Reklama

Zrobił to! Jan-Krzysztof Duda wygrał szachowy Puchar Świata!

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

05 sierpnia 2021, 19:24 • 5 min czytania 13 komentarzy

Jan-Krzysztof Duda zwycięzcą Pucharu Świata – to brzmi dumnie. W szachach nie mieliśmy jeszcze takiego kozaka, któremu ta sztuka by się udała. Dopiero on zdołał wejść na taki poziom. Po tym, jak w półfinale odprawił Magnusa Carlsena, wczoraj i dziś zmierzył się z Rosjaninem Siergiejem Kariakinem. W pierwszej partii – w której Polak grał czarnymi – padł remis. W drugiej to nasz reprezentant okazał się lepszy, sięgając tym samym po zwycięstwo w całej imprezie. 

Zrobił to! Jan-Krzysztof Duda wygrał szachowy Puchar Świata!

Jan-Krzysztof pierwszy

Skalę sukcesu, jaki odniósł Polak, można by przedstawić na kilka sposobów. Pierwszy z brzegu? Puchar Świata to impreza rozgrywana raz na dwa lata, o sporym prestiżu, bo mogąca zagwarantować przy okazji udział w Turnieju Pretendentów (o nim nieco później). Okazji do wygrania jej jest po prostu mało i bywa, że nawet najwięksi współcześni szachiści – w tym choćby wspomniany Magnus Carlsen, od kilku lat najlepszy na świecie – nie mają jej w swoim CV. Jan-Krzysztof Duda po dzisiejszym zwycięstwie musi swoje CV edytować.

Można też napisać o tym, że jest pierwszym w historii turnieju zwycięzcą, który nie urodził się na terytorium byłego ZSRR. Wcześniej w imprezie triumfowali Lewon Aronian z Armenii, Amerykanin Gata Kamsky (urodzony w Rosji), Boris Gelfand z Izraela (urodzony na Białorusi), Rosjanie Peter Swidler, Władimir Kramnik, Siergiej Kariakin, ponownie Aronian oraz Tejmur Radżabow z Azerbejdżanu. Trzeci sposób jest jeszcze prostszy – nie było w powojennej historii polskich szachów człowieka, który osiągnąłby taki sukces w rywalizacji indywidualnej. Po prostu.

– Polska zawsze była świetną, zgraną drużyną, ale indywidualnie nikt z naszych graczy nie doszedł na taki poziom – mówi nam Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego. – Świetnie prezentowaliśmy się razem, mamy dużo graczy światowej klasy, ale brakowało nam takiego jednego wielkiego supertalentu. Sukces Jana-Krzysztofa? Zapowiadało się na niego od kilku lat. Przyszła jednak pandemia, wszystko przez nią nieco wygasło. Ten sukces przyszedł w pierwszym turnieju po pandemii, nawet mnie to trochę zaskoczyło.

Dla polskich szachów pod kątem rozgrywek indywidualnych jest to więc moment umocnienia swojej pozycji na mapie świata. Tym bardziej, że Duda ograł po drodze naprawdę nie byle kogo.

Reklama

Ulubieniec Rosji

Siergiej Kariakin, jak już wspomnieliśmy, w Pucharze Świata kiedyś triumfował. Czterokrotnie grał też w Turnieju Pretendentów, a to impreza przeznaczona wyłącznie dla najlepszych szachistów. Spotyka się tam ośmiu ludzi, którzy chcą powalczyć o prawo gry z aktualnym mistrzem świata. Nie ma tam przypadkowych rywali, każda partia toczona jest na najwyższym możliwym poziomie – zwycięstwo w takiej imprezie, to już ogromny sukces sam w sobie. Kariakin raz wygrał, nie zdołał jednak pokonać Magnusa Carlsena w starciu o mistrzostwo świata.

Ale był na takim poziomie, poziomie (niemalże) mistrza świata. To też równocześnie doświadczony szachista, znajdujący się we wspomnianym najlepszym dla gracza wieku – ma 31 lat. Teoretycznie właśnie teraz powinien rozgrywać swoje najlepsze turnieje.  Jan-Krzysztof Duda młodszy jest o osiem wiosen. I go pokonał.

Poświęćmy zresztą jeszcze chwilę Kariakinowi. To gość, który był złotym dzieckiem rosyjskich szachów. Przez dwie dekady do niego należał tytuł najmłodszego arcymistrza w historii – gdy otrzymał to miano, miał ledwie 12 lat. Rosjanie oszaleli na jego punkcie, szachy tam to przecież jeden ze sportów narodowych, Siergiej szybko stał się więc gwiazdą. Gdy grał z Magnusem Carlsenem o mistrzostwo świata, szeroko to relacjonowano. Mało zresztą zabrakło, by wówczas wygrał, Norweg wygrał dopiero w dogrywkach. Mimo tego Kariakina wielu postrzega jako następcę szachistów takich jak Anatolij Karpow czy Garri Kasparow. Choć Siergiej gra zupełnie inaczej.

Kiedy trwał mecz o mistrzostwo świata z Magnusem Carlsenem, to media na świecie określały go “ministrem obrony”, bo właśnie taki defensywny styl gry z ewentualną możliwością kontry stosował. Myślę, że zdecydowanie możemy go nazwać takim kontynuatorem, jeżeli chodzi o szachy rosyjskie. Warto spojrzeć też na to, jak jego sukcesy są w Rosji odbierane. U nas sukcesy Janka zaczęły zataczać coraz szersze koła zarówno w mediach jak i wśród najważniejszych osób w państwie, widać zainteresowanie tymi wynikami. Natomiast kiedy Kariakin odnosił, czy teraz odnosi największe sukcesy, to jest bardzo często zapraszany, przyjmowany, pokazywany w wielu reklamach telewizyjnych czy radiowych, występuje jako gwiazda – mówił o nim na antenie RMF FM Łukasz Turlej, wiceprezydent Międzynarodowej Federacji Szachowej.

Tym razem defensywa Rosjanina uległa.

Reklama

Polski wojownik

Tak Duda nazywa sam siebie w internetowych rozgrywkach – “Polish Fighter 3000”. Ale faktycznie, trochę ma taki styl. To on zresztą sprawia, że wielu kibiców zaczyna mu sprzyjać. Duda potrafi zagrać zaskakująco, “wykiwać” rywala, choć zwykle gra spokojnie, dokładnie, nie podpala się. Wydaje się pewny siebie i swoich możliwości. Ufa swojej intuicji, ale też stara się doprowadzić do zwycięstwa, jeśli tylko widzi na nie szanse. Rzadko zadowala się remisem. I tak też było dzisiaj.

Radosław Jedynak:

– Co zadecydowało? Moim zdaniem to, co pokazywał przez cały turniej – że grał spokojną, pewną, zwykłą grę, nie było w niej jakichś niesamowitych posunięć. Zachowywał się trochę jak Novak Djoković na tenisowym korcie – to też człowiek, który błędów niemal nie popełnia, spokojnie przebija piłkę, gra pewnie. To właśnie Jan robił na szachownicy od pierwszego do ostatniego meczu turnieju. W szachach awansuje czy wygra ten, kto się nie myli. Tak było i dziś. Jan wykonał serię dobrych posunięć, nie widziałem tam błędów. Przeciwnik przy takiej grze może liczyć tylko na remis, o ile sam nie popełni błędów. A Kariakin zaczął je robić.

Rosjanin partię w końcu poddał, widząc, że nie ma szans na zwycięstwo. A Jan-Krzysztof Duda mógł wtedy świętować swój największy sukces w karierze. Choć tych przecież na koncie ma już sporo – od kiedy zaczął grać w szachy, a miał wtedy pięć lat, zdobył kilka mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych czy mistrzostwo świata do lat 10, wygrywał z arcymistrzami jako dwunastolatek, zgarniał medale największych turniejów międzynarodowych juniorów, a w szachach szybkich czy błyskawicznych od lat radzi sobie na poziomie nawet złotego medalu mistrzostw Europy czy wicemistrzostwa świata.

Wszystkie te osiągnięcia bledną jednak wobec wygranej w Pucharze Świata i występie w Turnieju Pretendentów, który czeka na Dudę i będzie dla niego zapewne najtrudniejszym wyzwaniem w życiu. W przyszłości może jednak być jeszcze lepiej. Radosław Jedynak, gdy zapytaliśmy, czy Polak może kiedyś zostać mistrzem świata, nie wahał się. Powiedział, że tak. A takie mecze, jak ten dzisiejszy, tylko potwierdzają tę opinię.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...