Wisła Kraków znów przeważała, znów była optycznie lepsza od rywala, ale co z tego, skoro tylko zremisowała na wyjeździe z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 2:2. A ten wynik znacznie bardziej urządza gospodarzy, którzy są na drugim miejscu w tabeli. Wisła nie jest jeszcze pewna nawet gry w barażach i praktycznie straciła już szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy.
Trzeci sezon w 1. lidze i trzeci sezon walki o to, by nie stać się polskim HSV – Wisła Kraków zdecydowanie potrzebowała dziś zwycięstwa, by liczyć się jeszcze w walce o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Wygrana pozwalała zbliżyć się do dzisiejszego rywala na odległość sześciu punktów, remis lub porażka – praktycznie zamykała marzenia wiślaków.
Zresztą punkty były też potrzebne Białej Gwieździe, by w ogóle utrzymać miejsce barażowe, bowiem przed rozpoczęciem 30. kolejki jej przewaga nad siódmym w tabeli Górnikiem Łęczna wynosiła cztery punkty.
Bruk-Bet – Wisła 2:2. Remis, który nie urządza gości
Nic więc dziwnego, że to Wisła Kraków była w Niecieczy zespołem, który chciał atakować i od pierwszej minuty starał się – skutecznie – narzucić rywalowi swój styl gry. Bruk-Bet bronił się dość nisko, czekając na kontrataki.
– Wiedzieliśmy, że Bruk-Bet to solidny zespół, który gra w kompakcie i tak to wygląda – analizował w przerwie meczu Bartosz Jaroch, przyznając, że Termalica niczym wiślaków nie zaskoczyła.
Ci za na boisku rywala od początku czuli się dość swobodnie. Już w 15. minucie przed pierwszą okazją stanął Angel Rodado, po tym jak Marko Poletanović sprytnie zagrał mu prostopadłe podanie w pole karne. Hiszpański napastnik oddał mocny strzał, odbity przez Adriana Chovana, a dobitka wylądowała obok bramki.
Chwilę później Rodado próbował szczęścia z rzutu wolnego, ale bliżej powodzenia był Angel Baena. W 24. minucie świetną akcję przeprowadzili Rafał Mikulec właśnie z Rodado, wymieniając szybkie podania na lewej stronie, a później zmieniając flankę podaniem do Baeny. Ten wpadł w pole karne, ale znów czujny na posterunku był Chovan.
Wisła grała, rozgrywała, rzetelnie pracowała na pierwszą bramkę, ale ta padła na korzyść Bruk-Betu. Maciej Ambrosiewicz świetnie przeczytał zamiary 19-letniego bramkarza Wisły, Patryka Letkiewicza i ruszył w stronę Poletanovicia, zanim jeszcze golkiper wykonał podanie. Było ono fatalne, w sam raz, by pomocnik Termaliki je przeciął, z czego Ambrosiewicz skwapliwie skorzystał. Po chwili podcinał piłkę nad Letkiewiczem, dając Bruk-Betowi prowadzenie.
Jak się później okazało – było to jedyne celne uderzenie niecieczan w pierwszej połowie.
Wisła nie kazała jednak długo czekać na odpowiedź. Wyrównujący gol też wziął się ze straty piłki przez bramkarza – kopniętą przez Chovana piłkę przejął Duarte, podciągnął parę metrów i mocno dośrodkował w pole karne. Futbolówka trochę przypadkowo trafiła do Rodado, a ten lewą nogą nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.
Dla hiszpańskiego napastnika, liderującego w klasyfikacji strzelców, była to już 21. bramka w tym sezonie 1. ligi. Nad drugim Łukaszem Zjawińskim z Polonii Warszawa ma już trzy gole przewagi.
Niezły kwadrans Termaliki, Wisła goniła wyniki
Druga połowa zaczęła się jednak od zupełnie innych obrazków. To Bruk-Bet okazał się zespołem, który chciał przejąć kontrolę i – tak jak wcześniej Wisła – był w stanie tego dokonać. A w przeciwieństwie do Białej Gwiazdy, potrafił także szybko udokumentować to golem.
Już po niespełna kwadransie świetne dośrodkowanie z prawej strony otrzymał Kamil Zapolnik, znalazł się między dwoma obrońcami i strzałem głową pokonał Letkiewicza. Bruk-Bet wyszedł na prowadzenie 2:1, oddając dopiero drugi celny strzał! Dla Zapolnika był to zresztą 11 bramka w 14 ostatnich spotkaniach.
Niestety, napastnik Bruk-Betu trafienie okupił dodatkowo kontuzją. Choć problemy zgłaszał już wcześniej, to podczas celebracji bramki chwycił się za pachwinę prawej nogi i pokazywał, że nie jest w stanie kontynuować gry. Natychmiast zmienił go Andrzej Trubeha.
Wisła po bramce Zapolnika nie miała już nic do stracenia, więc wcisnęła gaz do dechy. Szybko okazję do wyrównania miał Łukasz Zwoliński, świetnie strzelając głową, lecz piłkę z linii bramkowej wybił jeszcze obrońca Bruk-Betu.
Zatrzymać futbolówki nie udało się już nikomu w 75. minucie, gdy po raz drugi w tym meczu Wisła doprowadziła do wyrównania. Tym razem jej bohaterem został Jaroch, strzelając głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Przed końcem spotkania to Biała Gwiazda miała jeszcze dwie niezłe okazje do rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść. Nie zdołała ich wykorzystać, więc wciąż musi drżeć o to, by w ogóle znaleźć się w barażach o Ekstraklasę. Na bezpośredni awans praktycznie nie ma już szans.
Tego jest za to bliski Bruk-Bet, który nad trzecią w tabeli Wisłą Płock ma osiem punktów przewagi, lecz rozegrał jedno spotkanie więcej.
Bruk-Bet Termalica – Wisła Kraków 2:2 (1:1)
- 1:0 – Ambrosiewicz 29’
- 1:1 – Rodado 34’
- 2:1 – Zapolnik 59’
- 2:2 – Jaroch 75’
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trela: Zagraj to jeszcze raz. Czy Puszcza znów oszuka przeznaczenie?
- Komu mistrzostwo, a komu spadek? Eksperci przewidują rozstrzygnięcia
- Joao Gamboa: Mogłem trafić do Sportingu. Teraz chcę grać z Pogonią w pucharach [WYWIAD]
- Znamy szczegóły umowy Bobicia z Legią. Będzie mieszkał w Berlinie
- Petr Schwarz: kiedyś żołnierz Papszuna, dziś w Śląsku bohater… tragiczny
fot. 400mm.pl