Pamiętacie Metalist Charków? Swego czasu był to eksportowy klub na Ukrainie. Teraz piłka w Charkowie odradza się dzięki Metalowi. Nie, nazwa klubu nie jest przypadkiem. Stoi za nim Jewgienij Krasnikow, który od 2005 roku był dyrektorem sportowym klubu, odpowiedzialnym za transfery Taisona, Marlosa i innych gwiazd. Nasz czytelnik porozmawiał z Krasnikowem, który nadal zajmuje się wyławianiem perełek z Ameryki Południowej. Wkrótce dołączy do niego oligarcha Ołeksandr Jarosławski, dzięki czemu Metal ma wrócić na szczyt. Jakie są jego plany? Jakimi piłkarzami z Polski się interesował? Zapraszamy.
Jak to się zaczęło, skąd pomysł na Metal Charków?
Myślałem o powrocie jakiś czas. Chcę, żeby wszystko wróciło do Charkowa, na swoje miejsce. Po upadku Metalista zastrzegłem prawo do szkółki piłkarskiej klubu, cały czas miałem kontakty z trenerami, graczami i wieloma przychylnymi osobami. Rok temu, gdy znalazłem odpowiednie fundusze, wszystko wystartowało. Obecnie jesteśmy na etapie wskrzeszenia dawnego klubu. Jeżeli się uda, to zrobimy to na bazie właśnie Metalu. Gramy w drugiej lidze (3. poziom, ostatni profesjonalny – przyp.), a w drużynie występują piłkarze, którzy byli naszymi filarami, gdy biliśmy się o podium w ukraińskiej ekstraklasie, czy o finał Ligi Europy.
Jest pan prezesem i założycielem Metala, ale wszyscy kojarzą pana z funkcją dyrektora sportowego. Jaką rolę widzi pan dla siebie w przyszłości?
Jeżeli Oleksandr Jarosławski wróci, to on sam wskaże mi miejsce, a ja będę wykonywał, co do mnie należy. Chciałbym być sportowym dyrektorem, w tym się odnajduję najlepiej. Pracuję z ogromną liczbą ludzi: skauci, trenerzy, agenci. Mając 23 lata przestałem grać w piłkę. Występowałem jako amator, a potem awansowałem nawet do drugiej ligi, ale szybko zrozumiałem, że to nie dla mnie. Mieliśmy taki mały zespół, Arsenal Charków. Występowało tam wielu młodych Ukraińców, ale z moimi kolegami postanowiliśmy zmienić wektor i padło na Amerykę Południową. Pierwszym transferem z tego regionu był Anderson Ribeiro, który teraz jest jednym z trenerów w Metalu. Tak jak powiedziałem, pracuję z ogromnym sztabem skautów, ale to ja podejmuje ostateczną decyzję, bo to ja potem odpowiadam za transfer i gracza. Następnie tę samą rolę pełniłem w Metaliście, gdzie udało mi się sprowadzić Marlosa, Taisona, Jose Sosę, Cleitona Xaviera i wielu innych. Niedawno byłem zatrudniony w tym samym celu w Dynamie Kijów.
Jak ocenia pan rynek piłkarski na Ukrainie? W Dynamo współpraca nie układała się tak gładko, jak wcześniej i słyszałem plotki, że trener promował graczy agenta, który ma u siebie większość czołowych graczy w kraju.
W Dynamo było inaczej, niż w Metaliście, ale z agentami nie mam problemów. Nie uważam, że na rynku piłkarzy w naszym kraju panuje monopol, a problemem była inna wizja futbolu trenera Chackiewicza. On stawiał na agresywną grę, jak Łobanowski. Pressing, ciśnienie na przeciwnika, bieganie. To zupełnie inny futbol niż ten preferowany przez Metalist i w tym upatrywałbym troszkę innych wyników, niż te, które wszyscy oczekiwaliśmy. Ja jestem i byłem dyrektorem sportowym, a z agentami nigdy nie miałem wielkich problemów.
A jak udało się znaleźć i namówić takiego gracza, jak Fares Behloui czy innych, jak Brazylijczycy Ebert i Jo?
To po prostu moja praca. Tu znowu rolę odgrywają zespoły skautów i osób, z którymi współpracuję. Często siedzę po nocach i oglądam różne ligi. Zasypiam nad ranem, ale po krótkim śnie idę na trening lub mecz młodzieży. O wymienionych piłkarzach wiedziałem wszystko, miałem ich przestudiowanych na wylot. Mieliśmy i mamy dużo innych na oku, ale Fares, czy Jo zgodzili się bez problemu.
Metal wziął do sztabu szkoleniowego popularnego ukraińskiego youtubera. Skąd taki ruch?
Współpracują ze mną osoby, które znam 15 – 20 lat. To analitycy, trenerzy. Oleksandr Kucher, główny trener, został przez nas ściągnięty do Arsenalu Charków, a potem długie lata był obrońcą Szachtara i kadry. Mamy jednak nowe twarze, jak np. Andrej Kolesnik (wcześniej bloger, Youtuber, skończył kursy trenerskie) i jestem z nich bardzo zadowolony. Andrej niesamowicie nam pomaga, jego głównym zadaniem jest analiza gry zespołu i przeciwników. W swoją pracę wkłada wiele wysiłku, co bardzo doceniamy.
Jak realny wydaje się panu powrót Ołeksandra Jarosławskiego?
Myślę, że jest w 100% realny. Zobaczysz, w ciągu roku wszystko powinno wrócić do poprzedniego stanu. Gramy teraz w drugiej lidze, w następnym sezonie, jak się nic nie zmieni, będziemy w pierwszej, a potem w ukraińskiej ekstraklasie i zrobimy wszystko, by na 100-lecie klubu (2025 r. – przyp.) walczyć o mistrzostwo kraju.
Wiem, że dużo czasu poświęca pan piłce młodzieżowej i odpowiada za powstanie jednej z najlepszych szkół piłkarskich w kraju.
Nasza akademia ukształtowała masę talentów – jeszcze po bankructwie na szerokie wody wypłynęli z niej choćby Lunin (Real), Sudakov (Szachtar), czy Mudryk (Szachtar). Niestety będziemy zmuszeni do budowania tego od nowa, ale gwarantuję ci, że nie będzie gorsza od poprzedniej. A gdy zainwestuje w nią Jarosławski, to efekty będą jeszcze lepsze!
A jak wygląda struktura akademii na ten moment, ilu graczy w niej trenuje?
Mamy kilka mniejszych grup: profesjonalną, amatorską i płatną. Łącznie trenuje około 1000 dzieci. Gramy w ligach i turniejach, gdyby nie COVID-19 to wystąpilibyśmy na turnieju w Polsce. Trenujemy na bazie szkoły olimpijskiej numer 1, dobrze się dogadujemy z kierownictwem. My dajemy piłki, ubrania i inne rzeczy, a oni pozwalają korzystać z boisk.
Miron Markiewicz w jednym z wywiadów wspominał, że Metalist interesował się Robertem Lewandowskim. Ile w tym prawdy?
Tak, ale sam rozumiesz. Gdy Lewandowski przechodził z pierwszej ligi do Lecha, to interesowała się nim cała Europa. Wiadomo, chcieliśmy go, jednak gdyby udało się go nam kupić, to byłoby to ogromne szczęście…
A czy interesował się pan innymi graczami z Polski?
Przede wszystkim muszę wspomnieć Seweryna Gancarczyka. Wszyscy mówią o Brazylijczykach w naszym kontekście, a zapominają o Sewerynie. Powiem szczerze, że to był pierwszy topowy gracz, którego wzięliśmy do Metalista. Wielki profesjonalista. Legenda. Do tej pory szanujemy go i cenimy w klubie, wszyscy go ciepło wspominają. Świetny człowiek. Kiedyś podobali mi się też bracia Brożkowie. Szczególnie Paweł, napastnik. Piotr też był dobry, ale Pawła chcieliśmy i to przez długi okres. Mocno się nim interesowałem, on o tym wiedział, ale nie wiadomo czemu nie chciał przyjść do Metalista. A obecnie mam na oku gracza z jednego z polskich dużych klubów.
ROZMAWIAŁ BUCKAROOBANZAI
fot. FotoPyK