Kojarzycie Jakuba Bursztyna? Może tak, może nie, pewnie nie, co więcej: jeśli zaczęliście oglądać Ekstraklasę w tym sezonie, to prawie na pewno nie macie pojęcia, kim jest ten gość, bo tak wyszło, że dwudziestoczteroletni rezerwowy bramkarz Pogoni Szczecin nie wystąpił w żadnym ligowym meczu, co jednak nie przeszkodziło mu w… zarobieniu czterech żółtych kartek.
Tak, tak, dobrze słyszcie, w tej ekstraklasowej kampanii Jakub Bursztyn nie zagrał ani jednego meczu, ale najpierw zapracowal sobie na dwie oddzielne żółte kartki, a w meczu z Lechią Gdańsk – za dyskusję z arbitrem z pozycji ławki rezerwowych – otrzymał dwa kolejne żółte kartoniki i w konsekwencji czerwoną kartkę, która wykluczy go z możliwości występu w ostatniej kolejce.
Nie, żebyśmy spodziewali się, że Kosta Runajić przewidywał dla niego jakieś tam minuty w meczu z Bruk-Betem, który będzie zakończeniem jego szczecińskiej kadencji, ale przyznajcie: to naprawdę niezła sztuka, żeby tak się wykartkowywać.
Czytaj więcej o finiszu Ekstraklasy:
- Tak nie można grać o mistrzostwo. Jak Raków przegrał złoty medal?
- Wywiad z Joao Amaralem: Czy jestem najlepszym piłkarzem ligi? Nie, najlepszy jest Ivi Lopez
- Lech Poznań i żal do samych siebie. Dlaczego Kolejorz musi oglądać się na Raków?
- Lech próbuje dolecieć do mistrzostwa na jednym skrzydle. Kamiński może nie wystarczyć
- Czy i jak zaboli Lecha brak Salamona?
- Czy liga nauczyła się już Lecha Poznań?
- Wyjeżdżał „Kownaś”, wrócił dojrzały piłkarz. Sinusoidalna kariera Dawida Kownackiego
- To była daleka droga do mistrzostwa. Pamiętajmy o tym, gdy patrzymy na radość Lecha
Fot. Newspix