Raków Częstochowa przystąpi do czwartkowego meczu z Maccabi Hajfa w niejednoznacznych nastrojach. Z jednej strony drużyna Marka Papszuna pewnie wygrała dwumecz z MSK Żylina (3:0, 3:1), ale z drugiej doznała dwóch z rzędu porażek w Ekstraklasie i już na starcie musi odrabiać straty w tabeli.

Mimo to Papszun na konferencji prasowej nie wyglądał na kogoś, kto jest przytłoczony obecną sytuacją.
Marek Papszun przed meczem Raków – Maccabi Hajfa
– Spodziewam się intensywnego meczu, dynamicznego, z dużą liczbą pojedynków, faz przejściowych, krótkich i szybkich akcji, które będą się kończyły w polu karnym. Zakładam, że częściej w polu karnym przeciwnika niż w naszym – stwierdził szkoleniowiec Medalików.
– Maccabi ma mocny przód, z Jovanoviciem, napastnikiem niebezpiecznym w polu karnym. To typowy snajper i to jest ich najgroźniejsza broń. Odszedł najlepszy skrzydłowy, ale to może wzmocnić zespołowość Maccabi. Musimy być czujni i odpowiedzialni w defensywie – dodał.
Tym razem nie zamierzał w żaden sposób narzekać na wyjazd na Węgry, gdzie Izraelczycy zagrają w roli gospodarza. – Ta zmiana jest bardzo korzystna. Przede wszystkim ze względów logistycznych, ale także otoczki meczowej i infrastruktury – podkreślił.
Zapytano go, czy nie uważa, że zespół wymaga więcej wzmocnień niż pierwotnie zakładano.
– Patrząc z perspektywy kibica czy dziennikarza, trzeba od razu wymienić pół drużyny. Czasami robi się tak też w praktyce, natomiast ja bazuję na codziennej, powtarzalnej i konsekwentnej pracy. Dla mnie kluczowa jest stabilizacja kadry, a nie to, co u nas w piłce odbywa się najczęściej. Nie wierzę w zespół, który buduje się w miesiąc, pół składu zmieniono i on wychodzi na boisko i realizuje cele. Ja wierzę w proces. Ale to decyzje, które często są poza mną, bo mamy także transfery wychodzące i różne rzeczy, na które także nie mam wpływu, jak kontuzja Koczerhina. Wtedy klub musi kogoś sprowadzać – odpowiedział Papszun.
I zaznaczył: – Brak treningów to żaden problem, bo wiedzieliśmy o tym, gdy zdobywaliśmy wicemistrzostwo Polski. Musimy być do tego przygotowani. Chcieliśmy tego, chcemy grać co trzy dni i cieszymy się na jutrzejszy mecz. Po to walczyliśmy cały sezon, żeby grać w pucharach i zamierzamy z tego czerpać. Wierzę, że w czwartek zespół pokaże tę energię i intensywność, żebyśmy wygrali dwumecz i zainteresowali się następnym przeciwnikiem. To przywilej, natomiast wracamy do kwestii transferowych i budowania kadry.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Adrian Dieguez zostanie w Ekstraklasie? Jest blisko nowego klubu! [NEWS]
- Być jak Sigurdsson. Gisli Thordarson, dziecko złotej ery islandzkiego futbolu [REPORTAŻ]
- Ziółkowski za tani? A może to rynek nas weryfikuje?
- Nagły wysyp kontuzji. Nieuczciwe zagrywki piłkarzy
Fot. Newspix