Reklama

Wilfredo Leon i jego klub siatkarski z Torunia. „Chcemy grać w PlusLidze”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

12 lutego 2024, 18:24 • 10 min czytania 6 komentarzy

Zaczęło się od meczów w lidze liczącej… dwa zespoły. Kilka miesięcy później sportową Polskę obiegła wieść, że udziałowcem drużyny jest Wilfredo Leon. CUK Anioły Toruń już w ubiegłym sezonie prawdopodobnie awansowałyby na zaplecze PlusLigi, gdyby nie splot niekorzystnych zdarzeń. Teraz zespół Wilfredo Leona wygrywa mecz za meczem i dotarł do ćwierćfinału Pucharu Polski, w którym we wtorek zagra z Projektem Warszawa. Na Weszło opisujemy kulisy toruńskiego projektu.

Wilfredo Leon i jego klub siatkarski z Torunia. „Chcemy grać w PlusLidze”

Sezon 2020/21 w III lidze siatkarzy w grupie kujawsko-pomorskiej był specyficzny, bo rywalizowały tam… dwa zespoły: BKS Chemik Bydgoszcz i Anioły Toruń. Lepsi okazali się ci pierwsi. – Nasz zespół został stworzony na szybko. W drużynie grał mój brat, ekipa próbowała walczyć o awans, ale było to wszystko skazane na niepowodzenie. Mimo to, dzięki spełnieniu wymogów formalnych i przejęciu licencji innego klubu, znaleźliśmy się w II lidze – opowiada w rozmowie z Weszło Karol Lejman. Od lat jest menedżerem i promotorem, działającym przede wszystkim w środowisku żużlowym. W grudniu 2020 roku postanowił założyć w Toruniu klub siatkarski. Kilka miesięcy później poinformowano, że jego głównym udziałowcem jest Wilfredo Leon, reprezentant Polski i jeden z najlepszych siatkarzy świata.

Anioły Toruń. Wilfredo i duże ambicje

Związana z Toruniem

Mateusz Lejman to brat Karola. Przez lata grał w siatkówkę, jako atakujący i środkowy, miał nawet epizod w Chemiku Bydgoszcz. Występował też w zespole z Chełmży, budowanym za bardzo małe pieniądze, który wygrał rozgrywki II ligi, ale niedługo później został rozwiązany. Chełmża nie jest dużym miastem, ma niespełna 15 tys. mieszkańców, więc klub nie mógł liczyć na specjalne dofinansowanie. W głowie Mateusza pojawił się wtedy pomysł: „A może by tak przenieść zespół do Torunia?”.

Wszyscy uważali, że to dobry pomysł. Odbyło się kilka rozmów z miastem, podczas których Lejman i jego współpracownicy dowiedzieli się, że klub musi istnieć przynajmniej przez rok, by dostać jakiekolwiek dotacje. Sytuacja miała miejsce kilka lat temu. Temat upadł, ale wrócił, gdy bracia Lejmanowie wpadli na pewien pomysł.

Reklama

Małgorzata Leon, od 2016 roku, żona Wilfredo, pochodzi z Ciechocinka, ale od lat jest mocno związana z Toruniem, gdzie m.in. się uczyła. Czołowy siatkarz świata często odwiedza to miasto. Gdy Karol Lejman uświadomił to sobie, a jednocześnie cały czas była w jego głowie myśl, że siatkówki na wysokim poziomie bardzo w Toruniu brakuje, postanowił skontaktować się z siatkarzem i jego małżonką.

Wilfredo wiedział, że w Bydgoszczy działa mocny klub, obecny przez wiele lat w PlusLidze, a w Toruniu tego brakowało, choć w tym mieście jest w szkołach trochę klas o profilu siatkarskim. Karol przyszedł do nas z propozycją, zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że nasze wizje się pokrywają, Jesteśmy jednak nauczeni doświadczeniem Stoczni Szczecin, gdzie powstała potężna na papierze drużyna, a niedługo później wszystko się rozleciało i uznany trener oraz słynni gracze musieli szukać swojego szczęścia gdzie indziej. Nie chcieliśmy powtarzać tego scenariusza, dlatego od samego początku nie wykonujemy ruchów bez pewnego pokrycia finansowego. Obok klubu, w Toruniu i Warszawie działają też Akademie Wilfredo Leona. Docelowo chcielibyśmy, żeby wyszkoleni w nich zawodnicy zasilali sekcje młodzieżowe Aniołów, które mamy zamiar stworzyć w przyszłości – mówi nam Małgorzata Leon.

Pamiętam majówkę 2021 roku. Budowaliśmy skład. Młodzi, ambitni chłopcy przyszli na nasze otwarte treningi. Odbijali piłkę, pokazywali swoje umiejętności i nagle zobaczyli, że przygląda im się z boku Wilfredo Leon. To była dla nich wielka nobilitacja. Wielu chciało sobie koniecznie zrobić zdjęcie z Wilfredo, bo to przecież jedna z większych gwiazd polskiego sportu, a tu mogliby jeszcze występować w jego klubie – opisuje Karol Lejman.

Gdy latem 2021 roku odbyła się konferencja prasowa, przedstawiono strukturę klubu. Karol Lejman jest prezesem, a wiceprezesami: Mateusz (będący również dyrektorem sportowym) oraz Małgorzata Leon. Wilfredo Leon jest natomiast większościowym udziałowcem klubu, biorącym udział w podejmowaniu decyzji odnośnie do strategii i ważnych wydatków. – Bez jego błogosławieństwa w żadną stronę się nie ruszamy – mówi Małgorzata Leon.

Plan oczywiście zakładał awans do Tauron 1. Ligi, ale nie chciano robić niczego na szybko. Dano sobie na to dwa lata. – Gdy informacja o klubie, zaangażowaniu Wilfredo i o tym, że robimy nabór, poszła w 2021 roku w świat, zgłoszeń była cała masa. To była lawina: maile, telefony. Co chwilę ktoś się do nas odzywał. Trzeba było działać bardzo szybko. Uważnie analizowaliśmy CV, oglądaliśmy materiały wideo i organizowaliśmy specjalne treningi, by wybrać 14 graczy – tłumaczy Mateusz Lejman.

Reklama

Na początku rzeczywiście była duża ciekawość ze strony potencjalnych zawodników, ale też wyczuwałam pewne obawy. Nie każdy chciał podpisywać kontrakt z klubem, który mógł się jawić jako potencjalna wydmuszka. Ale po pierwszym sezonie, w którym pokazaliśmy się z dobrej strony, zaczęli się do nas zgłaszać nawet zawodnicy z przeszłością w PlusLidze. W ich przypadku decydowały jednak kwestie pieniężne. Chcemy budować klub rozsądnie, krok po kroku. To ma być ewolucja, a nie rewolucja – przekonuje Małgorzata Leon.

Łukasz Detmer właśnie wtedy, w 2021 roku, trafił do drużyny z Torunia. Co ciekawe, to był jego powrót do siatkówki po sześciu latach przerwy. Zajmował się w tym czasie pracą biurową. – Gdy wcześniej grałem w siatkówkę, wypadł mi dysk, a później co chwilę to się powtarzało. Znalazłem normalną pracę, potrzebowałem odpoczynku od sportu. Kiedy Mateusz, z którym znałem się dobrze, powiedział mi, że w Toruniu tworzony jest zespół z ambicjami, stwierdziłem: „Wrócę, dlaczego nie?”. I tak sobie już tutaj gram trzeci rok – mówi nam Detmer, który występuje na pozycji libero i jest kapitanem zespołu.

Najgorszy dzień w roku

Już w pierwszym sezonie zespół był dość blisko wymarzonego awansu. Zajął drugie miejsce w swojej grupie, a później wygrał turniej półfinałowy. W turnieju finałowym lepsze okazały się jednak ekipy BAS Białystok i Astry Nowej Sól. W klubie nie robiono z tego tragedii. Drużynę wzmocniono i sezon 2022/23 miał być tym, w którym Anioły Toruń awansują o szczebel wyżej. Przez długi czas wszystko układało się świetnie. Seria wygranych, pierwsze miejsce w grupie i kolejny turniej półfinałowy. W nim Anioły po tie-breakach wygrały spotkania z Hutnikiem Kraków i Spartą Grodzisk Mazowiecki. Pozostało wykonać ostatni krok: w meczu z AZS-em Częstochowa zespołowi z Torunia wystarczyłoby wygranie jednego seta.

Z perspektywy czasu uważam, że uśpiła nas pewność siebie. Zawodnicy wyszli na boisko przekonani, że łatwo wygrają tego jednego seta. Zabrakło nam też energii po dwóch wcześniejszych długich spotkaniach. To był najgorszy dzień w roku kilku chłopaków naraz – przekonuje Karol Lejman.

W meczu z Częstochową było 0:2 w setach, ale w trzecim prowadziliśmy 18:14 i mieliśmy piłkę w górze, by zdobyć kolejny punkt. Dobrze pamiętam ten moment. Mimo to przegraliśmy. Zrozumiałem wtedy, jak brutalny bywa sport, ale z drugiej strony to jest w nim piękne. Byliśmy gotowi na awans, a tu taki ogromny cios. Myślę, że siatkarzom trochę zabrakło odpowiedniego nastawienia. Powinni mieć w głowach, że trzeba wygrać cały mecz, a nie tylko jedną partię. To był ogromny cios – dodaje jego brat.

Detmer: – Nic nam nie wychodziło. Ten jeden set, którego nie potrafiliśmy wygrać, stał się zmorą. My w tamtym sezonie, do meczu z Częstochową, przegraliśmy tylko jeden mecz. Dlatego to tak bolało.

Małgorzata Leon: – Zostaliśmy zweryfikowani. O wszystkim zadecydował jeden set, ale też kontuzje i kwestie osobiste.

CZYTAJ TEŻ: PRACOWNIK URZĘDU I CZŁONEK SZTABU NA BOISKU. KURIOZALNA SYTUACJA ZAKSY

Czołowy przyjmujący Aniołów miał od kilku miesięcy poważne problemy z kolanem. Ciągnęło się to od listopada, ale w klubie uznano, że uda się go wyleczyć, dlatego na początku ubiegłego roku nie przeprowadzono żadnego transferu. Sprawa okazała się jednak poważniejsza. Atakujący również borykał się z nie najlepszym samopoczuciem. Do tego doszły problemy osobiste innego zawodnika. Wydawało się, że mimo tych przeciwności powinno się udać. To w końcu tylko jeden set do wygrania. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Dziś w klubie wszyscy przekonują, że wyciągnęli z tamtej sytuacji wnioski.

Budżet Aniołów? Top 6 Tauron 1. Ligi

Krzysztof Stelmach wie, z czym wiąże się siatkówka na najwyższym poziomie. To były reprezentant kraju, olimpijczyk z Atlanty z 1996 roku. Jako zawodnik występował w Polsce i we Włoszech, ze Skrą Bełchatów trzykrotnie sięgał po mistrzostwo kraju. W latach 2008-2012 prowadził ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle, później był trenerem innych klubów PlusLigi oraz I ligi. Latem ubiegłego roku to on sam, poprzez jednego z zawodników klubu, zgłosił chęć poprowadzenia Aniołów, widząc w nich bardzo ambitny projekt.

Byliśmy zdziwieni tą kandydaturą, nie spodziewaliśmy się jej. Mój brat akurat przeglądał rynek trenerski, a tu zgłasza się do nas ktoś taki. Szybko umówiliśmy się na wideorozmowę, jeszcze z Małgorzatą Leon oraz Wilfredo. Znaleźliśmy wspólny język. Doszliśmy do wniosku, że właśnie kogoś takiego, doświadczonego, kto będzie też autorytetem dla zawodników, ten zespół potrzebuje – wspomina Karol Lejman.

W obecnym sezonie II ligi liczy się tylko awans. Na tym szczeblu rozgrywek są cztery grupy: Anioły Toruń znajdują się w pierwszej i zdecydowanie prowadzą w tabeli. W rundzie zasadniczej nie ponieśli jeszcze żadnej porażki.

Jesteśmy jedynym albo jednym z dwóch zespołów na tym poziomie w Polsce, gdzie wszyscy zawodnicy koncentrują się na siatkówce. Nie pracują dodatkowo, po prostu żyją z grania. Jeżeli chodzi o budżet, bylibyśmy pewnie już teraz w top 6 Tauron 1.Ligi. Dlatego mierzymy wysoko – mówi Mateusz Lejman.

Małgorzata Leon: – Chcielibyśmy być za pięć lat w PlusLidze. Zdaję sobie sprawę, że będzie to trudniejsze, bo elita zostanie niebawem pomniejszona i będzie w niej występować 14, a nie 16 drużyn. Poza tym nie wspiera nas żadna spółka Skarbu Państwa, a wyłącznie prywatni sponsorzy oraz samorządy. Znając jednak sportowe i biznesowe ambicje Wilfredo, on nie zadowoli się byciem w ogonie stawki. Nie będzie chciał być w Tauron 1. Lidze czy PlusLidze tylko dla samego bycia. Już teraz nasze trybuny prezentują się dobrze. Są zapełnione, kibice aktywnie wspierają zespół. Może uda nam się powielić przypadek drużyny z Zawiercia, która przeszła przez wszystkie szczeble, oparta o prywatny kapitał, i dziś jest czołowym zespołem w kraju?

Bilety rozeszły się w… trzy minuty

Anioły Toruń w tym sezonie przebiły się do ćwierćfinału Pucharu Polski, co jest wielkim wydarzeniem. We wtorek drużyna zmierzy się we własnej hali z trzecim zespołem PlusLigi, Projektem Warszawa. Przedstawiciele Aniołów chcieli, żeby spotkanie odbyło się na Arenie Toruń, gdzie mogłoby je obejrzeć ponad 5 tys. ludzi, ale nie było to możliwe, bo obiekt był już zarezerwowany na potrzeby lekkoatletów. Mecz zostanie więc rozegrany w hali przy Szkole Podstawowej nr 28, gdzie drużyna gra na co dzień w lidze. Bilety na spotkanie rozeszły się w… trzy minuty.

Nie ma co ukrywać: faworyt jest jeden. Chcę, żeby to było wielkie święto siatkówki w Toruniu. Żeby wielką frajdę mieli nasi zawodnicy, ale też kibice, bo zobaczą na żywo polskich mistrzów świata czy Kevina Tillie, mistrza olimpijskiego z Tokio – mówi Małgorzata Leon.

Detmer przekonuje, że on i koledzy z drużyny dobrze będą się czuć w roli underdoga. – To taki mecz, w którym można dużo więcej zyskać, niż stracić. Graliśmy z Projektem w październiku ubiegłego roku w turnieju towarzyskim w Toruniu i wtedy, mimo porażki 0:3, nasza gra wyglądała dość fajnie. Na mecz wyjdziemy z luźnymi głowami. Chcemy się bawić siatkówką. Nie wiem, czy po drugiej stronie siatki spotkanie rozpocznie na pozycji libero Damian Wojtaszek, ale jeżeli tak będzie, to wyjdę na boisko z jeszcze większym uśmiechem – tłumaczy.

Nasi zawodnicy nie mają problemu z tym, że nie zagramy na Arenie. Nawet się cieszą, bo halę w SP 28 znają doskonale. Oglądam spotkania Projektu i wiem, jak wysoki reprezentuje poziom. Niedawno grali z Cuprum Lubin. Akcję, w której Artur Szalpuk spektakularnie wystawił piłkę na środek, można by na okrągło puszczać w telewizji. Wierzę, że nasi zawodnicy wyjdą na ten mecz z podniesionymi głowami i obejrzymy ciekawe oraz wyrównane widowisko – dodaje Mateusz Lejman.

Nie narzucamy chłopakom żadnej presji. Wiedzą, że cała sportowa Polska będzie na nich patrzyła, ale dla nich to nagroda za postawę, którą prezentują. A co będzie za kilka lat? Powiem tak: działamy wielopłaszczyznowo, nie tylko rozwijamy poziom sportowy, ale też komunikację, marketing. Mam nadzieję, że za kilka lat mecze z rywalami pokroju Projektu będziemy rozgrywać na co dzień – kończy jego brat, Karol.

Fot. Sipausa / Sławomir Kowalski 

WIĘCEJ O SIATKÓWCE:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Siatkówka

Polecane

Jastrzębski potwierdził, że jest najlepszy. Drugie mistrzostwo Polski z rzędu!

Sebastian Warzecha
0
Jastrzębski potwierdził, że jest najlepszy. Drugie mistrzostwo Polski z rzędu!
Siatkówka

Mistrz PlusLigi jeszcze nieznany! Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie nadal w grze o tytuł

redakcja
0
Mistrz PlusLigi jeszcze nieznany! Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie nadal w grze o tytuł
Polecane

Świetny sportowiec może być kruchy psychicznie. „Szedł na zagrywkę blady jak ściana”

Jakub Radomski
2
Świetny sportowiec może być kruchy psychicznie. „Szedł na zagrywkę blady jak ściana”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...