Jarosław Królewski nie musi publikować kolejnego oświadczenia z cyklu „jest źle i władze to widzą”, a Radosława Sobolewskiego czeka pierwszy ciut spokojniejszy okres od jakichś trzech tygodni, bo Wisła zmiotła Arkę w spektakularny wręcz sposób.
Nie jest to informacja potwierdzona naukowymi metodami i nie ma żadnego związku z zaawansowaną meteorologią, ale jeśli mieszkacie w Krakowie i niedzielne wczesne popołudnie spędzaliście w innym miejscu niż na meczu Wisły, pewnie głowicie się, co to też za niezidentyfikowany dźwięk dobiegł ze stadionu przy ulicy Reymonta. I nie, spokojnie, smok wawelski nie ożył, to po prostu cała społeczność Białej Gwiazdy wzięła głęboki oddech ulgi po ostatnich rozczarowaniach – bezbramkowym remisie z fatalną Stalą Rzeszów oraz porażkach z GKS-em Tychy i Odrą Opole.
Show Rodado i Goku
Żadna to nowość, ale przyjemnie patrzy się na Goku. Kontroluje piłkę na wyższym poziomie niż reszta ligowej zgrai. Nogami porusza błyskawicznie, futbolówka się go słucha, nie gubi się przy niespodziewanych zmianach kierunków. Obrońców, choć w tym meczu bardziej pasowałoby dodać tu cudzysłów, Arki kręcił aż miło.
Spotkanie mógłby spokojnie kończyć z hat-trickiem, bo a to słupek, a to wybicie sprzed linii, a to za lekko, a to za mocno, a to za wcześnie, a to za późno, ale zadowolić musi się trafieniem bezpośrednio z rzutu rożnego. Nabroił przy tym Martin Chudy, kiedyś bramkarz solidny, dziś po prostu słaby, ten korner nie był jednak dzikim dzieckiem przypadku. Goku tak właśnie bije te stałe fragmenty gry: tłum Wiślaków usytuowany jest „piątce”, więc podkręca w światło bramki, tworzy się chaos i golkiper rywali głupieje.
Jeszcze lepszy był Angel Rodado. Pewnie nie byłoby jego hat-tricka, gdyby przy golu na 1:0 żałosnym powrotem nie skompromitował się Sebastian Milewski, a przy tym na 4:1 zachowania z gatunku „niesłusznie bierzecie mnie za piłkarza, bo nie wiem, co robię i nikt inny też nie wie” nie odstawił Ołeksandr Azaćkyj, ale obrót z Michałem Marcjanikiem na plecach przy bramce na 2:1? Klasa światowa. Zresztą, nie ujmujmy mu: pierwsze trafienie to też efekt jego kilkudziesięciometrowego sprintu, zaś trzecie ogarnięcia się po niezbyt zgranym przyjęciu i wykończenia wolejem.
Chwilowy pokój Sobolewskiego
Arka zaprezentowała się tragicznie. Jedynym pozytywem była kapitalna wrzutka Przemysława Stolca na głowę Karola Czubaka. Poza tym: naprawdę dramat, że ręce opadają. Żałosna defensywa, oddane pole walki w środku pola, nieistniające skrzydła, odcięty atak. Nie dzieje się w tym klubie dobrze. Oj, nie dzieje się.
Na tym tle Wisła imponowała dojrzałością. Nie podpaliła się po stracie bramki na 1:1, nie cofnęła się po odzyskaniu prowadzenia. Zaakcentowało się kilka postaci, które z różnych powodów nie znaczyły wcześniej zbyt wiele na starcie nowego sezonu I ligi. Kapitalną asystę zaliczył Angel Baena, pięknego gola strzelił Dawid Olejarka, defensywę trzymał w ryzach Alan Uryga, a środek pola – Marc Carbo. Jest to jakaś obietnica lepszej przyszłości.
A Radosław Sobolewski faktycznie ma spokój. Po 5:1 nikt go nie zwolni. Znaczy: w polskiej piłce wszystko jest możliwe, w Wiśle też, bo różnie to też z trenerami w tym klubie bywało, ale w takich okolicznościach rzeczywiście byłoby to dziwne. Inna sprawa, że Jarosław Królewski podczas pokoju na Twitterze zapowiedział, że w poniedziałek po meczu odbędzie się spotkanie rady nadzorczej TS Wisły Kraków SA, gdzie przyszłość Radosława Sobolewskiego będzie jednym z tematów rozmowy. I to „bez względu na wynik i grę zespołu z Arką”. Ciekawe.
Wisła Kraków 5:1 Arka Gdynia
4′, 36′, 82′ Rodado, 72′ Goku, 90+5 Olejarka – 9′ Czubak
Czytaj więcej o I lidze:
- Trela: Cmentarzysko trenerów. Dlaczego Wisła Kraków jest żywiołem nie do okiełznania
- Kołakowscy kontra Gdynia. Kto wygra wojnę o Arkę?
- Wisła Kraków w kryzysie. Analizujemy problemy zespołu Radosława Sobolewskiego
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Odra Opole buduje stadion i rozwija klub. „Marzenie? Być solidnym ekstraklasowiczem”
- Piłkarski marketing od kulis. „Ważne, żeby Podbeskidzie scalało miłość do gór, Bielska i futbolu”
- Pierwsza liga nawiązała współpracę z platformą WyScout. Co zyskają kluby?
- Rafał Smalec: Nie potrzebuję pomników. Chcę spokojnie pracować
- Turbulencje Słoni. Dlaczego Bruk-Bet Termalica może mieć problem z powrotem do Ekstraklasy
Fot. Newspix