Wisła Płock w przypadku zwycięstwa mogłaby pomarzyć o czwartym miejscu, które ze sporym prawdopodobieństwem zagwarantuje europejskie puchary, zaś w przypadku porażki musiałaby jeszcze mocniej spoglądać w kierunku strefy spadkowej. Radomiak podobnie – wygrana to marzenia, porażka to poważne ostrzeżenie przed czerwoną strefą mimo buforu złożonego z kilku zespołów. Nie było więc niespodzianki – spotkanie zakończyło się remisem.
WISŁA PŁOCK – RADOMIAK RADOM. SPOTKANIE PRZECIĘTNIAKÓW
Pewnie gdyby jednym i drugim zaproponować koniec sezonu w tym momencie z przyjęciem obecnego stanu rzeczy, podpisaliby się bez większego sprzeciwu. Jasne, mają swoje ambicje – dzisiaj mimo braku większej jakości dążono do rozstrzygnięcia – ale ten środek tabeli to raczej maks, co można w Płocku i Radomiu osiągnąć. A przecież istnieje ryzyko, małe, bo małe, ale jednak, że dół się ogarnie i zacznie punktować. Wtedy mogłoby być gorąco, tymczasem temperatura pokojowa na obecnych lokatach jest jak najbardziej do przyjęcia.
Wisła i Radomiak to dwa idealne ekstraklasowe produkty. Nie, że takie dobre, po prostu skupiają w sobie większość plusów i minusów tych rozgrywek. Nafciarze weszli świetnie w sezon, no to trzeba było trenerowi rozmontować skład – odeszli Davo czy Michalski, a obecnie regularnie w pierwszym składzie pyka sobie Sulek. Dlaczego, trudno powiedzieć, ponieważ jest to zawodnik absolutnie bez żadnego atutu, dzisiaj tylko szczęście chciało, iż nie zanotował asysty do Semedo (dla niezorientowanych – grają w różnych zespołach). Słowak obsłużył idealnym zagraniem skrzydłowego Radomiaka, ale ten kopnął w słupek. Bywa.
WISŁA PŁOCK – RADOMIAK RADOM. CHĘCI BYŁY
Radomiak to z kolei połączenie dobrej jakości z piłkarzami wyjątkowo przypadkowymi. Na przykład fajnie patrzy się na tego Rochę – drągal, wydawałoby się, że będzie stał w polu karnym i tylko dokładał głowę, a nie, jest naprawdę aktywny i upierdliwy dla obrońców. Dziś paradoksalnie strzelił gola właśnie w ten sposób – to znaczy z dyńki po wrzutce z rzutu wolnego – ale ma zdecydowanie więcej do zaoferowania niż jedynie wzrost.
No, ale na takiego Rochę, Alvesa czy Abramowicza przypada jeszcze duet w środku pola Ramos – Donis. Ten pierwszy mimo kilku not ani razu nie dotarł u nas do oceny wyjściowej, temu drugiemu udało się to raz. Dwóch przeciętniaków ściągniętych tylko dlatego, że nie nazywają się Kowalski i Nowak, ale bardziej egzotycznie. A po co? Tak bezpłciowych środkowych pomocników biega w niższych ligach na pęczki, nie trzeba szukać w Portugalii, można pojechać do Otwocka.
Spotkały się więc zespoły z ewidentnymi atutami, ale i jasnymi problemami, więc to spotkanie dostarczyło trochę emocji, lecz jakości – jak na lekarstwo. Przeważał Radomiak, ale nie poszedł za ciosem, więc odpowiedziała Wisła Płock – golem Sekulskiego z najbliższej odległości. No to Nafciarze chcieli sięgnąć po pełną pulę, tyle że znów rozbiło się o brak umiejętności, skoro Śpiączka z dziesięciu metrów kopnął w okolice chorągiewki, a Sekulski nie potrafił wykończyć Kobylaka, który odbijał pierwsze uderzenie przed siebie.
Co tu więcej gadać – pograli, chcieli więcej niż remis, ale nie umieli. Obejrzeć i zapomnieć.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
Fot. Newspix