Reklama

Genialna Kaczmarek, powrót Ennaoui. Za nami mityng w Ostrawie

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

31 maja 2022, 21:00 • 5 min czytania 3 komentarze

Doskonałe biegi Natalii Kaczmarek i Pii Skrzyszowskiej. Powrót Soffi Ennaoui do rywalizacji po blisko dwóch latach bez startów. Niesamowita Femke Bol. Dzisiejszy mityng w Ostrawie przyniósł nam sporo ciekawych momentów. 

Genialna Kaczmarek, powrót Ennaoui. Za nami mityng w Ostrawie

Natalia druga w historii

– To młoda lekkoatletka. Mamy wyniki, w które celujemy. Chcemy, żeby poprawiała się indywidualnie i sprowadziła rekord życiowy do poziomu poniżej 50 sekund. Co przydarzyło się wcześniej tylko jednej Polce, oczywiście Irenie Szewińskiej – mówił nam w zeszłym roku Marek Rożej, trener Natalii Kaczmarek i męskiej sztafety 4×400 metrów. Wtedy życiówka Kaczmarek była bliska 51 sekundom, niespełna miesiąc po tej rozmowie Polka zbiła ją do 50.70. Siedem dziesiątych w biegu na 400 metrów to jednak bardzo dużo. 

Orlen baner

Wiele osób sugerowało wówczas, że to wręcz niemożliwe, bo Polki tak szybko po prostu nie biegają. Robiła to tylko jedna w historii – Irena Szewińska z rekordem 49.28 s.

Reklama

Do dziś wydawało się więc, że Natalii do tego daleko. W Ostrawie jednak pobiegła genialnie, a to przecież ani nie najszybsza bieżnia w Europie, ani nie miejscowość z teoretycznie najlepszymi warunkami, choć owszem, padają tam niezłe rezultaty. W dodatku to wciąż maj, forma powinna powoli rosnąć z czasem. Jeśli tak się faktycznie stanie, to granicę 50 sekund Natalia złamie za niedługo. Dziś pobiegła w końcu 50.16 s! I wspięła się na drugie miejsce w polskich tabelach wszech czasów.

To wynik – jak na nasze warunki – absolutnie fenomenalny. W tym sezonie zdecydowanie najlepszy w Europie, a gdyby urwać z niego jeszcze dwie dziesiąte, to na niektórych z ostatnich mistrzostw świata dałoby się zakręcić w okolicach medalu. I niewykluczone, że Natalia to zrobi, a już miejsce w finale mistrzostw – jeśli forma faktycznie do lipca pójdzie w górę – wydaje się być z takimi rezultatami gwarantowane.

Zresztą na to w teorii może liczyć nie tylko ona, bo dziś swoją życiówkę wyrównała Anna Kiełbasińska (50.38), która w zeszłym sezonie zanotowała formę swojego życia, a ten wynik mówi wprost, że zwalniać nie zamierza. 51.09 pobiegła z kolei Justyna Święty-Ersetic, znana z kolei z tego, że idealnie potrafi przygotować dyspozycję na najważniejsze imprezy. Innymi słowy – Polki się rozpędzają i świetnie. Bo przecież chodzi tu nie tylko o starty indywidualne, ale też o sztafetę, w której regularnie przywozimy medale z najważniejszych imprez.

A po co zmieniać taki stan rzeczy?

Sofia wróciła!

Sofii Ennaoui na bieżni nie widzieliśmy od września 2020 roku. O tym, co działo się z nią w tym czasie, opowiadała nam niedawno w długiej rozmowie:

– Przez ostatni rok przygotowywałam się do startu na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Wywalczyłam kwalifikację olimpijską, która dawała mi spokój – mogłam bardzo ciężko trenować, aby przygotować się do najważniejszej imprezy.  […] Przez dwa i pół miesiąca nie przebywałam w domu, gdyż byłam na obozie w Portugalii. Znajdowałam się w bardzo dobrej formie, ale niestety w maju ubiegłego roku doznałam kontuzji. Kiedy tylko byłam w stanie ponownie chodzić, zaczęłam rehabilitację. Trwała do końca 2021 roku. Gdy już okazało się, że z moim Achillesem jest wszystko w porządku, rozpoczęłam przygotowania do sezonu letniego. 

Reklama

Halę Sofia odpuściła, bo wolała dobrze przygotować się na trudy biegania po stadionie. W tym sezonie lekkoatletów i lekkoatletki czekają w końcu dwie imprezy mistrzowskie, obciążenia będą naprawdę duże. Wydaje się jednak, że Ennaoui jest nieźle przygotowana. W Ostrawie nie było widać po niej ani śladu kontuzji, choć jej pierwszy bieg był raczej spokojny, bez szaleństw, to i tak zmieścił się w TOP 10 najlepszych czasów w jej karierze – 4:03.93.

Przy okazji oznacza to wywalczone minima i na mistrzostwa Europy, i na mistrzostwa świata. A to świetna wiadomość, bo daje Sofii mnóstwo luzu w przygotowaniach do obu tych imprez. Luzu, który po tak długiej przerwie bez wątpienia jest potrzebny i mile widziany. To wszystko pokazuje też, że polskiej lekkoatletki skreślać nie wolno, bo ta pewnie jeszcze nieraz nas zaskoczy. Być może zrobi to też niespełna 23-letnia Eliza Megger, która w tym samym biegu wykręciła 4:04.90, a to naprawdę solidny wynik.

Pia coraz szybsza, Femke demoluje rekord

Naprawdę solidny, więcej – znakomity wynik wykręciła też Pia Skrzyszowska. Choć u niej to nic nowego Dziś nasza sprinterka ustanowiła swoją nową życiówkę na 100 metrów przez płotki – 12.65 s. Żadna Polka nie biegała na tym dystansie tak szybko od Lucyny Langer-Kałek. Nie kojarzycie nazwiska? W sumie się nie dziwimy. 12.54 s pobiegła bowiem we wrześniu… 1984 roku. A to kawał czasu. Pia powoli zbliża się nie tylko do niej, ale też do rekordu Polski na tym dystansie. Ten wynosi 12.36 i za 13 dni skończy 42 lata.

I choć pani Grażyna Rabsztyn, która go ustanowiła, była naprawdę znakomitą zawodniczką i nie dziwi nas, że do niej należy rekord, to chyba najwyższy czas, by ktoś go pobił. Ona sama też wam to zapewne powie. Dziś Pii jeszcze się to nie udało, ale krok po kroku, płotek po płotku… i w końcu powinna pobiec i tak szybko.

W przeciwieństwie do Skrzyszowskiej ze swoich dzisiejszych startów nie będą zadowoleni Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki. Żaden z nich w pchnięciu kulą nie przekroczył nawet 21 metrów. Co oznacza, że do Joe Kovacsa – 22.25 m – stracili bardzo, ale to bardzo dużo. Końcówkę swojego startu na 800 metrów odpuścił z kolei Patryk Dobek i jego czas zachwycić nie mógł. Komentujący te zmagania Adam Kszczot uspokajał jednak, że trener Zbigniew Król zapewne idealnie przygotuje Patryka na najważniejsze imprezy sezonu.

O formę swojej reprezentantki nie muszą się za to martwić Holendrzy, bo Femke Bol zachwyciła świat po raz kolejny. Tak, świat, bo jej wynik w biegu na 300 metrów przez płotki zdemolował poprzedni rekord. Owszem, to nie dystans, który biegano by często, ale do tej pory żadna zawodniczka nie przebiła granicy 38 sekund. Femke osiągnęła… 36.86.

Aż strach się bać, co zrobi na mistrzostwach świata.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o lekkoatletyce:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...