To z jednej strony cenne, że Bartosz Frankowski przeprosił za wczorajsze sędziowanie w meczu Górnik z Jagiellonią, ale z drugiej – punktów ekipie Siemieńca jednak nie wróci. Jaga była niepokonana przez osiemnaście spotkań, nikt nie potrafił znaleźć na nią sposobu, ani w Polsce, ani w Europie, potrzeba było arbitra Frankowskiego, żeby passa została przerwana. „Przepraszam” tutaj nie wystarczy, kara musi być dotkliwa.

Z kilku powodów. Po pierwsze tłumaczenia Frankowskiego są w gruncie rzeczy niepokojące. Mówił w Canal Plus: – Ustalmy od razu, że jeżeli rozstrzygamy to zdarzenie jako przewinienie, to jest to tzw. DOGSO, czyli pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki. Wiązałoby się to z wykluczeniem dla zawodnika gospodarzy. Pierwotnie takie było moje odczucie boiskowe. Pewien rodzaj błędu komunikacyjnego sprawił, że finalnie nie podjąłem takiej decyzji. Odgwizdałem przewinienie na bramkarzu, które było dalszą fazą tej akcji.
Czyli Frankowski widział faul Josemy na czerwoną kartkę przy 1:1, ale coś tam w komunikacji nie zadziałało i jednak mu się odwidziało. Niestety było to wszystko na tyle oczywiste, że nawet jeśli w słuchawce miałby największy szum informacyjny w historii szumów informacyjnych, nawet jeśli ktoś z VAR-u puściłby mu tam heavy metal, nawet jeśli na stadionie wylądowałby statek kosmiczny z którego wysiadłby Alex Haditaghi, trzeba było tę czerwoną kartkę pokazać.
Frankowski nie pokazał, czym udowodnił, że po prostu nie jest pewny swoich decyzji. O czymś był przekonany, ale coś go rozproszyło, więc w sumie może grajmy dalej, bo w zasadzie nie wiadomo, nie ma co wracać, trzeba usiąść na spokojnie.
No nie – tak pewny siebie i swoich decyzji arbiter nie prowadzi meczu. Albo ty masz oczy i widzisz, wiedzę i wiesz, albo słuchasz się wszystkich wokół i de facto nie sędziujesz spotkania. A po co nam sędziowie, którzy nie sędziują, to przecież bez sensu.
Po drugie – „przepraszam” to przyzwoitość, ale żadne rozgrzeszenie. To znaczy – jeśli piłkarz popełnia brutalny faul i dostaje czerwoną kartkę, to jego przeprosiny niewiele zmieniają i tak czy siak musi pauzować, czasem przez wiele kolejek. Doceniamy przyznanie się do błędu przez Frankowskiego, ale to tyle, odnotowane, a kara musi być. Kolegium Sędziów już zapowiedziało, że obsada meczu Górnika z Jagiellonią nie będzie brana pod uwagę w przyszłości, ale – podkreślmy – to nie może być tylko ta najbliższa przyszłość. Po takim błędzie nic się nie stanie, jeśli Frankowski z kolegami odpoczną do końca rundy. Pięć kolejek, potem jeszcze przerwa w graniu. Wystarczający okres, by popracować nad „błędami komunikacyjnymi”.
Choć… może nie? Może tutaj już nie ma ratunku?
No, ale jeszcze jedna kwestia – mamy nadzieję, że Kolegium Sędziów zawsze będzie reagowało tak szybko, a nie tylko przy meczach w czubie tabeli, bo drużyny w tej lidze względem zasad są równe, nawet jeśli jakaś jest pierwsza, a jakaś osiemnasta. Dla przykładu – Raków musiał grać w dziesięciu po wydumanej czerwonej kartce Struskiego. Wygrał. To uratowało sędziego, choć nie powinno – błąd był bardzo duży. Wynik meczu nie może recenzować pracy arbitra, więc i tutaj Kolegium powinno działać bardzo szybko. Zresztą w tej kolejce wpadek było sporo, żeby choćby wspomnieć o „faulu” na Fassbenderze, który „miał miejsce” metr przed szesnastką, tymczasem został wciągnięty na rzut karny (a od ostatecznej kompromitacji sędziego uratował VAR).
Bartosz Frankowski – błędy, wpadki, pomyłki, kontrowersje
Wracając jednak do Frankowskiego, to on – po trzecie – jest recydywistą. W ostatnich latach nazbierało mu się wiele błędów:
- w marcu 2024 nie podyktował rzutu karnego dla Widzewa ze Śląskiem za faul na Sanchezie, Widzew ten mecz przegrał, Bartłomiej Pawłowski był tak wściekły na X-ie, że potem musiał przepraszać oświadczeniami
- też w marcu, ale rok wcześniej Frankowski położył mecz Górnika z Legią, kiedy nie pokazał dwóch czerwonych kartek piłkarzom zabrzan, Augustyniak kończył tamto spotkanie bez zęba
- wrzesień 2021 to w meczu Śląska z Legią brak ewidentnego karnego za faul na Pekharcie i dziwny gol dla Śląska, kiedy asystent Frankowskiego wprowadza piłkarzy Legii w błąd i podnosi chorągiewkę, by ją zaraz „schować” (tak, gra się do gwizdka, ale…)
- luty 2024 to w meczu Warta – Raków najpierw niedostrzeżenie ewidentnego karnego dla Rakowa, pomagać musiał VAR, a potem ułaskawienie zawodnika poznaniaków, który powinien wylecieć z boiska. Raków ten mecz przegrał
- w maju 2022 w pierwszej lidze Podbeskidzie mogło liczyć na rzut karny po ciosie łokciem od piłkarza Widzewa, karnego nie było, łodzianie awansowali do Ekstraklasy, jednocześnie poszkodowana była Arka, która grała w barażach
To naturalnie nie koniec – w marcu 2023 napisaliśmy tekst o błędach Frankowskiego tylko z jednego sezonu.
Do tego dochodzi klasyk, czyli historia o kradzieży znaków drogowych. Wszyscy wiedzą, ale przypomnijmy: Wyznaczeni do wtorkowego spotkania eliminacji Ligi Mistrzów jako VAR-owcy (w Lublinie o te rozgrywki walczą Dynamo Kijów i Rangers FC) Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał wieczór skończyli na mieście, co skończyło się „kradzieżą znaku drogowego i przemieszczaniem się z nim w kierunku jednej z galerii handlowych”.
Wątpliwości budzi też to, jak Frankowskiego traktują piłkarze. Igor Lewczuk mówił: – Pamiętam, że sędziował spotkanie, gdy grałem jeszcze w Bordeaux. Zawsze była opinia o francuskich sędziach, że są dramatyczni. Jednak po meczu w Lidze Europy podchodzą do mnie koledzy i mówią: sorry, Igor, cofamy słowa o naszych rodakach. Ten arbiter przebił wszystkich.
W maju 2023 pisaliśmy o „ujemnym autorytecie Frankowskiego”. Sposób, w jakim odnosili się do niego zawodnicy, był wstydliwy (że sobie pozwalał):

Spora kartoteka. Chyba zbyt spora. Ktoś powie, że na takiego Marciniaka też dużo by się znalazło jeśli chodzi o Ekstraklasę, ale też znajmy umiar – z jakichś powodów europejskie kariery jednego i drugiego dzieli przepaść. To znaczy wydaje się, że Marciniak jest dobry, choć ostatnio słabszy, a Frankowski jest słaby, tyle że wczoraj był jeszcze słabszy niż zwykle.
I musi odpocząć. Potem wrócić, by popełnić kolejne duże błędy – przy tej powtarzalności to w zasadzie pewne. Czy mówiono by tak na przykład o stoperze, który regularnie się obcina? Nie, po prostu oddano by go do innej, gorszej ligi.
Ale tutaj mowa o sędziach. Ludziach często ponad – cóż – prawem. Jeśli przerwa okaże się dłuższa niż dwie kolejki, to już będzie sukces…
CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU GÓRNIK – JAGIELLONIA NA WESZŁO:
- PZPN reaguje po błędzie Frankowskiego. Sędziowie odsunięci
- Burza po meczu Górnika z Jagiellonią. Podolski mógł wylecieć z boiska
- Siemieniec rozżalony. „Cała Polska widziała”
- Wrze po Górnik – Jagiellonia! Sędzia przeprosił piłkarzy za błąd [NEWS]
- Jagiellonia perfidnie skręcona! Bartosz Frankowski przeszedł samego siebie
- Górnik Zabrze szaleje. Sędzia Frankowski też
- Dziennikarze zmiażdżyli Frankowskiego po jego błędzie
Fot. Newspix