sprowadzenia Ronaldo Deaconu do Kielc — tego pewnie nie rozstrzygniemy. Wygląda jednak na to, że to właśnie ten transfer, po różnych perypetiach, od dawna zapowiadało środowisko związane z Koroną.
Sepsi OSK – niechciany rumuński pucharowicz
Transfery. Ronaldo Deaconu w Koronie Kielce
Jakich perypetiach, zapytacie? 25-letni ofensywny pomocnik był bardzo bliski dołączenia do innego zespołu. Latem z powodu problemów finansowych rozwiązał umowę z chińskim SX Changan po zaledwie trzech miesiącach od przenosin do Azji. Zawodnik prowadził zaawansowane rozmowy z dwoma rodzimymi klubami: Farul Constanta (dawna Academia Hagi, Deaconu jest jej wychowankiem) oraz CFR Cluj. Druga ekipa to aktualny mistrz Rumunii, który właśnie awansował do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Ronaldo był już po słowie z tą ekipą, pojawiał się nawet na treningach CFR. W międzyczasie w Kielcach mówiono, że transfer „dziesiątki” się oddala, co składa się w spójną całość. Korona skorzystała jednak na tym, co jest największą pułapką przy sprowadzeniu Deaconu.
Na jego ciężkim charakterze.
Jak słyszymy problem Ronaldo Deaconu w Rumunii wynikał z jego wymagań finansowych. Pomocnik uchodzi za zawodnika, który po pierwsze się ceni, po drugie nie jest łatwy w prowadzeniu. W Polsce nie jest nazwiskiem anonimowym — niedawno przymierzano go do Legii Warszawa, ale wówczas wybrał Chiny. Chociaż „wybrał” może być tu przesadą. – Trzeba brać poprawkę na to, co się o nim przeczyta. W teorii zawsze mógł przebierać w ofertach, ale większość tych plotek nie była prawdziwa – mówi nam nasze źródło z Rumunii. – Wiem, że od dawna był oferowany polskim klubom, chyba wszystkim. U nas on i jego otoczenie mają opinię ludzi, dla których liczą się tylko pieniądze. Pójdą gdziekolwiek, byle dostać dobrą pensję.
Aferzysta — jak Deaconu wyleciał z rumuńskiej kadry
Mental Ronaldo Deaconu to sygnał ostrzegawczy i duży znak zapytania. 25-latek często zmieniał kluby: szybko wyjechał do holenderskich akademii, potem spędził siedem miesięcy w ASA Targu, skąd na dwa lata przeniósł się do Concordii. Następnie było pół roku w chorwackiej Goricy, rok w Sepsi OSK, półtora roku w Gaz Metan Medias i trzy miesiące w Chinach. Deaconu ma na koncie cztery mecze w rumuńskich młodzieżówkach i wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Tam jednak jego charakter dał o sobie znać — w kadrze wybuchła spora afera z jego udziałem. Mirel Radoi, selekcjoner reprezentacji kraju, na konferencji prasowej tłumaczył, że Deaconu nie jest w dobrej formie fizycznej, ma zaległości treningowe. Zawodnik wysłał jednak dane i parametry z treningów do kibiców, a ci momentalnie udostępnili je na Facebooku. Radoi uznał to za wynoszenie informacji z szatni i wyrzucił piłkarza z drużyny.
– Trener był zły z powodu tego, że te informacje znalazły się na Facebooku. Wysłałem te dane, bo kibice Gaz Metan Medias pytali mnie, czy będę gotowy do gry w klubie. Pokazałem je także trenerowi przygotowania fizycznego, nikt nie powiedział mi, że nie powinienem tego robić – tłumaczył się sam zainteresowany.
Nasi rozmówcy twierdzą, że to właśnie z powodu „problematycznego mentalu” Ronaldo nie zrealizował swojego potencjału. Potencjału, który — trzeba uczciwie zaznaczyć — zdecydowanie ma. W ostatnich latach ofensywny pomocnik był w sztosie: sezon 2020/2021 kończył z dziewięcioma bramkami i 14 asystami, w kolejnych rozgrywkach — do momentu transferu do Chin — zanotował trzy gole i siedem asyst. Mimo tak dobrych liczb nie zdołał jednak ani zadebiutować w dorosłej reprezentacji Rumunii, ani zrealizować większego transferu, mimo że w tym samym czasie z Rumunii wyjeżdżali inni piłkarze notujący podobne statystyki. Nasze źródła nie mają wątpliwości: gdyby nie głowa i otoczenie, Deaconu byłby regularnym kadrowiczem.
Ronaldo Deaconu from Gaz Metan scored a fantastic goal vs Botosani. pic.twitter.com/l85VW8434h
— Emanuel Roşu (@Emishor) October 23, 2020
Na dobranoc. Niejaki Ronaldo Deaconu, nowy nabytek Korony Kielce, w akcji. #EkstraSpam pic.twitter.com/KPrwWHO6AT
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) July 28, 2022
Ronaldo potrafi uderzyć jak Ronaldo
Trudny charakter sprawił jednak, że zamiast topowego klubu i kadry, Ronaldo Deaconu będzie popisywał się przed kielecką publicznością. Nie chcemy zabrzmieć, jakby to była jakaś ujma — wręcz przeciwnie. Mimo wspomnianych znaków zapytania, Korona pokusiła się o ciekawy transfer, bo 25-latek potrafi czarować. Strzały z dystansu czy rzuty wolne często zamienia w spektakularne trafienia. W ostatnich dwóch sezonach Rumun zanotował siedem trafień spoza pola karnego. Więcej niż Deian Sorescu, który trafił do Rakowa, tylko o jedną mniej niż rekordzista ligi rumuńskiej — Octavian Popescu. W sezonie 2020/2021 Deaconu oddał aż 61 strzałów zza „szesnastki” – najwięcej w całej lidze. Specjalizował się także w prostopadłych podaniach, sporo asyst notował dzięki stałym fragmentom gry.
– Jak na Koronę Kielce jest to dobry zawodnik. Na pewno zwróci waszą uwagę, bo potrafi ustrzelić hattricka po trzech strzałach z 40 metrów. Ma tylko ten jeden problem, że raz zrobi to, a potem zniknie na pół roku, po prostu obniży loty. To największe ryzyko, nigdy nie wiesz, na co akurat trafisz – słyszymy.
Brzmi jak potencjalny hit, brzmi też jak możliwy flop. Jedno jest pewne: wygląda na to, że z rumuńskim Ronaldo w Kielcach będzie sporo radości. Raz na boisku, raz poza nim. Jeśli będzie miał swój dzień, zapewne dostarczy nam bramkę-kandydata do gola sezonu, albo i nagrody Puskasa. Kto wie, może ryzyko się opłaci i Deaconu swoim potężnym strzałem rozstrzygnie kilka spotkań Korony na jej korzyść?
WIĘCEJ O KORONIE KIELCE:
- Kiełb: Jeden chłopaczek napisał, że to mój koniec [WYWIAD]
- Łukasz Jabłoński, prezes Korony: Obyśmy teraz niczego nie odpier… [WYWIAD]
- Paweł Golański: Nie przyszedłem do Korony z rozsądku, a z serca [WYWIAD]
- Adam Frączczak: Kiedyś zaciskało się zęby i grało z bólem. I kto wie, czy to było słuszne? [WYWIAD]
SZYMON JANCZYK
fot. Korona Kielce