Reklama

Koniec, na jaki nie zasłużył. Dariusz Banasik napisał z Radomiakiem historię

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

25 kwietnia 2022, 12:47 • 7 min czytania 48 komentarzy

– Wyrazy współczucia dla wszystkich kibiców Radomiaka. Ten facet to V kolumna i wuefista – tak w 2018 roku kibic Zagłębia Sosnowiec reklamował przyjście Dariusza Banasika do Radomia. Trener z Łęczycy był wówczas na zakręcie swojej kariery, właśnie spadł do 2. ligi z Pogonią Siedlce.

Koniec, na jaki nie zasłużył. Dariusz Banasik napisał z Radomiakiem historię

Dariusz Banasik nie okazał się jednak piątą kolumną. Prędzej filarem czy nawet fundamentem największych sukcesów w historii radomskiej piłki. Przez cztery lata tak mocno przyzwyczaił wszystkich do wygrywania, że kiedy w końcu zaczął przegrywać, stracił pracę. Nowy trener przełamał czarną passę Radomiaka w walce o awans do 1. ligi. Po awansie w dłuższej rozmowie ze mną przyznawał, że miał moment, w którym obawiał się o swoją posadę. Bo w Radomiu tradycją było to, że w kwietniu urządzano sianokosy. Ale zamiast siana koszono głowy trenerów. Jego Radomiak miał wtedy lekki dołek i myśli o jego zwolnieniu faktycznie się pojawiały. Przetrwał, dał całemu miastu wyczekiwany od lat awans, został bohaterem.

Dariusz Banasik odchodzi z Radomiaka. Zbudował swoją legendę

Jeszcze większym bohaterem stał się, kiedy Radomiak odważnie ruszył po Ekstraklasę. Po latach nieobecności na jej zapleczu każdy zadowoliłby się bezpiecznym egzystowaniem w 1. lidze. Banasik najpierw dotarł jednak do finału baraży, a potem wygrał ligę, nadrabiając 12 punktów straty do drużyny prowadzonej przez trenera, który — o ironio — właśnie go zastąpił. Zanim to nastąpiło, kibice zdążyli wydać oświadczenie, w którym jednogłośnie domagali się większego zaufania do szkoleniowca. Coś takiego nie zdarza się często, coś takiego spotyka tylko wyjątkowych ludzi.

Trener Banasik kupił wszystkich swoimi sukcesami, ale i stylem bycia. Radomiak był nim, kochał pracę w tym klubie, mimo wielu przeciwności. Za swoją drużyną stał zawsze, czasami aż do przesady. Kiedy radomianie przegrali baraże po wyczerpującym sezonie, w którym groziły im poważne problemy finansowe z powodu pandemii, kibice zatrzymali autokar w drodze powrotnej, w Radomiu. Dziękowali drużynie i zaprosili ją na imprezę. Po przegranym meczu. Po — patrząc wtedy — być może bezpowrotnie straconej szansie na Ekstraklasę. W wielu klubach w takim momencie psioczono by na trenera i wszystko dookoła. Tam zaproszono go na piwko i podziękowano za piękny lot. Jego marynarka do dziś wisi w honorowym miejscu kibicowskiego baru.

Reklama

A lot dopiero się zaczynał. Dariusz Banasik przed sezonem mówił nam, że Radomiak może wygrać z połową ligi. Przyjmowano to z uśmiechem, bo gdzie, beniaminek z takimi aspiracjami. Jeśli ktoś miał zaskoczyć, to raczej Bruk-Bet Termalica, która z nieograniczonymi środkami mogła sobie pozwolić na ciekawe transfery. Bruk-Bet skończył jesień na dnie tabeli, Radomiak skończył ją, celebrując zwycięstwo na stadionie Legii Warszawa. Trener Banasik, który przez wielką część kariery był związany ze stołecznym klubem, słyszał wtedy, jak trybuny skandują jego nazwisko. Był wzruszony, mówił później, że to jedna z najpiękniejszych chwil w jego życiu.

DARIUSZ BANASIK ODCHODZI Z RADOMIAKA. ZNAMY NAZWISKO NASTĘPCY

Wiosna 2022 – bańka pękła, wyszły niedoskonałości

Wiosna była zaś jedną z trudniejszych chwil. Szkoleniowiec pierwszy raz doświadczył tak głębokiego dołka. To nie tak, że wszystko robił perfekcyjnie i nie ponosił za nic winy. Ostatnie spotkania wyglądały słabo, przygotowania do rundy też musiały pójść gorzej niż w przeszłości, skoro nagle coś się załamało. Dziwi jednak to, że w klubie ktoś był tym zaskoczony. Przez lata Radomiak był przecież budowany na skróty. Trener Banasik pracował w sztabie z lokalnymi trenerami, którzy jednocześnie mają drugi etat w szkole czy urzędzie. Sam odpowiadał za przygotowanie motoryczne, nie korzystając nawet ze specjalistycznych urządzeń do pomiarów. Nawet jeśli — a takie argumenty stawia druga strona — przez lata się na to zgadzał, to w końcu bańka musiała pęknąć.

W Ekstraklasie nie możesz budować ambitnego projektu, a takie plany ma Radomiak, bez zadbania o podstawy. Tymczasem klubowe zaplecze to:

  • jedno naturalne boisko treningowe w Radomiu w złym stanie
  • brak profesjonalnego działu marketingu
  • 0 skautów (szef skautów Antonio Ribeiro odszedł z klubu)
  • rezerwy w lidze okręgowej
  • brak własnego stadionu
  • i stadion z najgorszą murawą w lidze

Sukces Radomiaka był możliwy POMIMO wszystkich tych rzeczy, a nie DZIĘKI nim. Sukces ten nie miał jednego architekta. Owszem Dariusz Banasik namówił wielu swoich byłych podopiecznych na przyjście do Radomia, ale też niesprawiedliwie byłoby mówić, że on jeden stał za transferami i historycznymi wynikami. Odegrał jednak wielką rolę, nikt nie ma wątpliwości, że bez niego Radomiak byłby dziś w innym miejscu.

DLACZEGO REWELACJA JESIENI WPADŁA W DOŁEK?

Reklama

Dariusz Banasik powinien dokończyć sezon w Radomiu

I tu dochodzimy do sedna sprawy: czy zwolnienie najlepszego trenera w historii klubu przed końcem najlepszego sezonu w historii klubu można jakoś obronić? Nie, nie można. Nieważne, jakich argumentów użyją działacze Radomiaka: nie można. Ze zwykłego szacunku i przyzwoitości można było pozwolić temu człowiekowi skończyć dzieło swojego życia. Postawić tę wisienkę na torcie w postaci szóstego miejsca w Ekstraklasie. Czy nawet siódmego, ósmego, piątego — każda z opcji wciąż byłaby wielkim sukcesem.

W klubie tłumaczono, że skończenie ligi wyżej to większe pieniądze, że nowy trener dostanie więcej czasu, żeby poznać zespół. Nadal mnie to jednak nie przekonuje. Zaznaczam: mnie, bo może kogoś innego to przekona. W dodatku niesmak budzi to, w jaki sposób cała sprawa się odbyła. Od kilku tygodni środowisko huczało od plotek dotyczących przyszłości trenera Banasika. Działacze innych klubów rozmawiali ze sobą i zastanawiali się, co też kombinują w Radomiu, że Mariusz Lewandowski spotyka się w loży Dynama Kijów z przedstawicielami Radomiaka. Na miejscu sprawę bagatelizowano, ale nie ma co ukrywać: dołki pod posadą trenera były nawet większe niż te na murawie radomskiego stadionu.

Dariusz Banasik w ostatnich tygodniach gasł. Wciąż miał pomysł i wiarę w to, co zrobić. Zaangażowanie piłkarzy w ostatnim spotkaniu wskazywało na to, że oni także ją mieli. Trener Banasik gasł jednak, bo musiał widzieć i wiedzieć, co się dzieje. Mówił też publicznie, że denerwuje go wiele spraw, że po czterech latach trzeba coś w klubie zmienić, poprawić, usprawnić. Był zmęczony przepychankami z MOSiR-em, bo choć Radom aktywnie wspiera klub w postaci stypendiów, to nie ma co ukrywać, że miejska spółka odpowiedzialna za sport zawodzi od lat, a Radomiak gra w najwyższej lidze odstaje od innych warunkami także z jej powodu.

WIELKA IMPROWIZACJA. RADOMIAK SZUKA WYJŚCIA Z KRYZYSU W EKSTREMALNYCH WARUNKACH

Lewandowski i Moraru muszą się zmierzyć z zastąpieniem idola kibiców

Działacze z Radomia mają prawo do swojej oceny, nawet tak drastycznie innej niż praktycznie wszystkich dookoła. Ale Dariusz Banasik jak nikt zasługiwał na szansę. Zasługiwał na to, żeby to wokół niego zbudować przyszłość tego klubu. Uczynić z niego postać numer jeden, tak jak w Rakowie numerem jeden został Marek Papszun, a akurat do Rakowa Radomiak chciałby w swoich wyobrażeniach i planach równać. Trener zasłużył też na to, żeby skończyć ten sezon z podniesioną głową, jako pierwszy szkoleniowiec. Na koniec mógłby wyjść i podziękować za wszystko, ruszyć w swoją stronę. Wszyscy biliby mu brawo, odszedłby na swoich zasadach. To byłaby przyzwoitość, na którą Banasik zasłużył.

Klub zwalniając go w takim momencie, zaszkodził tak naprawdę jedynie sobie. Dziś dominuje przekaz wyśmiewający tę decyzję i piętnujący włodarzy Radomiaka. Mariusz Lewandowski nie ma lepiej: żeby zastąpić Banasika i zyskać sympatię kibiców, musi być naprawdę wybitny. Średniości czy solidności nikt nie zaakceptuje, ona nie wystarczy. Również Oktawian Moraru, który ściągnął go do Radomia, będzie musiał wziąć cały projekt na swoje barki i zmierzyć się jego efektami. Dziś, delikatnie rzecz ujmując, kibice nie pałają do niego miłością. Obaj będą więc rozliczani ze szczególną surowością i ciężko się fanom dziwić. Radomski kibic przez lata przetrawił tyle rozczarowań, że kiedy w końcu ktoś przyniósł mu uśmiech, jego odejście budzi uzasadnioną obawę o powrót smutnych czasów.

MOŁDAWSKI DYREKTOR SPORTOWY I KULISY BUDOWY RADOMIAKA

A Dariusz Banasik? Tylko umocnił swoją pozycję, zostanie zapamiętany jako autor wielkich sukcesów i jednocześnie ich ofiara. Swojego pomnika w Radomiu nie zburzy, wręcz przeciwnie: może w końcu doczeka się zamiany tego hasła w czyn.

WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?

Bartosz Lodko
3
Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?

Komentarze

48 komentarzy

Loading...