W żadnym innym klubie nie działo się w minionej dekadzie tyle, co w Wiśle Kraków. W odróżnieniu od pierwszego dziesięciolecia XXI wieku – nie mamy na myśli sukcesów sportowych. Choć i ten się zdarzył – lato 2011 roku to przecież świętowanie mistrzostwa Polski, które później przekuto w grę w Lidze Europy. I awans z grupy.

Dlatego siłą rzeczy najlepsza jedenastka dekady „Białej Gwiazdy” jest zdominowana przez zawodników, którzy byli autorami tamtych sukcesów, po których nastały najpierw lata gonienia ligowej czołówki, a później przeciętności. Zanim przejdziemy do poszczególnych formacji, szybkie przypomnienie zasad, które przedstawialiśmy już przy okazji XI dekady Legii Warszawa:
- bierzemy pod uwagę okres od 1 stycznia 2011 do 30 grudnia 2020,
- wszystkie liczby, jakie tu znajdziecie, dotyczą wyłącznie tego przedziału czasu,
- staramy się znaleźć złoty środek pomiędzy piłkarzami najlepszymi i najbardziej zasłużonymi.
Dziś Wisła Kraków, za kilka dni kolejny klub. Jazda!
SERGIEJ PAREIKO – 88 meczów, mistrzostwo Polski
Przychodził do Wisły w tym samym momencie, co Kew Jaliens, Cwetan Genkow i Maor Melikson, więc siłą rzeczy skupiał na sobie najmniej uwagi. Ale to on – obok Meliksona – miał największy wkład w ostatnie mistrzostwo Wisły. Na wszystkie rany kibiców – przyzwyczajonych do baboli Mariusza Pawełka – był jak balsam. Choć początkowo został przyjęty nieufnie. Większość kariery spędził przecież w Estonii, a i Tom Tomsk, z którego trafił do Wisły, nie brzmiał ekskluzywnie choćby przy takim Jaliensie – filarze AZ Alkmaar z piętnastoma występami w reprezentacji Holandii. To pokazuje też potęgę ówczesnej Wisły, dziś na gościa z takim CV nikt nie kręciłby nosem.
Pierwszy sezon miał rewelacyjny, później obniżył loty – ostoja spokoju zmieniła się w bramkarza, który ma jedynie momenty. Zawalił mecz z APOEL-em, gdy wrzucił sobie piłkę do bramki. Był też antybohaterem meczu z Legią, gdy spowodował karnego, wyleciał z boiska, a potem sprawdził wrażliwość realizatorów dźwięku Canal+ na rosyjskie przekleństwa. Paradoksalnie – tamtą akcją bardzo dużo zyskał, oko kibica radowało się widząc gościa, któremu tak zależy na swoim klubie.
Nie jest to postać pomnikowa, nie jest to top bramkarzy, którzy przewinęli się przez naszą ligę. Ale wyboru w zasadzie nie ma – najpoważniejszym kontrkandydatem dla Pareiki jest Michał Buchalik. Bramkarz solidny i… solidny, który przez sześć lat w Krakowie nie dobił jeszcze do setki meczów.
REZERWOWI (BRAMKARZE):
- Michał Buchalik – 98 meczów
ŁUKASZ BURLIGA – 142 mecze, 13 goli, 17 asyst, mistrzostwo Polski
Trochę zastanawialiśmy się, co z tym fantem zrobić. Burliga jest, jaki jest. By ująć sprawy delikatnie – to nie od niego zaczynało się w poprzedniej dekadzie ustalanie składu. Ale na prawej obronie Wisła nie dorobiła się w minionym dziesięcioleciu gościa, który jakkolwiek nawiązałby do czasów Marcina Baszczyńskiego. Burliga rywalizował z…
- Bobanem Joviciem, który wypromował się do Bursasporu,
- Marko Jovanoviciem, którego w Krakowie nie wspomina się najlepiej.
Pożegnanie z tym drugim to istny cyrk, choć sprawa jest poważna. U Jovanovicia wykryto sarkoidozę. Wielu polskich lekarzy zabraniało mu uprawiania zawodowego sportu. Było to podstawą do rozwiązania kontraktu, z czego Wisła skorzystała. Serb udał się wtedy do szwajcarskiej kliniki, gdzie orzeczono, że… może grać w piłkę. O ile będzie przyjmował odpowiednie lekarstwa. Poszedł ze sprawą do FIFA i ją wygrał, zapewniając sobie 300 tys. euro odszkodowania.
Ale lepszym piłkarzem od Jovanovicia był Jović. Pytanie tylko – czy na tyle dobrym, by konkurować z Burligą, który zagrał w Wiśle dwa razy więcej meczów? Naszym zdaniem nie. Jović najpierw wyglądał jak gość, którego interesuje tylko bronienie. Gdy już się rozpędził, zaczął dawać regularnie asysty, lecz jego mankamentem stało się to, że brakowało go z tyłu. Ze skrajności w skrajność. A Burliga – choć miewał w Wiśle swoje problemy, zwłaszcza pozaboiskowe – miał też sezony, w których wyglądał jak topowy piłkarz na swojej pozycji (zwłaszcza 14/15). Może i nie jest to porywający wybór, ale cóż – zasłużony.
OSMAN CHAVEZ – 74 mecze, 2 gole, 0 asyst, mistrzostwo Polski
Mało który piłkarz tak odbiegał od stereotypu piłkarza, jak Osman Chavez. Wychowywał się w honduraskiej biedzie. Był niezwykle wierzący, zdarzało mu się pełnić w Krakowie posługę pastora. Po opuszczeniu Wisły pograł przez rok w Chinach, a potem wrócił do ligi honduraskiej. Szybko skończył karierę. Zajął się polityką. Trzy lata temu wygrał wybory do kongresu, a niedawno deklarował, że zamierza zostać prezydentem Hondurasu.
Na boisku nakrywał czapką wspomnianego już Jaliensa, mimo że ciążyły na nim nieco mniejsze oczekiwania. Choć oczywiście także były – w końcu przychodził do Wisły jako reprezentant Hondurasu, uczestnik mistrzostw świata w RPA, kosztował 600 tysięcy euro. Szkoda, że po świetnym początku spuścił z tonu, a później był wypychany z klubu, który wolał puścić go za darmo i mieć jedną pozycję na liście płac z głowy.
ARKADIUSZ GŁOWACKI – 162 mecze, 7 gol, 1 asysta
Jak mawiał Smuda – rzucisz mu cegłówkę, a on i tak zagłówkuje. Symbol, legenda, wzór piłkarza, wzór człowieka. Przez całą karierę nie zaliczył żadnej wtopy wizerunkowej, pokazując zawsze swoim zachowaniem, jak powinien prezentować się prawdziwy lider. Zawodnik, który byłby filarem nie tylko jedenastki dziesięciolecia, ale i dwóch dekad, które – z krótką przerwą na Trabzonspor – spędził przy Reymonta. Nikt nie zagrał więcej meczów dla Wisły, jego licznik zatrzymał się na 461 spotkaniach. Jego kariera nie jest do końca spełniona, bo nigdy nie zagrał z „Białą Gwiazdą” w Lidze Mistrzów. Ale daj Boże, by każdy ligowiec mógł schodzić ze sceny z takim dorobkiem, jak „Głowa”. Co tu dodawać – postać naprawdę dużego formatu.
MACIEJ SADLOK – 193 mecze, 4 gole, 21 asyst
Podobna zagwozdka, co w przypadku prawej obrony. Sadlok miał w Wiśle momenty, gdy postrzegaliśmy go jako topowego ligowca. Nawet Adam Nawałka zaprosił go po mistrzostwach Europy na zgrupowanie, choć nie podarował mu żadnej minuty w biało-czerwonych barwach. Z miesiąca na miesiąc Sadlok staje się jednak coraz bardziej synonimem ligowego dżemu. Swoje dla Wisły zrobił, od lat utrzymuje się w pierwszym składzie, ma sporo do powiedzenia w szatni, dlatego wybór się broni.
Zwłaszcza, że alternatywy nie powalają. Byłby nią zapewne Junior Diaz, gdybyśmy mogli wziąć pod uwagę pierwszą dekadę XXI wieku, kiedy przeżywał swój szczyt formy na polskich boiskach. W drugim dziesięcioleciu pograł przy Reymonta tylko przez rok, gdy był wypożyczony z FC Brugge, a Wisła grała akurat w Lidze Europy. Już tak nie zachwycał. Uzupełnienie składu, nic więcej. Inni kandydaci? Rafał Pietrzak (cztery sezony w Wiśle i tylko jeden jako podstawowy piłkarz), ewentualnie Gordan Bunoza. Nie bardzo jest w kim wybierać, laury wędrują więc na głowę Macieja Sadloka.
REZERWOWI (OBROŃCY):
- Marko Jovanović – 67 meczów, 0 goli, 1 asysta
- Boban Jović – 65 meczów, 1 gol, 14 asyst
- Marcin Wasilewski – 60 meczów, 1 gol, 2 asysty
- Richard Guzmics – 68 meczów, 1 gol, 1 asysta
- Gordan Bunoza – 70 meczów, 1 gol, 0 asyst, mistrzostwo Polski
- Rafał Pietrzak – 55 meczów, 4 gole, 5 asyst
- Junior Diaz – 36 meczów, 1 gol, 1 asysta
RAFAŁ BOGUSKI – 266 meczów, 42 gole, 33 asysty, mistrzostwo Polski
Oho, wyczuwamy sprzeciw. Wielu z was pewnie nie zgodzi się z tym wyborem, bo co tu dużo kryć – Boguski starzeje się niezbyt ładnie. I doskonale rozumiemy wszelkie argumenty przeciwko jego kandydaturze, bo sami mieliśmy co do niej spore obawy. Albo może inaczej – przyjmujemy do wiadomości nie tyle argumenty przeciwko „Bogusiowi”, co za Wilde-Donaldem Guerrierem, Patrykiem Małeckim, Jesusem Imazem, Łukaszem Gargułą…
Ale naszym zdaniem Boguski musi się tu znaleźć i koniec, kropka. To trochę podobna sytuacja do Michała Kucharczyka w Legii. Boguski zjada wszystkich stażem (266 meczów), asystami (33 – nikt nie ma więcej) i bramkami (42 – więcej ma tylko Brożek). Absurdem było przedłużanie z nim kontraktu, a ostatnie lata to już typowe odcinanie kuponów. Pełna zgoda. Niech to nie zaburzy nam oglądu na całą dekadę – przez jej większość Boguski był ważnym, wartościowym piłkarzem, cenionym przez wszystkich trenerów.
POL LLONCH – 43 mecze, 0 goli, 1 asysta
Był w Wiśle krótko, ale pozostawił po sobie najlepsze wrażenie spośród wszystkich defensywnych pomocników. Przynajmniej w tej dekadzie, bo Radosław Sobolewski to oczywiście legenda „Białej Gwiazdy”, ale to dziesięciolecie było dla niego już schyłkowe. Krzysztof Mączyński czy Cezary Wilk – ich też należy ocenić pozytywnie. Ale to wciąż nie ten kaliber, co Hiszpan.
No właśnie, Hiszpan. Kojarzymy przybyszów z Półwyspu Iberyjskiego z finezją czy polotem, a Llonch to bardziej hiszpańska odpowiedź na Jacka Góralskiego. Do obu piłkarzy można dopasować podobne określenia – pirania, pitbull, mrówka. Llonch praktycznie nie miał wahań formy – zawsze robił swoje. Wisła wypuściła go bardzo łatwo (poszło o kwotę za podpis przy przedłużaniu kontraktu). Wtedy mogło to dziwić, dziś – wiedząc, kto kierował krakowskim klubem – wszystko staje się jasne. Llonch jest teraz doceniany w holenderskim Willemem II Tilburg.
DALEKO OD KALU UCHE. SPRAWDŹ SZROTOWĄ JEDENASTKĘ WISŁY KRAKÓW
SEMIR STILIĆ – 66 meczów, 17 bramek, 19 asyst
Był gwiazdą ligi w Lechu, średnio mu poszło w Karpatach Lwów i Gaziantepsporze, więc wrócił, by… znów być ligową gwiazdą. Wiosna 13/14 i sezon 14/15 to majstersztyk w jego wykonaniu. Odszedł po nich do APOEL-u, by znów się nie sprawdzić i znów powrócić do „Białej Gwiazdy”, lecz to nie za ten drugi powrót został umieszczony w XI dekady.
- Wiosna 13/14: 7 goli i 4 asysty
- Sezon 14/15: 9 goli i 13 asyst
Swego czasu nie dało się znaleźć w lidze piłkarza z lepiej ułożoną lewą nogą. Świetnie bił stałe fragmenty, co rusz posyłał prostopadłe piłki, dodając do każdej z nich szczyptę magii. Miewał przestoje, ale kiedy miał dzień, po prostu przerastał tę ligę. Szkoda, że tak szybko prysnął z Wisły. Może gdyby sytuacja organizacyjna była ustabilizowana i piłkarze dostawaliby pensję na czas, „Biała Gwiazda” miałaby przy negocjacjach z Bośniakiem więcej argumentów.
MAOR MELIKSON – 64 mecze, 10 bramek, 18 asyst, mistrzostwo Polski
O tym, jak wielką furorę zrobił na polskich boiskach, niech świadczą wszyscy inni Izraelczycy, którzy chwilę po nim trafili do Ekstraklasy. Każdy klub chciał wyhaczyć podobną perełkę, ślepo wierząc w to, że każdy Izraelczyk będzie robił takie show. Ale nikomu się to nie udało. Nikomu, poza Wisłą Kraków. Albo kolejny fakt – był naprawdę blisko gry w reprezentacji Polski. Namawiał go Smuda, korzenie matki sprawiały, że prawnie byłoby to możliwe do rozwiązania. Całe szczęście, nic z tego nie wyszło.
Piłkarz-zjawisko, jeden z najlepszych obcokrajowców w historii ligi. Nie miał wielkich liczb – 10 bramek i 18 asyst w 64 meczach nie sprawiają, że szczęka opada do kolan. Ale miał w sobie element magii. Kapitalny drybling, specyficzny sposób poruszania się, wizję, świetne podanie. Dwumecz z Liteksem Łowecz wygrał w zasadzie w pojedynkę. Przyklepał mistrzostwo, strzelając jedyną bramkę w derbach Krakowa (swoją drogą – głową, zupełnie jak nie on). W pierwszych miesiącach w Polsce wyczyniał cuda, później systematycznie ekstraklasowiał. Szkoda, że nie zrobił furory we Francji, gdzie Wisła sprzedała go za 900 tysięcy (choć wcześniej miała oferty po dwa miliony). Rok temu zakończył karierę.
REZERWOWI (POMOCNICY):
- Krzysztof Mączyński – 60 meczów, 4 gole, 8 asyst
- Cezary Wilk – 91 meczów, 5 goli, 3 asysty, mistrzostwo Polski
- Radosław Sobolewski – 56 meczów, 2 gole, 2 asysty, mistrzostwo Polski
- Vullnet Basha – 85 meczów, 4 gole, 5 asyst
- Łukasz Garguła – 138 meczów, 21 goli, 20 asyst, mistrzostwo Polski
- Andraż Kirm – 59 meczów, 12 goli, 7 asyst, mistrzostwo Polski
- Petar Brlek – 55 meczów, 11 goli, 2 asysty
- Patryk Małecki – 162 meczów, 24 gole, 26 asyst, mistrzostwo Polski
- Ivica Iliew – 69 meczów, 7 goli, 10 asyst
- Wilde-Donald Guerrier – 77 meczów, 20 goli, 6 asyst
- Jesus Imaz – 49 meczów, 14 goli, 7 asyst
- Jakub Błaszczykowski – 37 meczów, 15 bramek, 7 asyst
PAWEŁ BROŻEK – 186 meczów, 65 goli, 32 asysty
Kolejny piłkarz-legenda. Ósmy najlepszy strzelec w historii Ekstraklasy (149 bramek). Większe zasługi miał w pierwszej dekadzie XXI wieku, ale także i w minionej, po powrocie z nieudanych wojaży zagranicznych, wciąż był na topie, trzykrotnie łamiąc granicę dziesięciu bramek. Gdy Wisła była w potrzebie, wznowił karierę i dalej strzelał. Nawet jak siły były już nie te, robił różnicę doświadczeniem i inteligencją. Prawa, lewa, głowa, na siłę, technicznie – dla Brożka to w zasadzie bez różnicy. Wielokrotnie w kontekście Tomasza Frankowskiego mówi się o sprycie, ale mamy wrażenie, że także u Brożka ten element rzemiosła był decydujący.
CARLITOS – 36 meczów, 24 bramki, 7 asyst
Tak jak Melikson rozpoczął modę na Izraelczyków, tak Carlitos… spotęgował tę na Hiszpanów. Cracovia sięgnęła wręcz po jego brata. Bezsprzecznie najlepszy piłkarz sezonu 17/18, jedynego w barwach Wisły. 24 gole i 7 asyst w ligowym średniaku – to mówi samo za siebie. „Biała Gwiazda” uprawiała wtedy taktykę na „podaj do Carlitosa” – skuteczną, której nikt nie mógł rozczytać.
Rany, jak on się wtedy bawił. Cztery gole strzelił z bezpośrednich rzutów wolnych (tyle zdobyli WSZYSCY LIGOWCY przez całą rundę jesienną obecnego sezonu). Ulubieńcem kibiców był już po piątej kolejce, gdy trafił po okiwaniu czterech piłkarzy Cracovii, a potem dołożył gola na wagę zwycięstwa w derbach. Przelobowanie Kuciaka, wejście w pole karne Korony jak do siebie mimo asysty wszystkich obrońców, asysta podcinką z Legią nad bezradnym Malarzem. W Warszawie wciąż był kozakiem, ale już nie takim, jak w barwach Wisły. Pan Piłkarz. Po Carlitosie nie trafiła nam się jeszcze indywidualność, która aż tak by pozamiatała.
REZERWOWI (NAPASTNICY):
- Zdenek Ondrasek – 69 meczów, 21 goli, 10 asyst
- Cwetan Genkow – 72 mecze, 28 bramek, 6 asyst, mistrzostwo Polski
- Dudu Biton – 36 meczów, 16 goli, 4 asysty
CAŁA JEDENASTKA:
JEDENASTKA DEKADY LEGII WARSZAWA
OK, zdajemy sobie sprawę, że na kilku pozycjach jest pole do dyskusji. Do czego was serdecznie zapraszamy. Z czym się zgadzacie? Z czym nie? Piszcie, a kolejna XI dekady za kilka dni.
Fot. FotoPyK
Blisko.
Pareiko – Sadlok, Chavez, Głowacki, Burliga – Melikson, Sobolewski, Stilić, Garguła – Genkow, Brożek
Garguła za Lloncha
I by wjeżdżano w środek pola jak nóż w masło przy braku defensywnego pomocnika. 😀
Nie ma się do czego przyczepić. Bardzo przyjemny i rzetelny artykuł. Aż zatęskniłem za tamtą mistrzowską jedenastką.
Bardziej będę się czepiał rezerw. Wasilewski w obrońcach? Przecież ten piłkarz to kompletny niewypał w okresie gry w Wiśle. Na pewno zdecydowanie gorszy od Frydrycha i Herberta. Co do pomocników to nie uważam żeby Kirm czy Małecki dawali więcej niż Rafał Wolski. Tak samo dorzucił bym tam Yeboah’a.
Frydrych, Hebert, Wolski czy Yeboah to dobrzy piłkarze (w okresie Wisły zwłaszcza Wolski), ale każdy z nich spędził w Krakowie tylko jedną rundę – moim zdaniem za mało, by aspirować do XI dekady
Można było zawrzeć na początku artykułu, że bierzemy pod uwagę piłkarzy którzy rozegrali w tym okresie min. 1 sezon. 🙂 Ale dla mnie Wasilewski jest tam niepotrzebnie mimo wszystko, nie pokazał w Wiśle nic.
Racja. W zasadzie można zastosować 2 podejścia:
– istotność dla Wisły w ramach dekady;
– forma w prime danego zawodnika.
Gdyby zastosować drugie podejście, to dla mnie w 11 powinni się znaleźć Iliew, Bunoza, Wolski. W sumie Biton w pewnym momencie też był niesamowitym kotem.
Jak teraz myślę, to nie jest łatwo zlepić sensownie taką ekipę 🙂
fajny pomysł na artykuły. jakie jest kryterium doboru klubów z tymi jedenastkami? czy będą tylko kluby, które zagrały pełne 10 lat w Ekstraklasie?
zobaczymy, jak się rozwinie. na pewno kilka najważniejszych.
Pogoń, praktycznie 10 lat w top 8. Będzie?
Melikson to był najlepszy piłkarz w naszej buraczanej lidze.
W tamtym okresie na pewno.
Niemniej w późniejszych czasach ktokolwiek kto miał choć trochę pojęcia, techniki i piłka mu nie przeszkadzała w grze na pełnej szybkości to był kozak (Quintana, Odjidja, Carlitos za czasów Wisły itp.)
Jestem ciekaw, jak potoczyłaby się kariera Boguskiego, gdyby nie bandycki faul Borysiuka. Rafał był wtedy w sporym gazie, wychodził w pierwszym składzie reprezentacji, w lidze i pucharach był zazwyczaj wyróżniającą się postacią. Po tamtym faulu widać było, że choć umiejętności zostały, a formę fizyczną odbudował, psychika dawała o sobie znać przy każdym potencjalnym starciu z rywalem.
Sędzia chyba nawet wtedy faulu nie gwizdnął,a był oczywista czerwień.
Panowie, ja jako kibic Zaglebia, ale az smutno sie czyta, ze to 11 dekady Wisly…
Topowych? Czy wy wiecie co to słowo oznacza? Śmiem wątpić. Od kiedy średnia europejska to top?
Top na nasze warunki, top na miarę naszych czasów!
Topowi piłkarze, a topowi piłkarze tej śmiesznej ligi to jest różnica. pismaki tutaj nie potrafią w nagłówki.
Jak Carlitos grał w Wiśle, to wszyscy uważali go za dużo lepszego piłkarza od Piątka. Jak potoczyła się kariera Piątka, a jak Carlitosa… Może i Piątek jest teraz na zakręcie, ale i tak osiągnął nieporównywalnie więcej.
Zdecydowanie Sobolewski i Mączyński zamiast np. Boguskiego
Na prawej obronie powinien być mimo wszystko Guerrier. Może to naciągane i nie grał na tej pozycji w czasach Wisły, ale w Karabachu gra właśnie na prawej obronie. Zdecydowanie bardziej pasuje do XI dekady niż Burliga
ten z fotki,na prawą,,uwielbiam was 🙂
W Wiśle, chyba Smuda próbował go na obronie, ale bez powodzenia (zbyt szalony:). Burliga słabo pasuje ale no trzeba go zostawić.
Bardzo fajny tekst, dla kibiców Białej Gwiazdy nawet sentymentalny. Nikt też w lidze nie zrobił w ostatniej dekadzie tylu świetnych transferów bezgotówkowych co Wisła, niestety ostatnio coś na tym polu słabiej to wygląda ale może to przejściowe
Za czasów ekipy Sarapaty był Junco i on miał ręke do Hiszpanów. Carlitos, Imaz, Velez, Llonch, Basha przyszli chyba za jego czasów, jakaś w tym zasługa też Kiko Ramireza.
nie,tylko nie Głowacki „rzucisz mu cegłówkę, a on i tak zagłówkuje.”
nie umiał i już się nie nauczy grać w piłkę ,mental,moral,cechy wolicjonalne to co innego
ale GŁOWACKI NIE UMIE GRAĆ W PIŁKĘ! ichuj
dziękuję za uwagę
Osman Chavez to powinien wysłać bukiet kwiatów do K. Węgrzyna. Co Węgrzyn się nim zachwycał, że silny…. Problem w tym, że Chavez był b. wolny, mało zwrotny. Dla mnie za niego Guzmics. Burliga to za ilość występów i sentyment, Jovic lepszy…ale ok zostaje Burliga. Brawo za Boguskiego. Llonch miał przeciętny początek z przebłyskami, odpalił dopiero w ostatnich kilkunastu meczach. Stilic tylko u Smudy dobrze grał potem już słabiutko. Wybór Wilka/Sobolewskiego/Garguły/Małeckiego/Guerriera w ich miejsce też by się obronił.
Ktokolwiek, nigdy tam nie było klasowego bramkarza i to był największy problem – Baszczyński, Głowacki, Kłos, Stolarczyk – Szymkowiak, Cantoro, Uche, Kosowski – Żurawski, Frankowski, a wszystko co później to szkoda strzępić ryja, bo tylko smutno się robi jak łatwo jest zniszczyć i sprowadzić na dno świetnie się zapowiadający klub 🙁
Cupiał to nie prowadził klubu tylko „hazard” o kasę z ligi mistrzów, koniec konców się nie udało.
ale artykuł dotyczył la t 2011-2020.. mój bosche…
Ja to uwielbiałem Wilka, szkoda że tak potoczyło się z jego zdrowiem