Już wczorajsze skoki w Niżnym Tagile zaliczyć mogliśmy do bardzo nieudanych. Do drugiej serii dostało się tylko dwóch Polaków, a występ naszej kadry osłodziło nam jedynie piąte miejsce Kamila Stocha, który po nieudanym pierwszym skoku awansował aż o piętnaście pozycji. Dziś pocieszenia już nie było, a Polacy skakali po prostu słabo. I choć weekend w Niżnym Tagile nie uprawnia do wyciągania wniosków, to niepokój już się pojawia.
Znowu dwóch
Wczoraj w drugiej serii zawitali Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Dziś obaj zgodnie nie przebrnęli pierwszej. A oprócz nich również Jakub Wolny i Stefan Hula, choć ta dwójka zaprezentowała się na tyle słabo, że nie ma co o ich występie nawet wspominać. Co do Kubackiego i Stocha jednak – ich próby naprawdę mogą martwić. Szczególnie ta Kamila. Nasz lider dał nam przecież nadzieję na udany weekend świetnym skokiem w piątkowych kwalifikacjach, a i wczoraj w drugiej serii pokazał się z dobrej strony. Dziś jednak uzyskał tylko 112 metrów, co dało mu 33. miejsce. Kubacki skoczył o półtora metra dalej, ale wylądował dwie pozycje niżej.
Biorąc pod uwagę o jakiego formatu zawodnikach mówimy – to wyniki beznadziejne.
Do drugiej serii awansowali tylko Piotr Żyła i Andrzej Stękała. Ten drugi zepsuł kompletnie swój drugi skok i zawody zakończył na 30. miejscu. Żyła nieco się poprawił – skoczył 122 metry, skończył na 16. miejscu. Patrząc jednak na ambicje Polaków takie rezultaty to wręcz katastrofa i coś, z czego ucieszyć mogliby się na przykład Czesi czy Rosjanie. A i oni pewnie niekoniecznie byliby zadowoleni. Nastroje tonować starał się jednak MichalDolezal.
– Ciężko to tłumaczyć. Nie możemy tracić cierpliwości i spokoju. Nie potrzebujemy paniki, ale wiadomo, że chcieliśmy się lepiej zaprezentować. Musimy się skoncentrować, przeanalizować to, co się wydarzyło i potrenować przed zawodami w Kuusamo. Poskaczemy tutaj, mam nadzieję, ze warunki będą optymalne. Zdecydowaliśmy, że jutro, we wtorek i w środę będziemy trenować, potem pojedziemy do Kuusamo. Oznaki gorszej formy? U Dawida i Kamila na pewno ich nie widziałem, reszta nie skakała tak jak na treningach. Było to ewidentnie widać, że odstawali. Pierwsze zawody za nami, musimy zachować spokój, bo nasi zawodnicy potrafią skakać – mówił, cytowany przez Onet.
Czy zachować spokój?
Jasne, Polacy ze skocznią w Niżnym Tagile się nie lubią. To nie nowość. Do tej pory nie odnieśliśmy tam żadnego zwycięstwa, na podium stawał jedynie Piotr Żyła, a wyniki zwykle były nieco poniżej oczekiwań. Jednak biorąc pod uwagę głosy, jakie dochodziły z wnętrza kadry – a mówiono, że forma od początku sezonu powinna być dobra i dopracowania wymagają co najwyżej detale – skoki z tego weekendu są tragiczne. Jeśli już szukać na siłę pocieszenia, to jedynie w tym, że Niżny Tagił to często loteria. Wiele rzeczy zależy tam od wiatru (a dziś również opadów śniegu) i skoczkowie sami to przyznają. Z wyciąganiem poważniejszych wniosków można więc poczekać.
Inna sprawa, że i kolejne skocznie równych warunków raczej nie przyniosą. Kuusamo pod względem podmuchów wiatru jest już legendarne i zawsze można się tam właśnie tego spodziewać. Wisła też lubi dopiec, choć można liczyć, że na własnej skoczni nasi skoczkowie zaprezentują się nieźle. A i późniejsze Klingenthal potrafi zaskoczyć i kogoś uziemić. Oczywiście, po jednym weekendzie nie można stwierdzić, że sezon zapowiada się fatalnie, ale Polacy dostali mocny sygnał ostrzegawczy, że nad czymś zdecydowanie trzeba popracować. Tym bardziej, że mówimy o zimie, w trakcie której czekają nas igrzyska olimpijskie, gdzie poza indywidualnymi sukcesami czekamy też z pewnością na medal w drużynie.
Ta jednak w Niżnym Tagile zaprezentowała się fatalnie i trudno byłoby ją jakoś sensownie skomponować, patrząc na postawę naszych zawodników tylko w trakcie tych dwóch dni. Liczymy jednak, że do Kuusamo Polacy faktycznie wszystko to sobie przepracują. Jeśli jednak i tam nie pójdzie im najlepiej – wtedy będzie można faktycznie zacząć się denerwować. Na razie mimo wszystko zachowajmy spokój. Jeszcze przez tydzień.
Rywale robią swoje
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że skoczkowie, którzy na Niżny Tagił przygotowali dobrą formę, potrafili to zaprezentować. Dziś znakomity był Halvor Egner Granerud, obrońca wywalczonej poprzedniej zimy Kryształowej Kuli, który spokojnie wygrał konkurs. W klasyfikacji generalnej króluje jednak wczorajszy triumfator – Karl Geiger – i to on jest liderem po pierwszym weekendzie sezonu. Niemiec w poprzednich sezonach też imponował formą, jednak raczej na zawodach z medalami w tle. Został w końcu czterokrotnym medalistą mistrzostw świata oraz indywidualnym mistrzem świata w lotach. Dwa sezony temu z kolei był drugi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i ten wynik pewnie bardzo chciałby poprawić tej zimy.
Jedna rzecz może jednak zepsuć mu humor – od dekady żaden z liderów Pucharu Świata po pierwszym weekendzie nie wygrał całego cyklu.
Fot. Newspix