Pierwszoligowe zmagania ciągle czymś nas zaskakują. Na przykład protestem piłkarzy, którzy opóźnili wyjście na mecz z powodu zaległości finansowych w klubie. Takiej formy sygnalizowania problemu dawno w Polsce nie widzieliśmy. Co zmusiło zawodników Górnika Łęczna do takiego posunięcia?
Opolska Itaka Arena przyciąga wydarzenia skandaliczne, kuriozalne i nietypowe. Na inaugurację stadionu hołota z niemieckiego Magdeburga zdemolowała sektor gości i toalety. Parę tygodni później Polska żyła rasistowskim skandalem, gdy kibol Odry zaatakował Lukasa Klemenza, piłkarza GKS Katowice, oraz czarnoskórego fana swojego zespołu. Teraz w Opolu obejrzeliśmy protest i opóźniony start spotkania.
W ten sposób zawodnicy Górnika Łęczna chcieli zakomunikować, że mają dość problemów finansowych w klubie.
1. liga. Problemy finansowe Górnika Łęczna. Piłkarze protestują
Sprawa finansowych perturbacji w Górniku Łęczna ciągnie się od dawna. Problem był już wtedy, gdy Górnik zleciał z Ekstraklasy i przyszło mu budować kadrę na kolejny sezon. Ówczesny prezes, Piotr Sadczuk, mierzył się wówczas z kibicami oraz zawodnikami, którzy zarzucali mu kłamstwa i zwodzenie. Potem jednak żyliśmy przejęciem klubu z Łęcznej przez Bogdankę, potentata górniczego i wieloletniego sponsora klubu. Zapowiadano poprawienie finansowej sytuacji i walkę o Ekstraklasę.
Walka o Ekstraklasę faktycznie była, przynajmniej w planach. Poprawa sytuacji finansowej w teorii też. W teorii, bo zwiększono koszt utrzymania zespołu, co jednak nie przełożyło się na wynik sportowy. Właśnie dlatego przed startem obecnych rozgrywek pojawiło się zwątpienie, że Górnik może dalej funkcjonować w taki sposób. W środowisku mówiło się wtedy nawet, że trener Pavol Stano może zrezygnować ze swojej funkcji.
Ostatecznie Stano na Lubelczyźnie został i mocno przyczynił się do zbudowania kadry drużyny. Tańszej, ale na tyle dobrej, że Górnik niespodziewanie włączył się do walki o baraże. Dzięki słowackiemu trenerowi dokonano kilku transferów z tamtejszego rynku, jak Branislav Spacil, Marcel Masar czy David Ogaga. Sięgano po młodych, tanich w utrzymaniu zawodników, co nie okazało się najgorszym pomysłem i pod kątem sportowym, i pod kątem finansowym.
Problemy z pieniędzmi i wypłatami na czas ciągnęły się jednak za Górnikiem, mimo że nie oferował on piłkarzom kokosów. Zimą zrobiło się o tym głośniej, gdy sprawę nagłośniły media. Wówczas działacze klubu z Łęcznej uwinęli się i spłacili zaległości, a zawodnicy wydali oświadczenie, w którym tłumaczyli, że rozumieją trudną sytuację finansową klubu oraz liczą na pozytywne rozmowy o dalszym wsparciu ze strony Bogdanki.
Umowę sponsorską podpisano i tu zaczynają się problemy, które doprowadziły do protestu. Okazało się bowiem, że nie wpłynęło to na komfort pracy zawodników w Łęcznej. Z naszych informacji wynika, że część piłkarzy ma obecnie minimum dwumiesięczne zaległości. Bardziej od tego martwi ich jednak fakt, że po zawarciu wspomnianej umowy, sytuacja związana z wypłatami nie poprawiła się, choć to właśnie im obiecano. Do czerwca zaległości miały zostać spłacone, tymczasem Górnik zajmuje się długami z przeszłości i wszelkimi innymi problemami natury finansowej.
Czy dało się zrobić więcej? Dało się, bo działacze Górnika Łęczna zimą mogli zrobić to, co robi rozsądny klub szukający gotówki. Sprzedać najlepszych piłkarzy. Do pierwszoligowca zgłaszali się chętni, ale w klubie stwierdzono, że możliwy jest awans do Ekstraklasy poprzez baraże, który pozwoli zredukować długi i do żadnych transferów nie było, co nie poprawiło sytuacji w klubowej kasie.
Tak, dobrze słyszycie, władze zespołu, który wiosną musiał wystawiać Marko Roginicia na środku obrony, naprawdę założyły jako realny plan awans do Ekstraklasy. Wiadomo, że Pavol Stano dokonuje w Łęcznej cudów, że nadal są w grze o baraże, ale trzeba ogromnego optymizmu, żeby w to uwierzyć. Niestety dla działaczy Górnika zespół takiego optymizmu nie ma. Nie w kwestii walki o awans, lecz w temacie osiągnięcia finansowej stabilizacji.
Zawodnicy twierdzą, że nie widzą obecnie nadziei na poprawę sytuacji. Dlatego zdecydowali się na protest i opóźnienie rozpoczęcia spotkania. W środowisku mówią, że Górnik „płaci mało i rzadko”. Zimą udało się utrzymać w Łęcznej kluczowe postaci, jak Przemysław Banaszak i Damian Warchoł, ale latem trzeba się spodziewać rewolucji kadrowej i odejścia co lepszych zawodników. Szansę na lepszą posadę będzie miał także Pavol Stano, który na zapleczu Ekstraklasy odbudował swoje nazwisko po nieudanej przygodzie w Płocku.
WIĘCEJ O 1. LIDZE NA WESZŁO:
- Wisła Kraków zostanie polskim HSV?
- Kibic nazwał go alkoholikiem. Odpowiedział hat trickiem
- ŁKS w rozsypce. Fatalne opinie o trenerze z Paragwaju
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix