Sezon 2018/2019. Raków Częstochowa dominuje rozgrywki pierwszej ligi, kończąc pierwszą część z 11 punktami przewagi nad trzecią w tabeli Sandecją Nowy Sącz. Wiosną ta różnica topnieje, ale koniec końców “Medaliki” i tak okazują się najlepsze. To ostatni nam znany, a trzeci w ogóle licząc od 2009 roku, przypadek, gdy lider jesieni rozsiada się na tronie także latem. Dlatego sprawdzamy, ile waży miejsce w tabeli zaplecza Ekstraklasy przed zimową przerwą.
Raków, ale także dwaj reprezentanci Łodzi — Widzew (2009/2010) i ŁKS (2010/2011). To wszystkie zespoły, które udały się na zimową przerwę jako liderzy i na zakończenie ligi wciąż patrzyli na pozostałych z góry. Czyli na 12 sezonów, które uwzględniamy w naszym zestawieniu (bierzemy pod uwagę wszystkie sezony od momentu, gdy bezpośredni awans uzyskiwały tylko dwie drużyny), ta sztuka udała się tylko trzykrotnie. To kiepski bilans, lecz gdy rozszerzymy temat i spojrzymy na zespoły, które zimą były w TOP 2 i skończyły ligę w TOP 2, grono zdecydowanie się powiększa. Wówczas mówimy już o 13 drużynach, a możemy dorzucić także dwie kolejne, bo Warta Poznań i Górnik Łęczna skorzystały z wprowadzenia systemu barażowego.
Czyli, co — bez udanej jesieni o awans jest ciężko? Spójrzmy na to szerzej.
Mistrz jesieni w 1. lidze – czy utrzymywał formę wiosną?
Niemal dekadę przyszło nam czekać na to, żeby któryś klub przeszedł przez zaplecze Ekstraklasy tak pewnie jak wspomniani na wstępie przedstawiciele Łodzi. Sezon 2009/2010 Widzewa to dominacja: siedem “oczek” więcej niż trzeci zespół w tabeli po jesieni. 16 punktów przewagi nad wiceliderem na koniec rozgrywek. Jesienią łodzianie przegrali dwa mecze, wiosną jeden. Gdyby podzielić tabelę na dwie części i tak byliby najlepsi.
- średnia punktów po jesieni: 2,16
- średnia punktów wiosną: 2,40
Lider pierwszej ligi rzadko nie tylko utrzymywał, ale wręcz poprawiał wynik z pierwszej części sezonu. Wystarczy zresztą spojrzeć na kolejne sezony. Rok po Widzewie tą samą ścieżką podążył ŁKS, jednak przewaga nie była już tak imponująca. Wtedy mieliśmy do czynienia z ciekawą sytuacją. Czołowa dwójka w ciągu 12 sprawdzanych przez nas sezonów nie zmieniała się czterokrotnie, jednak tylko raz utrzymała swoje pozycje z jesieni. To właśnie sezon 2010/2011, gdy na przerwę zimową ŁKS jechał z przewagą punktu nad Podbeskidziem Bielsko-Biała, a zakończyli sezon mając dwa “oczka” więcej od “Górali”. Tamte rozgrywki w wykonaniu łodzian wyglądały tak:
- średnia punktów po jesieni: 2,35
- średnia punktów wiosną: 1,82
ŁKS wiosną nie był już tak silny, jak jesienią. W tabeli, która obejmuje okres od stycznia do czerwca był dopiero czwarty, zresztą tuż za nim uplasowało się Podbeskidzie. Najlepszymi drużynami wiosny były Flota Świnoujście, Warta Poznań i Pogoń Szczecin. Flocie dało to awans z piątego na trzecie miejsce, Pogoni z 14. na szóste, a Warcie pozwoliło wygrzebać się ze strefy spadkowej i wywalczyć utrzymanie. A co z Rakowem? On także obniżył loty wiosną:
- średnia punktów po jesieni: 2,29
- średnia punktów wiosną: 1,69
Runda rewanżowa to aż 10 punktów mniej niż dorobek ŁKS-u, który wywalczył awans z drugiej pozycji. Oczywiście to był sezon trochę specyficzny, bo jesienią rozegrano 21 spotkań a wiosną zaledwie 13. Dla porównania Widzew grał 19 meczów jesienią i 15 wiosną, a ŁKS (10/11) po 17. Możemy jednak powiedzieć, że i częstochowianie i “Rycerze Wiosny” fundament pod awans wylali w pierwszej części rozgrywek. Jak to wyglądało w innych przypadkach?
DLACZEGO RAKÓW ROBI TO DOBRZE?
Flota i Chojniczanka – jak przegrać awans wiosną
Fotel lidera wiosną straciło dziewięć drużyn. Pięć z nich wywalczyło promocję z drugiego miejsca: Pogoń Szczecin, Górnik Łęczna, Wisła Płock i dwukrotnie Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Wspomnieliśmy także o Warcie Poznań, która wypadła z TOP 2, jednak awansowała po barażach. Pechowcy? To przede wszystkim Chojniczanka Chojnice, która dwukrotnie udawała się na święta i zimowe urlopy jako lider i dwukrotnie nie awansowała do Ekstraklasy. To grono uzupełnia Flota Świnoujście, która wywróciła się metr przed metą w spektakularny sposób. Na tyle spektakularny, że przybliżyliśmy tamten sezon w obszernym reportażu.
– Moim największym wrogiem był wynik, bo dał nadzieję, że można zrobić coś niesamowitego. Czuć było taką atmosferę „wszystko albo nic”. Na początku były dwa wyjazdy, były mecze przekładane, mecze pucharowe, spore napięcie… Balonik troszkę pękł, ale warunki były trudne. Nie chcę się tłumaczyć, ale moim zdaniem zespół by się rozkręcał. Byliśmy na drugim miejscu z meczem zaległym. Sam podjąłem decyzję o odejściu, bo zaczęło mnie irytować, że za moimi plecami rozmawia się z trenerami. Dziennikarze o tym wiedzieli i to był dla mnie cios, mój autorytet w szatni został nadszarpnięty — mówił nam Dominik Nowak, trener tamtej drużyny.
Ale ok: w sezonie 2012/2013, o którym mówimy, liga była bardzo wyrównana. Różnica między drugą po jesieni Bruk-Bet Termaliką a czwartym Zawiszą Bydgoszcz wynosiła trzy punkty. Na koniec sezon także “Słonie” wypadły z TOP 2 – to jeden z trzech sezonów, w którym obie ekipy straciły miejsce gwarantujące awans, finiszując punkt za Cracovią, która po pierwszej części sezonu była trzecia. Historia Chojniczanki jest równie smutna, bo drużyna z grodu Tura musiała obejść się smakiem w dwóch kolejnych sezonach. Za każdym razem scenariusz był podobny:
- jesień 16/17 – 36 punktów, średnia 2,12
- wiosna 16/17 – 20 punktów średnia 1,18
- jesień 17/18 – 35 punktów, średnia 1,84
- wiosna 17/18 – 21 punktów, średnia 1,11
Rozgrywki 2016/2017 to kolejna sytuacja, gdy dwa zespoły opuściły strefę gwarantującą awans. Z TOP 2 pożegnał się także GKS Katowice, który spadł na siódme miejsce. Natomiast sezon 2017/2018 to wywrotka Chojniczanki oraz Odry Opole, która spisała się jeszcze gorzej niż zespół z Chojnic. Wicelider po jesieni wiosną wywalczył 11 punktów i spadł na 11. miejsce. Na wszystkim skorzystała szósta wówczas Sandecja Nowy Sącz i ósmy Górnik Zabrze. Obydwie drużyny miały na koncie po 27 “oczek”, jednak “Sączersi” mieli także dwa zaległe mecze do rozegrania. Zarówno Górnik jak i Sandecja punktowały ze średnią minimum 2,00 na mecz.
Koniec końców jednak przez 12 sezonów możemy mówić o zaledwie trzech przypadkach, w których mistrz jesieni nie cieszył się z promocji do Ekstraklasy. Taka statystyka może ucieszyć działaczy Miedzi Legnica.
Zima w strefie spadkowej? Marne szanse na utrzymanie
A jak miały się sprawy na drugim końcu ligowej tabeli? Czy ten, kto na zimową przerwę udaje się w ponurym nastroju, może już powoli pakować manatki i sprawdzać, które miasta odwiedzi w drugiej lidze? Tym razem aktualni pierwszoligowcy, których dotyczy ten temat — Stomil Olsztyn, GKS Jastrzębie i Górnik Polkowice — zadowoleni nie będą. O ile bezpośredni awans do Ekstraklasy wywalczyło 54% drużyn będących w TOP 2 po rundzie jesiennej, tak spadek do niższej ligi dotyczył 67% zespołów, które znajdowały się w strefie zagrożonej w trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach. Ostatni sezon to jeden spadkowicz, jednak wcześniej schemat był zaskakująco podobny:
- 19/20 – 2/3 zespoły ze strefy spadkowej po jesieni spadły z ligi
- 18/19 – 2/3
- 17/18 – 2/3
- 16/17 – 2/3
Najgorsze sezony dla ekip zamykających tabelę to 2009/2010 oraz 2013/2014, gdy żadna z drużyn nie zdołała odmienić swojego losu. Zaszły wtedy zaledwie dwie zmiany: w rozgrywkach 09/10 Stal Stalowa Wola wyprzedziła przedostatni Motor Lublin, natomiast w rozgrywkach 13/14 Stomil Olszyn, który do spółki z Flotą Świnoujście miał tyle samo punktów, samodzielnie uplasował się na czwartym miejscu od końca. Tyle że olsztynianom się poszczęściło, bo utrzymali się przy zielonym stoliku. Wszystko przez brak licencji dla Kolejarza Stróże. Zawirowania licencyjne i wycofanie się z rozgrywek niektórych zespołów uratowało także kilka innych drużyn.
TRUDNA SZTUKA POWROTU DO 1. LIGI PO SPADKU
- 2011/2012 – przedostatnia po jesieni Polonia Bytom zdobywa wiosną 20 punktów w 14 meczach i awansuje na 15. miejsce. To wciąż spadek, ale z ligi wycofał się Ruch Radzionków, więc Polonia się utrzymała.
- 2012/2013 – przedostatni po jesieni Okocimski Brzesko zdobywa wiosną 19 punktów i awansuje na 15. miejsce. Byłby spadek, ale Polonia Warszawa nie otrzymała licencji na grę na zapleczu Ekstraklasy, więc jednak było utrzymanie.
- 2013/2014 – wspomniana sytuacja Stomilu.
- 2014/2015 – przedostatnia po jesieni Pogoń Siedlce zdobywa wiosną 15 punktów. Z ligi wycofuje się Flota Świnoujście, która spada na ostatnie miejsce i Pogoń ze strefy spadkowej trafia do baraży. A tam Donald Djousse gwarantuje jej utrzymanie kosztem Rakowa Częstochowa.
- 2015/2016 – jesień w strefie spadkowej kończą Wigry Suwałki i Olimpia Grudziądz. Wiosną do rozgrywek nie przystępuje jednak Dolcan Ząbki. Zarówno Wigry, jak i Olimpia mają świetną wiosnę, która zapewnia im bezpieczne utrzymanie, ale jakby nie patrzeć każda z drużyn zyskała jedno miejsce dzięki decyzji Dolcanu.
Na szczęście od lat pierwsza liga to rozgrywki stabilne, w których zielony stolik nie odgrywa już żadnej roli. Niemniej jeszcze niedawno każdy na dole mógł się łudzić, że jeśli tylko wyskoczy ciut ponad strefę spadkową, z pomocą mogą przyjść mu kłopoty ligowego rywala. W tym wszystkim warto jednak wyróżnić rajdy Wigier oraz Olimpii, które wspomnieliśmy na samym końcu. Grudziądzanie pod wodzą Jacka Paszulewicza zamienili ostatnie miejsce (14 punktów) na 13. pozycję w tabeli. Wiosną w 15 kolejkach zrobili 28 punktów. Jasne, trzy z nich to prezent od Dolcanu, ale wciąż: Olimpia była niepokonana przez dziewięć spotkań (11, licząc końcówkę jesieni), aż do maja.
Natomiast Wigry Suwałki mając nieco większy kapitał (21 “oczek”) wyskoczyły ze strefy spadkowej na 10. miejsce, zdobywając 24 punkty. W tabeli wiosny Wigry były siódme, z kolei Olimpia była wiceliderem.
Co jesień 2021/2022 znaczy w kontekście całego sezonu?
Komu jeszcze w ostatnich latach udawało się uchronić, stojąc na krawędzi? Odra Opole i jej 22 punkty w 14 wiosennych meczach okazały się gwarantem utrzymania w sezonie 2019/2020. Stomilowi Olszyn w rozgrywkach 2018/2019 wystarczyło nawet 18 “oczek” w 13 spotkaniach, żeby 16. miejsce zamienić na 11. pozycję w tabeli. Pamiętamy jednak, że to był szalony sezon z niezwykle płaską tabelą. Ekipa Piotra Zajączkowskiego finiszowała przecież z zaledwie trzema punktami przewagi nad strefą spadkową. Rok wcześniej olsztynianie wywinęli podobny numer, zdobywając wiosną 20 punktów w 15 kolejkach. Kamil Kiereś zdołał wówczas dźwignąć zespół z 16. na 14. pozycję w lidze, unikając nawet baraży o utrzymanie, które okazały się pocałunkiem śmierci dla Pogoni Siedlce. W końcu mamy sezon 2016/2017 i podobny scenariusz w wykonaniu GKS-u Tychy, który zdobył 20 punktów w 16 spotkaniach.
Co łączy wszystkie te przypadki? Zmiana trenera w trakcie sezonu, niekoniecznie już po rundzie jesiennej, czasami nawet wcześniej. Być może dla tego i w Jastrzębiu i w Polkowicach zdecydowano się na podobny ruch. Oczywiście nie odmawiamy tym samym szans na utrzymanie Adrianowi Stawskiemu, który pozostał szkoleniowcem Stomilu. Statystyka mu co prawda nie służy: tylko Polonia Bytom uratowała ligę nie zmieniając trenera, jednak jak już wspomnieliśmy Dariuszowi Fornalakowi pomogły kłopoty innego klubu. Tyle że zespoły, które nie poprawiały swojej pozycji, też zmieniały szkoleniowców. Ot, taki los, że na dole tabeli trenerów wymienia się częściej, niż na górze.
W każdym razie wniosek jest taki, że w większości przypadków miejsce po rundzie jesiennej i to na koniec sezonu, było podobne lub takie samo. Warto wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz: obecnie mamy za sobą już 20 kolejek, więc wiosna na zapleczu Ekstraklasy będzie bardzo krótka. 20 lub więcej spotkań w pierwszej części sezonu oglądaliśmy także w rozgrywkach 2011/2012, 2018/2019 i 2019/2020. Za każdym razem powtarzał się wtedy ten sam scenariusz: jeden z trójki zagrożonych spadkiem po jesieni ratował skórę wiosną, a jeden z dwóch zespołów z TOP 2 kończył sezon z pewnym awansem do wyższej ligi (dwukrotnie był to mistrz jesieni).
Czyli całkiem prawdopodobne, że tak będzie i tym razem.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Analiza rundy jesiennej w 1. lidze
- Dominguez: Zakaria nie był najlepszy, ale ciężko pracował
- Carlos Julio: Barcelona to fikcja
- Krzyżak o jesieni w Skrze Częstochowa
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix