Reklama

Łobodziński: Mamy za dużo kolejek do końca, żeby popadać w euforię

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

14 marca 2022, 16:38 • 9 min czytania 21 komentarzy

Bardzo szanuję to, co mam. Cieszę się przede wszystkim radością, jaką mają chłopcy. Kiedy oni są zadowoleni z gry, to i ja jestem. Mam do czynienia ze świadomymi ludźmi i nie uważam, żeby nie potrafili osiągnąć celu, jaki sobie postawiliśmy. Z drugiej strony awans to odległy temat. Mamy za dużo kolejek do końca sezonu, żeby popadać w euforię. Szczerze mówiąc, w szatni nie ma rozmów o Ekstraklasie – mówi nam trener lidera 1. ligi, Wojciech Łobodziński. Na 11 kolejek przed końcem sezonu Miedź Legnica ma 10 punktów przewagi nad Widzewem. Jak do takiej sytuacji podchodzi legnicki zespół? Dlaczego “Miedzianka” ma najlepszą kadrę w lidze? Jacy piłkarze prezentują poziom Ekstraklasy? W czym tkwi tak dobra gra Miedzi? Na te i inne pytania odpowiedział sam “Łobo”.

Łobodziński: Mamy za dużo kolejek do końca, żeby popadać w euforię

Rozumiem, że tragedia na drodze, której byliście uczestnikiem w trakcie wyjazdu na sobotni mecz z Jastrzębiem, odbiła się na piłkarzach.

Tak, to traumatyczne wydarzenie miało na nas ogromny wpływ. Nie wiedziałem, jak chłopcy zareagują. Trudno sobie z czymś takim poradzić, kiedy musisz brać bezpośredni udział w wypadku na drodze i patrzeć na czyjąś śmierć. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że widziałem ciszę w trakcie posiłków. Dzień przed meczem i w dniu meczu. Jakakolwiek motywacja z mojej strony wydawała się bezsensowna. Każdy musiał poradzić sobie z tym przeżyciem indywidualnie. Mobilizacja była dopiero przed samym spotkaniem.

Mimo to nie widać było po piłkarzach, że są w jakiś sposób otumanieni. Może to źle zabrzmi, ale taką tragedię też można przekuć w większą motywację.

Tak się wydaje, że potrafili się tym zmotywować. Było jednak trochę inaczej. W każdym razie zdali egzamin zarówno w czasie tragedii, jak i już na boisku. Ja sam nie mogłem się do końca skoncentrować, a co dopiero chłopcy. Ale już po pierwszym gwizdku widziałem, że będzie dobrze.

Reklama

To pokazuje, że obecnie nie ma chyba takiej rzeczy, która by was powstrzymała. Musiałaby wydarzyć się jakaś katastrofa, żeby nie udało się wywalczyć awansu do Ekstraklasy.

Powiem tak: pamiętajmy, że mówimy o piłce nożnej. Poza tym w pierwszoligowych realiach naprawdę dzieje się wiele nieprzewidywalnych rzeczy. I ja nawet nie muszę tonować nastroju w drużynie, bo każdy wie, jaka droga jeszcze przed nami. Każdy skupia się na codziennej pracy. Awans to odległy temat, mamy za dużo kolejek do końca sezonu, żeby popadać w euforię. Szczerze mówiąc, w szatni nie ma rozmów o Ekstraklasie. Wiem, że to wyświechtane stwierdzenie, ale skupiamy się na najbliższym meczu. Teraz czekamy na mecz z Koroną, który chcemy wygrać. Może zdarzyć się tak, że zagramy słabsze mecze i nie będziemy już tak wygrywać. Wtedy będzie ważne, żeby umieć sobie z tym poradzić.

Może zdarzyć się słabszy mecz, który uda się wygrać pragmatyzmem.

Właśnie o tym mówię. Ciągle trzeba być czujnym. Patrząc na mecz Puszczy z Podbeskidziem, piękno futbolu może być zabite przez jedną czy dwie bramki, co potem trudno odratować.

Nawet Widzew stracił teraz punkty w Polkowicach. To daje wam jeszcze lepszą sytuację, bo mowa już o 10 punktach przewagi i meczu bezpośrednim u siebie na horyzoncie. Zgodzę się, że trzeba zachować chłodną głowę, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że Miedź stała się najmocniejszym zespołem 1. ligi, najlepiej zbalansowanym na różnych pozycjach.

Reklama

Tak, na tę chwilę jesteśmy najlepsi, ale obawiam się dwóch rzeczy: kontuzji i kartek. Mamy mocną drużynę, ale ta kadra nie jest aż tak szeroka. Dlatego też w trakcie meczów podejmujemy nieoczywiste decyzje, ściągając dobrze grających, podstawowych zawodników. Chcemy w ten sposób zabezpieczać się na przyszłość.

Jeśli chodzi o poszczególnych piłkarzy, jest już dostępny Krzysztof Drzazga, ale chyba trudno liczyć na to, żeby został wzmocnieniem na miarę bycia tym samym zawodnikiem z początku sezonu.

Krzysiek bardzo szybko wrócił do zdrowia, wręcz zaskakująco szybko. Jako że czasu i zdrowia nie oszukasz, on po prostu potrzebuje teraz minut. Na tyle, ile możemy z niego korzystać, będziemy to robić, żeby odzyskał formę. Grał już w rezerwach. Też nie może być tak, że to odbędzie się kosztem drużyny. Każdy ma równe prawa. Krzysiek musi sobie zasłużyć. Nie zamierzam traktować go w wyjątkowy sposób.

Tym bardziej, że w tym sezonie wystrzelił Patryk Makuch i na pozycji “dziewiątki” nie ma sobie równych.

Mam wrażenie, że Patryk potrzebował zaufania. Nie sytuacji, kiedy po jednym słabszym meczu czy okresie jest sadzany na ławkę. Jedno wiedziałem na pewno: on fizycznie i motorycznie jest maszyną. A jako że ma walory piłkarskie typowe dla napastnika, to z czasem musiały przyjść liczby. Z drugiej strony z Patrykiem mam tak, że lubię czasami docisnąć go do ziemi. Lubię patrzeć, jak na chwilę odleci, żebym za chwilę mógł go ściągnąć z powrotem. On musi ciągle pamiętać, że trzeba ciężko pracować dla całego zespołu. Wie o tym, więc jak nie strzela bramek i nie asystuje, a takie mecze ma, to i tak może mieć powody do zadowolenia.

Jak nie strzela Makuch, to może strzelić ktoś inny. To obecnie duża siła Miedzi. Taki Maciej Śliwa wcześniej nie grzeszył skutecznością, a ostatnio rozkręcił się z liczbami. Jest oczywiście Dominguez i raz na jakiś czas dołoży też coś od siebie Kamil Zapolnik, choć akurat on raczej nie ma tak dobrego sezonu jak wcześniej.

Nie zgodzę się co do Kamila.

Chodzi o liczby. W pracy na boisku jest nieoceniony, ale zastanawia mnie, jak on sam do tego podchodzi, bo nie strzela już tak dużo.

Kamil jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wie, co daje zespołowi. Nie ma żadnych podstaw, żeby sądzić, że Kamil jest niezadowolony.

Jeśli chodzi o Maćka Śliwę, oprócz tego, że poprawił swoje statystyki bramek i asyst, to jest bestią w kwestii motorycznej. Wykręca takie liczby, że nie mogę napatrzeć się na jego GPS-y po meczach. Teraz z Jastrzębiem znowu zrobił więcej niż 12,5 km. To chłopak, który ma walory motoryczne na tak wysokim poziomie, że będzie tylko lepszy.

Mam wrażenie, że trener może mieć ból głowy przy obstawianiu kilku pozycji. Taką jest teraz choćby prawa strona obrony: Carlos vs Gammelby.

Sytuacja z Carlosem była trudna, bo nie wiedzieliśmy, co będzie z jego zdrowiem. Transfer Gammelby’ego był zatem następstwem problemów zdrowotnych Carlosa. Okazało się, że wrócił do gry w miarę szybko i cieszę się, bo może zagrać również na lewej stronie. Gammelby tak samo. Opcji jest sporo. Uważam, że obaj prezentują poziom Ekstraklasy.

Po ostatniej porażce w lidze ze Stomilem pewne rzeczy pan sobie przewartościował? Była zmiana ustawienia i od tamtej pory Miedź ma świetną serię, no i ogółem funkcjonuje lepiej. To był swego rodzaju punkt zwrotny czy to za dużo powiedziane?

Szczerze mówiąc, absolutnie nie. Praca była podobna, a formację zmieniliśmy z kilku przyczyn. Po pierwsze, nie mieliśmy na tamten moment trzech środkowych obrońców. Po drugie, stwierdziliśmy, że Carolina i Carlos to bardziej boczni obrońcy niż wahadłowi. Ale też nie wykluczam powrotu do ustawienia z trójką z tyłu. Trenowaliśmy to, znamy schematy. To nasz atut.

Jest pan zadowolony z tego, co obecnie ma? Czy za chwilę usłyszę “zawsze może być lepiej”?

Pewnie, że może, ale bardzo szanuję to, co mam. Cieszę się przede wszystkim radością, jaką mają chłopcy. Kiedy oni są zadowoleni z gry, to i ja jestem. Mam do czynienia ze świadomymi ludźmi i nie uważam, żeby nie potrafili osiągnąć celu, jaki sobie postawiliśmy.

Wydarzyła się jeszcze jedna ważna zmiana w tym sezonie. Kiedy Szymon Matuszek stracił swoją pozycję w pierwszym składzie, opaskę kapitańską przejął Mijusković. Widać, że to wniosło go na wyższy poziom.

Nemanja dlatego jest zastępcą kapitana, bo ma walory do tego potrzebne. Pokazuje gen przywódcy nie tylko w czasie meczów, ale również treningów. To lider z krwi i kości.

A Mehdi? Jak wysoki sufit ma ten piłkarz?

Ten sufit jest bardzo wysoko. Trzeba pamiętać, że to dopiero rocznik 00′, który jeszcze do niedawna grał w trzecioligowych rezerwach. Tam został sprowadzony, ale bardzo szybko ten poziom przeskoczył. Jeśli chodzi o umiejętności techniczne, to jest absolutny top 1. ligi. Owszem, Mehdi ma swoje braki, ale w tym wieku ich nadrobienie to kwestia kilku mięsiecy. Mam wrażenie, że on wskoczy na taki level, że będzie gwiazdą rozgrywek.

To ogółem dobra rzecz, że niektórze piłkarze ściągani do rezerw nie mają później problemu z przeskokiem o dwa poziomy rozgrywkowe.

Są też przykłady, że ktoś się wyróżnia w 3. lidze, ale potem ma problem w 1. lidze. Nie wszystkim się udaje. Ale tak jak jak mówisz – zgodzę się, że przepływ zawodników działa sprawnie. Marek Ubych robi tam świetną robotę. Fajne jest to, że ci zawodnicy nie dostają nic za darmo. Mają nakreśloną ścieżkę i mają świadomość, że skoro innym się udało, to uda się w przyszłości kolejnym. Ja jestem na każdym treningu i meczu rezerw, jeśli obowiązki w pierwszym zespole mi nie wadzą. Widzę, kto się wyróżnia.

Dzisiaj Miedź w kontekście walki o awans do Ekstraklasy ma lepszą kadrę niż w ostatnich latach?

Trudno to określić. Zespół z Marquitosem czy Pawłem Zielińskim raczej nie był słabszy. Indywidualne atuty piłkarzy były na wysokim poziomie już wcześniej. Mamy obecnie spory potencjał, ale wszystko jeszcze się okaże.

Czuje się pan lepszym specjalistą w swoim fachu? Kiedy padła wieść, że Wojciech Łobodziński zostaje trenerem Miedzi, większość głosów była pozytywna, ale zdarzały się opinie, że to będzie duża niewiadoma.

To była bardzo dynamiczna sytuacja. Nie mogę powiedzieć, że byłem gotowy na bycie trenerem pierwszego zespołu Miedzi pod względem poukładania sobie tego w głowie. Ale z drugiej strony do tego zawodu szykowałem się przez lata. Łączyłem granie w piłkę z przygotowaniami. To było dla mnie zaskoczenie, że zostałem pierwszym trenerem tak szybko, choć nie wiem, czy to doświadczenie jest aż tak bardzo potrzebne. Ciągle słyszę głosy, że trener musi być bardzo doświadczony, żeby odnosić sukcesy. Nie, nie zgadzam się z tym. Czasami świeże spojrzenie jest potrzebne. I szczęście zresztą też. Uważam, że na dziś jestem w miarę dobrze ukształtowanym szkoleniowcem i nadal robię szereg kursów, żeby się poprawiać.

Zdarzają się takie dyskusje, że byli piłkarze mają łatwiej w zawodzie trenera. Ale przecież przypadek przypadkowi nierówny.

Oczywiście, doświadczenie piłkarskie pomaga w wielu kwestiach. Szczególnie w budowaniu relacji międzyludzkich z piłkarzami. Ale musi zgadzać się przede wszystkim merytoryka. Bardzo dużo wiedzy jest na kursach UEFA, stamtąd można czerpać ogrom wiedzy.

Słyszałem, że pana zaletą jest merytoryka, ale przekazywana w bardzo prosty sposób. Nie ma filozofowania, wszystko jest zrozumiałe dla piłkarzy.

Informacji od nas zawodnicy dostają bardzo dużo, ale dawkujemy je. To akurat pochodzi z doświadczenia piłkarskiej strony życia. Sam wiem, że przesyt informacji nikomu nie służy. Nie siedzimy godzinami na odprawach. Chłopcy czasami nawet nie zdają sobie sprawy, że coś nowego podsuwamy im tak naprawdę codziennie. Widzimy tego efekty, piłkarze pamiętają o wytycznych w czasie meczów. Dlatego m.in. idzie nam tak dobrze. Ale dopóki matematyka nie będzie po naszej stronie, nie będziemy rozwodzić się o kwestii awansu.

ROZMAWIAŁ KAMIL WARZOCHA

Fot. newspix.pl

WIĘCEJ O PIŁKARZACH MIEDZI LEGNICA:

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

21 komentarzy

Loading...