Reklama

Falstart sędziów. Trzy błędy na początek wiosny | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

13 lutego 2024, 19:23 • 5 min czytania 14 komentarzy

W pierwszej kolejce wiosennej części sezonu ekstraklasowi sędziowie nie ustrzegli się wpadek. W dwóch przypadkach arbitrom nie pomógł nawet VAR. W trzecim sędzia Bartosz Frankowski był zaskakująco pobłażliwy dla jednego z obrońców Warty Poznań.

Falstart sędziów. Trzy błędy na początek wiosny | Niewydrukowana Tabela

Na starcie wspomnimy tylko, że w ramach „Niewydrukowanej Tabeli” nie zajmujemy się oczywistymi sytuacjami. Dlatego nie będziemy analizować słuszności czerwonych kartek dla Leonardo Rochy czy Michała Kaputa w meczu Cracovia – Radomiak (6:0). Obie były jak najbardziej słuszne i bezdyskusyjne.

„Niewydrukowana Tabela”. Dwa błędy Frankowskiego

Zaczynamy od wizyty w Poznaniu, gdzie Lech w końcówce meczu z Zagłębiem Lubin (2:0) powinien otrzymać rzut karny. Nika Kwekweskiri oddał strzał w kierunku bramki gości, Tomasz Makowski powiększył obrys ciała i w ten sposób zatrzymał piłkę. Bez żadnych wątpliwości powinien to być karny dla Kolejorza. Nie ma tutaj żadnych okoliczności łagodzących. Śpiewki o naturalnym ułożeniu rąk czy bliskiej odległości w tej sytuacji to klasyczne dyrdymały i szukanie usprawiedliwienia. Jesteśmy w stanie zrozumieć, że sędzia główny Daniel Stefański nie widział dobrze całej akcji. Na spotkaniu był jednak wóz VAR, a siedzący w nim Bartosz Frankowski i Damian Kos nie pomogli swojemu koledze z boiska w podjęciu słusznej decyzji.

Reklama

Jest jedna drobna okoliczność łagodząca, ale akurat nie w temacie karnego, a koloru napomnienia. W czasie Ligi+ Extra w Canal+ tamtejsi technicy udowodnili specjalną grafiką (wrzucąmy ją poniżej), że piłka nie leciała idealnie w światło bramki. Futbolówka mogła przelecieć finalnie tuż obok słupka albo go obić. Dlatego też Makowski powinien dostać żółtą, a nie czerwoną kartkę. Karny powinien być jednak podyktowany. Brak jedenastki nie wpłynął jednak na rozstrzygnięcie meczu, bo Lech i tak wygrał 2:0. Dlatego Zagłębie dostaje punkcik w rubryce „sędzia pomógł”, a poznaniacy w „sędzia zaszkodził”.

Dzień później w jednej z głównych ról ponownie wystąpił sędzia Frankowski. Niestety znów się nie popisał. Najpierw tuż przed końcem pierwszej połowy nie dostrzegł, że obrońca Warty Mohamed Mezghrani nadepnął na łydkę Bartosza Nowaka z Rakowa. Na jego szczęście błąd naprawili arbitrzy na VAR: Paweł Pskit i Jarosław Przybył. Wezwali oni głównego rozjemcę przed monitor, a ten po obejrzeniu powtórki podyktował karnego. W czasie transmisji samo przewinienie nie było najlepiej widocznie, dlatego wrzucamy poniższą stop-klatkę, na której widać moment „stempla”. Mistrzowie Polski wykorzystali karnego i zmniejszyli straty. W tamtym momencie Warta prowadziła 2:1.

I tu przechodzimy do największej kontrowersji z tego meczu. Mezghrani w 51. minucie ostro wślizgiem zaatakował Ericka Otieno. Belgijski obrońca dostał za swoje wejście zasłużenie żółtą kartkę. Po nieco ponad 120 sekundach Mezghrani znów faulował wahadłowego Rakowa. Tym razem nowy nabytek Warty dosłownie złapał za koszulkę Kenijczyka. Typowe taktyczne przewinienie. Otieno miał przed sobą mnóstwo miejsca i gdyby nie łapanie, to mógłby stworzyć groźną akcję. Mezghrani powinien dostać drugą żółtą kartkę.

Spokojnie zachowanie defensora poznaniaków można by było zaliczyć do tzw. „LOR” (z ang. lack of respect – brak szacunku do zawodów). Belg nie miał szans zagrać piłki i złapał rywala za koszulkę, zatrzymując groźny atak. Sędzia Frankowski miał więc przesłanki, żeby pokazać drugą żółtą kartkę. Dlaczego tego nie zrobił? Nie wiadomo. Duże pretensje miała o to ławka Rakowa, przy której doszło do całego zdarzenia. Przytomnie zachował się trener Dawid Szulczek, który po kilku minutach zdjął z boiska Mezghraniego, żeby nie narażać go na kolejny kartonik.

Reklama

Skoro sędzia Frankowski przerwał grę, to powinien dać kartkę. Gdyby tak zrobił, to Raków grałby z przewagą jednego zawodnika przez ponad pół godziny (dokładnie 36 minut). Dlatego zgodnie z zasadami „Niewydrukowanej” częstochowianie dostają dodatkowego gola. Musimy więc zweryfikować wynik meczu na 1:1.

Drugi mecz z udziałem Bartosza Frankowskiego i drugi znaczący błąd. Widocznie forma naszego międzynarodowego arbitra jest nadal wakacyjna.

Brak karnego dla Widzewa

Sporo działo się też w Łodzi, gdzie wpadki nie ustrzegł się Piotr Lasyk. Wszystko działo się zaraz na początku spotkania. Gracze Widzewa przeprowadzili akcję lewą stroną. Andrejs Ciganisk zacentrował w pole karne, gdzie… Bartłomiej Wdowik z Jagiellonii poślizgnął się, powodując upadek Jordiego Sancheza. Nieoficjalnie rozmawialiśmy na temat tej sytuacji z kilkoma arbitrami i niestety wychodzi na to, że podjęto błędną decyzję. Wszystko rozbija się o interpretację, czy Sanchez był w stanie dojść do piłki. My uważamy, że tak. Gdyby nie fakt, że został podcięty przez Wdowika, mógłby powalczyć o futbolówkę z Adrianem Dieguezem. Jak to by się skończyło? Nie wiemy i już się nie dowiemy. Faul Wdowika był przypadkowy, ale miał miejsce. Nie mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdy piłka była zupełnie poza zasięgiem piłkarza albo była poza grą. To sprawia, że sędziowie powinni podyktować karnego. Tak się niestety nie stało.

Jagiellonia wygrała z Widzewem 3:1, dlatego błąd zespołu sędziowskiego odnotowujemy tylko w rubrykach „sędzia pomógł/zaszkodził”.

W Łodzi mieliśmy też kilka innych kontrowersji. Finalnie jednak podjęte były dobre decyzje. Tak trzeba nazywać uznanie bramki Dominika Marczuka. Skrzydłowy zdobył ją klatką piersiową, a nie ręką i dodatkowo nie faulował Ciganiska. Łotysz przegrał walkę o pozycję (ciało w ciało).

Sędzia Lasyk w drugiej połowie wycofał się jeszcze z podyktowania karnego dla Jagiellonii (za rzekomy faul na Nene), bo w trakcie akcji poprzedzającej przewinienie Marczuk pomagał sobie przy przyjęciu piłki ręką.

Ostatnio pisaliśmy o tym, że sędziowie zawodowi dostali podwyżki w wysokości 30%. I fajnie – arbitrzy powinni dobrze zarabiać. Jednak jeżeli popełniają dość oczywiste i proste błędy, to będziemy je piętnować. Jak mawia Wojtek Kowalczyk: przyznanie podwyżek nie sprawi, że panowie z gwizdkiem staną się nieomylni. Oby jednak ich wpadki nie wpływały na ostateczne rozstrzygnięcia spotkań.

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE I SĘDZIOWANIU:

Screeny: Canal+ Sport/Canal+ Online; fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...