Reklama

VAR zabija futbol. Sędziować mogłaby nawet moja teściowa

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

06 marca 2024, 12:08 • 11 min czytania 38 komentarzy

Na podstawie kilku ostatnich meczów Wisły Płock oceniam, że decyzje sędziów podejmowane przy pomocy VAR są niezrozumiałe i zabijają piękno futbolu. Arbitrzy stali się niesamodzielni, mają słuchawki w uszach, dostają szereg podpowiedzi, robi się plotkarski magiel. Faul, nie faul. Gwiżdż, nie gwiżdż. Wróć, nie wracaj. Daj kartkę, nie dawaj kartki. Śmieję się, że w aktualnym układzie sędziować mogłaby nawet moja teściowa. Też ktoś jej podpowie, a jak będzie problem, to w sześcioro się naradzą i jakaś decyzja zapadnie. VAR powinien pomagać arbitrom w czarno-białych sytuacjach. Tylko w nich, a nie wracać do pierdół w środku pola – apeluje w rozmowie z nami Piotr Sadczuk, były sędzia międzynarodowy i prezes Wisły Płock.

VAR zabija futbol. Sędziować mogłaby nawet moja teściowa

***

– Wychodzi na to, że musimy wrócić do ery sprzed VAR.

Dlaczego?

Na podstawie kilku ostatnich meczów Wisły Płock oceniam, że decyzje sędziów podejmowane przy jego pomocy są niezrozumiałe i zabijają piękno futbolu.

Reklama

I liga byłaby lepsza bez VAR-u?

Trzeba poważnie się zastanowić nad usprawnieniem systemu VAR.

Wisła Płock zremisowała 2:2 z Bruk-Betem. W siedemdziesiątej siódmej minucie bramkę na 3:2 zdobył Oskar Tomczyk, ale VAR gola anulował, cofając się do dość dyskusyjnego pojedynku między Morganem Fassbenderem a Dawidem Kocyłą.

Sędzia Grzegorz Kawałko ustawiony był bardzo dobrze, kilka metrów od zdarzenia, nikt mu tej sytuacji nie zasłaniał, wszystko widział, pokazał gestem, że faulu nie było. Moim zdaniem Kocyła nie faulował Fassbendera, ale mieści się to w kanonach granic decyzyjności każdego arbitra, bo wcześniej identyczne starcia odgwizdywał albo puszczał, już według własnej interpretacji. Tu jednak ruch rękami sędziego Kawałki był więcej niż jednoznaczny: gramy dalej.

Kilkadziesiąt sekund później Jakub Grič podaje do Tomczyka. Pada gol na 3:2. Ale VAR wraca do sytuacji z Kocyłą i Fassbenderem. Niesłychanie długo czekamy na odwinięcie w najlepszym razie dyskusyjnego starcia, które miało miejsce na połowie Wisły Płock, a nie Bruk-Betu. Sędzia Kawałko długo stoi przed monitorem, a po co VAR w ogóle został wprowadzony? Żeby rozstrzygać przy czarno-białych pomyłkach, naprawiać oczywiste błędy, jak niesławna ręka Siemaszki. I gdzie tu takie zdarzenie między Kocyłą i Fassbenderem ze środka pola się wpisuje w tę definicję? Przecież przy takim odwijaniu można anulować 80% goli!

Reklama

Może nie 80%, ale rozumiem, że to hiperbola. 

Przelała się czara goryczy. Przemawia przeze mnie frustracja.

Ma pan przekonanie, że decyzje sędziów w meczach z Bruk-Betem, GKS-em Katowice i Lechią Gdańsk uderzały w Wisłę Płock, tak?

W ostatnich trzech meczach aż pięć razy interwencje VAR przesądzały na niekorzyść Wisły Płock, gdzie często trzeba było odwijać nie wiadomo ile podań wcześniej. Czy spalony, czy nie spalony, czy faul, czy nie faul, ciągnęło się to w nieskończoność. Naprawdę, jak się podejmuje tyle decyzji przeciwko jednej drużynie w niecały miesiąc, to robi się niepoważnie.

Jeśli sędzia główny, dwaj asystenci i techniczny mogą się ze sobą komunikować, ale nie potrafią podjąć prawidłowej decyzji na poziomie boiska, to powstaje pytanie, czy przy sędziowaniu nie powinniśmy przypadkiem oprzeć się na rozwiązaniach komputerowych, w końcu AI bardzo się rozwija, prawda? Powtórzę: czterech wykwalifikowanych ludzi gubi się w ocenie pięciu sytuacji w trzech meczach z udziałem Wisły Płock! Pięciu!

VAR wzmaga niesamodzielność sędziego głównego?

Zdecydowanie. Nie mam absolutnie nic przeciwko odmładzaniu kadr sędziowskich. W ostatnich latach zaszła zmiana pokoleniowa, nowi arbitrzy bardzo się starają, nie twierdzę, że są gorsi od tych bardziej doświadczonych. Natomiast zauważam, że sędziowie w erze VAR przestali podejmować samodzielne decyzje. Mają słuchawki w uszach, dostają szereg podpowiedzi, robi się plotkarski magiel. Faul, nie faul. Gwiżdż, nie gwiżdż. Wróć, nie wracaj. Daj kartkę, nie dawaj kartki. Dlatego w wielu meczach nie ma spójności w polityce prowadzenia zawodów. Bo jeżeli główny słyszy w uszach podpowiedzi asystentów, technicznego i VAR, to nie ma mowy o jednolitości.

Piłka nożna to nie jest tenis czy siatkówka, że robimy zbliżenie przy „challenge’u” i zero-jedynkowo określamy, czy piłka dotknęła linii, czy znalazła się na aucie. Zdarzenie na Bruk-Becie było w środku pola. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, oglądaliśmy to z różnych kamer i zdania są bardzo podzielone. Czy to jest faul, czy nie? Czy ten zawodnik zastawiał piłkę, czy też nie? W moim przekonaniu ani Fassbender, ani Kocyła nie byli w posiadaniu. Sędzia Kawałko też tak to ocenił. Wszyscy się cieszą po zdobyciu bramki, trenerzy obu drużyn ustalają zmiany, a tu po pięciu czy sześciu minutach analizy VAR jednak wszystko odwołuje. Na trybunach w Niecieczy wybuch radości, bo gol nieuznany. Czy z tego kibice naprawdę powinni się cieszyć, że VAR coś anulował? To jest chore, to zabija emocje.

Rozumiem, dlaczego dziesięć minut wcześniej cofnięto gola Griča, bo był tam spalony Łukasza Sekulskiego. Dziwi mnie tylko trochę, że nie dało się tego ocenić z perspektywy boiska, tylko potrzebny był VAR. Nieważne jednak, właśnie do tego VAR może służyć, a nie do odwijania akcji o siedemnaście podań do tyłu. Natomiast, czy sędzia przy interpretacji zwarcia Kocyły i Fassbendera nie powinien wziąć pod uwagę, że już jednej bramki dla Wisły Płock nie uznał?

Skoro Sekulski był na pozycji spalonej, to nie powinno mieć to dla niego żadnego znaczenia. 

W swojej frustracji zadaję sobie coraz częściej pytanie: ile bramek musi zdobyć Wisła Płock, żeby wygrać?

W meczu z Lechią chodzi o spalonego poprzedzającego akcję z golem Fabiana Hiszpańskiego i dośrodkowaniem Emila Thiakane?

Oglądał pan tę sytuację, i co pan uważa?

Nie mam kompetencji, żeby się wypowiedzieć. 

Długo byłem sędzią. Wiem, że interpretacje zmieniają się zdecydowanie za często. Rewolucje przy ocenie spalonego czy zagrania piłki ręką są zdecydowanie zgubne, arbitrzy zaczynają się gubić. Sytuację Emila Thiakane oglądałem ze wszystkich dostępnych kamer. Myślę, że VAR dysponuje taką samą liczbą klatek. Czy Thiakane zagrywa piłkę? Nie zagrywa. Czy Thiakane wchodzi w kontakt z obrońcą, który zagrywa piłkę? Z żadnej kamery nie ma dowodu na jakiekolwiek dotknięcie. Czy ten defensor w ogóle ma świadomość, że tam na pozycji spalonej jest nasz zawodnik? I czy to w jakikolwiek sposób zmieniłoby jakość czy sposób zagrania tego obrońcy? W żaden, w najmniejszy! Zagrał tak, jak chciał, Thiakane przebywał na pozycji spalonej, ale nie przeszkadzał, nie zabierał futbolówki. Jeszcze parę lat temu uczono mnie, że to jest całkowicie normalne usytuowanie zawodnika.

Znów, nikt nie podważa tej sytuacji, asystent biegnie do środka, uznając tym samym bramkę. Jeśli miałby wątpliwości, powinien zatrzymać się w miejscu, nie podnosić chorągiewki, tylko nawiązać kontakt z głównym, przekazując mu, że tam mogła być pozycja spalona i trzeba to sprawdzić. Ale nie, ta sytuacja nie wzbudziła jego wątpliwości. Gol uznany. Obrońca Lechii wybił piłkę w sposób, który kasuje wszelkie sprawdzanie. Następuje jednak kilka podań, Hiszpański strzela gola, ale ku zdziwieniu wszystkich ta bramka nie zostaje uznana.

Ktoś powie, że to usprawiedliwianie gorszych wyników klubu, która walczy o powrót do Ekstraklasy. 

Nie chcę usprawiedliwiać wyników Wisły Płock, broń Boże. Chcę tylko zwrócić uwagę, że sędziowie nie są w stanie podejmować samodzielnych decyzji i przy każdej wątpliwości liczą na VAR, co wprowadza tylko nerwowość, złość, frustrację. W Gdańsku bardzo przypadkowo wpadłem zresztą na Karola Arysa i Marcina Bońka, sędziów VAR. Kulturalnie z nimi porozmawiałem, uważając, że przy sytuacji ze spalonym Thiakane popełniony został błąd. Ani nikogo nie obraziłem, ani nie przekląłem, normalna konwencja. Efekt był taki, że jeden z tych sędziów zadzwonił do przewodniczącego Kolegium Sędziów, że jak to prezes śmiał zwrócić im uwagę i nie zgodzić się z podjęciem takiej decyzji!

Jeżeli ktoś uważa, że prezesi zbudowani są ze skały, to bardzo się myli. Tak to nie działa. Każdy gwizdek ma swoje konsekwencje. Oczekiwałem zwykłej rozmowy, wyjaśnienia sprawy po ludzku. A jeżeli o VAR nie można rozmawiać, to jest to trochę dziwne, prawda? VAR powinien być przede wszystkim dla klubów!

To jednak narzędzie dla sędziów.

Ale ma służyć uczciwości wobec klubów. Mam zaś pełne przekonanie, że VAR w I lidze doszukuje się na siłę, czy możemy bramkę uznać, czy bramki uznać nie możemy, trwa to karygodnie długo. Najlepszych sędziów cechować powinna umiejętność decyzyjności na boisku, do VAR-u sięgać powinno się w sytuacjach ekstremalnych. Przypominam, pięć decyzji przeciwko Wiśle Płock w trzech meczach oznacza jedno: sędziowie przyjechali na te spotkania słabo przygotowani.

VAR z polskich stadionów nie zniknie, bo rzadko tak bywa na świecie, że tego typu nowinki technologiczne są wycofywane. Jest taki pomysł, żeby dyskusje między sędzią głównym a wozem VAR były bardziej skomercjalizowane, przede wszystkim emitowane podczas transmisji telewizyjnych, co pewnie pozwoliłoby ukrócić „magiel” i sprowadzić te rozmowy do samej treści. 

Jestem otwarty na wszelkie nowinki technologiczne, ale trzeba z nich umiejętnie korzystać. Największy problem mam z tym, że z VAR korzysta się w sposób nieumiejętny. Rozumiem doskonale, że VAR obsługują dwie osoby na każdy mecz. Do Ekstraklasy i I ligi potrzeba trzydziestu sześciu ludzi na VAR. Część z nich jest lepsza, część słabsza, wpływa to na jakość. Moim zdaniem sensownym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie centralnego VAR, gdzie najlepsi fachowcy siedzą w jednym miejscu i tam oceniają sporne sytuacje. Skomercjalizowanie rozmów też jest jakimś kierunkiem. Najważniejsze jednak, żeby na VAR nie odwijać sytuacji o kilkanaście podań w tył. Bo komu to służy?!

Inna sprawa, że kilka lat temu w I lidze zdarzały się koszmarne babole sędziów. W 2021 roku pisaliśmy nawet, że to rozgrywki wypaczonych wyników. VAR miał ten problem rozwiązać. 

Jakie błędy z I ligi pamiętamy sprzed ery VAR?

Absurdalny mecz Odry Opole z Widzewem…

Tak, pamiętam, albo ręka Podgórskiego w meczu Korony Kielce z Chrobrym Głogów. Widzi pan, w obu tych przypadkach mówimy o wielkich błędach, a nie spornej sytuacji w środku pola, bo o takich marginaliach błyskawicznie zapominamy, nawet nie podejmujemy dyskusji. W Niecieczy nawet nie wiedzieliśmy, do czego sędzia wracał. Na Termalice siedział starszy człowiek, kibic Bruk-Betu. Był zły, że padła bramka, zaczął grzebać w telefonie. Po kilku minutach był zdziwiony, dlaczego na tablicy wyników wciąż jest 2:2, a nie 2:3. Czy to powinno iść w tym kierunku. Chciałbym też wrócić do spotkania z GKS-em Katowice…

Wisła Płock wygrała 2:1. 

Chcę tylko wywołać dyskusję, nie szukam kozła ofiarnego, bo choć jest źle, to mówię: nie przegraliśmy przez VAR z Lechią, nie wygraliśmy dzięki VAR z GKS-em, nie zremisowaliśmy przez VAR z Bruk-Betem.

Sędzia dyktuje rzut karny dla GKS-u. Oczywiście po VAR, nie widzi tej sytuacji z boiska. Czy to jest zagranie piłki ręką, czy nie? Dla mnie nie, ale rozumiem, że mogą być różne opinie. Widziałem później na powtórkach, że kontakt był. Jeśli jednak arbiter po strzale Oskara Repki nie wskazuje nawet na rzut rożny, tylko na wznowienie od bramki, a po pięciu minutach jest już z tego rzut karny, to coś jest nie tak. Bo jakie to jest rozmyślne zagranie piłki ręką, jeśli czterech sędziów na boisku nie jest w stanie ocenić, czy piłka ręki dotknęła, czy nie dotknęła. Nasz zawodnik nie był w stanie tego szurnięcia uniknąć. Nie było to celowe. Ale decyzja znów przeciwko Wiśle Płock.

Za chwilę sędzia dyktuje rzut karny dla nas po faulu na Fryderyku Gerbowskiego. Analiza VAR. Znowu to trwa i trwa. Okazuje się, że przewinienie było, ale przed szesnastką. Wisła Płock dostaje rzut wolny, a nie rzut karny. Proszę mnie zrozumieć, czy ja nie mogę bez sfrustrowany, że właściwie wszystkie sytuacje, jakieś dotknięcia, szurnięcia czy niejednoznaczne sytuacje, są oceniane na naszą niekorzyść. Dzielimy włos na czworo. Apelujmy, dajmy zawodnikom pograć, a sędziom pogwizdać. VAR jest wrogiem samodzielności w futbolu. Śmieję się, że w aktualnym układzie sędziować mogłaby nawet moja teściowa. Też ktoś jej podpowie, a jak będzie problem, to w sześcioro się naradzą i jakaś decyzja zapadnie. VAR powinien pomagać arbitrom w ewidentnych sytuacjach. Tylko w nich!

Jakie działania chciałby pan podjąć, żeby ten VAR zrewolucjonizować? 

Chcę wywołać dyskusję, więc specjalnie koloryzuję, żeby wrócić do ery sprzed VAR albo ten VAR całkowicie zlikwidować. Mam nadzieję, że przeczytają to sędziowie i zaczną poważnie podchodzić do swoich obowiązków.

Nie podchodzą poważnie?

Nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało, ale niech nie czekają tylko na podpowiedzi z VAR. Technologia ma wkraczać w czarno-białych sytuacjach, a nie wyręczać arbitrów przy każdym gwizdku. Wtedy to jest dla wszystkich czytelne, szczególnie dla kibiców, a piłka nożna jest dla kibiców. Sędziowanie to ciężki kawałek chleba, wiem to z autopsji, mamy lepszych specjalistów niż choćby w Hiszpanii, ale czy zabijanie emocji w futbolu przez VAR to naprawdę kierunek, w którym chcemy w Polsce podążać? A tak to wygląda w I lidze.

Nie życzę sobie nieodgwizdanych przewinień w polu karnym, bramek ze spalonego, goli uznanych po zagraniach rękach, w jaskrawych przypadkach błędy sędziów musi naprawiać VAR. Nie cofajmy się jednak do pierdół w środku pola, bo tracą na tym wszyscy – od piłkarzy, przez trenerów i kluby, po kibiców. Rzucam te słowa o zlikwidowaniu VAR-u, żeby naszła nas w środowisku refleksja, że nawet najlepsza technologia potrafi być szkodliwa. Nie daje się małpie brzytwy.

ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK

Czytaj więcej o sędziach:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Mamrot: Jestem lepszym trenerem niż w chwili zdobywania wicemistrzostwa Polski [WYWIAD]

Kamil Warzocha
1
Mamrot: Jestem lepszym trenerem niż w chwili zdobywania wicemistrzostwa Polski [WYWIAD]
EURO 2024

Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

Piotr Rzepecki
9
Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

1 liga

1 liga

Mamrot: Jestem lepszym trenerem niż w chwili zdobywania wicemistrzostwa Polski [WYWIAD]

Kamil Warzocha
1
Mamrot: Jestem lepszym trenerem niż w chwili zdobywania wicemistrzostwa Polski [WYWIAD]
EURO 2024

Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

Piotr Rzepecki
9
Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

Komentarze

38 komentarzy

Loading...