Dziewięć, dziesięć, dwanaście i jedenaście. To bilans bramek wypracowanych przez skrzydłowych Chrobrego Głogów w czterech ostatnich sezonach, przy czym wynik na końcu wciąż może zostać poprawiony. Wszystko zależy od tego, czy Mateusz Bochnak, rewelacja obecnych rozgrywek, wyfrunie do Ekstraklasy już zimą, czy jednak pomoże ekipie Marka Gołębiewskiego w drugiej części sezonu.
W rozszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej, czyli tej, która oprócz bramek i ostatnich podań obejmuje także asysty drugiego stopnia, Mateusz Bochnak ustępuje tylko Karolowi Czubakowi, Omranowi Haydary’emu (13) i Kamilowi Bilińskiemu (12). Gdyby asyst drugiego stopnia nie uwzględniać, skrzydłowy Chrobrego dzieliłby pierwsze miejsce z dwoma zawodnikami Arki Gdynia. Niezależnie od tego, którym rankingiem się pokierujemy, nie zmienia się jedno.
24-letni boczny pomocnik niespodziewanie staje w jednym szeregu ze znacznie bardziej renomowanymi nazwiskami w lidze jako jedna z jej najjaśniejszych postaci.
Prejs: Zarządzający klubami robią głupie ruchy i długi. Chrobry taki nie jest
Mateusz Bochnak – najlepszy piłkarz Chrobrego Głogów w 1. lidze
– Nie mamy żadnego sekretu, tajemniczej metody — uśmiecha się Zbigniew Prejs, gdy pytamy go o to, jak to jest, że Chrobry Głogów co roku potrafi kreować skrzydłowego z topowymi liczbami. Nie ma znaczenia to, kto zasiadał na ławce trenerskiej, bo trzy pierwsze przypadki to podopieczni Ivana Djurdjevicia, ale Bochnak błyszczy już za kadencji Marka Gołębiewskiego. Ze słowami dyrektora klubu, który rok temu był bliski awansu do Ekstraklasy, trzeba się zgodzić, bo na Dolnym Śląsku nie mają nawet na tyle rozbudowanych struktur analitycznych i skautingowych, żeby wyjątkową passę przypisywać wymyślnej taktyce wyszukiwania zawodników.
Niemniej nie można też powiedzieć, że to czysty przypadek. W przypadku Bochnaka dużą rolę przy transferze odegrał Paweł Cretti, jego były trener z Pogoni Szczecin, który podpowiedział szkoleniowcowi drużyny z Głogowa, że ten chłopak będzie pasował do jego zespołu.
– Widziałem jego postępy w Błękitnych Stargard, znam Ivana i wiedziałem, że jest człowiekiem, który będzie w stanie wydobyć z Mateusza potencjał, bo to wrażliwy chłopak, który potrzebował mentora, który będzie w niego wierzył i będzie na niego stawiał. Ivan pamiętał go jeszcze z rezerw Pogoni, zainteresował się tematem i sprawy potoczyły się już same — mówi nam Cretti.
Skrzydłowy nie trafił do Chrobrego jako kompletny anonim. Dosłownie sezon wcześniej był czołową postacią drugiej ligi, mając udział przy 16 bramkach Błękitnych Stargard (siedem goli, sześć asyst, trzy asysty drugiego stopnia). W tamtych rozgrywkach Bochnak wyróżniał się pod kilkoma względami:
- dryblingi – 5. miejsce w lidze (177)
- kontakty z piłką w polu karnym – 2. (141)
- kluczowe podania – 3. (24)
- progresywne biegi – 6. (87)
- podania penetrujące – 2. (50.)
Dla wychowanka Pogoni Szczecin był to trzeci rok spędzony na tym poziomie rozgrywek, ale zarazem pierwszy, w którym tak widocznie zaznaczył swoją obecność. Wszystko układało się tak, jak w przypadku typowych transferów Chrobrego Głogów, który często sięgał albo po wyróżniających się zawodników z niższych poziomów, albo po piłkarzy do odbudowania.
Bochnak i Pogoń. Dlaczego gwieździe CLJ nie wyszło w Szczecinie?
Bochnaka możemy zaliczyć w zasadzie do obydwu grup. Odbudować musiał się nie dlatego, że nie sprawdził się w najlepszej lidze w kraju, jak jego poprzednicy — Maksymilian Banaszewski czy Miłosz Kozak. Skrzydłowy po prostu nie potrafił przebić się do składu “Portowców”, mimo że przez lata uważany był za spory talent szczecińskiej akademii.
– Nie są to przypadkowi chłopcy. Oni wyglądają najlepiej w CLJ i dostają szansę u nas. Robią błędy, ale one będą się zdarzały. To normalne w procesie szkolenia, ale jak się nie da im szansy, to nie będziemy mogli zweryfikować ich umiejętności — tak Paweł Sikora, trener Pogoni, oceniał Bochnaka i kolegów, których przesunął do rezerw w nagrodę za dobrą postawę w juniorach.
Mateusz Bochnak z zespołem U-19 zdobył dwa wicemistrzostwa kraju, wypracowując dla drużyny gola co 89 minut (27 bramek i asyst). Liczby w młodzieżowych rozgrywkach robiły wrażenie, jednak przeskok do seniorskiej piłki okazał się dla niego dużym wyzwaniem.
– Jest takie powiedzenie: ciężko być prorokiem we własnym kraju. Najpierw przeszkadzały mu trochę braki fizyczne, potem, gdy był już gotowy podjąć rywalizację, napływali już nowi, młodsi. Był na wypożyczeniach i ciężko było mu wrócić do Szczecina. Musiał obrać okrężną drogę. Myślę, że niedługo zadebiutuje w Ekstraklasie — mówi nam Cretti.
Trener, który podsunął Bochnaka Chrobremu, dziś triumfuje, bo przewidział, że skrzydłowy zdoła się przebić na szczeblu centralnym. Dobrze wie też, czemu zajęło mu to nieco więcej czasu niż innym talentom.
– Znam Mateusza od dziecka, bardzo chciałem go ściągnąć do Olimpii Grudziądz, ale wybrał inaczej. Kiedyś na zebraniu w Pogoni zadano nam pytanie o to, kto będzie grał w piłkę na wysokim poziomie. Wybrałem nieoczywistych zawodników, jak Mateusz Bartolewski czy właśnie Bochnak. Byłem przekonany, że on ma papiery na granie, tylko był późno dojrzewającym chłopcem. Zawsze był chucherkiem, które odbijało się od przeciwnika, ale piłkarsko i szybkościowo dawał radę. Ma jedną rzecz wybitną – timing wyjścia na wolne pole, wcięcie w przestrzeń. Czuje to jak mało kto.
Bochnak w 1. lidze? Jeden z najlepszych jesienią
Chrobry Głogów był w lekkim szoku, że Pogoń Szczecin łatwo oddała młodego skrzydłowego. Z jednej strony powodów, żeby zatrzymywać Bochnaka na siłę nie było, z drugiej klub z Dolnego Śląska zapłacił jedynie niewielki ekwiwalent za wyszkolenie. Milionów na skrzydłowym jednak nie zarobią — wraz z końcem sezonu wygasa jego kontrakt, więc 24-latek dołączy do grona zawodników, którzy opuszczą klub za darmo, co zdaje się być największym problemem Chrobrego. Wracając jednak do postawy Bochnaka — już w pierwszym sezonie w nowym klubie wyróżniało go to, co w Błękitnych. Drybling (22. – 124), aktywność w polu karnym (85 kontaktów z piłką – 13.), umiejętność podciągnięcia akcji w kierunku bramki rywala (26. – 57).
– Trzeba było go dopasować do ligi, bo przejście między nimi bywa bolesne. Miał bardzo dobre wejście, ale wiosnę już trochę słabszą. Bardziej pokazywali się wtedy Piła, Rzuchowski. Dobrze wyczuwa, kiedy trzeba wyjść ze spalonego, dostać piłkę — ocenia swojego zawodnika Prejs.
Rzeczywiście: Bochnak może i nie był największą gwiazdą Chrobrego w niezwykle udanym sezonie zakończonym finałem baraży, ale wejście do zespołu miał świetne. W debiucie strzelił gola Arce, potem jeszcze trzykrotnie dawał głogowianom zwycięstwo lub chociaż prowadzenie. Najważniejszą asystę zaliczył, gdy dograł piłkę Dominikowi Pile w półfinale barażowego turnieju. Rozgrywki mógł kończyć z ciut lepszym dorobkiem, jednak koledzy nie wykorzystywali wszystkich jego podań (2 asysty, xA – 3,38). Teraz także może mieć do nich pretensje (1 asysta, xA – 2,72), ale na tle ligi skrzydłowy wypada już jak prawdziwy kozak. Wyróżniają go te same rzeczy, którymi wypromował się w drugiej lidze:
- kontakty z piłką w polu karnym – 8. (61)
- kluczowe podania – 1. (16)
- progresywne biegi – 5. (41)
- podania penetrujące – 5. (28)
Nie powtarza się tylko statystyka dryblingów, w której Bochnak jest 22. W poprzednim sezonie zaliczył ich 124, obecnie zatrzymał się na 50. Piłkarz Chrobrego potrafi jednak popisać się celnym dośrodkowaniem (15. miejsce w lidze pod względem skuteczności wrzutek w pole karne), więc możemy uznać to za pewien kompromis.
Nowa Resovia. Jak Mirosław Hajdo odbudował ostatni zespół w tabeli?
Kierunek – transfer do Ekstraklasy
Zbigniew Prejs mówi nam wprost, że Mateusz Bochnak przerasta obecną klasę rozgrywkową i najpóźniej wraz z końcem sezonu trafi do Ekstraklasy. Twierdzi, że to wzorowy przykład poukładanego piłkarza, walczącego o swoje marzenia. – Jest bardzo spokojnym człowiekiem, ani razu nie przyszedł do mnie, żeby na coś narzekać. Jest niekonfliktowy, nie docierają do mnie żadne negatywne sygnały. Podobny był Dominik Piła, obaj są skupieni na tym, co chcą osiągnąć.
Jeśli widzimy w tej historii potencjalny problem, to wiąże się on z nazwiskiem przywołanym przez dyrektora klubu. Dominik Piła brylował na zapleczu Ekstraklasy, ale w Lechii Gdańsk obecnie pełni marginalną rolę. Maksymilian Banaszewski, który odchodził z Chrobrego po wypracowaniu dziewięciu bramek, także nie kontynuował dobrej passy na nowym terenie. Formę przedłużył tylko Miłosz Kozak, który ostatecznie odbił się od Radomiaka i w atmosferze skandalu opuścił klub, a dziś pozostaje bezrobotny.
Czyli Chrobry Głogów faktycznie łowić umie, ale w odwrotną stronę — gdy trzeba łowić na Dolnym Śląsku — nie wszystko idzie już tak idealnie. Paweł Cretti jest jednak zdania, że Bochnak będzie wyjątkiem.
– Zrobił się mężczyzną pod względem siły, budowy fizycznej. Pod względem szybkościowym zawsze był dynamiczny. Poznałem go, gdy miał ok. 10 lat. W swoim roczniku zawsze był królem strzelców, był takim małym Michaelem Owenem. Byłem spokojny o to, że wróci do tej dyspozycji strzeleckiej, do łatwości trafiania do siatki. Teraz to pokazuje, ma do tego smykalkę. Uważam, że potrzebuje tylko pójścia do środowiska, gdzie dostanie szansę i ją wykorzysta. Umiejętności ma już na poziomie ekstraklasy.
Równie ciekawie będziemy przyglądać się losom Bochnaka, jak i jego następcy w Głogowie. Chrobry zdradza, że ma już listę talentów z drugiej i trzeciej ligi, które mogą wskoczyć w buty lidera drużyny. Oby wybraniec okazał się kolejnym strzałem w dziesiątkę.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Pochwała solidności. O sukcesach Jarosława Skrobacza
- Here we go again. Kolejna rewolucja w Wiśle Kraków
- Miało iść, ale nie idzie. Gdzie jest wielkie Podbeskidzie?
- Czy Angel Rodado zbawi Wisłę Kraków? Analiza transferu napastnika
- Kacper Duda – nowy diament „Białej Gwiazdy”
- Beniaminek Ekstraklasy czy 1. ligi – kto ma trudniejsze zadanie?
- Konflikt kibice – prezes w Łęcznej. O co chodzi?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix