Reklama

Raków blisko porażki, więc tytuł „najlepsi po przerwie zimowej” zostaje w Szczecinie

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2022, 18:06 • 3 min czytania 65 komentarzy

Ależ zaimponował nam dzisiaj Górnik Zabrze. Po pierwszej, zakończonej remisem 1-1, połowie meczu z Rakowem Częstochowa zerknęliśmy sobie na ławkę, którą dysponował Jan Urban. Później rzuciliśmy okiem na tę Marka Papszuna i doszliśmy do wniosku, że żaden rezerwowy ekipy z Zabrza nie załapałby się do kadry meczowej rywala (no, ewentualnie wzięlibyśmy Stalmacha za Czyża). Faworyt drugiej połowy był w związku z tym oczywisty, tymczasem za sprawą ambitnej postawy Górnik tę ewidentną różnicę w jakości wywalił do kosza. 

Raków blisko porażki, więc tytuł „najlepsi po przerwie zimowej” zostaje w Szczecinie

I prawie wygrał z kandydatem do mistrzostwa. Oczywiście za „prawie” nie ma nawet pół punktu, za chwilę o tym „prawie” pewnie w większości zapomnimy, no ale dopóki pamiętamy, no to chwalimy.

A gdybyśmy mieli pokazać to prawie na jakimś obrazku, no to oczywiście byłby to ten obrazek.

Piękna bramka Bartosza Nowaka z doliczonego czasu gry została anulowana przez takiego spalonego Piotra Krawczyka. Spalony to spalony (choć dyskusja dotycząca stopklatek i rysowania linii zapewne wróci) i muszą to zabrzanie przełknąć, ale chcemy podkreślić, że przebieg końcówki meczu zmierzał właśnie do tego momentu, w którym gospodarze wydzierają rywalowi trzy punkty. Wcześniej świetną okazję miał Cholewiak, który dla odmiany dobrze przyjął piłkę, ale nie potrafił minąć strzałem wysuniętego Kovacevicia (dla odmiany, bo dwie dobre piłki skrzydłowy zabrzan zepsuł właśnie pierwszym kontaktem z futbolówką), a raz tak zakotłowało się pod bramką gości po stałym fragmencie, że gol kilka razy był na wyciągnięcie ręki. A w zasadzie nogi.

Reklama

Raków był takim przebiegiem wydarzeń wyraźnie zaskoczony. Ostatnią groźną sytuację przyjezdni stworzyli sobie chwilę przed ściągnięciem z boiska Iviego Lopeza, gdy Hiszpan wrzucił futbolówkę na głowę Wdowiaka. Czyli jakiś kwadrans przed końcem. Potem wylądowali w defensywie.

Choć tak generalnie trzeba przyznać, że w tym dobrym meczu na pierwszoplanową postać wyrósł Daniel Bielica, czyli bramkarz Górnika. Obronił siedem strzałów i to niekoniecznie były uderzenia (przynajmniej nie wszystkie), które odbiłby każdy golkiper w lidze. Pokonany został tylko w samej końcówce pierwszej połowy z rzutu karnego przez Iviego Lopeza, bo po interwencji VAR-u Piotr Lasyk dopatrzył się tego, że Kun został kopnięty przez Janżę. W najlepszej sytuacji Rakowa to Przemysław Wiśniewski zatrzymał piłkę przed linią, gdy Gutkovskis strzelał do prawie pustej bramki, ale wypada jeszcze raz podkreślić, że zabrzanie korzystają na zmianie w bramce.

Prowadzenie dał im na początku meczu Piotr Krawczyk, który skorzystał z kolei z braku zdecydowania Rakowa w środku pola i akcji Kubicy. Tym samym częstochowianie stracili pierwszą bramkę w rundzie wiosennej, no i pierwsze punkty. Cieszy to przede wszystkim Pogoń Szczecin, która pozostanie po tej kolejce jedyną drużyną z kompletem zwycięstw w rundzie wiosennej. I skoro od rezerwowych zaczęliśmy, to na nich też skończymy. Gdy przed startem rundy wymieniliśmy najciekawsze zimowe transfery, Deian Sorescu lądował gdzieś zaraz obok Wahana Biczachczjana, ale na razie Rumun w lidze tylko zadebiutował, szerzej przedstawiając się w Turbokozaku, a nowy piłkarz Portowców na Turbokozaka wyrasta na boisku.

Więcej o Rakowie: 

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

65 komentarzy

Loading...