Reklama

Goncalo Feio odchodzi z Motoru Lublin w swoim stylu – toksycznie i z hukiem

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

18 marca 2024, 13:12 • 5 min czytania 96 komentarzy

Goncalo Feio nie jest już trenerem Motoru Lublin. Jego półtoraroczna przygoda z tym klubem była szalona i nie jest to żadne wyolbrzymienie – ze świecą szukać miejsca, w którym w tym czasie codzienne funkcjonowanie było bardziej intensywne niż w Motorze. Afera goniła aferę, towarzyszyły temu sukcesy sportowe, ale koniec mógł być tylko jeden. Każdy, kto śledził karierę Portugalczyka, wiedział, że w pewnym momencie po prostu przedobrzy.

Goncalo Feio odchodzi z Motoru Lublin w swoim stylu – toksycznie i z hukiem

Feio opuszcza pierwszoligowca walczącego o drugi awans z rzędu w absurdalnym momencie. Może i przy słabszych wynikach, ale wciąż będąc w ligowej czołówce z realnymi szansami na Ekstraklasę. Goncalo schodzi z pokładu zaraz po tym, jak namówił Zbigniewa Jakubasa do zainwestowania sporych pieniędzy w budowę drużyny na własną modłę, chwilę po ciekawych transferach, które znacząco zwiększymy szanse lublinian na ostatecznych sukces.

Portugalczyk podał się do dymisji w momencie, w którym żaden racjonalny szkoleniowiec nie zdecydowałby się na taki krok. Miał za sobą właściciela klubu, kibiców, szatnia też tolerowała jego wybuchowy charakter, bo fachowcem był dobrym i uczciwym. Zabrakło mu tylko jednej rzeczy, która nieustannie rzuca mu kłody pod nogi trenerskiej kariery.

Głowy na karku.

Goncalo Feio odchodzi z Motoru Lublin. Znów w atmosferze konfliktu

Dymisja Goncalo Feio nie jest pierwszym tego typu zagraniem. Ludzie z Lublina donosili, że Portugalczyk dość regularnie stosował taki szantaż w rozmowach o przyszłości swojej i klubu. Tak było rok temu, gdy przecież jego odejście zostało nawet ogłoszone. Wówczas mówiło się o problemach w negocjacjach o przedłużeniu jego umowy, tym razem rozbiło się o tę samą kwestię. Zbigniew Jakubas może i Goncalo Feio bronił, widząc w nim człowieka, który gwarantuje mu sukces. Stosował jednak sprytną taktykę — trzymał go krótko, nie dał mu długiej umowy, żeby w jakimś stopniu kontrolować odpały Portugalczyka.

Reklama

Nic dziwnego, w końcu dopiero co otrzymał on “zawiasy” od federacji, która rozważała wykluczenie go ze środowiska po tym, jak zaatakował prezesa klubu, rozcinając mu brew rzutem kuwetą i zwyzywał rzeczniczkę prasową Motoru. Widmo wiszącej nad nim kary nie przeszkodziło mu jednak pochwalić się tym, że wpadł do szatni sędziego po meczu z Polonią Warszawa i rzucił, że arbitrzy skręcili jego zespół. Nie rozumiał tylko, czemu po czymś takim sędzia nie podał mu ręki.

Goncalo Feio najwidoczniej w świecie myślał jednak, że i on ma jakieś asy w rękawie. Że Zbigniew Jakubas tak tylko się przy negocjacjach wygłupia i w końcu parafuje z nim nowy kontrakt. Portugalczyk był tak bardzo pewien tego, że jego zajebistość sprawia, iż właściciel pierwszoligowca nie widzi innej możliwości działania w tym biznesie, niż dalsza podróż pod rękę z Feio, że gdy znów postraszy go odejściem, ten ugnie się i spełni wszystkie jego zachcianki.

Okazało się, że przelicytował. Jakubas może i go bronił, ale jako weteran biznesu wie, że wszystko ma swoje granice. Mając w sztabie utalentowanych ludzi — takich jak dotychczasowy asystent Goncalo Mateusz Stolarski — nie musiał uzależniać się od toksycznej osoby, która co jakiś czas wybucha w niezrównoważony i niekontrolowany sposób. Kiedy Feio stwierdził, że jeśli właściciel nie spełni jego żądań, odejdzie z klubu, Jakubas zaskoczył go, odpowiadając:

W porządku, do widzenia.

Fani Motoru Lublin naiwnie bronili Goncalo Feio. On się na nich wypiął

Najbardziej zdezorientowani w tym wszystkim mogą być kibice Motoru Lublin, których Goncalo Feio zapewniał o swojej dozgonnej miłości; z którymi bratał się oficjalnie i mniej oficjalnie; którzy bronili jego honoru zacieklej od samego Portugalczyka. Nie zwracali oni uwagi na alarmy, które wyły, gdy tylko uchylało się drzwi do przeszłości ich trenera. Za nimi skrywa się kartoteka, z której jasno wynika, że Feio nie poważa nikogo i niczego. Nie ma absolutnie żadnej świętości, na którą nie podniesie ręki, której nie wystawi w momencie, w którym wpadnie w kolejną furię.

Przypomnijmy, bo przypominać o tym co jakiś czas trzeba:

Reklama
  • oplucie ochroniarki w czasach pracy w Wiśle,
  • prowokowanie bójki z trenerem ze sztabu Lecha,
  • awantura z członkiem własnego sztabu w Rakowie,
  • no i najnowsze: znokautowanie prezesa Motoru.

Wszystkie odloty Goncalo Feio

W każdym miejscu pracy Goncalo Feio wywoływał konflikty, afery i awantury. Mimo to kibice Motoru Lublin stanęli za Goncalo Feio murem. Wieszali psy na bogu ducha winnej rzeczniczce prasowej, która od lat była zwykłym, szarym pracownikiem, związanym w mniejszym lub większym stopniu z klubem. Zbesztali byłego prezesa, Pawła Tomczyka, który także nosił Motor w sercu i który swoimi działaniami bynajmniej nie pokazywał, że to hasełko pozwala mu pasożytować na klubie. Po prostu nie dogadywał się z Feio, jak dziesiątki innych osób, niekoniecznie ze swojej winy.

Fani z Lubelszczyzny uwierzyli, że tylko Feio tak naprawdę kocha ich klub, cała reszta mu w tym przeszkadza. Naiwnie skandowali “Motor United”, odwołując się do tego, jak to Portugalczyk wszystkich wokół siebie zjednoczył.

Ok, może i zjednoczył. Gdy było mu to na rękę. Kiedy przestało, nawet się nie zastanawiał i po prostu całą tę ekipę wystawił w momencie, gdy Motor naprawdę mógł zbudować coś fajnego. To koniec, jakiego można było się spodziewać i — z całą sympatią do lublinian, bo żadnej osobistej urazy do tego klubu nikt z nas nie ma — koniec, na jaki zasłużyli. Nauczka na przyszłość, że hasło “może i wariat, ale swój” nie istnieje.

Wariat to wariat. Prędzej czy później to udowodni. Szkoda, że zapomnieli o tym w PZPN, gdy machnęli ręką na jego przewinienia i jak gdyby nigdy nic przyznali mu najważniejsze uprawnienia trenerskie w Polsce.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Betclic 1 liga

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

96 komentarzy

Loading...