Reklama

Bellingham, Haaland, Pedri i reszta. Najwięksi nieobecni fazy pucharowej Ligi Mistrzów

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 lutego 2022, 16:03 • 10 min czytania 1 komentarz

Barcelona, Borussia Dortmund, Milan, Sevilla i kilka innych zacnych drużyn nie zagra wiosną w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. To oznacza, że w drugiej części sezonu tych rozgrywek nie zobaczymy kilku kozackich piłkarzy i obiecujących młodych talentów. Wybraliśmy dla was 11 nieobecnych fazy pucharowej biorąc pod uwagę zarówno znane nazwiska, jak i świetne występy indywidualne jesienią.

Bellingham, Haaland, Pedri i reszta. Najwięksi nieobecni fazy pucharowej Ligi Mistrzów

Mike Maignan (AC Milan)

Czy gdyby Mike Maignan nie wypadł z powodu kontuzji na trzy spotkania fazy grupowej, Milan dłużej walczyłby o awans? Patrząc na dyspozycję Francuza w rozgrywkach ligowych, można się pokusić o takie stwierdzenie. We Włoszech pośród regularnie grających golkiperów to właśnie Maignan jest bramkarzem, który ma najlepszy współczynnik „uratowanych bramek”, czyli interwencji, które pomogły uchronić zespół przed stratą gola. Ściągnięcie go z Lille w zastępstwie za Gianluigiego Donnarummę było świetnym rozwiązaniem. W Serie A grał świetne mecze z Juventusem czy Atalantą, czyli topowymi drużynami. W Lidze Mistrzów jeszcze nie rozwinął skrzydeł, ale i miał dużo więcej pracy. Mimo że zagrał w zaledwie trzech spotkaniach, musiał zmierzyć się z aż 18 strzałami.

Jego zastępcy, czyli Ciprianowi Tatarusanu, trafiły się łatwiejsze spotkania (m.in. dwa mecze z Porto) i zmierzył się z zaledwie dziewięcioma próbami rywali. Być może gdyby to Maignan stał między słupkami, Luis Diaz nie pogrążyłby Rossonerich. W każdym razie Francuz to jeden z bardziej ekscytujących golkiperów w Europie w ostatnich latach. Odkryty dość późno — pierwszy sezon jako „jedynka” w Ligue 1 zaliczył w wieku 22 lat, czyli w wieku, w którym Donnarumma wyjechał do PSG jako czołowy bramkarz świata — ale robiący regularne postępy. Udowodnił jakość w ojczyźnie, teraz rozwija się w Italii. W kolejnych latach w Champions League powinien już odgrywać znacznie większą rolę.

Reklama

Cristiano (Sheriff Tyraspol)

Ok, nie spodziewaliśmy się, że w gronie największych nieobecnych zmieścimy kogoś z ekipy mistrza Mołdawii. Zwłaszcza że Cristiano to nie jest typowy prawy obrońca: na tej pozycji grał tylko w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Natomiast Brazylijczyk, przy jednoczesnym braku konkretnych kandydatów na jego pozycji, zasłużył na wyróżnienie za naprawdę znakomity sezon, jaki rozgrywa. Szanujmy się: grając w Sheriffie Tyraspol ciężko być w topce asystentów Champions League. Tymczasem Cristiano asystował przy trzech trafieniach mołdawskiej drużyny, w dodatku w obydwu wygranych spotkaniach i ma na koncie tyle samo ostatnich podań co Vinicius Junior czy Jude Bellingham. Jego dogrania w pole karne zwykle były świetnie wymierzone — jest dziewiątym piłkarzem Ligi Mistrzów pod względem celności dośrodkowań.

W dodatku Brazylijczyk wzorowo spisał się w eliminacjach, choćby otwierając swoją asystą wynik meczu z Dinamem Zagrzeb. Bez dwóch zdań był to zawodnik, który miał kluczowe znaczenie w sukcesie Sheriffa, jakim jest awans do Ligi Europy po fazie grupowej Champions League. Wymowne jest też to, że Cristiano zimą przeniósł się do Fluminense, czyli zespołu z czołówki tabeli ligi brazylijskiej. I w tym Fluminense od razu wskoczył do pierwszego składu. Warto w tym miejscu dodać, że wcześniej w Brazylii był kompletnym anonimem, zaliczył kilka spotkań w średniaku tamtejszej drugiej ligi, poza tym kopał w regionalnych klubach.

Cóż, gwiazdą europejskiego futbolu nie będzie. Jego nazwisko w tym zestawieniu jest silne tylko dlatego, że od razu kojarzy się z pewnym piłkarzem Manchesteru United. Niemniej to ciekawa historia warta odnotowania.

OJCIEC SUKCESU SHERIFFA. KIM JEST JURIJ WERNYDUB?

Jules Kounde i Diego Carlos (Sevilla)

Stoperów umieszczamy w duecie, bo to ekipa z tego samego klubu. Sevilla dokonała sporej sztuki: tracąc pięć bramek w sześciu spotkaniach nie wyszła z grupy Ligi Mistrzów. Przeważyła nieskuteczność w ofensywie, ale za grę w obronie można hiszpański zespół pochwalić. Lista ekip, które jesienią stracili mniej bramek w grupie Champions League, prezentuje się tak:

  • Bayern Monachium – 3
  • Real Madryt – 3
  • Lille – 4
  • Chelsea Londyn – 4

Po pięć goli stracili także piłkarze Interu Mediolan oraz Ajaksu Amsterdam. Wszystkie te ekipy łączy jedno: każda z nich wiosną zagra w Lidze Mistrzów. Tylko Sevilla wyłamała się z tego grona. Oczywiście skoro tak się stało, to nie możemy mówić, że było idealnie. W pierwszym meczu fazy grupowej Diego Carlos sprokurował przecież rzut karny. Natomiast koniec końców obaj zawodnicy zaliczyli sporo udanych meczów. Jules Kounde wygrał 74% pojedynków w defensywie, co było bardzo dobrym wynikiem w skali całych rozgrywek. Bardzo dobrze wypadł także pod względem przejętych piłek czy pojedynków w powietrzu. To ostatnie to także domena Diego Carlosa, który brylował w walce o górne piłki we własnym polu karnym. Ponadto Brazylijczyk blokował sporo strzałów.

Reklama

Zarówno Kounde jak i Carlos błyszczą także w rozgrywkach ligowych. Żaden defensor, który gra tak często jak Diego, nie był skuteczniejszy pod względem wygranych pojedynków w La Liga. Niech będzie to wystarczający powód, dla którego nieobecność takich obrońców będzie sporą stratą dla wiosennej części rozgrywek Ligi Mistrzów.

HISTORIA JULESA KOUNDE

Theo Hernandez (AC Milan)

Jeśli jesteś takim kozakiem jak Theo Hernandez i masz na koncie tylko cztery mecze w reprezentacji Francji, to jest to najlepsze potwierdzenie siły kadry „Trójkolorowych”. Hernandez od lat, co sezon, robi konkretne liczby.

  • 2019/2020 – 10 goli i asyst
  • 2020/2021 – 15 goli i asyst
  • 2021/2022 – 9 goli i asyst

Hernandez jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym lewym obrońcą w Serie A. To świetny drybler, którego rwie do ofensywy. Dzięki temu bryluje w statystykach np. progresywnych biegów. 24-latek jest typowym nowoczesnym bocznym defensorem. Bardzo często angażuje się w grę do przodu, może nieco słabiej wygląda gdy trzeba zabezpieczać bramkę, ale też nie ma co przesadzać: swoje zrobi, zachowuje solidną skuteczność w pojedynkach w powietrzu czy defensywie. Dla Milanu to jeden z najlepszych transferów ostatnich lat, był kluczową postacią w misji pt. „Milan wraca do Ligi Mistrzów”. On sam w Champions League ma jeszcze sporo do udowodnienia. Jego najlepszym występem wciąż pozostaje mecz Realu Madryt z Borussią Dortmund, w którym Theo zanotował asystę na wagę wygranej. Tyle że od tamtej pory minęło już pięć lat.

Pedri (FC Barcelona)

Wyjątkowy przypadek, dla którego odpadnięcie z Ligi Mistrzów może być ulgą. Pedri jest bowiem tak eksploatowany, że w Football Managarze klubowi lekarze wysyłaliby go na urlop średnio co miesiąc. To wszystko odbiło się zresztą na utalentowanym pomocniku, bo jesienią zdołał zaliczyć jedynie dwa występy w fazie grupowej. Potem z gry wyeliminowała go kontuzja i była to ogromna strata dla Barcelony. Choć Hiszpan ma dopiero 19 lat, już zna smak występów w wiosennych meczach europejskich pucharów. W poprzednim sezonie zanotował nawet asystę w rewanżowym meczu z PSG.

Pedri wypadł dobrze w pierwszym meczu ubiegłorocznej fazy grupowej z Juventusem. Co prawda premierowego gola strzelił Węgrom z Ferencvarosu, ale to przeciwko „Starej Damie” zaliczył konkretny występ:

  • 5/6 udanych dryblingów
  • 10/17 wygranych pojedynków
  • 3 odbiory, przejęcia

Jesienią czekaliśmy na podobne występy, ale wspomnienia młodego pomocnika z tej edycji Ligi Mistrzów będą bolesne, bo tak trzeba nazwać dwie porażki 0:3 w dwóch pierwszych kolejkach. Niemniej Champions League to właśnie miejsce dla takich piłkarzy, więc wiosną na pewno będzie go brakować.

PEDRI – NAJCENNIEJSZA PERŁA NA TENERYFIE

Jude Bellingham (Borussia Dortmund)

Cztery gole i 10 asyst, z czego bramka i trzy ostatnie podania to osiągnięcia właśnie z meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jude Bellingham z rocznika 2003 to oczarowanie tego sezonu. Oczywiście nie jest to postać wyciągnięta z kapelusza, bo młody Anglik już w poprzednim sezonie regularnie grał w barwach Borussii Dortmund w lidze i w pucharach. Ale ten sezon w jego wykonaniu to krok w stronę wielkiej kariery. Był jednym z najczęściej faulowanych zawodników w fazie grupowej Champions League (2,88 fauli/90 minut – ósmy wynik w LM), był także jednym z najczęściej strzelających z dystansu piłkarzy w tych rozgrywkach. Miał udział przy kluczowych dla BVB bramkach:

  • 1:0 z Besiktasem – gol
  • 2:0 z Besiktasem – asysta
  • 1:0 ze Sportingiem – asysta
  • 1:0 z Besiktasem – asysta

To rzecz jasna nie wystarczyło, żeby niemiecki klub wyszedł z grupy, ale faktem jest, że Bellingham miał udział we wszystkich zwycięstwach Borussii. W Lidze Mistrzów ma już na koncie piękne trafienie w ćwierćfinale przeciwko Manchesterowi City, a w Bundeslidze strzela takie bramki.

Tak, zdecydowanie chcielibyśmy obejrzeć Anglika w wiosennej części Ligi Mistrzów.

Rusłan Malinowski (Atalanta Bergamo)

– Tylko Lionel Messi strzelił więcej bramek z dystansu (18) niż Rusłan Malinowski (14), od momentu, gdy Ukrainiec dołączył do Atalanty Bergamo trzy i pół roku temu – napisało „The Athletic” po kolejnej fantastycznej bramce tego zawodnika po uderzeniu spoza pola karnego. Malinowski to piłkarz do podziwiania. Bojan Nastić mówił nam, że gdy w Genk sprzedawano lidera zespołu, każdy obawiał się o to, kto teraz pociągnie drużynę do zwycięstw. Malinowski jednak tak szybko wszedł w jego buty, że niedługo potem zgłosił się po niego zespół z jednej z najlepszych lig świata. I trzeba przyznać, że ofensywny pomocnik — przez nas akurat wystawiony na prawym skrzydle, gdzie zdarzało mu się grywać — zdecydowanie na taki transfer zasłużył.

W poprzednim sezonie skupiał się na asystach, teraz strzela tyle, że najpewniej pobije swój wynik z dwóch ostatnich lat w Serie A (po osiem bramek na sezon, obecnie ma ich sześć). Do kompletu i wejścia na jeszcze wyższy poziom brakuje mu jednak sukcesu na europejskiej arenie. Wciąż jednymi z jego najlepszych występów w pucharach są przecież mecze z polskimi drużynami — Lechowi Poznań zaserwował bombę po indywidualnej akcji, Legii Warszawa wsadził gola ze stałego fragmentu gry.

Jak do tej pory reprezentant Ukrainy strzelił cztery z 12 bramek w pucharach i eliminacjach bezpośrednio z rzutów wolnych. Przy takiej częstotliwości naprawdę można żałować, że wiosną nie będzie miał okazji do powiększenia swojego dorobku.

KRĘTE DROGI RUSŁANA MALINOWSKIEGO

Christopher Nkunku (RB Lipsk)

Trzeci w klasyfikacji strzelców po fazie grupowej Ligi Mistrzów piłkarz nie poprawi już swojego dorobku. Christopher Nkunku jesienią miał niekończący się dzień konia w europejskich pucharach. Uzbierał hattrick z Manchesterem City, zanotował bramkę i asystę przeciwko PSG, w którym się wychował, zaliczył dublet z Brugge. Żaden zawodnik nie strzelił więcej goli głową niż piłkarz RB Lipsk. Nkunku był niesamowicie skuteczny także w innych aspektach. Jego radar statystyk pokazuje, że był mocny w:

  • skuteczności strzałów – ponad 61% celnych uderzeń na bramkę
  • kontaktach z piłką w polu karnym rywala – 5,85/90 minut, 17. wynik w LM
  • kluczowych podaniach – 0,63/90 minut
  • skuteczności podań – 87%

Francuz równie dobrze radzi sobie także w Bundeslidze, gdzie strzelił już 11 bramek, do których dorzucił siedem asyst. Tym samym wyrównał już swój najlepszy sezon na niemieckim podwórku (pięć goli i 13 asyst, 2019/2020) i przebił poprzednie rozgrywki (sześć goli, tyle samo asyst). Za naszą zachodnią granicą znajdziemy tylko czterech piłkarzy, którzy w „kanadyjce” zgromadzili więcej punktów od niego. Trafi z rzutu wolnego i z dystansu, przymierzy lewą i prawą nogą. To zdecydowanie najlepszy zawodnik, jakiego wiosną zabraknie w Lidze Mistrzów – przynajmniej patrząc po aktualnej dyspozycji.

Christopher Nkunku w barwach RB Lipsk w Lidze Mistrzów

Angelino (RB Lipsk)

Mecze Ligi Mistrzów z udziałem RB Lipsk w ostatnich dwóch sezonach były bardzo wesołe, dlatego chętnie obejrzelibyśmy w akcji jeszcze jednego ofensywnego zawodnika z tej paczki. Tu trzy gole, tam pięć bramek, więc nic dziwnego, że takim piłkarzom jak Angelino zawsze coś skapnie. W poprzednim sezonie zanotował on trzy asysty i trzy gole. Teraz poprzestał na trzech ostatnich podaniach. Solidnie, bo w rozgrywkach ligowych Angelino wcale nie notuje kosmicznych statystyk, porównywalnych choćby z Nkunku. Europa to miejsce, w którym bryluje. W ostatnich dwóch sezonach praktycznie w każdym meczu dawał coś od siebie:

  • 2 asysty z PSG
  • asysta z Brugge
  • 2 gole z Basaksehir
  • asysta z PSG
  • asysta z Basaksehir
  • gol i asysta z Manchesterem United

Bardzo przyzwoity bilans. Zwłaszcza jak na gościa, który dopiero w tym sezonie przebił liczbą występów w Bundeslidze swój bilans meczów w rezerwach Premier League.

ANGELINO – NAJLEPSZY Z PRZYBRANYCH SYNÓW NAGELSMANNA

Erling Haaland (Borussia Dortmund)

21 lat i 23 gole w Lidze Mistrzów oraz tytuł króla strzelców tych rozgrywek. W zasadzie nie musimy rozwijać wątku Norwega i tego, jak bardzo chcielibyśmy zobaczyć go w wiosennej części rozgrywek. Zwłaszcza że jak dotychczas pakował w nich dwupaki PSG i Sevilli (dwa razy). W Lidze Mistrzów Erling Haaland strzela bramki co 63 minuty. Gdy dorzucimy do tego asysty, ma udział przy golu co 53 minuty. To absolutnie kosmiczne liczby, nawet nie ma sensu o tym dyskutować. Biorąc pod uwagę to, że Norweg najpewniej pożegna się z BVB po zakończeniu obecnego sezonu, można powiedzieć, że Niemcy zdecydowanie nie wykorzystali potencjału posiadania w zespole takiej strzelby, skoro ich wyniki z Haalandem w składzie to:

  • odpadnięcie w grupie
  • ćwierćfinał
  • odpadnięcie w 1/8 finału

Szkoda, zwłaszcza że w tym sezonie i tak nie pooglądaliśmy Norwega w europejskich pucharach. Z powodu kontuzji zagrał w zaledwie trzech meczach fazy grupowej, z czego raz przez mniej niż pół godziny (co nie przeszkodziło mu w strzelniu dwóch bramek głową).

11 nieobecnych w fazie pucharowej Ligi Mistrzów 2021/2022

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

1 komentarz

Loading...