Reklama

Były czasy, gdy Cracovia grała atrakcyjnie. XI dekady

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

26 stycznia 2021, 17:37 • 9 min czytania 18 komentarzy

Ciężko wierzyć w obecny projekt Cracovii. Mnogość obcokrajowców, niezbyt atrakcyjny styl, częste kłótnie z piłkarzami, w których klub nie zawsze ma rację. Ale w minionej dekadzie Cracovia przez pewien okres była klubem, który stawiało się za wzór efektownej piłki, przemyślanych transferów, budowania na nieoczywistych piłkarzach, którzy stawali się ligowymi gwiazdami, choć mało kto się tego spodziewał. Jak wygląda nasza XI dekady „Pasów”?

Były czasy, gdy Cracovia grała atrakcyjnie. XI dekady

MICHAL PESKOVIĆ – 74 mecze, Puchar Polski

Zastanawialiśmy się nad trzema kandydatami – Pesković czy Pilarz? Stawiamy na starego Słowaka, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że żaden z tej dwójki bramkarzy gwiazdą ligi nigdy nie był. Cechowała ich solidność i… to w zasadzie tyle.

Nie ma zresztą przypadku w tym, że obaj bronili w Cracovii tylko przez dwa pełne sezony. Pesković zaczynał w ogóle jako rezerwowy – bramki „Pasów” strzegł w jego pierwszym sezonie Grzegorz Sandomierski. Mimo że zaliczył błyskawiczny zjazd w hierarchii (w zeszłym sezonie był jedynką, a na początku jesieni został zdegradowany do roli trzeciego bramkarza), Michał Probierz ceni Peskovicia – najpierw prowadził go w Polonii Bytom, potem ściągnął do Cracovii, a w międzyczasie próbował zakontraktować go do Jagi. Mało kto pamięta debiut Słowaka na polskich boiskach – dał sobie strzelić gola z 60 metrów. Jego autorem był Tomasz Hajto.

Reklama

REZERWOWI (BRAMKARZE):

  • Krzysztof Pilarz – 117 meczów
  • Grzegorz Sandomierski – 84 mecze

CORNEL RAPA – 92 mecze, 5 goli, 7 asyst, Puchar Polski

Na prawej obronie widzieliśmy trzy poważne kandydatury, choć podobnie jak w przypadku bramkarzy, nie mówimy o ligowych gwiazdach. Wygrał Cornel Rapa, a rozważaliśmy jeszcze Jakuba Wójcickiego i Deleu. O każdym z nich możemy napisać to samo – nie zaniżał poziomu, miał momenty, gdy dobijał do ligowej czołówki piłkarzy na swojej pozycji. Rumuna Cracovia wzięła okazyjnie i raczej nie żałuje tego dealu. W swoim trzecim sezonie w Pogoni Rapa miał zarabiać spore pieniądze, więc w Szczecinie uznano, że lepiej go sprzedać niż pakować się w wysoki kontrakt. „Pasy” wyłożyły więc 200 tysięcy i pozyskały gościa, który już w trzecim sezonie jest bezdyskusyjnym numerem jeden na swojej pozycji.

MICHAŁ HELIK – 101 meczów, 11 goli, 6 asyst, Puchar Polski

Nie zgadzaliśmy się z wyborem go na obrońcę sezonu 17/18. Wiadomo, jakimi kryteriami się wówczas kierowano – Helik był jednym z lepszych defensorów w destrukcji, a że trafił do siatki rywali osiem razy, padło na niego. To nie znaczy jednak, że trzeba Helikowi umniejszać zasług. W minionej dekadzie nie było przy Kałuży lepszego stopera. No i te bramki też miały spore znaczenie – pięć z ośmiu było trafieniami otwierającymi wynik. Helik przełamał też pewien stereotyp, że środkowy obrońca strzela tylko głową. Jak wielu zawodników „Pasów”, żegnał się z klubem w niezbyt przyjemnej atmosferze.

MILOS KOSANOVIĆ – 81 meczów, 10 goli, 7 asyst

Wybór trochę z braku laku. Może imponować to, jak rozwinął się po wyjeździe z Ekstraklasy, lecz w naszej lidze wybitną postacią wcale nie był. Skąd więc ten wybór? Kosanović nie miał za bardzo z kim konkurować – Jablonsky spędził w Krakowie tylko jeden sezon, po czym beknął za korupcyjne grzechy z przeszłości. Jest jeszcze Dytjatjew, Wołąkiewicz… No sami widzicie.

Historia Kosanovicia jest o tyle ciekawa, że niewiele zwiastowało, iż tak dobrze poradzi sobie na zachodzie. Swego czasu można było przeczytać pogłoski, że wziął go na celownik Ajax Amsterdam. Przez kilka lat był pewniakiem w lidze belgijskiej, broniąc barw Mechelen i Standardu Liege (ten drugi zapłacił za niego trzy miliony euro). Podobnie jak Helik, był kiedyś najskuteczniejszym obrońcą w sezonie Ekstraklasy. Mowa o rozgrywkach 13/14, gdy zdobył sześć bramek.

Reklama

MICHAL SIPLAK – 83 mecze, 4 gole, 11 asyst, Puchar Polski

Mało ekskluzywna ta linia defensywy, co? Ale lepszego niż Siplak w minionej dekadzie nie znajdziemy. Dość stwierdzić, że najdłużej na lewej obronie grał w minionym dziesięcioleciu Adam Marciniak, którego kibice zapamiętali głównie z tego, że trafił na izbę wytrzeźwień prosto ze zorganizowanej przez siebie domówki. Można było pomyśleć o Pestce albo Jaroszyńskim, lecz to Słowak – patrząc z szerszej perspektywy – prezentował najsolidniejszy poziom. W zeszłym sezonie był jednym z największych przegranych przepisu o młodzieżowcu – jego rywalizacja z Pestką nie była do końca równa. Jako piłkarz Cracovii zapracował nawet na powołanie do reprezentacji Słowacji, choć nie było mu dane zadebiutować.

REZERWOWI (OBROŃCY):

  • Paweł Jaroszyński – 67 goli, 1 gol, 3 asysty
  • Deleu – 89 meczów, 3 gole, 6 asyst
  • Hubert Wołąkiewicz – 64 mecze, 0 goli, 0 asyst
  • Jakub Wojcicki – 86 goli, 2 gole, 17 asyst
  • Kamil Pestka – 60 meczów, 2 gole, 5 asyst, Puchar Polski
  • Ołeksij Dytjatjew – 81 meczów, 3 gole, 3 asysty, Puchar Polski
  • David Jablonsky – 38 meczów, 5 goli, 2 asysty, Puchar Polski
  • Adam Marciniak – 106 meczów, 3 gole, 8 asyst

DAMIAN DĄBROWSKI – 187 meczów, 8 goli, 23 asysty

Cracovia oddała go bardzo lekką ręką. Zbyt lekką? Naszym zdaniem tak, lecz Dąbrowski sobie poradził, w tym sezonie jest jednym z lepszych graczy Pogoni Szczecin. Karierę mocno pokrzyżowały mu urazy. Wypadł…

  • przed Euro 2016, na które miał szansę się załapać,
  • przed mundialem, gdy także był w kręgu zainteresowań.

„Podziękowania” może słać między innymi do Łukasza Tymińskiego, który brutalnym wejściem pozbawił go marzeń o reprezentacji. Swego czasu nikt w lidze nie regulował tempa lepiej niż „Dąbro”. Jest przy tym piłkarskim estetą, każde podanie stara się odpowiednio wypieścić. W najlepszym momencie w Cracovii patrzyło się na niego z dużą przyjemnością, a o niewielu zawodnikach z tej ligi można napisać coś takiego.

MIROSLAV COVILO – 112 meczów, 21 goli, 7 asyst

Gość, który opanował przestrzeń powietrzną nad Krakowem. Pamiętacie te memy, które krążyły po sieci – Covilo strąca głową lecący samolot, Covilo doskakuje do księżyca. Zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że do czasu przyjścia Pekharta nie było w Ekstraklasie gościa, który tak dobrze radziłby sobie w grze głową.

Szkoda tylko, że dobre wrażenie, jakie pozostawił po sobie na boisku, trochę zamazuje styl, w jakim pożegnał się z Cracovią. Covilo próbował wymusić transfer do Lugano. Klub próbował ustawiać piłkarza do pionu, na oficjalnym Twitterze „Pasów” zamieszczono nawet taki wpis:

Później Cracovia napisała oświadczenie, w którym przedstawiła kulisy przedłużania kontraktów Bośniaka (z konkretnymi kwotami). Z pisma wynikało, że Covilo postawił sprawę niezbyt elegancko – jego podejście można sprowadzić do zdania „jeśli mnie nie puścicie za darmo, nie będę grał w piłkę i zakończę karierę”. Walkę wygrał piłkarz – w końcu odszedł do Szwajcarii za niewielkie pieniądze, pozostawiając po sobie trochę smrodu.

DENISS RAKELS – 80 meczów, 29 goli, 10 asyst

Badziewiak w Zagłębiu, niezły w pierwszej lidze w barwach GKS-u Katowice i znów badziewiak po powrocie do Lubina. Na Dolnym Śląsku zapamiętali go tylko z melanżu w Pradze. Gdy Cracovia sięgała po Rakelsa, można było się poważnie zastanowić nad sensem tego ruchu. Ale wypaliło – Rakels osiągnął przy Kałuży formę życia, do której już nigdy nie nawiązał. Ani w Championship, ani w Lechu, ani po powrocie do „Pasów”, ani na Cyprze, ani w Ryga FC.

Liczby? Rewelacyjne. 11 goli w sezonie 14/15 poprawione 15 trafieniami rok później. A przypomnijmy, że mówimy o gościu, który większość meczów zagrał jako skrzydłowy. Obronił się liczbami przed Sergiu Hancą, który był najbliżej pierwszej jedenastki spośród tych, którzy się nie załapali.

MARCIN BUDZIŃSKI – 183 mecze, 25 goli, 24 asyst

Specjalista od ładnych bramek. Żadne tam dokładanie nogi do pustaka – gdy już strzelał, to zwykle tak, że jego trafienie można było uznać za gola kolejki. Ale i tak – nawet mimo nominacji do XI dekady – jego kariera to rozczarowanie. Bez dwóch zdań miał potencjał na dużo, dużo więcej. Cały czas mieliśmy wrażenie, że jedzie na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Od czasu do czasu miał przebłyski, po których przecieraliśmy oczy ze zdziwienia sądząc, że po polskich boiskach gra gość wyciągnięty z La Liga.

Z okresu Cracovii zapamiętaliśmy – poza ładnymi bramkami – dwie pozaboiskowe rzeczy. Pierwsza – Budziński spełniał się jako reżyser, będąc sporą wartością działu marketingowego „Pasów”. Druga – zasłynął samobiczowaniem się w wywiadach pomeczowych, w których był wobec siebie nad wyraz krytyczny.

MATEUSZ CETNARSKI – 86 meczów, 16 goli, 20 asyst

Piłkarz jednego sezonu? Niestety tak. Jego losy potoczyły się w bardzo nieoczywisty sposób, w kluczowym momencie nie pomogło też zdrowie. W efekcie Cetnarski stał się bohaterem jednego z najbardziej spektakularnych zjazdów ostatnich lat.

A przecież był moment, gdy mówiliśmy o nim jako o najlepszym piłkarzu ligi. Ba! Uważaliśmy, że niezabieranie go na Euro 2016 to kompletne dziwactwo. Cetnarski zaorał sezon 15/16, zdobywając w nim double-double (dwucyfrową liczbę asyst i bramek). Przed tym sezonem był gościem, który niby coś w sobie ma, ale nigdy nie może odpalić. Po tym sezonie zaliczył bezbarwny rok w barwach „Pasów”, a potem rozpoczął tułaczkę po klubach – Sandecji, Górniku Łęczna, Stomilu Olsztyn, FK Tukums 2000 i Koronie Kielce.

REZERWOWI (POMOCNICY):

  • Sergiu Hanca – 67 mecze, 13 goli, 14 asyst, Puchar Polski
  • Vladimir Boljević – 105 meczów, 18 goli, 7 asyst
  • Saidi Ntibazonkiza – 71 meczów, 14 goli, 10 asyst
  • Alexandru Suvorov – 59 meczów, 9 goli, 6 asyst
  • Bartosz Kapustka – 65 meczów, 8 goli, 12 asyst
  • Mateusz Wdowiak – 152 mecze, 13 goli, 22 asysty, Puchar Polski
  • Erik Jendrisek – 91 meczów, 19 goli, 5 asyst
  • Javi Hernandez – 68 meczów, 15 goli, 9 asyst
  • Pelle van Amersfoort – 59 meczów, 15 goli, 8 asyst, Puchar Polski
  • Janusz Gol – 62 mecze, 1 gol, 5 asyst, Puchar Polski

KRZYSZTOF PIĄTEK – 65 meczów, 32 gole, 6 asyst

– Niektórzy będą żałować, że nie kupili go za grosze. Jeśli dzisiaj ktoś zapłaci za niego 3-5 milionów euro, to później sprzeda za 30 milionów. Mówiłem to o Lewandowski, mówię to dzisiaj o Piątku. Widzę jak pracuję, wiem na co go stać.

Parafrazując Sokoła – Michał Probierz przewidział, ile Piątek będzie wart. Po przeczytaniu tych słów, naturalną reakcją było złapanie się za głowę, ale… po niedługim czasie napastnik Cracovii osiągnął dokładnie taką wartość. W Lubinie pluli sobie w brodę, że puścili go za „marne” 700 tysięcy. Miał jeszcze wtedy opinię krnąbrnego gościa, któremu czasem nie zaszkodziłoby przyłożenie lodu do głowy.

Pamiętacie dyskusję, jaka toczyła się po sezonie 17/18? Zastanawiano się, kto powinien znaleźć się w trójce najlepszych napastników Ekstraklasy – Piątek czy Niezgoda. Piłkarzowi Herthy zarzucano wtedy, że – w odróżnieniu od Niezgody – zbyt dużą część dorobku uzbierał na rzutach karnych. Miał nosa do bramek – zdarzało mu się strzelić gola klęcząc (!), były świetne główki, były petardy z pola karnego, przy których bramkarze nie mieli nic do powiedzenia. Kto, jeśli nie Piątek? Warto wspomnieć o Cabrerze, niezwykle inteligentnym piłkarzu, który grał jednak w Cracovii zbyt krótko, by traktować jego kandydaturę na serio.

REZERWOWI (NAPASTNICY):

  • Airam Cabrera – 28 meczów, 14 goli, 2 asysty
  • Dawid Nowak – 37 meczów, 9 goli, 7 asyst
  • Rafa Lopes – 41 meczów, 12 goli, 4 asysty, Puchar Polski

CAŁA JEDENASTKA:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Uncategorized

Polecane

Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Michał Trela
18
Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Komentarze

18 komentarzy

Loading...