Reklama

Nowy klub Kallmana jest słabszy niż… Piast. Trochę szkoda, że liga tak traci gwiazdę

Paweł Paczul

20 maja 2025, 14:16 • 3 min czytania 46 komentarzy

Z ligi odchodzi niekwestionowany kozak Benjamin Kallman, który na boiskach Ekstraklasy błyszczał, regularnie potwierdzając swoją klasę. Tym bardziej szkoda, że nie jest to transfer typu „wow”, bo Fin idzie ledwie do Hannoveru 96 z 2. Bundesligi.

Nowy klub Kallmana jest słabszy niż… Piast. Trochę szkoda, że liga tak traci gwiazdę

Oczywiście ktoś powie, że Hannover może powalczyć o awans, ale właśnie – chyba tylko „może”, nie jest bowiem tak, że siedzi na zapleczu chwilę i zaraz wraca, tylko się tam urządził. Spadł w sezonie 18/19 i od tego czasu:

Reklama
  • szóste miejsce
  • trzynaste
  • jedenaste
  • dziesiąte
  • szóste
  • dziewiąte

Zatem – średniak. Niby z aspiracjami na awans, ale żeby je udowodnić na boisku, no, niespecjalnie to wychodzi, zawsze ma daleko choćby do trzeciego miejsca, które gwarantuje baraże. Natomiast ciekawsza jest jeszcze inna statystyka, gdyż według Opty ten Hannover to zespół słabszy niż… Piast Gliwice i tylko ciut, ciut lepszy niż Cracovia:

To ranking podobny do rankingu ELO. Jak wygrywasz z mocniejszymi, idziesz w górę, jeśli nie – trudno będzie ci w nim nabić punkty. No i Hannover ich nie nabija, ponieważ – znów trzeba wrócić do tabeli – jest, gdzie jest.

Rodzi się więc pytanie, czy polskie kluby z czuba tabeli nie mogły o niego mocniej powalczyć? To gość w sile wieku, 26 lat, sprawdzony na naszych boiskach – sto meczów w Ekstraklasie, 33 gole. Żaden też dostawiacz szufli, który nie potrafi nic wykreować, bo jak się go oglądało, to było widać, że technicznie jest całkiem sprawny, przebojowy, potrafiący wziąć na siebie odpowiedzialność. Jeśli więc strzelał w Cracovii, dość przeciętnym zespole, to u kogoś lepszego mógłby być jeszcze konkretniejszy.

Ale to też nie tak, że chcemy w nasze drużyny uderzyć, na końcu wybiera piłkarz i on też ma swoje marzenia. A marzeniem Kallmana było granie w Niemczech. Roman Skorupa, który pracował przy tym transferze do Cracovii, mówił wtedy: – Jego marzeniem jest, żeby kiedyś zagrać w Niemczech. Jego celem jest pójście do Bundesligi za parę lat, podążenie śladem ojca. Miał pytania ze Szkocji, Skandynawii i Polski. Z Ekstraklasy najłatwiej ten cel zrealizować.

Kallman: Gdybym nie hamował się na siłowni, byłbym wielki jak szafa [WYWIAD]

W Niemczech jest, w Bundeslidze jeszcze nie, ale pewnie chciał się znaleźć jeszcze bliżej radarów tamtejszej elity. Dla niego dobry sezon na zapleczu może być trampoliną piętro wyżej, nawet jeśli Hannover nigdzie się nie wybierze.

Zatem szkoda, że tracimy kozaka, natomiast skoro ten kozak tak wybrał, należy to uszanować.

I cieszyć się, że ktoś taki tu trafił, a był to przecież ruch z dość nieoczywistego kierunku. Przed transferem do Cracovii piłkarz strzelał właściwie tylko w jednym klubie, fińskim Interze Turku, a nie jest to najwyższy poziom. Z kolei Szkocji, Danii i Norwegii nie podbijał.

Tymczasem Cracovia trafiła bez pudła, wykreowała sobie gwiazdę Ekstraklasy. Można żałować, że odchodzi, że nie wybrał wyjątkowego klubu, ale to tyle – na końcu i tak należy życzyć powodzenia, a także podziękować za te dobre lata.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

46 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama