Reklama

Wisła Płock zdobyła Paryż. Nafciarze znowu lepsi od PSG!

Sebastian Warzecha

27 listopada 2025, 22:58 • 3 min czytania 2 komentarze

Orlen Wisła Płock ma w ostatnim czasie patent na PSG. Nafciarze po raz drugi z rzędu pokonali paryską ekipę na jej terenie, a do tego zrobili to też drugi raz w tym sezonie – wcześniej wygrali we własnej hali. Choć dzisiejszy mecz obfitował w naprawdę sporą dawkę emocji. Ale dla nas – emocji pozytywnych.

Wisła Płock zdobyła Paryż. Nafciarze znowu lepsi od PSG!

Orlen Wisła Płock znów lepsza od PSG!

Szczypiorniści z Płocka świetnie mecz zaczęli, odskakując gospodarzom na kilka bramek już w pierwszych dziesięciu minutach. Wisłę prowadził do bramek przede wszystkim Melvyn Richardson, dziś wprost znakomity, prawdziwy lider zespołu. Co jeszcze istotniejsze – przewodził grze swojej ekipy szczególnie wtedy, gdy zaczynały się problemy.

Reklama

A te w końcu się zaczęły, bo zacząć się musiały – PSG ma w końcu w składzie zbyt dobrych zawodników, by męczyć się przez całe spotkania. Gdy na wyższe obroty, wszedł na przykład Elohim Prandi, to i gospodarze zaczęli pokazywać swoje możliwości.

Ale Wisła odzyskała w końcu rezon i przewagę do końca połowy jeszcze minimalnie powiększyła, odskakując na cztery gole. Skuteczność płocczan nie była co prawda przesadnie imponująca, ale często udawało się zawodnikom Wisły wywalczyć karne, a Michał Daszek był z linii siedmiu metrów naprawdę pewny. W efekcie do przerwy było 18:14 dla Wisły, a gdyby nie wspomniany Prandi, który liderował PSG, ta przewaga pewnie mogła być nawet większa.

Zresztą – nawet i z Prandim na parkiecie powinna być. Wisła bowiem nie wykorzystała kilku świetnych sytuacji.

I to o mały włos nie zemściło się w drugiej połowie. Co prawda do 40. minuty wszystko wyglądało dobrze, Wisła nadal przeważała i kontrolowała mecz. Potem jednak zgubiła swój rytm, a gospodarze wyczuli moment słabości. Pomogły im też przerwy związane z wideoweryfikacjami. PSG doszło wtedy polską ekipę na jedną bramkę… ale Nafciarze z miejsca odpowiedzieli i z miejsca wrócili do czterech goli przewagi.

Tyle że potem ta przewaga znów stopniała. Wisła się gubiła, szarpała w ataku. PSG nie tylko mogło, ale wręcz powinno doprowadzić do remisu. Nie udało się, bo w bramce Wisły fenomenalnie spisywał się Mirko Alilović. A ostatecznie najważniejszą akcję meczu znakomicie rozegrał Gergo Fazekas. I Wisła finalnie wygrała, choć minimalnie – 30:29.

Taki wynik oznacza, że płocczanie utrzymali trzecie miejsce w tabeli swojej grupy. I choć na pierwszą dwójkę, gdzie są Magdeburg (bilans meczów 9-0) i Barcelona (8-1) nie ma wielkich szans, to trzecie miejsce oznaczać będzie, że w fazie play-off Wisła powinna trafić na łatwiejszego rywala.

Choć gdyby grupy ułożyły się tak, jak to ma miejsce teraz, to tym rywalem byłaby… Industria Kielce.

PSG – Wisła Płock 29:30 (14:18)

Fot. Newspix

Czytaj również na Weszło:

2 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka ręczna

Reklama
Reklama