O ile w pierwszej dekadzie XXI wieku Lechia Gdańsk walczyła o odbudowanie się i powrót na najwyższy poziom, o tyle w minionym dziesięcioleciu ugruntowała swoją pozycję w Ekstraklasie. Raz była o gola od mistrzostwa Polski, lecz skończyła na czwartym miejscu. Innym razem zimowała na czele tabeli, lecz roztrwoniła przewagę i zgarnęła brązowy medal. Zdobyła za to Puchar Polski.
To udana dekada gdańskiego klubu. Wystarczy powiedzieć, że tylko dwa razy wypadł on poza pierwszą ósemkę Ekstraklasy. Ale i czasy szalone – była jazda bez trzymanki i ściąganie wagonów piłkarzy, były momenty, gdy stawialiśmy duże znaki zapytania nad organizacją klubu, jest także zaciskanie pasa. Kilku ciekawych piłkarzy przez Gdańsk się przewinęło, więc zapraszamy na XI dekady!
Ale zanim do niej przejdziecie, możecie obadać nasze poprzednie wybory:
-
LEGIA WARSZAWA – XI DEKADY
-
WISŁA KRAKÓW – XI DEKADY
-
GÓRNIK ZABRZE – XI DEKADY
-
LECH POZNAŃ – XI DEKADY
-
POGOŃ SZCZECIN – XI DEKADY
-
ŚLĄSK WROCŁAW – XI DEKADY
-
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – XI DEKADY
-
PIAST GLIWICE – XI DEKADY
DUSAN KUCIAK – 129 mecze, Puchar Polski
Słowak był w zasadzie bezkonkurencyjny. Mateusz Bąk to klubowa legenda, człowiek, który poznał smak okręgówki w barwach Lechii Gdańsk i pokazał się z dobrej strony na poziomie Ekstraklasy, ale do jakości prezentowanej przez Kuciaka nie ma zbyt dużego podjazdu. W swoim czasie młodzi – Vanja Milinković-Savić i Wojciech Pawłowski (tak, tak!) – mogli imponować, lecz brakuje im stażu. Zostali szybko wyłapani przez włoskie kluby i czmychnęli. Jak czas pokazał – z różnym skutkiem.
Kuciak po nieudanej przygodzie w Hull City wrócił do Polski i wciąż był (jest) topowym bramkarzem. Oczywiście, zdarzają mu się gorsze momenty – obecny sezon nie jest na przykład tak imponujący jak poprzedni, gdy stał na tej samej półce, co Stipica czy Putnocky. Mniej też słyszy się w Gdańsku o pozaboiskowych kwasach z jego udziałem. Fachowiec – po prostu.
REZERWOWI (BRAMKARZE):
- Mateusz Bąk – 53 mecze
- Vanja Milinković-Savić – 29 meczów
DELEU – 90 meczów, 3 gole, 8 asyst
Jeden z przykładów obcokrajowców, którzy potrafią zżyć się z naszym krajem. Błyskawicznie nauczył się polskiego, kupił w Gdańsku mieszkanie, a teraz kończy karierę w barwach lokalnego Jaguara. We wszystkim pomógł mu… przypadek. Był zdeterminowany do odejścia z Brazylii, lecz nie miał wystarczających kontaktów. Z kumplem-piłkarzem umówił się, że gdy tylko spotkają na swojej drodze jakiegoś agenta, wręczą mu swoje DVD z najlepszymi akcjami. Los chciał, że 300 metrów od Deleu mieszkał Edson, który polecił go do Polski. Ten najpierw oblał testy w Widzewie, potem znalazł się w Gdańsku, a dalszą część historii znacie.
Podobnie jak w przypadku bramkarza – Deleu w zasadzie nie ma konkurencji. No bo w kim mamy jej upatrywać? W solidnym Grzegorzu Wojtkowiaku? W poprawnym Karolu Fili? To jednak nie ten poziom. Deleu potrafił dać błysk i nie ma przypadku w tym, że przez siedem lat utrzymał się na poziomie Ekstraklasy jako podstawowy zawodnik najpierw Lechii, a potem Cracovii.
MICHAŁ NALEPA – 113 meczów, 10 bramek, 5 asyst, Puchar Polski
Najpewniejszy, najrówniej grający stoper Lechii minionej dekady. Przychodził jako pewniak – podstawowy obrońca Ferencvarosu musi przecież być kozakiem na poziomie Ekstraklasy. Z jednej strony nigdy nie mówiliśmy o nim „najlepszy defensor w lidze”, z drugiej zawsze plasuje się w czołówce naszych wszelakich rankingów. Atuty? Górne piłki, blokowanie strzałów, krycie. A i pod bramką przeciwnika potrafi sobie poradzić. Trochę dziwiło nas, gdy przedłużał kontrakt z Lechią do 2023 roku. No bo jak to tak – czołowy stoper ligi, który bez problemu znalazłby sobie porządny klub, zostaje w Gdańsku, gdzie będzie musiał mierzyć się z obsuwami w płatnościach? Jak widać, nieregularne przelewy nigdy mu w formie sportowej nie przeszkadzały.
BŁAŻEJ AUGUSTYN – 64 mecze, 5 goli, 1 asysta, Puchar Polski
Wybór, który na pierwszy rzut oka może szokować. Ale pomyślcie na spokojnie – kto, jeśli nie Błażej Augustyn? Jarosław Bieniuk, który wpadł do Gdańska na koniec kariery? Mario Maloca, który z solidnego stopera stał się typowym dżemem? Sebastian Madera? Gerson? Łatający dziury Joao Nunes?
Sami widzicie – wyboru zbyt wielkiego nie ma. Tym bardziej Piotr Stokowiec może żałować, że prowadzi klub, który nie zawsze ma po drodze z zawodnikami upominającymi się o otrzymywanie pensji na czas. Pamiętamy, w jakich okolicznościach pożegnał się Augustyn, który lecząc kontuzję ośmielił się poprosić na piśmie o wypłatę. Grał zbyt twardo? No jasne. Zaliczył słabe wejście w Lechię? Tak. Koniec końców wychodzi na plus i kibicom pozostaje żałować, że jego gra w Lechii będzie niedopowiedzianą historią.
FILIP MLADENOVIĆ – 86 meczów, 3 gole, 16 asyst, Puchar Polski
Mogło irytować to, jak często kłócił się z sędziami, za co łapał głupie żółte kartki. Ale gdy odsączymy od Mladenovicia ten fakt, pozostaje nam klasowy lewy obrońca, którego godny następca może do Gdańska długo nie zawitać. Tak jak i w Legii, w Lechii był ważniejszy z przodu aniżeli w tyłach. Dorzucał piłki na głowy z chirurgiczną precyzją (16 asyst w 86 meczach), wykonywał stałe fragmenty, imponował wydolnością. Miał moment, gdy był na wylocie z klubu – interesowała się nim wówczas Crvena Zvezda, która była w stanie zapłacić około 600 tysięcy euro. Transfer upadł, ale w Gdańsku nikt nie żałował – Mladenović w zasadzie nie notował gorszych momentów.
REZERWOWI (OBROŃCY):
- Sebastian Madera – 49 meczów, 4 gole, 0 asyst
- Jarosław Bieniuk – 52 mecze, 0 goli, 2 asysty
- Rafał Janicki – 184 mecze, 4 goli, 8 asyst
- Gerson – 37 meczów, 2 gole, 2 asysty
- Jakub Wawrzyniak – 102 mecze, 0 goli, 11 asyst
- Grzegorz Wojtkowiak – 78 meczów, 3 gole, 7 asyst
- Mario Maloca – 97 meczów, 4 gole, 1 asysta
- Joao Nunes – 82 mecze, 0 goli, 1 asysta, Puchar Polski
LUKAS HARASLIN – 121 meczów, 16 meczów, 22 asysty
To transfer jak z podręcznika dyrektora sportowego i jednocześnie wbrew polskim trendom. Do Ekstraklasy trafił młody Słowak (nie stary), którego trzeba było zbudować i powoli wprowadzić do dorosłej piłki. I choć Haraslin trochę musiał się rozkręcać, to koniec końców wyszło modelowo.
Dlatego trochę dziwi nas, że polskie kluby tak rzadko potrafią wyciągnąć talenty tego kalibru z zagranicznych klubów. Zaczynał jako gość, który wchodzi na końcówki. W sezonie 18/19 był już motorem napędowym gdańskiego klubu i jednocześnie jednym z lepszych piłkarzy w lidze. Imponował błyskiem, bezczelnością i dynamiką na skrzydle, a na koniec dał klubowi zarobić. Miał podobną przypadłość, co inny słowacki talent, który krzepnął w Ekstraklasie – podobnie jak Ondrej Duda notował spore wahania formy. Zdrowie też go nie rozpieszczało. Koniec końców będzie jednak w Gdańsku wspominany jako gość, który swoimi zwodami potrafił wyciągnąć całą drużynę za uszy.
JAROSŁAW KUBICKI – 90 meczów, 5 goli, 10 asyst, Puchar Polski
Przyznajemy bez bicia – ta pozycja to nasz największy dylemat w całej jedenastce dekady. Oprócz Kubickiego rozważaliśmy…
- Milosa Krasicia – z jednej strony lidera Lechii, z drugiej rozczarowanie.
- Rafała Wolskiego, który osiągnął wprawdzie poziom reprezentacyjny, ale jego forma była sinusoidą, no i standardowo – zdrowie nie pomagało.
- Artura Sobiecha, który stworzyłby trójkę napastników (wyłącznie za zasługi w Pucharze Polski).
Koniec końców padło na Kubickiego, który jest piłkarzem trochę niedocenianym. No i gdyby miał w środku pola lepszych partnerów – a to największy problem obecnej Lechii – jego atuty byłyby bardziej uwypuklone. Kubicki to typowy reprezentant ekstraklasowej klasy średniej – raczej nie grozi mu wyjazd zagranicę, lecz z drugiej strony ma zapewnioną przyszłość w lidze na kilka dobrych lat. Pożyteczny piłkarz. Daleko mu do fajerwerków, ale trzeba oglądać mecze z zamkniętymi oczami, by nie dostrzec jego wpływu na Lechię.
PIOTR WIŚNIEWSKI – 120 meczów, 23 gole, 17 asyst
Trochę za zasługi (w Lechii spędził niemalże całą karierę), trochę za poziom piłkarski. Nawet, gdy gdański klub przechodził rewolucję i ściągał piłkarzy na potęgę, dla „Wiśni” wciąż było miejsce. Gdy spytaliśmy go o to, czy jest legendą klubu, lekko się zawahał, ale samemu uznał, że raczej tak. I można się pod tym podpisać – to jeden z gości, który dołączył do biało-zielonej ekipy jeszcze w niższych ligach, pomógł wrócić na najwyższy poziom i nieźle się na nim odnalazł. W sezonach 12/13 i 13/14 był niekwestionowanym liderem formacji ofensywnej. Miał zmysł do ładnej piłki, dynamikę, nosa do asyst. To duża sprawa, że – przy zalewie bardziej medialnych nazwisk – nie mieliśmy większych wątpliwości przy tej kandydaturze.
ABDOU RAZACK TRAORE – 58 meczów, 21 goli, 10 asyst
– Dzisiaj było dwóch czarnoskórych zawodników – Traore i Ricardinho. Jeden zamarzł, to był Ricardinho. Będę chyba musiał go włożyć do mikrofali, żeby do Częstochowy odtajał. Drugi to Traore, który panicznie boi się zimna. Jak się to ma do Nakoulmy, któremu zimno dzisiaj chyba nie było? Miał dwie patelnie, nie oszukujmy się. Gdyby mógł, wyszedłby w futrze, nausznikach i jeszcze gogle by założył – mówił o nim Bobo Kaczmarek na jednej z barwniejszych konferencji prasowych minionej dekady.
Może i znikał, gdy było zimno, ale chyba żaden piłkarz minionej dekady nie potrafił tak rozkochać gdańskiej publiczności swoimi popisami, jak Traore. Miał technikę jak piłkarz z innej bajki. Jego gol przewrotką to jakiś zupełnie inny poziom. Co ciekawe, gdy przyjechał do Gdańska na wypożyczenie z Rosenborga, gdzie grał wówczas pierwsze skrzypce w Lidze Mistrzów, początkowo wcale nie zachwycił. Uznano jednak, że ma tak dobre CV, że musi odpalić. No i wyszło znakomicie, więc Lechia nie miała już żadnych obaw, gdy wykupowała go na stałe. Sam Razack po skończeniu kontraktu wyfrunął do Turcji, gdzie zbudował sobie renomę i do dziś zarabia w lirach – obecnie w Giresunsporze, czyli tam, gdzie gra Michał Nalepa z drugiej strony trójmiejskiej barykady.
REZERWOWI (POMOCNICY):
- Łukasz Surma – 74 mecze, 3 gole, 2 asysty
- Marcin Pietrowski – 120 meczów, 5 goli, 5 asyst
- Paweł Dawidowicz – 36 meczów, 1 gol, 1 asysta
- Daisuke Matsui – 18 meczów, 4 gole, 2 asysty
- Maciej Makuszewski – 75 meczów, 13 goli, 17 asyst
- Daniel Łukasik – 140 meczów, 3 gole, 8 asyst, Puchar Polski
- Stojan Vranjes – 55 meczów, 16 goli, 3 asysty
- Ariel Borysiuk – 88 meczów, 3 gole, 2 asysty
- Sławomir Peszko – 107 meczów, 12 bramek, 21 asyst
- Simeon Sławczew – 50 meczów, 1 gol, 7 asyst
- Rafał Wolski – 78 meczów, 7 goli, 11 asyst, Puchar Polski
- Milos Krasić – 88 meczów, 7 goli, 15 asyst
- Piotr Grzelczak – 85 meczów, 12 goli, 11 asyst
- Bruno Nazario – 37 meczów, 1 gol, 8 asyst
FLAVIO PAIXAO – 184 mecze, 70 goli, 16 asyst, Puchar Polski
Najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii polskiej ligi. Dla samej Lechii zdobył 70 bramek i strzela do dziś, mimo sporego już wieku na karku. Zdecydowanie najjaśniejsza postać minionej dekady. A do tego kat Arki Gdynia, której w dziewięciu meczach derbowych strzelił dziesięć bramek. Prawdziwym koncertem były te ostatnie derby, w których sieknął hat-tricka (skończyło się 4:3). I jasne – zdarzały mu się kryzysy. Miał moment w 2017 roku, gdy nie strzelił żadnego gola od lutego do września. Rozwinął skrzydła na dobre, gdy z Gdańska odszedł… jego brat. Podobnie było w Śląsku Wrocław, a więc historia lubi się powtarzać. Flavio to symbol, Flavio to jeden z bardziej zasłużonych gości, Flavio to instytucja.
MARCO PAIXAO – 68 meczów, 34 gole, 6 asyst
Nie pozostawił po sobie w Gdańsku dobrego wrażenia. Nawet ostatnio zarzucał Piotrowi Stokowcowi rasizm, co jest przecież absurdalne widząc jaką furorę w ekipie tego szkoleniowca robi jego brat bliźniak, który wygląda tak samo. Ale i samo odejście Marco wyobrażał sobie inaczej. Gdy Stokowiec przejmował Lechię, ta broniła się przed spadkiem. Jego jedną z pierwszych decyzji było odsunięcie Marco, czyli najlepszego strzelca, odpowiedzialnego wówczas niemal za połowę bramek gdańskiego klubu. Szalone? I to jak. Ale wypaliło, Lechia się utrzymała, a potem pożegnała Portugalczyka, który nie pasował charakterologicznie do koncepcji szkoleniowca. Wyszło na Stokowca, bo bez Portugalczyka Lechia zanotowała progres.
Patrząc jednak na wyczyny indywidualne, Marco musi znaleźć się w tej jedenastce. Zwłaszcza, że jego najpoważniejszym konkurentem jest Grzegorz Kuświk, co – umówmy się – nie jest najbardziej emocjonującą rywalizacją w naszym plebiscycie. W jednym sezonie walnął 18 bramek (i został królem strzelców razem z Marcinem Robakiem), w drugim 16. Do jego wyniku nikt się nawet nie zbliżył.
REZERWOWI (NAPASTNICY):
- Ricardinho – 28 meczów, 7 goli, 2 asysty
- Artur Sobiech – 53 mecze, 16 goli, 8 asyst, Puchar Polski
- Łukasz Zwoliński – 31 meczów, 11 goli, 3 asysty
- Antonio Colak – 31 meczów, 10 goli, 2 asysty
- Grzegorz Kuświk – 79 meczów, 19 goli, 7 asyst
CAŁA JEDENASTKA:
Komentujcie!
Fot. FotoPyK