Reklama

Krasnikow odbudowuje Metalist Charków. “W 2025 powalczymy o mistrzostwo”

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2021, 16:34 • 5 min czytania 1 komentarz

Pamiętacie Metalist Charków? Swego czasu był to eksportowy klub na Ukrainie. Teraz piłka w Charkowie odradza się dzięki Metalowi. Nie, nazwa klubu nie jest przypadkiem. Stoi za nim Jewgienij Krasnikow, który od 2005 roku był dyrektorem sportowym klubu, odpowiedzialnym za transfery Taisona, Marlosa i innych gwiazd. Nasz czytelnik porozmawiał z Krasnikowem, który nadal zajmuje się wyławianiem perełek z Ameryki Południowej. Wkrótce dołączy do niego oligarcha Ołeksandr Jarosławski, dzięki czemu Metal ma wrócić na szczyt. Jakie są jego plany? Jakimi piłkarzami z Polski się interesował? Zapraszamy.

Krasnikow odbudowuje Metalist Charków. “W 2025 powalczymy o mistrzostwo”
Jak to się zaczęło, skąd pomysł na Metal Charków?

Myślałem o powrocie jakiś czas. Chcę, żeby wszystko wróciło do Charkowa, na swoje miejsce. Po upadku Metalista zastrzegłem prawo do szkółki piłkarskiej klubu, cały czas miałem kontakty z trenerami, graczami i wieloma przychylnymi osobami. Rok temu, gdy znalazłem odpowiednie fundusze, wszystko wystartowało. Obecnie jesteśmy na etapie wskrzeszenia dawnego klubu. Jeżeli się uda, to zrobimy to na bazie właśnie Metalu. Gramy w drugiej lidze (3. poziom, ostatni profesjonalny – przyp.), a w drużynie występują piłkarze, którzy byli naszymi filarami, gdy biliśmy się o podium w ukraińskiej ekstraklasie, czy o finał Ligi Europy.

Jest pan prezesem i założycielem Metala, ale wszyscy kojarzą pana z funkcją dyrektora sportowego. Jaką rolę widzi pan dla siebie w przyszłości?

Jeżeli Oleksandr Jarosławski wróci, to on sam wskaże mi miejsce, a ja będę wykonywał, co do mnie należy. Chciałbym być sportowym dyrektorem, w tym się odnajduję najlepiej. Pracuję z ogromną liczbą ludzi: skauci, trenerzy, agenci. Mając 23 lata przestałem grać w piłkę. Występowałem jako amator, a potem awansowałem nawet do drugiej ligi, ale szybko zrozumiałem, że to nie dla mnie. Mieliśmy taki mały zespół, Arsenal Charków. Występowało tam wielu młodych Ukraińców, ale z moimi kolegami postanowiliśmy zmienić wektor i padło na Amerykę Południową. Pierwszym transferem z tego regionu był Anderson Ribeiro, który teraz jest jednym z trenerów w Metalu. Tak jak powiedziałem, pracuję z ogromnym sztabem skautów, ale to ja podejmuje ostateczną decyzję, bo to ja potem odpowiadam za transfer i gracza. Następnie tę samą rolę pełniłem w Metaliście, gdzie udało mi się sprowadzić Marlosa, Taisona, Jose Sosę, Cleitona Xaviera i wielu innych. Niedawno byłem zatrudniony w tym samym celu w Dynamie Kijów.

Jak ocenia pan rynek piłkarski na Ukrainie? W Dynamo współpraca nie układała się tak gładko, jak wcześniej i słyszałem plotki, że trener promował graczy agenta, który ma u siebie większość czołowych graczy w kraju.

W Dynamo było inaczej, niż w Metaliście, ale z agentami nie mam problemów. Nie uważam, że na rynku piłkarzy w naszym kraju panuje monopol, a problemem była inna wizja futbolu trenera Chackiewicza. On stawiał na agresywną grę, jak Łobanowski. Pressing, ciśnienie na przeciwnika, bieganie. To zupełnie inny futbol niż ten preferowany przez Metalist i w tym upatrywałbym troszkę innych wyników, niż te, które wszyscy oczekiwaliśmy. Ja jestem i byłem dyrektorem sportowym, a z agentami nigdy nie miałem wielkich problemów.

A jak udało się znaleźć i namówić takiego gracza, jak Fares Behloui czy innych, jak Brazylijczycy Ebert i Jo?

To po prostu moja praca. Tu znowu rolę odgrywają zespoły skautów i osób, z którymi współpracuję. Często siedzę po nocach i oglądam różne ligi. Zasypiam nad ranem, ale po krótkim śnie idę na trening lub mecz młodzieży. O wymienionych piłkarzach wiedziałem wszystko, miałem ich przestudiowanych na wylot. Mieliśmy i mamy dużo innych na oku, ale Fares, czy Jo zgodzili się bez problemu.

Reklama

Obstawiaj Puchar Ukrainy w Fuksiarz.pl!

Zoria Ługańsk wygra z Ołeksandrią - kurs 2.23

Metal wziął do sztabu szkoleniowego popularnego ukraińskiego youtubera. Skąd taki ruch?

Współpracują ze mną osoby, które znam 15 – 20 lat. To analitycy, trenerzy. Oleksandr Kucher, główny trener, został przez nas ściągnięty do Arsenalu Charków, a potem długie lata był obrońcą Szachtara i kadry. Mamy jednak nowe twarze, jak np. Andrej Kolesnik (wcześniej bloger, Youtuber, skończył kursy trenerskie) i jestem z nich bardzo zadowolony. Andrej niesamowicie nam pomaga, jego głównym zadaniem jest analiza gry zespołu i przeciwników. W swoją pracę wkłada wiele wysiłku, co bardzo doceniamy.

Jak realny wydaje się panu powrót Ołeksandra Jarosławskiego?

Myślę, że jest w 100% realny. Zobaczysz, w ciągu roku wszystko powinno wrócić do poprzedniego stanu. Gramy teraz w drugiej lidze, w następnym sezonie, jak się nic nie zmieni, będziemy w pierwszej, a potem w ukraińskiej ekstraklasie i zrobimy wszystko, by na 100-lecie klubu (2025 r. – przyp.) walczyć o mistrzostwo kraju.

Wiem, że dużo czasu poświęca pan piłce młodzieżowej i odpowiada za powstanie jednej z najlepszych szkół piłkarskich w kraju.

Nasza akademia ukształtowała masę talentów – jeszcze po bankructwie na szerokie wody wypłynęli z niej choćby Lunin (Real), Sudakov (Szachtar), czy Mudryk (Szachtar). Niestety będziemy zmuszeni do budowania tego od nowa, ale gwarantuję ci, że nie będzie gorsza od poprzedniej. A gdy zainwestuje w nią Jarosławski, to efekty będą jeszcze lepsze!

A jak wygląda struktura akademii na ten moment, ilu graczy w niej trenuje?

Mamy kilka mniejszych grup: profesjonalną, amatorską i płatną. Łącznie trenuje około 1000 dzieci. Gramy w ligach i turniejach, gdyby nie COVID-19 to wystąpilibyśmy na turnieju w Polsce. Trenujemy na bazie szkoły olimpijskiej numer 1, dobrze się dogadujemy z kierownictwem. My dajemy piłki, ubrania i inne rzeczy, a oni pozwalają korzystać z boisk.

Miron Markiewicz w jednym z wywiadów wspominał, że Metalist interesował się Robertem Lewandowskim. Ile w tym prawdy?

Tak, ale sam rozumiesz. Gdy Lewandowski przechodził z pierwszej ligi do Lecha, to interesowała się nim cała Europa. Wiadomo, chcieliśmy go, jednak gdyby udało się go nam kupić, to byłoby to ogromne szczęście…

Reklama
A czy interesował się pan innymi graczami z Polski?

Przede wszystkim muszę wspomnieć Seweryna Gancarczyka. Wszyscy mówią o Brazylijczykach w naszym kontekście, a zapominają o Sewerynie. Powiem szczerze, że to był pierwszy topowy gracz, którego wzięliśmy do Metalista. Wielki profesjonalista. Legenda. Do tej pory szanujemy go i cenimy w klubie, wszyscy go ciepło wspominają. Świetny człowiek. Kiedyś podobali mi się też bracia Brożkowie. Szczególnie Paweł, napastnik. Piotr też był dobry, ale Pawła chcieliśmy i to przez długi okres. Mocno się nim interesowałem, on o tym wiedział, ale nie wiadomo czemu nie chciał przyjść do Metalista. A obecnie mam na oku gracza z jednego z polskich dużych klubów.

ROZMAWIAŁ BUCKAROOBANZAI

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...