Osiemnastolatek z 429 minutami na starcie sezonu pierwszej ligi? Kacper Duda udowadnia, że to możliwe. To jedyny zawodnik z rocznika 2004, który tak regularnie zbiera występy na zapleczu Ekstraklasy, mimo że Wisła Kraków na brak młodzieżowców nie narzeka i Jerzy Brzęczek mógłby Dudę zluzować. Mógłby, ale tego nie robi, bo pomocnik gra tak, że trener wystawiałby go, nawet gdyby nie szły za tym punkty do klasyfikacji Pro Junior System.
W Małopolsce mówią, że to nowy syn trenera, choć może w przypadku Wisły i Brzęczka bezpieczniej byłoby używać określenia „ulubieniec”. Zwłaszcza że Duda na swoją pozycję w zespole „Białej Gwiazdy” zapracował w okresie przygotowawczym. Na przykład w sparingu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, który zakończył z golem i asystą na koncie. O ile na starcie zakładano, że Duda będzie zawodnikiem do rywalizacji, a częstszej gry spodziewano się po innym piłkarzu wracającym z wypożyczenia do Garbarni Kraków, Wiktorze Szywaczu, tak sam zainteresowany szybko zmienił swój status w drużynie.
Po sześciu kolejkach osiemnastolatek jest jednym z oczarowań zaplecza Ekstraklasy, a powrót do gry Luisa Fernandeza, potencjalnej gwiazdy zespołu grającej na jego pozycji, nie oznacza, że jego rola zmaleje. Wręcz przeciwnie: w Krakowie muszą wykombinować, jak zmieścić na boisku dwóch tak dobrych rozgrywających.
Ale kim tak w zasadzie jest Kacper Duda i skąd wziął się w Wiśle?
Żurawski o starcie Wisły: Miejsce lepsze niż gra
Spis treści
Kacper Duda — sylwetka piłkarza Wisły Kraków
Do piłki przekonał go cztery lata starszy brat, który także przewinął się przez zespół “Białej Gwiazdy”, a wcześniej grał w tyskich akademiach. W przypadku Kacpra wszystko zaczęło się jednak w Bieruniu. Bardzo łatwo znajdziemy wycinki informujące o tym, jak dobrze w barwach miejscowego GOL-a radził sobie młody Duda. W 2014 roku został najlepszym zawodnikiem turnieju do lat 11, a także MVP wojewódzkich finałów Pucharu Tymbarku. Rok później zgarnął kolejne statuetki i medale za sukcesy w piłce juniorskiej. Krzysztof Chlebowski, prezes GOL-a Bieruń mówił, że ten chłopak to lokalny Messi.
Kacper za sprawą taty faktycznie zafascynował się FC Barceloną, ale bliżej mu było do inspiracji grą Andresa Iniesty, bo od początku występował w drugiej linii. Rodzina nie tylko ukierunkowała jego piłkarskie wzorce, ale też wydatnie pomogła mu w karierze. Andrzej Wyroba, były asystent trenerów Podbeskidzia czy Wisły Płock, a przede wszystkim wujek Dudy, wziął go pod swoje skrzydła i poprosił o pomoc najsłynniejszego zawodnika rodem z Bierunia — Macieja Iwańskiego.
– Zadzwonił do mnie kiedyś, bo znamy się z dzieciństwa i powiedział, żebym obejrzał syna jego szwagra, bo wie, jaka panuje sytuacja z agentami na rynku, jak oni potrafią wykorzystywać chłopaków. Mówił, że Kacper ma duży talent i czy nie chciałbym pomóc. A ja jako osoba, która dużo przeszła nie tylko z agentami, ale piłkarsko i pochodząca z tego samego miasteczka chciałbym, żeby jak najwięcej młodzieży z naszego regionu grało na jak najwyższym poziomie, zgodziłem się bez namysłu. Nasza współpraca zaczęła się cztery, pięć lat temu, gdy jeździłem po kadrach Śląska. Kacper wyróżniał się na tle rówieśników, spotkaliśmy się z jego rodzicami — opowiada nam 10-krotny reprezentant Polski.
Maciej Iwański zaznacza, że nie jest agentem Dudy, ale wspólnie z wujkiem Kacpra i jego tatą pomaga mu w karierze.
– Przestrzegaliśmy go przed tym, że jeżeli pojawi się w seniorskiej piłce, to pojawią się większe pieniądze, a to z kolei będzie przyciągać ludzi, którzy chcą dobrze niekoniecznie dla jego osoby a dla siebie. Chcemy, żeby razem z bratem patrzyli na piłkę przez pryzmat rozwoju i nie zwracali uwagi na to, co dookoła. Pozytywne jest to, że obaj koncentrują się na grze. Bardzo łatwo jest zniszczyć chłopaka, wywieźć go za granicę, my idziemy krok po kroku, ustaliliśmy, że nie chcemy w tym momencie wyjeżdżać z Polski — tłumaczy nam mistrz Polski z Zagłębiem Lubin, który dodaje, że szybko dostrzegł pewne cechy młodego pomocnika.
– Wiem, na co zwracać uwagę na tej pozycji. Kacper jest ponad naszą ligę, jeśli chodzi o kreowanie gry. Ma 18 lat, ale łamie wszelkie schematy, ma wrodzone wyszkolenie techniczne poparte ciężką pracą. Bardzo dużo widzi, gra piłkę niekonwencjonalną, trochę hiszpańską – do dziś słyszy na treningach od obcokrajowców, że nie jest Polakiem, bo za dobrze sobie radzi technicznie. To zwróciło moją uwagę, bo takich kreatywnych pomocników w naszej lidze brakuje. Kacper już w wieku 15-16 lat miał coś, co ja miałem w wieku 22-23 lat i to teraz jest widoczne. Mimo swoich warunków fizycznych świetnie radzi sobie tyłem do bramki, nie traci piłek, potrafi je przyjąć i nie stracić pod presją silniejszych fizycznie zawodników, a to świadczy o jego dużej swobodzie na boisku.
Wisły na plus – od 2. ligi do Ekstraklasy
Jak Kacper Duda trafił do Wisły Kraków? Chciał go Śląsk Wrocław
Rodzina nie chciała, żeby Kacper Duda szybko wyjechał z kraju i trafił do zagranicznej akademii, które chętnie sięgają po młodych Polaków. Zamiast tego chłopak z Bierunia trafił do GKS-u Tychy, który w ostatnich latach wypuścił kilku utalentowanych zawodników na szczebel centralny. Pomocnika z rocznika 2004 można do tego grona zaliczyć, choć śląski klub opuścił stosunkowo szybko. Wyróżniał się w nim na tyle, że gdy klub wspólnie ze szkółką z Barcelony uruchomił program treningowy dla największych talentów, wygrał wyjazd do Katalonii jako najlepszy przedstawiciel 55-osobowej grupy osób z polskiego obozu. Wtedy też trafił na radar większych drużyn znad Wisły.
– Dwa lata przed podpisaniem kontraktu z Wisłą Kraków o Kacpra mocno zabiegał Śląsk Wrocław, w zasadzie wtedy tylko on. Następnie do rozmów włączył się Lech Poznań, na koniec także Legia Warszawa i Pogoń Szczecin, ale Wisła przedstawiła nam najlepszą ofertę pod względem rozwoju. Ważne były też względy odległości od domu rodzinnego — nie wiadomo było, jak potoczy się sytuacja, czy będzie się rozwijał, jak będzie wyglądało jego życie bez rodziców, dlatego podjęliśmy decyzję, żeby Kacper był blisko, żeby w razie czego mu pomóc. Wisła w tamtym czasie przeniosła się do Myślenic, baza do rozwoju była dobra, obietnice złożone przez prezesa Rafała Wisłockiego się spełniały i w pierwszym roku poszedł do przodu — mówi Iwański.
Rafał Wisłocki dobrze pamięta, jak oglądał Dudę w akcji i jak obawiał się, że pomocnik wybierze ofertę z Wrocławia.
– Pierwsze obserwacje to kadry wojewódzkie U-13, U-14. Kluczowym momentem był i turniej mistrzostw Polski do lat 14 w Policach. Tam udałem się osobiście jako dyrektor akademii, żeby podjąć decyzję — nie tylko odnośnie Kacpra, bo było tam kilku innych chłopaków, a np. Piotrka Starzyńskiego, który nie funkcjonował w zeszytach naszych skautów, zobaczyłem na żywo i to był kluczowy moment w jego sprawie. Do Kacpra przekonani byliśmy wcześniej, a rywalizacja na wysokim poziomie w swojej kategorii utwierdziła nas w tym, że warto na niego postawić. Później była rozmowa z tatą, bo wtedy Śląsk Wrocław mocno zagiął na Kacpra parol i staraliśmy się przekonać go, dlaczego opcja Wisły jest lepsza. To był sierpień 2018 roku, tata wskazywał, że raczej Wrocław, nawet jeśli nie teraz, to od kolejnego sezonu. Włożyliśmy w to trochę pracy, ja już jako prezes jeździłem do Oświęcimia oglądać także jego brata Mateusza, który też jest bardzo utalentowanym zawodnikiem. Finalnie, gdy już wiedziałem, że nie zostaną na stanowisku, wytyczyliśmy z trenerami Adrianem Filipkiem i Marcinem Plutą ścieżkę dla Kacpra. Przekonało go kilka rzeczy: plan, ale też to, że zawodnicy, których może znał, jak Patryk Plewka przeszli drogę do Ekstraklasy.
Duda bez problemu odnalazł się w Krakowie i zaliczał kolejne przeskoki. Szybko zaczął grać w zespole do lat 19, czyli z zawodnikami starszymi o dwa lata. W pierwszym sezonie we wspomnianej CLJ strzelił trzy bramki. Na treningi seniorskiej drużyny Wisły zaprosił go Artur Skowronek, który zapewniał, że nie jest to ruch „pod publiczkę”, bo Kacper ma spory talent. Rafał Wisłocki mówi nam, że spodziewał się nawet szybszego debiutu Dudy na szczeblu centralnym. Wymienia też to, co mu u Kacpra imponowało.
– Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, była swoboda — to, jak odnajdywał wolne przestrzenie na boisku, jak szybko zbierał informacje i wyciągał z nich wnioski. Ma umiejętność ustawiania się w pozycji otwartej w taki sposób, że gdy przyjmuje piłkę, od razu wie, co się dzieje wokół niego i jest w stanie szybko zagrać dalej. Jest mocny na nogach, nie jest wysoki, ale nadrabia to inteligencją i to boiskowe IQ jest u niego na dobrym poziomie.
W zespole „Białej Gwiazdy” pomocnik pracował ze wspomnianym już trenerem Plutą. On też pilnie śledził poczynania Dudy przed transferem.
– Pojechałem na mecz GKS-u Tychy, żeby zobaczyć go na żywo w meczu, bo jedyną opinię o nim miałem z relacji osób, które były przy nim bliżej. One przedstawiały go w superlatywach, ja będąc współodpowiedzialnym za sprowadzenie zawodników do Wisły w tych grupach wiekowych, chciałem mieć swoje zdanie, własną obserwację. Utwierdziłem się w tym, że Kacper ma duży potencjał piłkarski, ale środowisko, w którym się wtedy znajdował, nie zmuszało go już do pokazania go w pełni. Zaraz po jego przyjściu do Wisły mogliśmy poznać go bliżej i utwierdzić się, że opinie na jego temat mają pokrycie w tym, co prezentuje. Wskoczył do nowego środowiska treningowego, musiał doświadczyć większych obciążeń, żeby zacząć funkcjonować na miarę oczekiwań, ale podniesienie poprzeczki było w tamtym momencie jedynym słusznym wyborem.
2. liga. Kacper Duda w Garbarni Kraków
Marcin Pluta współpracował z zawodnikiem Wisły przez kilka lat. Prowadził zespół do lat 19, a pracę w krakowskiej drużynie zakończył w 2021 roku, przechodząc do Garbarni, gdzie pełni rolę drugiego trenera i gdzie znów mógł przyglądać się Kacprowi Dudzie: tym razem podczas wypożyczenia. Asystent Macieja Musiała opowiada nam o procesie piłkarskiego dojrzewania swojego podopiecznego.
– Kacper kapitalnie chroni piłkę, bardzo ciężko mu ją odebrać. Zarówno w działaniach statycznych, jak i dynamicznych. Ma zmysł do podania w dobrym momencie, umiejętnie skupia przeciwnika na sobie i wychodzi z tego dynamicznym dryblingiem bądź małą grą z partnerem z zespołu. To są elementy, które powodowały, że nie traci piłek. Ponadto dobra percepcja pozwala mu na właściwe działania w danym momencie. Było wiele obszarów, które rozwijał: w aspekcie techniczno — taktycznym na pewno czas podejmowania decyzji, działanie w deficycie czasu i miejsca, rozwiązywanie groźnych sytuacji. Wpływ na to miała niewątpliwie zmiana podwórka treningowego: zaczął rywalizować z lepszymi zawodnikami, co z kolei powodowało, że pewne rzeczy należało szybciej wykonywać. Drugi obszar to motoryka: ze względu na intensywność i charakter treningów. Wysiłek, który miał podczas zajęć, się nawarstwiał. Początkowo widać było, że jego organizm musi się przyzwyczaić do nowych obciążeń treningowych i meczowych, ale także krótszego czasu regeneracji po wysiłkach.
Do drugoligowej Garbarni został wypożyczony stosunkowo późno i na dobre grać zaczął dopiero w październiku. Zimą Wisła ściągnęła go do siebie, ale wiosną ponownie trafił dwa szczeble niżej. To właśnie wtedy zaczął robić liczby i ostatecznie wypracował dla “Garcy” siedem bramek:
- trafił do siatki z Lechem II Poznań, zgarniając bezpańską piłkę w polu karnym,
- strzelił KKS-owi Kalisz po dobrym wyjściu do prostopadłego podania Feliksa,
- wypuścił Feliksa na skrzydle w meczu z Wisłą Puławy, notując asystę,
- asystował Feliksowi ponownie, wbiegając ze skrzydła w pole karne i obsługując go podaniem,
- zaliczył trzy asysty drugiego stopnia.
Jak triumwirat zarządzał Wisłą Kraków?
Początkowo grywał niżej, w roli „ósemki”, ale z czasem został przesunięty na “dziesiątkę”. Notował 2,34 udanych dryblingów/90 minut (12. miejsce wśród zawodników U-21), wygrywał 5,26 pojedynków w ofensywie, notował 3,42 podań w tercję ataku — to wszystko bardzo solidne liczby jak na tak młodego zawodnika. W dodatku dochodziło do tego sporo dobrej pracy w defensywie: 4,76 wygranych pojedynków, 7,74 odzyskanych piłek (4,57 na połowie rywala), 3,82 przejęć.
– Wiedzieliśmy, jaki ma potencjał, ale proces trwał. Nie od razu wskoczył na oczekiwane obroty, musiał zagrać pewną liczbę meczów, popełnić błędy, poczuć się pewniej, żeby zaczęło to funkcjonować tak, jak w końcówce jesieni i wiosną. Dość długo trenował z pierwszym zespołem Wisły, więc piłka seniorska nie było dla niego czymś nowym. Ważnym czynnikiem, który pomógł mu się rozwinąć, był stres meczowy, możliwość rywalizacji o punkty. Mógł przerabiać pewne zachowania w meczach o stawkę. Poprawił szeroko rozumianą motorykę: od wytrzymałości, przez dynamikę, utrzymywanie jej przez dłuższy czas. Znalazł momenty w meczu, w których może sobie pozwolić na odpoczynek i jego efektywność gry się poprawiła. Zdecydowanie poprawił też grę w obronie, bo zawsze był zawodnikiem ofensywnym i tylko w takich kategoriach jego gra była rozpatrywana. To był największy obszar do poprawy. Nie chodzi też o to, żeby rozpatrywać to jako umiejętność wyłącznie przerywania akcji, ale także właściwe ustawiania się, ścieżek ruchu w skokach pressingowych, przewidywania sytuacji, odbudowania pozycji, gry w kontakcie — to ewoluowało. Zaczął dostrzegać istotę pewnych zachowań w defensywie, myślę, że uświadomił sobie, że nie gra tylko do przodu i zaczął poważnie traktować swoje zadania. Poprawił też szybkość działania, wie, kiedy może sobie pozwolić na dłuższe przytrzymanie piłki, a kiedy musi grać z pierwszego, drugiego kontaktu. Fajnie funkcjonowało jego działanie między liniami, umiał znaleźć linię podania i oceniać presję ze strony rywala. Ponadto rozwinął wbiegnięcia za plecy przeciwnika. Poczuł też, czym grozi nieodpowiedzialne podanie, nieskuteczna ochrona piłki w niskiej strefie — objaśnia trener Pluta.
Szkoleniowiec Garbarni zwrócił też uwagę na to, że Kacper Duda unikał dłuższych kontuzji. Miał ciągłość pracy, która bardzo pomogła mu okrzepnąć na poziomie drugiej ligi.
Kacper Duda – objawienie 1. ligi?
Sam zainteresowany w rozmowach doceniał to, że trafił do zespołu, który grał piłką, dzięki czemu nie był ograniczany. A nawet odwrotnie: rozwijał się. Ważne jest też to, że po przeskoku na zaplecze Ekstraklasy Duda nie odczuł większej różnicy. Co prawda w rozmowie z „Faktem” wskazywał na aspekty, które są nieco inne…
– W pierwszej lidze przeciwnicy są na pewno lepiej zorganizowani w grze defensywnej. Często są ustawieni bardzo blisko siebie. Wtedy trudno zagrać odpowiednie podanie przeszywające linie.
… ale w jego statystykach nie widać znaczącego załamania. Przeciwnie: jak do tej pory oddaje więcej strzałów, które mają wyższy współczynnik xG. Zalicza też więcej asyst przy uderzeniach kolegów (1,47 vs 0,89), więc mimo braku liczb nie można mu zarzucić, że niczego nie wnosi do ofensywy Wisły. Jego liczba udanych dryblingów nieznacznie spadła, ale za to poprawiła się skuteczność pojedynków ofensywnych, liczba kontaktów z piłką w polu karnym rywala czy progresywnych rajdów. Co więcej, Duda jest jednym z najczęściej faulowanych piłkarzy ligi (7. miejsce) – rywale faulują go średnio 3,15 razy/90 minut. Wygrane pojedynki w defensywie? Bez zmian. Przejęcia i odzyskane piłki to minimalny spadek, podobnie jak stricte ofensywne podania, jednak całościowo otrzymujemy obraz chłopaka, który na ten moment dobrze znosi przeskok o kolejny poziom rozgrywek.
– Nie jestem zaskoczony, że odnalazł się w pierwszej lidze. Kibicowałem mu, żeby zadebiutował jeszcze w Ekstraklasie. Wierzę, że po awansie pokaże te same walory. Jego potencjał jest wysoki. Piłka mu nie przeszkadza, wszystkie obszary, w których miał deficyty, poszły do przodu, a to daje nadzieję, że może być niezłym zawodnikiem w najwyższej lidze, a wierzę, że gdy pozna jej wymagania, będzie to dla niego na tyle rozwojowe, że może wskoczy na jeszcze wyższy poziom. Pierwszy poziom absolutnie nie jest jego sufitem, ale musimy pamiętać, że ten chłopak jest jeszcze juniorem – mówi nam Marcin Pluta.
Dlaczego kibice GKS-u Katowice prowadzą bojkot?
– Niestety nie dostał wcześniej szansy na debiut, a sparingowy mecz Wisły z Napoli pokazał, że jest gotowy. Pojawiły się lekkie schody, gdyż ówcześni trenerzy Wisły i skaut Arsenalu nie widzieli go w kadrze, a dziwne zagrywki nas nie interesują. Zdecydowaliśmy się na wypożyczenie do Garbarni, tam poznał seniorską piłkę z innej, meczowej strony. I to już jest widoczne w meczach na poziomie 1. ligi, ale trzeba pamiętać, że to młody chłopak i zanim jego forma się ustabilizuje, to mogą być wzloty i słabsze mecze — zaznacza Maciej Iwański. – W juniorach jako 14-latek grał w drużynie U-17 i był jej wyróżniającym się zawodnikiem. Bardzo dużo dawał drużynie w ofensywie w postaci punktów — asysta/bramka. W piłce seniorskiej doszła taktyka, gra bardziej odpowiedzialna. Bardzo poprawił grę w defensywie, odbiór piłki przeciwnikowi. Coś kosztem czegoś: tych punktów jest teraz mniej, bo zwraca uwagę na to, żeby gra w obronie była lepsza, ale jak już się ustabilizuje to połączy jedno z drugim – dodaje.
Rafał Wisłocki także zwraca uwagę na to, że na zapleczu Ekstraklasy Kacper prezentuje się solidnie i wciąż się rozwija. – Wydaje mi się, że teraz jeszcze chętniej i swobodniej wbiega w pole karne, odnajduje się w nim. To pewnie wypracował w ostatnich miesiącach pobytu w Garbarni, czy teraz w Wiśle. Nie ma z tego jeszcze bramek, ale był blisko trafienia z Resovią czy Arką. Wcześniej bardzo dobrze rozgrywał piłkę, odnajdywał się w strefie czternastej i z niej “rozdawał” piłki, był lepszy w konstruowaniu gry i budowaniu przewagi, a fazy finalizacji było mało. W Garbarni na pewno to rozwinął. Ciekawe jest też to, że piłka seniorska zmusiła go do większej pracy w defensywie i ma dużo odbiorów, ciekawych wyłuskań piłki.
Oczywiście pamiętamy, że za nami zaledwie kilka spotkań, ale widać, że Duda idzie za ciosem po udanej wiośnie w Garbarni i warto będzie śledzić jego dalsze losy.
Jaka będzie przyszłość Kacpra Dudy w Wiśle Kraków?
Dokąd nas — i przede wszystkim Kacpra — one zaprowadzą? Młody pomocnik marzy o Lidze Mistrzów i FC Barcelonie, ale to odległe plany. Niemniej Wisłocki uważa, że poprzeczka Dudy wisi bardzo wysoko.
– Jest zawodnikiem mocno skoncentrowanym na celach, nie jest bardzo wylewny na boisku czy poza nim. Ma cechy introwertyka, który bardziej ceni sobie bliskie relacje z niewielką liczbą osób, jest stonowany. Kacper ma pewność siebie, w jakiś sposób nakreśla swoje cele i nie jest tak, że nie jest w stanie czegoś zrobić. Mógłby poprawić komunikację na boisku, w tym mógłby lepiej funkcjonować — bardziej się uzewnętrzniać. To klucz, bo wiele cech ma na bardzo dobrym poziomie. Do sufitu mu jeszcze daleko.
Od różnych osób słyszymy, że charakterologicznie Kacprowi bliżej do imiennika — Kozłowskiego — którego cechowały duża pewność siebie i przekonanie do swoich umiejętności. Nie wszyscy widzą w tym same plusy, ale jego przełożeni podkreślają, że Duda nie sprawia problemów, po prostu trzeba mieć na niego pomysł.
– To raczej osobowość introwertyka. Nie miał problemów z relacją z trenerem czy zawodnikami, ale to nie jest zawodnik inicjatywny, jeśli chodzi o podejmowanie kontaktu. W Garbarni czuł wsparcie ze strony sztabu, starszych kolegów w szatni i sam się otworzył. To jaki jest Kacper, mocno determinuje to, w jakim środowisku jest, z kim się zadaje, jakie ma wsparcie. Nie miałem z nim żadnych problemów. Jest pewny siebie, zna swoją wartość. Z takim zawodnikiem trzeba umieć współpracować. Pewne rzeczy trzeba mu przedstawić, zapytać go o zdanie, coś zasugerować, bo nie na co dzień można spotkać zawodników, którzy dysponują takimi umiejętnościami. Narzucanie mu rzeczy, których on do końca nie czuje, żeby spełnić oczekiwania swojego modelu gry, nie jest dobre. Zmieniając środowisko liczył się z tym, że wiele rzeczy może nie być po jego myśli, że doświadczy uczucia rozgoryczenia, czy zawodu. Osobiście w żadnym momencie nie odczułem z jego strony braku pokory czy buńczuczności. Były sytuacje, które można było tak odebrać, ale wiem, że pewne rzeczy musi sobie przerobić wewnętrznie i starałem się liczyć z jego opinią — uważa Marcin Pluta.
Bolesny spadek i szybki powrót. Jak Wisła Kraków odbudowała się w latach 60.?
– Przede wszystkim Kacper jest zakochany w piłce, brak gry to dla niego przykry moment. To niezwykle prawdziwa osoba, widać po nim, że nie jest zadowolony, gdy nie gra. Trenerzy szanują zawodników, których nie zadowala brak gry, nawet jak ich wyraz twarzy pokazuje niezadowolenie. Kacper nie odpuszcza, trenuje na sto procent. Jeżeli wejdzie na boisko, to ma bardzo dużą pewność siebie i nie zraża się tym, że zagra niedokładnie. Próbuje robić to, co nakreśla mu trener i dawać to co ma najlepsze w sobie. Jest profesjonalistą nie tylko wtedy, kiedy trener patrzy, ale przede wszystkim kiedy nie patrzy — dodaje Iwański, który wyjaśnia także ewentualną transferową sytuację Dudy.
– Otrzymaliśmy propozycję nowego kontraktu i wysłaliśmy kontrofertę. Obecna umowa, jak trwa jeszcze półtora roku i nie spieszymy się z podpisaniem kolejnej. Po zeszłorocznych perypetiach oraz wymuszonej zmianie w prowadzeniu Kacpra chcemy być bardziej ostrożni. Na razie wszystko wróciło do normy i jest bardzo dobrze, ale kiedy jest bardzo dobrze, należy zastosować wzmożoną czujność, bo ten stan bywa zgubny. Kacper uczciwość stawia na pierwszym miejscu i takimi ludźmi stara się otaczać.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- TOP 10 – najciekawsze nazwiska na zapleczu Ekstraklasy
- Dyrektor sportowy Chojniczanki: Chciałbym mieć 380 tysięcy miesięcznie na zawodników
- Beniaminek Ekstraklasy czy 1. ligi – kto ma trudniejsze zadanie?
- Skrzypczak: Podpuszczaliśmy się: daj mu za kołnierz. To dałem
- Konflikt kibice – prezes w Łęcznej. O co chodzi?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix