W okolicach 2020 roku Marcin Lewandowski przeżywał drugą młodość i znajdował się na fali wznoszącej. Zastanawialiśmy się, jak wiele może osiągnąć na dystansie 1500 metrów i czy zdobędzie jeszcze medal wielkiej imprezy. Życie niestety pisze jednak rożne scenariusze. Dzisiaj jeden z najlepszych biegaczy w historii polskiej lekkoatletyki ogłosił, że zawiesza buty na kołku.
Co miało wpływ na decyzję Marcina? Sprawy rodzinne. Pod koniec lutego jego córka doznała groźnego wypadku podczas zajęć gimnastycznych. Na jego skutek złamała udo oraz biodro. Obecnie przechodzi rehabilitację, w trakcie której na nowo uczy się chodzić. Nasz lekkoatleta, aby być blisko córki, zrezygnował parę miesięcy temu z udziału w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie, a teraz uznał, że odpuści starty całkowicie.
Oto część oświadczenia niespełna 35-latka, które wrzucił na Instagrama:
„Po nieszczęśliwym wypadku mojej córki podczas zajęć gimnastyki artystycznej zdecydowałem, iz pozostanę w domu dopóki Midia nie odzyska pełnej sprawności. W związku z tym, iż nie miałem możliwości wyjeżdżać na zagraniczne zgrupowania, nie byłem w stanie się należycie przygotować, aby mieć możliwość obrony brązowego medalu Mistrzostw Świata oraz srebra Mistrzostw Europy a miejsca poza podium mnie nie interesują. Czy to była trudna decyzja? Nawet sekundy się nie zastanawiałem bo rodzina jest priorytetem.” (CAŁOŚĆ)
Lewandowski podkreślił również, że mimo rezygnacji ze sportu wyczynowego wciąż będzie zawodnikiem Wojskowego Zespołu Sportowego. Podziękował również osobom, które wspierały go w czasie kariery, a także kibicom. No i przekazał również świetne wieści: w listopadzie znowu zostanie tatą.
Oczywiście decyzja biegacza jest całkowicie zrozumiała. Życzymy jego córce zdrowia, a jemu w powodzenia w „życiu po życiu sportowym”. Na pewno Marcin Lewandowski całkowicie nie zniknie ze sceny lekkoatletycznej. To wygadany i charyzmatyczny facet, który świetnie sprawdziłby się choćby w roli eksperta telewizyjnego. Chętnie obejrzelibyśmy choćby bieg, który komentowałby wraz z… Adamem Kszczotem. „Profesor” w końcu też niedawno pożegnał się z lekkoatletyką.
Następców naszych wybitnych średniodystansowców nie brakuje – bo Patryk Dobek to już medalista olimpijski, Michał Borkowski wciąż ma potencjał na duże bieganie, Michał Rozmys zna już smak olimpijskiego finału, a Kacper Lewalski oraz Krzysztof Różnicki (ostatnio mający co prawda problemy zdrowotne) należą do czołówki najzdolniejszych młodych biegaczy na 800 metrów w Europie.
I jeszcze co do Marcina: mówimy o wspaniałej karierze. Polak wybił się w okolicach 2010 roku, kiedy został mistrzem Europy. Ale już wcześniej startował na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Kapitalnie radził sobie podczas halowych zawodów (trzy złota HME!), a swój największy sukces w karierze osiągnął po zmianie dystansu (z 800 na 1500 metrów) jako 32-latek – sięgając po brązowy medal mistrzostw globu w Doha. Pełen profesjonalista, niesamowicie utalentowany, ambitny, a także długowieczny – taki to był sportowiec!
Fot. Newspix.pl