Około 50 ukraińskich piłkarzy ma za sobą przeszłość na zapleczu Ekstraklasy. Spora część z nich w Polsce odnosiła sukcesy i miała duży wpływ na grę poszczególnych zespołów. Pierwszoligowcy od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę pokazują, że pamiętają o swoich byłych i obecnych piłkarzach ze wschodu. Warto więc przypomnieć najlepszych zawodników z tego kraju, którzy występowali na drugim poziomie rozgrywek w Polsce.
Aktualnie na boiskach 1. ligi oglądamy trzech piłkarzy z Ukrainy. To Farid Ali oraz Władysław Okhrończuk z GKS-u Jastrzębie oraz Stanisław Hrebeń z Odry Opole. Ciekawa jest historia ostatniego z nich. Katowicki “Sport” opisywał, że zawodnik przyjechał do Polski do pracy, a gdy trafił na treningi opolan, popłakał się ze szczęścia.
– Przyszedł na trening Orła Źlinice. Szkoleniowiec zespołu Andrzej Polak już drugiego dnia dał Hrebeniowi do zrozumienia, że jest za dobry, kierując na zajęcia IV-ligowych rezerw Odry. Hrebeń pracował w magazynie, a popołudniami trenował z opolską „dwójką”. Gdy zbliżał się letni okres przygotowawczy, usłyszał, że ma dwa tygodnie – i zaczyna treningi z pierwszoligową Odrą! Wtedy postawił wszystko na jedną kartę. Rzucił pracę, by za 14 dni być w jak najlepszej formie – czytamy w śląskiej gazecie.
Natomiast Ali to piłkarz, który zbliża się do 100 występów na zapleczu Ekstraklasy. Żaden Ukrainiec nie rozegrał większej liczby spotkań na tym poziomie rozgrywek w Polsce. W Jastrzębiu Ali, który ma jemeńskie korzenie, ma wsparcie nie tylko w postaci sprowadzonego zimą Okhrończuka, ale i asystenta trenera, którym jest Ołeksandr Szeweluchin.
FARID ALI – GKS JASTRZĘBIE
Nie mogło być więc lepszego punktu wyjścia do tej opowieści od pomocnika GKS-u Jastrzębie. O tym, ile Ali znaczy dla tej drużyny, niech świadczy to, jak słabo jastrzębianie wyglądali jesienią, gdy Ukrainiec leczył kontuzję. Za to już w pierwszym wiosennym meczu zanotował asystę na wagę punktów dla ekipy Grzegorza Kurdziela. Ali w każdym z trzech poprzednich sezonów, które spędził na zapleczu Ekstraklasy, był piłkarzem po prostu — jak na swój zespół — topowym.
- 20/21 – 4 gole, 4 asysty
- 19/20 – 9 goli, 3 asysty, 3 asysty drugiego stopnia
- 18/19 – 2 gole, 2 asysty, 2 asysty drugiego stopnia
Pomocnik to także mała legenda klubu z Jastrzębia. Ukrainiec w kolejnym sezonie przekroczy zapewne liczbę 200 gier dla tej drużyny. To dzięki niemu GKS przeżył najlepszy sezon w 1. lidze, kończąc rozgrywki na piątym miejscu w tabeli. Ale przede wszystkim Ali pomógł jastrzębianom wydostać się z trzeciej ligi do drugiej, a potem z drugiej do pierwszej. Zawodnik ma już 30 lat na karku, więc większej kariery w Polsce nie zrobi, jednak niedawno pytał o niego Widzew Łódź, więc jego klasa zdecydowanie jest dostrzegana i doceniana.
Jeśli GKS Jastrzębie liczy na kolejną udaną walkę o utrzymanie, zawierzy swoje nadzieje właśnie Faridowi Aliemu. To nie będzie łatwe, bo pomocnik ma teraz poważniejsze zmartwienia na głowie. – Sytuacja jest taka, że chce nam się wszystkim płakać. Codziennie, praktycznie co minutę ja, Vlad i trener Aleks, śledzimy doniesienia. Moja narzeczona, nasze rodziny i koledzy, zostali na Ukrainie. Sytuacja jest dramatyczna, wszyscy wiemy, co się dzieje. Ludzie są atakowani i giną. Bardzo się tym przejmujemy. W głowie cały czas to siedzi i ciężko się skoncentrować na meczach, ale razem z Vladem daliśmy z siebie na boisku wszystko. Ciężko iść spać, ciężko się skupić na czymś innym, bo przeżywamy to, co dzieje się z naszymi rodzinami i z naszym krajem — powiedział w rozmowie z oficjalną klubową stroną.
Tym bardziej warto docenić to, w jakim stylu Farid Ali wraca do regularnej gry po kontuzji.
ANDRIJ HRYSZCZENKO – CHEMIK POLICE, STAL STALOWA WOLA, GÓRNIK POLKOWICE, GÓRNIK ŁĘCZNA, ARKA GDYNIA
Długie lata przed tym, jak ukraińscy piłkarze zaczęli masowo napływać do Polski, szlak dla rodaków przecierał Andrij Hryszczenko. W 1997 roku ten napastnik trafił z czeskiego Zlin do Górnika Zabrze, gdzie zanotował debiut w Ekstraklasie. Później przez Chemik Police trafił do Stomilu Olsztyn, dla którego strzelił nawet gola w najwyższej lidze. Stało się to podczas wizyty Stomilu na Łazienkowskiej 3 w Warszawie.
Kariera Hryszczenki nad Wisłą była bardzo intensywna. Grał także w Aluminium Konin, Stali Stalowa Wola czy Górniku Polkowice, zmieniając kluby co sezon lub co pół roku. Z Chemikiem spadł do trzeciej ligi, podobnie ze Stalą Stalowa Wola, choć brakuje danych dotyczących tego, ile spotkań zagrał dla tych zespołów na zapleczu Ekstraklasy. Karta odwróciła się gdy Hryszczenko trafił na Lubelszczyznę i wywalczył z Górnikiem Łęczna awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jego dwie bramki w ostatniej kolejce pozwoliły łęcznianom zachować barażowe miejsce, Ukrainiec został też najlepszym strzelcem zespołu w tamtym sezonie (osiem bramek).
Napastnik z Ukrainy rozegrał kilkanaście kolejnych gier w Ekstraklasie, po czym odszedł do Arki Gdynia. To w Trójmieście zakończył polski etap swojej kariery, po którym wrócił do rodzinnego miasta. Z Arką także wywalczył promocję, znów zajmując trzecie miejsce w lidze. Tym razem jednak dawało to bezpośredni awans, a cegiełką Hryszczenki było pięć trafień. Snajper ze wschodu powiększył swój dorobek strzelecki w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce o trzy trafienia, znów strzelając na nie wygodnym terenie: w Poznaniu, w meczu z Lechem. Lista drużyn, którym ładował piłkę do siatki wygląda więc całkiem nieźle. Są na niej m.in.:
- Legia Warszawa (1)
- Lech Poznań (1)
- Górnik Zabrze (1)
- Korona Kielce (1)
- Śląsk Wrocław (1)
- ŁKS (1)
NAJLEPSI ZAGRANICZNI STRZELCY W HISTORII 1. LIGI
ARTEM PUTIWCEW – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA
Hryszczenko do Ekstraklasy awansował dwukrotnie natomiast Artem Putiwcew, który od sześciu lat gra w Niecieczy, wywalczył promocję raz. Wcześniej Ukrainiec razem ze “Słoniami” spadł z ligi, jednak jego pobyt w gminie Żabno jest jak najbardziej udany. To w barwach Bruk-Bet Termaliki grał na tyle dobrze, że został dostrzeżony przez selekcjonera reprezentacji kraju. W 2016 roku zaliczył debiut w towarzyskim meczu z Cyprem.
– Ludzie z obozu beniaminka nie mogli się go nachwalić, jako jedyny piłkarz z tego podejrzanego zimowego zaciągu (Pilarza nie liczymy) od razu wskoczył do pierwszego składu. Ale początek na naszych boiskach – nie czarujmy się – ma co najwyżej średni. Bardzo dobrze zagrał przeciwko Legii, nieźle z Górnikiem Łęczna czy Cracovią, ale poza tym nic szczególnego nie pokazał. W miniony weekend trener Mandrysz wystawił go na lewej obronie i – jak się okazuje – nie jest to w tej historii bez znaczenia. Właśnie uniwersalność gracza Termaliki podkreślał selekcjoner Mychajło Fomenko, argumentując powołanie go w miejsce Chaczeridiego i Rakickiego, którzy mają problemy ze zdrowiem – pisaliśmy po powołaniu dla Putiwcewa.
Statystyki doświadczonego stopera w Polsce są bardzo solidne. Rozegrał już blisko 100 gier w Ekstraklasie, może się też pochwalić 87 występami na jej zapleczu. O jego klasie niech świadczy fakt, że w sezonie 2020/2021 piłkarze wybrali go do jedenastki sezonu 1. ligi. Warto też dodać, że to zawodnik z największą liczbą występów dla klubu z Niecieczy w całej jego historii. W październiku 2021 roku Putiwcew został obywatelem Polski.
SERHIJ KRYKUN – GARBARNIA KRAKÓW, GÓRNIK ŁĘCZNA
Razem z Putiwcewem do Ekstraklasy wpadł także Serhij Krykun z Górnika Łęczna. Skrzydłowy był jednym z odkryć minionego sezonu na zapleczu Ekstraklasy. Zaliczył siedem bramek, dwie asysty i asystę drugiego stopnia. To właśnie Krykun był autorem najważniejszego gola dla Górnika w minionych rozgrywkach, trafiając w finale baraży z ŁKS-em. Ale i inne bramki Krykuna miały dla drużyny Kamila Kieresia olbrzymie znaczenie.
- Odra Opole – gol na 1:0
- Zagłębie Sosnowiec – gol na 1:0
- Resovia – gol na 1:0
- ŁKS – gol na 1:1
- Stomil – gol na 1:1
Tylko raz bramka Krykuna nie była golem otwierającym wynik meczu albo przynajmniej tym trafieniem, które dawało Górnikowi remis. Także wspomniane już dwie asysty dawały Górnikowi prowadzenie. Był 13. najlepszym dryblerem ligi według raportu InStat. Można z całą pewnością stwierdzić, że bez ukraińskiego skrzydłowego nie byłoby awansu. Jego postawa była pewną niespodzianką, bo wcześniej w 1. lidze zaliczył jedynie ~900 minut w barwach Garbarni Kraków i nie był to zbyt udany czas. Ale jego przygoda z polską piłką to ciągły progres i nauka.
– Chcę budować swoją karierę krok po krok. Grałem już w Polsce w rozgrywkach juniorskich, w IV, III, II i I lidze. Teraz celem jest Ekstraklasa – mówił Krykun “Piłce Nożnej” przed awansem z Górnikiem. Zanim dotarł do najwyższej ligi łączył grę z pracą. Dziś pomaga swojej rodzinie i rodakom, którzy ewakuują się z Ukrainy po rosyjskim ataku. Nie przeszkodziło mu to jednak w tym, żeby zagrać przeciwko Stali Mielec w ostatniej kolejce Ekstraklasy. Krykun wciąż czeka na premierowe trafienie w najwyższej lidze w Polsce, ale jednego nie można mu odmówić: charakteru.
ILE ZNACZY MIEJSCE PO RUNDZIE JESIENNEJ W 1. LIDZE?
WOŁODYMYR TANCZYK – STOMIL OLSZYN
Zgrupowanie w Turcji, Radomiak gra z Metalistem Charków. To drugoligowa drużyna, która odbudowywała dawną potęgę piłki w Charkowie. W przeszłości Metalist był wicemistrzem Ukrainy i ćwierćfinalistą Ligi Europy. Teraz jednym z zawodników drugoligowca jest Wołodymyr Tanczyk, boczny obrońca lub pomocnik, który ma udział przy siedmiu golach lidera drugiej ligi ukraińskiej. Jeśli to nazwisko coś wam mówi, nie będziemy zaskoczeni. W Polsce Tanczyk “obskoczył” trzy kluby: Ruch Chorzów, Górnik Łęczna i Stomil Olsztyn. Dwa pierwsze grały w Ekstraklasie, w której Ukrainiec nie zaistniał. Ale gdy olsztynianie bili się o utrzymanie w sezonach 2017/2018 i 2018/2019 Tanczyk zrobił robotę pięcioma golami i pięcioma asystami.
W Olsztynie i pierwszej lidze dał się zapamiętać jako niezły drybler, który robił sporo wiatru na skrzydle. Miał dwa wybitne spotkania: w Tychach zaliczył gola i asystę, w Opolu dwukrotnie podawał kolegom, którzy trafiali do siatki. Pierwsze rozgrywki, w których reprezentował barwy Stomilu, zespół z Warmi i Mazur skończył na 14. miejscu w tabeli, wygrywając trzy ostatnie, kluczowe dla utrzymania mecze. To zwycięstwo nad Chrobrym Głogów przypieczętowało pierwszą ligę dla Olsztyna. Tanczyk miał udział przy bramce dla Stomilu w tym meczu.
Po rundzie jesiennej kolejnego sezonu piłkarz wrócił na Ukrainę i spadł z tamtejszej ekstraklasy z Czernomorcem Odessa.
JAK ODBUDOWUJE SIĘ METALIST CHARKÓW
WOŁODYMYR KOWAL – STOMIL OLSZTYN, OLIMPIA GRUDZIĄDZ
Do czasów Farida Aliego najlepszym ukraińskim strzelcem w 1. lidze był Wołodymyr Kowal. Wychowanek Dynama Kijów to kolejny przykład tego, że w Olsztynie potrafią w transfery ze wschodu. W sezonie 2014/2015 Kowal był najlepszym zagranicznym strzelcem w całej lidze. Była to tym większa sztuka, że Ukrainiec nie wykonywał rzutów karnych i opuścił dwie pierwsze kolejki. Gdyby nagrodę za tytuł króla strzelców przyznawać bez uwzględniania goli z “wapna”, Kowal byłby trzecim najlepszym snajperem całych rozgrywek. Przy czym warto zaznaczyć, że snajper z Kijowa wcale nie strzelał wybitnie wielu bramek. Zanotował 12 trafień w sezonie, do których dorzucił także asysty. Był jednak bardzo efektywny, już od samego początku.
- wywalczony karny na wagę trzech punktów w debiucie
- asysta na wagę remisu z Zagłębiem Lubin
- wywalczony karny dający remis z Miedzią Legnica (ostatecznie porażka Stomilu)
- dublet na wagę wygranej z Sandecją Nowy Sącz
- gol dający remis z Wigrami Suwałki
- asysta na wagę wygranej z GKS-em Tychy
- gol dający prowadzenie z Bytovią
- bramka na wagę remisu z Chrobrym Głogów
- dublet na wagę wygranej z Olimpią Grudziądz
- gol na wagę trzech punktów z GKS-em Katowice
- bramka otwierająca wynik z Dolcanem (1:3)
- asysta dająca remis z Wisłą Płock
Sami widzicie, że lista ważnych bramek Kowala jest długa. To jeden z najlepszych napastników Stomilu Olsztyn w ostatnich latach. Tamte rozgrywki olsztynianie zakończyli na siódmym miejscu w tabeli z dorobkiem 49 punktów. 17 z nich to bezpośredni efekt goli i asyst Kowala, pięć kolejnych to pośredni efekt jego gry. Oczywiście zakładając, że możemy przeliczać bramki i podania na punkty. W każdym razie Ukrainiec zapracował na transfer do Ekstraklasy, w której jednak nie wypalił. Po nieudanej przygodzie w Niecieczy załapał się jeszcze do Olimpii Grudziądz, gdzie już nie błyszczał. Jego bilans na zapleczu Ekstraklasy w tym klubie to:
- 1047 minut
- 3 gole
- spadek do drugiej ligi
JEWHEN RADIONOW – GKS KATOWICE, ŁKS, PUSZCZA NIEPOŁOMICE
Jeden z najlepiej rozpoznawalnych ukraińskich piłkarzy? “Żenia” z Łodzi. Jewhen Radionow jest mocno kojarzony z sukcesami ŁKS-u. Nic dziwnego, bo choć w Polsce gra od dekady, to z ŁKS-em przeszedł imponującą drogę od trzeciej ligi do Ekstraklasy. Najpierw został wicekrólem strzelców trzeciej ligi, potem strzelił 12 bramek poziom wyżej, zwłaszcza jesienią mocno przyczyniając się do awansu łodzian. Na zapleczu najwyższej ligi w kraju Radionow nie miał jednak szczęścia. Jego dwa pierwsze podejścia do tej ligi wyglądały tak:
354 minuty w GKS-ie Katowice (asysta)
836 minut w ŁKS-ie (trzy gole, jeden z karnego)
Najlepszy pierwszoligowy epizod ukraińskiego napastnika to czas spędzony w Niepołomicach. W przerwanym przez pandemię sezonie, w którym zespół z Małopolski długo miał nadzieję na załapanie się do baraży, Radionow strzelił pięć bramek w ośmiu meczach rundy wiosennej. Kolejny sezon to już cztery trafienia. Ukraińca nie oszczędzały jednak urazy i w żadnym z sezonów w Puszczy nie rozegrał więcej niż 1000 minut.
Teraz Radionow, który ostatnio był piłkarzem GKS-u Bełchatów, organizuje zbiórkę i pomaga swoim rodakom w obliczu wojny.
IWAN LITWINIUK – STAL STALOWA WOLA, OKOCIMSKI BRZESKO, WISŁA PUŁAWY
Sporą część kariery w Polsce spędził obrońca wywodzący się z Łucka. Iwan Litwiniuk budował swoją pozycję nad Wisłą powoli, od drugoligowego Hetmana Zamość. Po dwóch bardzo dobrych rundach w drugiej lidze trafił szczebel wyżej, do Stali Stalowa Wola. Tak zaczęła się jego pechowa, pierwszoligowa passa. Dlaczego pechowa?
- 2009/2010 – spadek ze Stalą
- 2012/2013 – spadek z Okocimskim Brzesko, cofnięty przy zielonym stoliku
- 2016/2017 – spadek z Wisłą Puławy
Trzy sezony i zawsze pukanie w spód tabeli. Niemniej jednak Litwiniuk był bardzo solidnym obrońcą. W sezonie, w którym Okocimski utrzymał się przez brak licencji dla Polonii Warszawa, lewy defensor był czołowym asystentem rozgrywek. Zaliczył wówczas osiem ostatnich podań, a klub z Brzeska nie przegrał ani jednego spotkania, w którym Ukrainiec zanotował udział przy bramce lub samemu trafił do siatki. Górnik Łęczna, Arka Gdynia, GKS Katowice, Stomil Olsztyn (dwukrotnie), walcząca wówczas o awans Flota Świnoujście: każdy z tych zespołów poznał lewą nogę Litwiniuka. Obrońca (bądź boczny pomocnik, bo i na tej pozycji grywał) świetnie wykonywał stałe fragmenty gry.
- 6 asyst z rzutów wolnych
- asysta z rzutu rożnego
Ciekawy zawodnik, nawet mimo tych spadków. W końcu nie bez powodu dla Wisły Puławy rozegrał 150 spotkań, zaliczając z tym zespołem także awans na zaplecze Ekstraklasy.
IRAKLI MESKHIA – STOMIL OLSZTYN, CHOJNICZANKA CHOJNICE
Kolejny po Faridzie Alim ukraiński piłkarz z obcymi korzeniami i kolejny przykład udanych transferów Stomilu Olsztyn ze wschodnich krajów. Urodzony w Gruzji Meskhia trafił do pierwszej ligi po zaledwie kilku miesiącach w Karkonoszach Jelenia Góra. Lokalna prasa pisała, że to kosmiczny nabytek Karkonoszy, które walczyły o awans do trzeciej ligi, co zresztą ostatecznie się udało. Tyle że Meskhia błyskawicznie trafił na jeszcze wyższy poziom i już w debiucie w barwach olsztyńskiego klubu strzelił gola, otwierając wynik meczu z Wigrami Suwałki. Jesienią doznał kontuzji, która praktycznie pogrzebała jego sezon, ale zdołał wrócić na ostatni mecz i znów błysnął: golem z wolnego i asystą z narożnika boiska.
Jesień 2015 roku była dla Ukraińca bardzo udana — w połowie października miał już na koncie dwa gole i sześć asyst. Strzelał z dystansu, dogrywał ze stałych fragmentów gry, aż w końcu… zniknął. W grudniu bez zgody klubu wyjechał z Olsztyna, szukając angażu na Ukrainie i w Kazachstanie. W kwietniu wrócił do treningów z zespołem, ale w Stomilu już nie zagrał. Po zakończeniu rozgrywek przeniósł się do ligowego rywala z Chojnic. Tam jednak nie nawiązał do dawnej formy, kończąc sezon z golem i asystą na koncie. Później Meskhia zaczepił się jeszcze w Puławach i Lublinie, a potem słuch i ślad po nim zaginął.
ANTON KOŁOSOW – OLIMPIA ELBLĄG
Napastnik, który stał się ikoną elbląskiego klubu. Anton Kołosow to dla ludzi z Elbląga i okolic po prostu Antek, bo Ukrainiec spędził w Olimpii ponad dekadę. Napastnik w 1. lidze nie był gwiazdą: w ciągu rundy strzelił trzy gole, wywalczył także rzut karny. To było wiosną, bo jesienią Kołosow ustrzelił 11 goli dla trzecioligowej Olimpii 2004.
To był czas, gdy Olimpia miała silną wschodnią kolonię (dwóch Ukraińców, czterech Białorusinów, Rosjanin, Mołdawianin, Bułgar i ukraiński trener), ale była też outsiderem ligi. Spadła z niej z hukiem, zajmując ostatnie miejsce ze stratą ośmiu „oczek” do przedostatniej drużyny.
Ale postać Kołosowa przez lata stanowiła o sile Olimpii w trzeciej i drugiej lidze. Kilka przykładów:
- 2008/2009 – 13 goli i awans do drugiej ligi
- 2013/2014 – 12 goli w drugiej lidze
- 2015/2016 – 17 goli i awans do drugiej ligi
Łącznie Kołosow rozegrał dla Olimpii Elbląg 163 mecze w drugiej lidze i 90 spotkań w trzeciej lidze, a także siedem gier w Pucharze Polski. Zdobył dla tego zespołu 104 bramki. To jeden z najskuteczniejszych obcokrajowców, którzy reprezentowali barwy naszych drużyn, choć w 2020 roku Anton oficjalnie stał się Antkiem, otrzymując polski paszport. Karierę kończył strzelając bramki dla Huraganu Morąg (sześć) i Concordii Elbląg (dwie).
NAJLEPSI UKRAIŃCY W HISTORII 1. LIGI [RANKING]
WIĘCEJ O AGRESJI ROSJI NA UKRAINĘ:
- FIFA wybrała hańbę. Żałosne sankcje na Rosję
- FIFA, Gazprom, mundial. Jak i dlaczego Rosja kupiła futbol?
- Dla nas już jesteście mistrzami świata
- „Jeśli nie chcesz łączyć polityki ze sportem, bądź pewien, że ktoś inny połączy je za ciebie”
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix