Reklama

Cracovia – Widzew, czyli średni mecz z emocjonującą puentą

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

02 kwietnia 2023, 19:29 • 3 min czytania 24 komentarzy

Kto oglądał starcie Cracovii z Widzewem i ani razu nie przyciął komara, ten może czuć się bohaterem we własnym domu. Ten mecz od typowego „0:0 po bezbarwnej” różniło tylko to, że padły w nim dwie bramki. Obejrzeliśmy więc 1:1 po bezbarwnej. Czyli nic, bez czego niedzielne popołudnie nie mogłoby się obyć.

Cracovia – Widzew, czyli średni mecz z emocjonującą puentą

Sprawiedliwie? Raczej tak. Choć to Cracovia miała lekką przewagę, to żadna z ekip nie zasłużyła wyraźnie na to, by podnieść dziś z boiska komplet punktów. Zarówno bohaterem jak i antybohaterem gospodarzy został Cornel Rapa, bez którego udziału nie padłaby żadna z bramek, jakie obejrzeliśmy przy Kałuży. To po jego wrzutce Oshima zapakował piłkę do pustaka, choć asysty za to zagranie dopisać nie możemy (futbolówka wyraźnie odbiła się jeszcze od jednego z widzewiaków i zmieniła tor lotu). Akcję eleganckim podaniem przez linię zapoczątkował Konoplanka (do niego jeszcze dojdziemy).

Cracovia powoli dopisywała sobie trzy punkty, Jacek Zieliński kradł minuty zmianami w doliczonym czasie gry, aż wreszcie Rapa doszedł do głosu po raz drugi. Rumuński obrońca bezdyskusyjnie powalił we własnym polu karnym Bożidara Cżorbadżijskiego, jakby zapomniał o fakcie, że Bułgar wcale nie musi być faulowany, by stracić piłkę w polu karnym przeciwników. Faul głupi, niepotrzebny, wreszcie – faul na wagę dwóch punktów, bo Kreuzriegler zamienił jedenastkę na gola w 90+4.

Trochę emocji w końcówce więc nam dostarczono, choć była to puenta, na którą to spotkanie nie zasługiwało. Druga połowa… Ludzie kochani, wynudziliśmy się jak mopsy. Pierwsza dawała jeszcze jakieś nadzieje. Cracovia testowała przeróżne warianty wykonywania rzutów rożnych, wśród nich rzadki pomysł, by SFG strzałem głową kończył jego wykonawca (Knap rozegrał piłkę krótko i popędził w pole karne). Obejrzeliśmy szybką kontrę, która skończyła się mięciutkim lobem Konoplanki w słupek. Bombę Kakabadze z 40 metrów. Bombę Shehu z 30 metrów. Sytuacyjną główkę Kallmana, który wykazał się refleksem po niesygnalizowanym zgraniu Ghity. Także i akcję po rogu Widzewa, gdy Kreuzriegler uderzył w słupek, a Niemczycki się nawet nie ruszył.

Reklama

Wtedy jeszcze myśleliśmy, że druga połowa się rozkręci, ale – jak wspominaliśmy – mecz wyraźnie przygasł. Osobne kilka słów należą się Jewhenowi Konoplance, który był chyba najbarwniejszym aktorem tego widowiska. Co może cieszyć? Wreszcie zagrał dobry mecz. Co wciąż niepokoi? Nawet i w tym dobrym meczu zdarzyły mu się zachowania noszące znamiona sabotażu. To Ukrainiec stracił piłkę przed własnym polem karnym, gdy Kreuzriegler trafiał w słupek. To Konoplanka ma na swoim koncie najdurniejsze zagranie meczu, czyli wyraźną symulkę w polu karnym, na którą zdecydował się niewiedząc jeszcze, że jednym zwodem minie dwóch defensorów (wypuścił sobie piłkę i upadł wbiegając pomiędzy obrońców Widzewa – zanim drybling okazał się skuteczny, leżał już na glebie).

Ale Konoplanka był też aktywny i miał wizję. Wziął udział przy golu. Był o centymetry od pokonania bramkarza lobem. Zauważał wreszcie swoich kolegów. Wjechał na dobrą drogę, byśmy do wymienienia jego dobrych występów na polskich boiskach zaczęli potrzebować dwóch rąk. Dwóch rąk możemy też zacząć używać częściej w końcówce sezonu, gdy posłużą nam do zasłonięcia oczu podczas kolejnych meczów o pietruszkę. Największym minusem systemu ESA34 są właśnie spotkania o nic, przy których trudno pozbyć się wrażenia, że traci się czas. Dwa pierwsze niedzielne mecze właśnie takie były.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera

Michał Trela
0
Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera

Ekstraklasa

Niemcy

Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera

Michał Trela
0
Trudna sukcesja. Dlaczego Bayern Monachium nie może znaleźć trenera

Komentarze

24 komentarzy

Loading...