Korupcja w niższych ligach. Afera premiowa. Patologie w miejskich klubach, które wypływają jedna po drugiej. Rasistowskie wybryki na trybunach. Absurdy na budowach stadionów. Trener rozbijający głowę prezesa i właściciel klubu tłumaczący go tym, że przecież zawsze się trochę bije, nawet żonę. Polska piłka nie jest w pełni zdrowa. Polska piłka potrafi wywołać mdłości. Dlatego tym bardziej doceńmy odskocznię w postaci pucharowej przygody Lecha Poznań.

Nie zamierzam przejmować się tym, że Liga Konferencji to puchar numer trzy w europejskiej hierarchii. Ani tym, że to wciąż jest jeden przebłysk, który za kilka miesięcy, gdy znów trzeba będzie przedzierać się przez potężnych Litwinów, Estończyków czy Azerów, może się nieco przykurzyć i wyblaknąć.
Polska piłka przyzwyczaiła nas do rozczarowań, zawodów, nosów spuszczonych na kwintę, pięknych porażek i uczucia wiecznego niedosytu. Dlatego teraz, kiedy coś nam wychodzi, zamierzam po prostu to docenić, bez umniejszania i grymaszenia.
Lech Poznań robi kawał dobrej roboty w Europie. Lech Poznań pozwala nam odpocząć od męczącej codzienności.
Woda po parówkach i piwny sukces. Odwiedziliśmy Bodo!
Lech Poznań w pucharach — miła odmiana od ciągłych afer i problemów
Zasłużyliśmy na to i nie mówię tu o Kolejorzu, choć i jemu jakiś sukces należał się jak psu buda. Nie będziemy teraz wmawiać wam, że nigdy tego Lecha nie krytykowaliśmy i że to projekt tak idealny, że aż nieskazitelny. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że wszystkie te lata zielonych Exceli, inwestowania w akademię i promowania wychowanków, które odbijały się na gablocie drużyny z Wielkopolski, musiały się tak skończyć. Nie możesz robić dobrze tak wielu rzeczy i nie dostać w zamian nic, żadnej rekompensaty, żadnej chwili radości.
Albo inaczej: powinny się tak skończyć. Także dlatego, że to sygnał dla wszystkich — warto iść w tym kierunku, warto budować od podstaw, nawet kosztem bieżącego sukcesu.
Ale nie o Lechu, a o nas miało być przede wszystkim. Jakkolwiek roszczeniowo brzmi stwierdzenie, że za znoszenie codzienności polskiej piłki, na ten sukces zasłużyliśmy my: kibice, dziennikarze, szeroko pojęte środowisko, to tak właśnie jest. Nieludzką karą byłoby, gdyby bogowie futbolu zsyłając na nas kolejne gromy i plagi, nie pozwolili nam nawet na jeden, czwartkowy wieczór, gdy możemy zarzucić smoking i doświadczyć czegoś z wyższej półki.
– Polskie telewizje więcej płacą za to, żeby mieć prawa do pokazywania spotkań europejskich pucharów, niż nasze kluby zarabiają dzięki UEFA. Jesteśmy w tej zabawie płatnikiem netto. Dopłacamy do biznesu globalnego – mówił mi niedawno Olivier Jarosz, przedstawiciel naszego kraju na piłkarskich salonach.
Wyjdźmy na moment poza futbol, poza sport w ogóle. Nawet do tych, którzy są nękani podatkami, składkami i opłatami w absurdalnych, niezdrowych proporcjach, na końcu coś wraca. Choćby w postaci drobnego programu socjalnego. W takiej sytuacji jesteśmy dziś, gdy po całym tygodniu obracania się wokół problemów i afer, rozdrapywania ropiejących ran naszej piłki, dostajemy pucharowy wieczór, podczas którego nie musimy się za nasz futbol wstydzić.
Czwartki z Lechem Poznań, który zabiera nas w dawno zapomniane tereny europejskich pucharów; odświeża wspomnienia najstarszych kibiców i funduje je fanom ciut młodszym, są naszym katharsis. Lub, prościej, chwilą „odchamienia”, w rodzaju wyjścia do teatru.
Nie samym grillem człowiek żyje. Potrzeba pozytywnych bodźców
Sporej grupie osób wydaje się, że jako środowisko czerpiemy przyjemność z niekończących się problemów polskiej piłki. Zwłaszcza gdy mowa o portalu, na którym ten tekst się pojawia — nie ma co ukrywać, że „Weszło” budowało swoją pozycję na opisywaniu afer, bezkompromisowym traktowaniu wielu brudnych spraw. Na grillowaniu innych przedstawicieli środowiska, a wiadomo, że nie ma grilla bez podpałki, bez ciągłego podtrzymywania żaru.
Nie czerpiemy jednak radości z tego, że komuś powinie się noga. Wydaje mi się, że w tym przypadku mogę mówić –my, zamiast ja, bo na tyle, na ile znam swoich kolegów z redakcji, nie posądzam ich o odmienne zdanie w tej sprawie.
Nie cieszy nas to, że prezes klubu dostanie tacką/kuwetą (niepotrzebne skreślić) w głowę. Nie raduje myśl o tym, że ludzie z trzech różnych miast oskarżają Pawła Żelema o mobbing. Nie skaczemy z radości, gdy ktoś zagaduje nas: hej, na budowie stadionu w Nowym Sączu jest absurd na absurdzie. Trzeba byłoby być przepracowanym nienormalnym, żeby czerpać przyjemność z takich rzeczy. Dla jasności: chcemy i będziemy o tym informować, bo to nasza praca i wierzymy, że ma to sens, bo patologie trzeba nagłaśniać i rozliczać. Ale — przynajmniej w moim przypadku — czasami mam dość. Pytam siebie, czy zajmę się czymś innym niż opisywanie sytuacji, w której ktoś coś spieprzył i wylało się szambo.
Paweł Żelem vs pracownicy. „Traktuje ludzi jak szmaty”
Dziennikarz sportowy to jeden z fajniejszych zawodów na świecie, ale to także praca, która — przynajmniej w Polsce — oznacza raczej wcielanie się w rolę odkurzacza, który zasysa mnóstwo negatywnych informacji i bodźców niż możliwość bezpośredniego zetknięcia się z wielką piłką. A to zwyczajnie niezdrowe, tak jak niezdrowe jest siedzenie w pomieszczeniu bez okien, w którym roznosi się jakiś mocno nieprzyjemny zapach.
Gdyby nie czwartki z Lechem Poznań, nie mielibyśmy powodów do radości w tym sezonie
A nieprzyjemnych zapachów, jak wspomniałem na wstępie, było w ostatnich miesiącach całkiem sporo. Koledzy eksweszlacy, Leszek Milewski i Jakub Olkiewicz, nie nadążali z omawianiem kolejnych wyskoków i występków uniwersum polskiej piłki. Czy raczej z obśmiewaniem, co jest słusznym podejściem, bo gdybyśmy mieli przyjmować je wszystkie z pełną powagą, głowy kipiałyby od nadmiaru problemów. Nie życzę im w żadnym razie bezrobocia, jednak czasami dobrze byłoby, gdyby nasz futbol trochę przyhamował, bo doszliśmy do momentu, w którym „Przegląd Sportowy” musiałby wrócić do codziennych wydań, jeśli chciałby zaserwować czytelnikom szczegółowy opis każdej absurdalnej, skandalicznej czy kuriozalnej sprawy.
Tymczasem piłka nożna to w zamyśle rozrywka. Nawet jeśli Jerzy Pilch opisywał los kibica jako trudny i niezbyt szczęśliwy, to futbol wciąż przypisujemy do branży rozrywkowej. Włączasz mecz czy kupujesz bilet po to, żeby wypełnić wolny czas, przeznaczyć go na hobby.
Skały. Siła obrony Lecha Poznań
Dlatego niedobrze byłoby nie mieć Lecha Poznań, który umilił nam ostatnie miesiące. W szczególności swoim fanom, ale też kibicom postronnym, czy osobom takim jak ja — po prostu zajmującym się piłką zawodowo. Zawsze — mówimy o ostatnich tygodniach — kiedy polski futbol obryzgiwał nas jakąś aferą, Lech przychodził z odświeżaczem powietrza.
Tu trzasnął Villarreal.
Bez problemu opędzlował Bodo/Glimt.
Nie dał zrobić sztycha Djurgardens IF.
Jak smutna byłaby nasza piłkarska rzeczywistość w obecnym sezonie, gdyby nie wszystkie te zwycięstwa i małe sukcesy? Gdybyśmy na moment wymazali istnienie Kolejorza, tegoroczne rozgrywki byłyby jednymi z najgorszych w najnowszych dziejach — mówię o otoczce, nie o wynikach ligowych. Nie przesadzam: wróćcie do pierwszych zdań tego tekstu i pomyślcie, że przez cały rok wydarzyło się tylko to, że Lech na Karabachu zakończył przygodę z pucharami w ogóle i od lipca do maja żyjemy tylko skandalami i porażkami, włącznie z obrzydzonym do reszty wyjściem z grupy mistrzostw świata.
Okropieństwo. Wisielczy nastrój gwarantowany.
***
Albo nie, zapomnijcie o tym. Nie myślcie, co byłoby, gdyby nie Lech Poznań i po prostu cieszcie się tymi czwartkami. Niby to wieczory, ale jednak pełne słońca. Nie ma sensu, żebyśmy z własnej woli próbowali je przysłonić chmurami.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ W EUROPEJSKICH PUCHARACH:
- Puchary nie kłamią. Czas na kolejnego Murawskiego w reprezentacji
- Dośrodkowania Pereiry – ósmy cud świata
- Jak tworzyć to historię. Wielki krok Lecha w stronę awansu do ćwierćfinału LKE!
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Brawo lech
Dostaną w koncu pierwszy poważny klub do przejscia i sie zesrają. Póki co o wiekszosci druzyn w tym Pucharze Konferencji z ktorymi Lech gral to pierwsze slysze 😀 tak jak to djurgardens hahahaha
No przeciez Gdyby dostali takie potegi jak znany kurwiszon
czyli Luksemburg ,Slowaków ,Cypryjczyków Moldawiakow to byloby juz pozamiatane .
Głuchy nie usłyszy jak my ślepy opowiada o meczu
Gwiazdorska ekipa. Polska to my
Niektórych boli Wielki Lech Poznań. Ech, szkoda gadać. Może w końcu przestanie się mówić o Górniku Zabrze z lat 60-tych, Widzewie z lat 80-tych, Legii z lat 90-tych. Teraz Lech jest najlepszy w Puchary, a tamte drużyny robiły to jak było łatwiej. Teraz jest trudniej.
Jak się ma nie mówić o tamtych latach i Górniku, Legii czy Widzewie, kiedy od tamtej pory nic w pucharach nie działamy? Trzymam kciuki za Kolejorz żeby w końcu coś drgnęło w tej naszej piłce
Ave Satan!
Już zaszli daleko. Robisz więcej niż zabawna legła. Duma Polski
Tylko Lech KKS! Duma Wielkopolski (może niecałej, bo Piła to już bardziej Zawisza, Konin i Kalisz to częściowo Widzew, a Leszno chyba bardziej Śląsk)
Duma Wronek
Ja pierdole. Lech to Pila i Leszno. Napewno nie Kalisz
Leszno to jeszcze Lech
nie, Leszno tylko Śląsk!
Ja nie bardzo widzę zbyt wiele bólu z Lecha Poznań. Od kumpli z Warszawy czy Szczecina dostaję gratulacje co rundę, wszyscy trzymają kciuki. Może mam niestandardowych znajomych?:)
Ja jestem kibicem Legii, ale w pucharach kibicuję każdej polskiej drużynie. Myślę że masz normalnych znajomych, to raczej patole źle życzą wspólnej sprawie jaką są puchary.
Ale autor tekstu jest hipokrytom.
„Nie czerpiemy jednak radości z tego, że komuś powinie się noga.”
Weszło od początku nie tylko się żywi patologią, ale ją kreuje tworząc gównoburze. Ile tu było tekstów na temat skąpstwa właścicieli Lecha, wyśmiewania ich działań. Może weszlakom nie smakuje potrawa jaką pichcą, ale upaśli się na niej. Żrą bez końca i zatrudniają do tego wyspecjalizowanych kucharzyków jak np Kowal. Pichcą i mlaszczą nad tym co wysmażyli. Przyprawiają głupią szyderą, która ma udawać troskę i mądrość. Generalnie weszło pasożytuję na polskiej piłce, chociaż ma łatwiej, bo piłka jest chora. Ale weszło z pewnością jej nie leczy, tylko żeruje na jej chorobie.
Weszło to hipokryci. Z takimi „przyjaciółmi” to polska piłka nawet wrogów nie potrzebuje.
PS
Są oczywiście nieliczne wyjątki w składzie weszło, ale nieliczne.
Tak, prawdopodobnie tak. Gratulują Ci, bo myślą że mogą coś na tym zyskać, np. pieniądze.
Gwiazdorska ekipa. Polska to my
Gwiazdorska ekipa. Polska to my
Gwiazdorska ekipa. Polska to my
Ty słoju mozesz se pospiewac jedynie na żulecie
Gwiazdorska ekipa. Polska to my
Lech Dupa Polski!!!
Polska ekipa. Gwiazdy to my
Na bezrybiu i rak ryba. Także brawo Lech, oby do finału.
ale dlaczego nie legiła
to boli i wlosy opadaja
W końcu jakiś ciekawszy tekst ze spojrzeniem na przygodę Lecha z pucharami z perspektywy realiów, zamiast kolejnego przepychania się czy jest to puchar bez znaczenia, czy jest to wiekopomny sukces który będzie datował powstanie z kolan polskiej piłki. Więcej takich tekstów by się przydało, bo aż czasem nie chce się czytać kolejnych skrajnych bezkrytycznych wypocin.
Dzięki, pozdro.
A ja się nie zgadzam, bo Polska piłka wcale niczym nie różni się od innych lig ( wiadomo poziom sportowy) ale aferki, korupcja, ustawki … to wszystko mamy w topowych ligach i to na skalę nieporównywalną do naszej ligi.
Zapewne jest jakiś procent kubiców ( nie licząc tych amikowych i Lechowych) którzy mecz pooglądają i maja z tego satysfakcję.
Dla mnie Lech w ekstraklasie jest tym wszystkim złym co autor opisał na początku artykułu.
Korupcyjny twór na licencji Amicy , kompromitujący się co roku w ekstraklasie ( z małymi wyjątkami ) oraz w pucharach, jeżeli w nich gra raz na jakiś czas ( z małymi wyjątkami )
Obrzydzili wszystkim puchary odpadając w pierwszej rundzie kwalifikacji do LM, w Kwalifikacjach do grupy LK łatwiej mieć nie mogli, tego nie szło zepsuć.
Grupa LK to jeden poważny rywal, kolejne losowania to rywale jedni z najłatwiejszych i to w stanie spoczynku, bo ich ligi nie grają.
Lech umiał to wykorzystać i gra dalej.
Ale to tylko ich satysfakcja, reszta Polski ma to w dupie, reszta Polski pamięta jak rok temu kibice Lecha wyśmiewali LK nazywając ją pasztetową itp.. stworzoną po to aby Legia w końcu zagrała w grupie EP.
Kibice Lecha mają uśmiech przez łzy, bo liga przegrana, PP przegrany.
Oddaliby te puchary aby być na 1 miejscu w ekstraklasie i potwierdzić, że zdobyte mistrzostwo to nie przypadek.
A więc ci którzy „nam”tak niby umilają te czwartki są najbardziej umoczeni w beznadziejności naszej ekstraklasy.
O ja pierdole. Czytac takiego pólgłowka to sama przyjemnosc
Ale głąb sie zesral i zarazem oplul monitor. Dupa ci peka ? I dobrze. MECZ BYŁ UCZCIWY. ZAPLACONO ZA 6-0 BYŁO 6-0. Bójta sie wójta. Tam sobie poszukaj korupcyjnego tworu
,który jeden chuj wie jakim cudem po 2 wojnie znalazl sie w 1 lidze
.
Pewnie w innych ligach też pojawiają się skandale. Różnica między Ekstraklasą a topowymi ligami jest jednak taka, że tamci mają powody do radości ciut częściej niż od wielkiego dzwonu.
Jesteś typowym produktem polskiej myśli szkoleniowej. Po co grać w europejskich pucharach. Lepiej zdobyć mistrzostwo tej śmiesznej ligi.
A ja dodam z Poznania: get used to it. Będzie nas w Europie dużo i gęsto w nadchodzących latach.
Bez problemu opędzlował Bodo/Glimt.\
—
Jak zawsze oglądałem inny dwumecz… tak swoją drogą jak na to patrzę to polskim drużynom nie tylko potrzebny jest puchar biedronki, ale i dobre losowanko.
A to nadal pokazuje w jakiej dupie jest polska piłka.
Czekam na wyeliminowanie, bez problemów opędzlowanie, West Ham, Violę, Hiszpanów w pełnym składzie – jeśli to się uda, to dlaczego mają nie dojść do finału?
Jeśli się uda. Bo chwilowo podnieta jest „opędzlowaniem” dwóch zespołów, które mają domowe sztuczne boiska.
Serio, nie czujecie tego? Polska piłka jest tak beznadziejna, że nie tylko większość januszerki, ale i „poważni” dziennikarze stali się fanbojami jednego gościa, przerzucając się z kibicowania Bayernowi na Barcę. Jest tak beznadziejna, że kolejne etapy pucharu trzeciej kategorii, z dobrym losowaniem opiewane są jak gdyby Lech był o krok od 1/4 LM po pokonaniu Chelsea albo Tottenhamu…
Gdzie zatraciła się miara rozsądnego oceniania tego jak się gra i z kim się gra? Czy to przez nędzę i afery? Przecież Eklapa jest tak ładnie opakowana, nieodkryty klejnot europejskiej piłki. I tak dalej.
(…) nadmiar prędko
siwieje, a umiar żyje dłużej.
Jakiś tam William Shakespeare…
Przecież każdy wie w jakim miejscu jest nasza piłka , ze bez trudu odpadamy z pastuchami kelnerami itd wiec właśnie tym bardziej cieszmy się chwila bo naprawdę nie rozumiem dlaczego nie cieszyć się czy nie chwalić drużyny po wygranym dosyć pewnie meczu . Nikt tu przecież nie pisze bójcie się chamy do Ligi Mistrzów wracamy
A ja czekam az se kupisz lexusa z budzetem 2000 zl
Nie mial do czego sie dopierdolic to dopierdolil sie do sztucznych boisk. Idz sie wypłakac to tatusia.
Ale to jest śmieszne, że jak już rozjechali Villarreal to – twoim zdaniem – nie zalicza się do grona „West Hamów i Fiorentin”, bo w niepełnym składzie :))) A co nas to obchodzi? Dostali w trąbę i tyle. Zresztą zmiennicy z Villarreal to i tak jest całkiem wymagający poziom dla polskiej drużyny. Na stojąco się ich nie pokona.
3 ligowy Lopez jest gwiazda w tej lidze ale Villareal z paroma rezerwowymi to juz ogorki do opedzlowania
Przecież jak opędzlują West Ham, to będą marudzić, że to drużyna z dna Premier League, która skupia się na walce o utrzymanie.
Szkoda dyskutowac z takimi.
W takim razie obydwaj czekamy na Villarreal w 1/4, obydwie drużyny w zdrowych pełnych składach i Lech awansuje do 1/2 po cudownym dwumeczu 4:3.
Bo to jest ten sam case co Lech z Juve i City. Jestem tak stary, że pamiętam te mecze i sytuację – Juve po powrocie do SA z pełnej k’wy wpadło w dołek, grali zjebami pokroju Melo czy Amauriego, przebijając się w ogóle od eliminacji, a City miało, jak to jeszcze Angole wtedy, wywalone na europejskie puchary, grali w połowie rezerwowym składem, bo najważniejsza była PL.
Ale u nas powstał mit jakoby to Lech zmiatał z planszy Juve i City w najlepszym okresie :/
Mnie chodzi po prostu o uczciwe opisywanie sytuacji, bez emocji, które wymęczone 1:0 z Bodo mogą podbić do triumfu ala remontada Realu z PSG.
To jest nadal tylko jeden wyskok. Jak Legia w LM. Pamiętasz te opisy wtedy? Jak to ukochany klubik warsiawskiej dziennikarni odjedzie za kasę z LM? Czego to nie będzie?
I co potem było? 4 LATA Z RZĘDU BEZ PUCHARÓW.
Z tym fragmentem o biciu żony byłbym ostrożny, bo Pan Jakubas ujął to delikatnie inaczej, a z nim problemy prawne mogą skończyć się niefortunnie.
Boli was dupa że jego klub i może robić sobie co chcę.
Dlaczego jako kibic Legii mam trzymać kciuki za Lecha? Czy Lech kibicował Legii w ostatnich latach w pucharach? Nie… była szydera i życzenia porażek, więc ja na lecha mam wywalone… Niech wtopią i się wszyscy pośmiejemy jakie to pokraki są