Reklama

10 najgłośniejszych wydarzeń minionego sezonu Premier League

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

24 maja 2022, 09:34 • 13 min czytania 40 komentarzy

W niedzielę zakończył się kolejny sezon Premier League. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do poziomu jego atrakcyjności, to wystarczy, że spojrzy na to, co działo się w ostatniej kolejce w kontekście walki o mistrzostwo Anglii. My natomiast przypomnijmy najciekawsze, a przynajmniej najgłośniejsze wydarzenia minionego sezonu w kolejności chronologicznej. 

10 najgłośniejszych wydarzeń minionego sezonu Premier League

27.08.2021 – Powrót Cristiano Ronaldo do Manchesteru United

Gdyby ten tekst był typowym rankingiem najważniejszych wydarzeń w Premier League, to akurat powrót Ronaldo na Old Trafford mógłby spokojnie zająć w nim miejsce na szczycie. Nie ma co ukrywać, że transfer Portugalczyka był sensacyjnym wydarzeniem w skali całego świata, więc ostatecznego potwierdzenia tej informacji wyczekiwali kibice nie tylko w Anglii. W końcu pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki jest żywą legendą futbolu i jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym piłkarzem w historii.

Cristiano Ronaldo zna chyba każdy mieszkaniec naszej planety, więc po transferze był on na ustach wszystkich. Jego liczba obserwujących na Instagramie przekracza już 443 miliony, co jest nieosiągalnym wynikiem dla każdego innego celebryty. Z samej sprzedaży koszulek z jego nazwiskiem klub zanotował przychód na poziomie ponad 187 milionów funtów. Przede wszystkim jednak nie należy zapominać, że Portugalczyk broni się swoimi popisami na boisku, które wciąż robią wrażenie. Pomimo 37 lat na karku, potrafił strzelić w tym sezonie 18 bramek w 30 spotkaniach Premier League. Niestety jego koledzy z drużyny mocno odstawali od niego poziomem, przez co w przyszłym sezonie, po raz pierwszy od dawna, nie zobaczymy Ronaldo w Lidze Mistrzów.

Reklama

Szaleństwo w ostatniej kolejce Premier League! City z tytułem, Tottenham w Lidze Mistrzów

7.10.2021 – Przejęcie Newcastle United przez Saudyjczyków

Ten ruch w przyszłości może poważnie zachwiać dotychczasową hierarchią w Premier League. Chęć sprzedania Newcastle United była sygnalizowana przez Mike’a Ashleya już od bardzo dawna, ale cały czas coś stało na drodze. Z tego powodu znienawidzony przez kibiców biznesmen wciąż zarządzał klubem, choć ewidentnie było to dla niego uciążliwe. Te same uczucia towarzyszyły fanom, którzy sami byli już zmęczeni ciągłymi protestami przeciwko Anglikowi. W październiku nastąpił jednak zwrot w historii klubu z północy Anglii.

Mike Ashley sprzedał 100 procent akcji klubu trzem podmiotom: Saudyjskiemu Funduszowi Inwestycyjnemu oraz PCP Capital Partners i RB Sports&Media. Mówiąc prościej, klub wszedł w posiadanie saudyjskiej rodziny królewskiej, na czele z następcą tronu Muhammadem ibn Salmanem. Tym samym Newcastle United stało się de facto najbogatszym klubem na świecie. Majątek nowych właścicieli wyceniany jest bowiem na około 320 miliardów dolarów. Jest to kwota niemal 14 razy większa niż ta, którą dysponuje zarządca Manchesteru City, a do niedawna wydawało się, że to właśnie klub z Etihad Stadium dysponuje nieograniczonymi możliwościami.

Saudyjczycy poczynili już pierwsze ruchy transferowe, ale umówmy się, że biorąc pod uwagę ich możliwości finansowe, to był to dopiero skromy początek. Przede wszystkim sprowadzono nowego trenera – Eddiego Howe’a, który całkowicie odmienił oblicze zespołu. Do tego w zimowym okienku transferowym do drużyny dołączyli tacy zawodnicy, jak: Bruno Guimaraes (40 mln euro), Chris Wood (30 mln euro), Kieran Trippier (15 mln euro), czy Dan Burn (15 mln euro). Na dzień dobry nowi właściciele wydali już około 100 milionów euro, więc pozostaje tylko uważnie obserwować, co będzie się działo na St. James’ Park w letnim okienku.

Reklama

„Ludzie muszą wiedzieć, co nas czeka”. O co walczy Louis McKechnie?

24.10.2021 – Porażka Manchesteru United z Liverpoolem 0:5

24 października 2021 roku to z pewnością jeden z tych dni, których kibice „Czerwonych Diabłów” nie chcą pamiętać, ale o takich wydarzeniach trudno zapomnieć. Tego dnia drużyna prowadzona jeszcze wtedy przez Ole Gunnara Solskjaera poniosła, być może, największą klęskę w historii klubu – 0:5 z Liverpoolem i to w dodatku na Old Trafford.

O starciach Manchesteru United z Liverpoolem powstało już wiele książek, ponieważ jest to jedna z najważniejszych rywalizacji w historii futbolu, przez lata określana mianem „Bitwy o Anglię”. Niestety w ostatnich latach to się zmieniło, co idealnie obrazuje właśnie tamten mecz. Mohamed Salah prawdopodobnie do dzisiaj śni się po nocach defensorom „Czerwonych Diabłów”, ponieważ przez cały wieczór kręcił nimi niemiłosiernie i ostatecznie skompletował hat-tricka. Idealnym zwieńczeniem tamtej katastrofy była jeszcze czerwona kartka, którą obejrzał Paul Pogba zaledwie kwadrans po wejściu na boisko.

Patrząc na to, jak wyglądało tamto spotkanie, kibice United i tak powinni się cieszyć, że skończyło się tylko na pięciu straconych bramkach. Pomimo wszystko była to najwyższa porażka w historii konfrontacji z Liverpoolem. Obrazkiem, który na zawsze pozostanie w głowach wszystkich fanów Premier League będzie natomiast ujęcie kamery sprzed Old Trafford, na którym widać kibiców gospodarzy tłumnie opuszczających stadion już w okolicach 65. minuty.

Jak wiele traci Brighton na kontuzji Jakuba Modera?

2.11.2021 – Zatrudnienie Antonio Conte przez Tottenham

Kiedy Tottenham przegrywał na własnym stadionie z Manchesterem United 0:3 w spotkaniu 10. kolejki Premier League, wydawało się już, że londyńczycy mogą powoli oswajać się z myślami o kolejnym straconym sezonie. Po niemal dwóch latach z Jose Mourinho na ławce trenerskiej, które łagodnie mówiąc, nie były zbyt udane, liczono na jakiś zwrot akcji i przynajmniej próbę nawiązania do czasów Mauricio Pochettino. Niestety, drużyna prowadzona przez Nuno Espirito Santo, z niezadowolonym Harrym Kanem na boisku, poniosła wtedy piątą ligową porażkę, która szybko sprowadziła kibiców „Kogutów” na ziemię.

Tamta klęska ostatecznie przesądziła o zwolnieniu Portugalczyka, ale jednocześnie doprowadziła do, być może, najlepszej decyzji podjętej przez właściciela klubu Daniela Levy’ego. Angielski biznesmen potrafił przyznać się do błędu, co zdarza mu się rzadko i postanowił sięgnąć głębiej do kieszeni, aby zatrudnić Antonio Conte. I wtedy się zaczęło. Włoski szkoleniowiec bardzo szybko wprowadził w klubie charakterystyczne dla siebie, twarde zasady i dosłownie wstrząsnął nim na wielu płaszczyznach.

Początkowo nie przynosiło to odpowiednich rezultatów. Już na samym początku pracy, Conte poniósł kompromitującą porażkę 1:2 ze słoweńskim NS Mura. Drużyna musiała się zmierzyć także z ogniskiem koronawirusa, przez które odpadła z Ligi Konferencji Europy już po fazie grupowej. Na szczęście dla Włocha okazało się, że były to tylko złe dobrego początki i w końcu wszystko zaczęło iść po ich myśli. Na szczególne pochwały zasługuje finisz rozgrywek, który był w wykonaniu Tottenhamu niesamowity.

W ostatnich dziesięciu spotkaniach podopieczni Antonio Conte zdobyli 23 punkty, co ostatecznie dało im awans do Top 4 i udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Po drodze udało się między innymi zremisować z Liverpoolem na Anfield, co poważnie pokrzyżowało „The Reds” plany wyprzedzenia Manchesteru City i sięgnięcia po mistrzostwo Anglii. Wisienką na torcie było jednak niezwykle ważne zwycięstwo 3:0 w derbach północnego Londynu z Arsenalem, który był bezpośrednim rywalem „Kogutów” w walce o czwarte miejsce.

Nie tylko Jorge Mendes. Z kim i po co współpracuje Wolves?

26.02.2022 – Odejście Romana Abramowicza z Chelsea

To wydarzenie z pewnością mogłoby rywalizować z powrotem Cristiano Ronaldo o miano tego najważniejszego w poprzednim sezonie. W końcu bez względu na okoliczności, w których do niego doszło, było to pożegnanie jednej z ikon ery Premier League, a przynajmniej ikon Chelsea. Rosyjski oligarcha odchodził w niesławie, ale w końcu to on, a raczej jego pieniądze, przywróciły blask londyńskiemu klubowi.

Mało kto się tego spodziewał, ponieważ Chelsea była jednym z najważniejszych dzieł życia Abramowicza, ale rosyjski atak na Ukrainę to było już zbyt wiele dla opinii publicznej. Wszyscy wiedzieli od dawna o bliskich powiązaniach właściciela klubu ze Stamford Bridge z Władimirem Putinem, ale po rozpoczęciu wojny nie dało się już tego przypudrować. Rosjanin po 19 latach sam wycofał się z finansowania sześciokrotnych mistrzów Anglii, ale rządowe sankcje i tak go dotknęły.

Sprawiło to kłopoty samemu klubowi, któremu w pewnym momencie groził nawet upadek. Przez kilka długich tygodni sytuacja była bardzo napięta, ale teraz zdaje się powoli wracać do normy. Transakcja nie została jeszcze do końca sfinalizowana, ale niemal przesądzone jest już to, że nowym właścicielem Chelsea zostanie amerykański biznesmen – Todd Boehly.

Anglicy zdominowali europejskie puchary? Mogą to zrobić jeszcze bardziej

26.02.2022 – Powrót na boisko Christiana Eriksena

Tym razem powiemy o najpiękniejszym momencie minionego sezonu Premier League. Wszyscy uwielbiamy happy-endy, a powrót Christiana Eriksena na boisko to właśnie jego typowy przykład. Niestety, każdy fan futbolu ma przed oczami wstrząsające wydarzenia z Euro 2020, kiedy to duński piłkarz padł nieprzytomny na boisko bez kontaktu z rywalem. Koledzy z drużyny zasłaniający reanimację, płacząca partnerka przytulana przez Simona Kjaera i szok na twarzach kibiców – to obrazki, których nie chcemy pamiętać.

Na szczęście Eriksena udało się uratować, ale jego kariera stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Duńczykowi został wstawiony kardiowerter-defibrylator serca (ICD), co uniemożliwiło mu grę w Serie A. Dlatego 30-latek musiał szukać sobie nowego klubu. Ostatecznie mu się udało i nowy etap życia rozpoczął w Brentford. Z oczywistych względów na debiut musiał trochę poczekać. Powoli wchodził w rytm treningowy i w końcu nadszedł ten dzień – 26 lutego.

W 52. minucie meczu z Newcastle Christian Eriksen postawił pierwsze kroki na boisku w oficjalnym meczu od dramatycznych wydarzeń z mistrzostw Europy. Kibice przywitali go gromkimi brawami, co na pewno nie było dla niego bez znaczenia. Duńczyk może nie odegrał jeszcze kluczowej roli w zespole Thomasa Franka, ale dawał z siebie wszystko i pokazał, że kontuzja nie pozbawiła go umiejętności, które posiadał wcześniej. W 11 rozegranych spotkaniach w Premier League zdobył jedną bramkę i zaliczył cztery asysty.

Jack Grealish, czyli niepasujący element układanki

2.04.2022 – Kontuzja Jakuba Modera

Nie było to być może tak głośne wydarzenie, jak te wspominane wcześniej, ale nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu polskiego wątku. Dla polskich kibiców były to bardzo trudne chwile, ponieważ wszyscy widzieli, że Jakub Moder rozkręca się z meczu na mecz i pomimo tego, że brakowało mu liczb, to był bardzo ważnym ogniwem drużyny Grahama Pottera. Niestety 23-latek na początku kwietnia dołączył do niezwykle szerokiego grona polskich piłkarzy, którzy zerwali więzadła krzyżowe w kolanie i na kilka miesięcy wypadł z gry.

Do tamtego nieszczęsnego spotkania z Norwich, Moder zdążył stać się ulubieńcem kibiców Brighton, którzy stworzyli już o nim przyśpiewki. W końcu rozegrał 28 meczów w Premier League, w których zaliczył trzy asysty i prezentował się bardzo dobrze. Niestety problemy zdrowotne młodego pomocnika są także bardzo kłopotliwe dla Czesława Michniewicza. Selekcjoner reprezentacji Polski widział Jakuba Modera jako jednego z najważniejszych zawodników w kadrze na mundial w Katarze, a może się okazać, że jego występ na turnieju będzie niemoliwy. W najbardziej optymistycznym wariancie 23-latek wróci na boisko dopiero we wrześniu, więc trudno będzie mu odzyskaćw tak krótkim czasie dyspozycję sprzed kontuzji.

Nie tak miało to wyglądać. Kompromitujący sezon Manchesteru United

15.04.2022 – Zwolnienie Seana Dyche’a z Burnley

To absolutnie koniec pewnej ery w historii Premier League. Niektórzy sądzili, że już nigdy do tego nie dojdzie i Sean Dyche będzie pracował w Burnley już zawsze. Stało się jednak inaczej i to w dodatku nie tak, jak można było sobie to wyobrażać. Przez lata drużyna prowadzona przez angielskiego menedżera męczyła oczy postronnych kibiców swoim surowym, opartym na głębokiej defensywie stylem gry, ale kibice na Turf Moor przeżyli w ten sposób niezwykłą przygodę.

Kiedy w 2014 roku drużyna Dyche’a wywalczyła historyczny awans do Premier League po czterech latach nikt nie spodziewał się po niej zbyt wiele. I rzeczywiście, Burnley spadło już w pierwszym sezonie, kończąc rywalizację na 19. miejscu. Wtedy wydawało się, że na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej trzeba będzie długo poczekać, ale „The Clarets” zaskoczyli i po roku wywalczyli kolejny awans. Mało tego, udało im się utrzymać, a już w kolejnym sezonie wywalczyć nawet awans do europejskich pucharów.

Dwa awanse do Premier League, europejskie puchary, niemal dziesięć lat spędzonych w klubie – dzięki temu Sean Dyche na zawsze zapisze się w historii Burnley. Niestety, w kolejnych sezonach, po awansie do europejskich pucharów „The Clarets” radzili sobie coraz gorzej. Rok temu udało się jeszcze uniknąć spadku, ale tym razem już zabrakło szczęścia. Dyche nie dokończył sezonu, ponieważ władze klubu zwolniły go w połowie kwietnia. Jak bardzo boleśnie to zabrzmi – prawdopodobnie za późno.

Haaland w Manchesterze City – brakujące ogniwo w ekipie Guardioli?

15.05.2022 – Pożegnanie Marka Noble’a

To pewnie nie przebije powrotu Christiana Eriksena, ale był to kolejny bardzo wzruszający moment minionego sezonu. Z Premier League pożegnała się bowiem kolejna legenda, która w najwyższej klasie rozgrywkowej zanotowała aż 414 występów, co klasyfikuje ją na 36. miejscu w tabeli wszech czasów. Wszystkie te spotkania rozegrał w barwach jednego klubu – West Hamu United, którego jest wychowankiem.

Jego pożegnanie przed własną publicznością na Stadionie Olimpijskim w Londynie przypadło na nie byle jakie spotkanie, bo na starcie z liderem tabeli – Manchesterem City. W dodatku mecz ten był niezwykle emocjonujący i mógł poważnie przeszkodzić „The Citizens” w pochodzie po kolejne mistrzostwo. Mark Noble pojawił się na boisku dopiero w 77. minucie, kiedy było już 2:2, ale jeszcze przed chwilą jego koledzy z drużyny spuszczali łomot podopiecznym Pepa Guardioli. 35-latek nie zdążył już niczym się wyróżnić, ale nie to było najważniejsze. Kibice zgotowali mu gorącą owację i przygotowali specjalną oprawę. W pamięci każdemu pozostanie natomiast wspaniałe ujęcie Anglika, który ze łzami w oczach siedzi na ławce i spogląda po raz ostatni na trybuny.

Dodatkowy mecz City z Liverpoolem o mistrzostwo Anglii? Jest na to szansa

22.05.2022 – Szalona ostatnia kolejka 

Na koniec wskazujemy wydarzenia, które pamiętamy najlepiej. Ostatnia kolejka sezonu 2021/2022 przyniosła nam chyba znacznie większą dawkę emocji, niż moglibyśmy się spodziewać. Przed jej rozpoczęciem wiadomo było, że Liverpool traci do Manchesteru City tylko jeden punkt i wszystko się może wydarzyć. W końcu nie takie rzeczy działy się już w futbolu. Trudno było podejrzewać, że Aston Villa zatrzyma dobrze naoliwioną maszynę Pepa Guardioli, choć pikanterii dodawał fakt, że na ławce trenerskiej „The Villans” miał zasiąć Steven Gerrard.

Można było wierzyć, że drużyna z legendarnym zawodnikiem Liverpoolu w roli trenera zrobi wszystko, żeby zatrzymać City i tak się rzeczywiście stało. Problem w tym, że to nie wystarczyło. Od 69. minuty spotkania Aston Villa prowadziła na Etihad 2:0, czyli działo się coś, o czym Juergen Klopp i jego zawodnicy nawet nie śnili. „The Reds” remisowali równocześnie 1:1 z Wolverhampton, więc potrzebowali tylko jednej bramki, aby zdobyć mistrzostwo. Wszyscy na Anfield zdążyli już w to uwierzyć, więc napięcie sięgnęło zenitu.

Bramkę udało się strzelić, a stadion wpadł w euforię. Mohamed Salah wepchnął piłkę do bramki Ruddy’ego i myślał już, że jest niczym Sergio Aguero z meczu z QPR z sezonu 2011/2012. Niestety, Egipcjanin szybko został sprowadzony na ziemię, ponieważ na Etihad zdarzył się cud. Manchester City zdobył trzy bramki w pięć minut i wyszedł na prowadzenie 3:2 w meczu z „The Villans”. W tamtym momencie na trybunach Anfield można było zobaczyć już tylko płaczących kibiców Liverpoolu. Drużyna Pepa Guardioli nie wypuściła zwycięstwa z rąk i zdobyła ósme mistrzostwo w historii klubu.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
2
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Anglia

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
2
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”
1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
0
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Komentarze

40 komentarzy

Loading...