WP_Query Object ( [query] => Array ( [tag] => cristiano ) [query_vars] => Array ( [tag] => cristiano [error] => [m] => [p] => 0 [post_parent] => [subpost] => [subpost_id] => [attachment] => [attachment_id] => 0 [name] => [pagename] => [page_id] => 0 [second] => [minute] => [hour] => [day] => 0 [monthnum] => 0 [year] => 0 [w] => 0 [category_name] => [cat] => [tag_id] => 22174 [author] => [author_name] => [feed] => [tb] => [paged] => 1 [meta_key] => [meta_value] => [preview] => [s] => [sentence] => [title] => [fields] => [menu_order] => [embed] => [category__in] => Array ( ) [category__not_in] => Array ( ) [category__and] => Array ( ) [post__in] => Array ( ) [post__not_in] => Array ( ) [post_name__in] => Array ( ) [tag__in] => Array ( ) [tag__not_in] => Array ( ) [tag__and] => Array ( ) [tag_slug__in] => Array ( [0] => cristiano ) [tag_slug__and] => Array ( ) [post_parent__in] => Array ( ) [post_parent__not_in] => Array ( ) [author__in] => Array ( ) [author__not_in] => Array ( ) [search_columns] => Array ( ) [ep_integrate] => 1 [ep_facet] => 1 [aggs] => Array ( [name] => terms [use-filter] => 1 [aggs] => Array ( [category] => Array ( [terms] => Array ( [size] => 10000 [field] => terms.category.slug ) ) [post_tag] => Array ( [terms] => Array ( [size] => 10000 [field] => terms.post_tag.slug ) ) [live_category] => Array ( [terms] => Array ( [size] => 10000 [field] => terms.live_category.slug ) ) [topic_block] => Array ( [terms] => Array ( [size] => 10000 [field] => terms.topic_block.slug ) ) [post_type] => Array ( [terms] => Array ( [size] => 10000 [field] => post_type.raw ) ) ) ) [ignore_sticky_posts] => [suppress_filters] => [cache_results] => 1 [update_post_term_cache] => 1 [update_menu_item_cache] => [lazy_load_term_meta] => 1 [update_post_meta_cache] => 1 [post_type] => [posts_per_page] => 21 [nopaging] => [comments_per_page] => 50 [no_found_rows] => [order] => DESC ) [tax_query] => WP_Tax_Query Object ( [queries] => Array ( [0] => Array ( [taxonomy] => post_tag [terms] => Array ( [0] => cristiano ) [field] => slug [operator] => IN [include_children] => 1 ) ) [relation] => AND [table_aliases:protected] => Array ( [0] => wp_term_relationships ) [queried_terms] => Array ( [post_tag] => Array ( [terms] => Array ( [0] => cristiano ) [field] => slug ) ) [primary_table] => wp_posts [primary_id_column] => ID ) [meta_query] => WP_Meta_Query Object ( [queries] => Array ( ) [relation] => [meta_table] => [meta_id_column] => [primary_table] => [primary_id_column] => [table_aliases:protected] => Array ( ) [clauses:protected] => Array ( ) [has_or_relation:protected] => ) [date_query] => [queried_object] => WP_Term Object ( [term_id] => 22174 [name] => Cristiano [slug] => cristiano [term_group] => 0 [term_taxonomy_id] => 22174 [taxonomy] => post_tag [description] => [parent] => 0 [count] => 1 [filter] => raw ) [queried_object_id] => 22174 [request] => SELECT SQL_CALC_FOUND_ROWS wp_posts.* FROM wp_posts LEFT JOIN wp_term_relationships ON (wp_posts.ID = wp_term_relationships.object_id) WHERE 1=1 AND ( wp_term_relationships.term_taxonomy_id IN (22174) ) AND ((wp_posts.post_type = 'post' AND (wp_posts.post_status = 'publish' OR wp_posts.post_status = 'acf-disabled'))) GROUP BY wp_posts.ID ORDER BY wp_posts.post_date DESC LIMIT 0, 16 [posts] => Array ( [0] => WP_Post Object ( [ID] => 914203 [post_author] => 14498 [post_date] => 2022-02-15 16:03:28 [post_date_gmt] => 2022-02-15 15:03:28 [post_content] =>Barcelona, Borussia Dortmund, Milan, Sevilla i kilka innych zacnych drużyn nie zagra wiosną w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. To oznacza, że w drugiej części sezonu tych rozgrywek nie zobaczymy kilku kozackich piłkarzy i obiecujących młodych talentów. Wybraliśmy dla was 11 nieobecnych fazy pucharowej biorąc pod uwagę zarówno znane nazwiska, jak i świetne występy indywidualne jesienią.
[toc]
Mike Maignan (AC Milan)
Czy gdyby Mike Maignan nie wypadł z powodu kontuzji na trzy spotkania fazy grupowej, Milan dłużej walczyłby o awans? Patrząc na dyspozycję Francuza w rozgrywkach ligowych, można się pokusić o takie stwierdzenie. We Włoszech pośród regularnie grających golkiperów to właśnie Maignan jest bramkarzem, który ma najlepszy współczynnik "uratowanych bramek", czyli interwencji, które pomogły uchronić zespół przed stratą gola. Ściągnięcie go z Lille w zastępstwie za Gianluigiego Donnarummę było świetnym rozwiązaniem. W Serie A grał świetne mecze z Juventusem czy Atalantą, czyli topowymi drużynami. W Lidze Mistrzów jeszcze nie rozwinął skrzydeł, ale i miał dużo więcej pracy. Mimo że zagrał w zaledwie trzech spotkaniach, musiał zmierzyć się z aż 18 strzałami.
Jego zastępcy, czyli Ciprianowi Tatarusanu, trafiły się łatwiejsze spotkania (m.in. dwa mecze z Porto) i zmierzył się z zaledwie dziewięcioma próbami rywali. Być może gdyby to Maignan stał między słupkami, Luis Diaz nie pogrążyłby Rossonerich. W każdym razie Francuz to jeden z bardziej ekscytujących golkiperów w Europie w ostatnich latach. Odkryty dość późno — pierwszy sezon jako "jedynka" w Ligue 1 zaliczył w wieku 22 lat, czyli w wieku, w którym Donnarumma wyjechał do PSG jako czołowy bramkarz świata — ale robiący regularne postępy. Udowodnił jakość w ojczyźnie, teraz rozwija się w Italii. W kolejnych latach w Champions League powinien już odgrywać znacznie większą rolę.
Cristiano (Sheriff Tyraspol)
Ok, nie spodziewaliśmy się, że w gronie największych nieobecnych zmieścimy kogoś z ekipy mistrza Mołdawii. Zwłaszcza że Cristiano to nie jest typowy prawy obrońca: na tej pozycji grał tylko w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Natomiast Brazylijczyk, przy jednoczesnym braku konkretnych kandydatów na jego pozycji, zasłużył na wyróżnienie za naprawdę znakomity sezon, jaki rozgrywa. Szanujmy się: grając w Sheriffie Tyraspol ciężko być w topce asystentów Champions League. Tymczasem Cristiano asystował przy trzech trafieniach mołdawskiej drużyny, w dodatku w obydwu wygranych spotkaniach i ma na koncie tyle samo ostatnich podań co Vinicius Junior czy Jude Bellingham. Jego dogrania w pole karne zwykle były świetnie wymierzone — jest dziewiątym piłkarzem Ligi Mistrzów pod względem celności dośrodkowań.
W dodatku Brazylijczyk wzorowo spisał się w eliminacjach, choćby otwierając swoją asystą wynik meczu z Dinamem Zagrzeb. Bez dwóch zdań był to zawodnik, który miał kluczowe znaczenie w sukcesie Sheriffa, jakim jest awans do Ligi Europy po fazie grupowej Champions League. Wymowne jest też to, że Cristiano zimą przeniósł się do Fluminense, czyli zespołu z czołówki tabeli ligi brazylijskiej. I w tym Fluminense od razu wskoczył do pierwszego składu. Warto w tym miejscu dodać, że wcześniej w Brazylii był kompletnym anonimem, zaliczył kilka spotkań w średniaku tamtejszej drugiej ligi, poza tym kopał w regionalnych klubach.
Cóż, gwiazdą europejskiego futbolu nie będzie. Jego nazwisko w tym zestawieniu jest silne tylko dlatego, że od razu kojarzy się z pewnym piłkarzem Manchesteru United. Niemniej to ciekawa historia warta odnotowania.
OJCIEC SUKCESU SHERIFFA. KIM JEST JURIJ WERNYDUB?
Jules Kounde i Diego Carlos (Sevilla)
Stoperów umieszczamy w duecie, bo to ekipa z tego samego klubu. Sevilla dokonała sporej sztuki: tracąc pięć bramek w sześciu spotkaniach nie wyszła z grupy Ligi Mistrzów. Przeważyła nieskuteczność w ofensywie, ale za grę w obronie można hiszpański zespół pochwalić. Lista ekip, które jesienią stracili mniej bramek w grupie Champions League, prezentuje się tak:
Po pięć goli stracili także piłkarze Interu Mediolan oraz Ajaksu Amsterdam. Wszystkie te ekipy łączy jedno: każda z nich wiosną zagra w Lidze Mistrzów. Tylko Sevilla wyłamała się z tego grona. Oczywiście skoro tak się stało, to nie możemy mówić, że było idealnie. W pierwszym meczu fazy grupowej Diego Carlos sprokurował przecież rzut karny. Natomiast koniec końców obaj zawodnicy zaliczyli sporo udanych meczów. Jules Kounde wygrał 74% pojedynków w defensywie, co było bardzo dobrym wynikiem w skali całych rozgrywek. Bardzo dobrze wypadł także pod względem przejętych piłek czy pojedynków w powietrzu. To ostatnie to także domena Diego Carlosa, który brylował w walce o górne piłki we własnym polu karnym. Ponadto Brazylijczyk blokował sporo strzałów.
Zarówno Kounde jak i Carlos błyszczą także w rozgrywkach ligowych. Żaden defensor, który gra tak często jak Diego, nie był skuteczniejszy pod względem wygranych pojedynków w La Liga. Niech będzie to wystarczający powód, dla którego nieobecność takich obrońców będzie sporą stratą dla wiosennej części rozgrywek Ligi Mistrzów.
Jeśli jesteś takim kozakiem jak Theo Hernandez i masz na koncie tylko cztery mecze w reprezentacji Francji, to jest to najlepsze potwierdzenie siły kadry "Trójkolorowych". Hernandez od lat, co sezon, robi konkretne liczby.
Hernandez jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym lewym obrońcą w Serie A. To świetny drybler, którego rwie do ofensywy. Dzięki temu bryluje w statystykach np. progresywnych biegów. 24-latek jest typowym nowoczesnym bocznym defensorem. Bardzo często angażuje się w grę do przodu, może nieco słabiej wygląda gdy trzeba zabezpieczać bramkę, ale też nie ma co przesadzać: swoje zrobi, zachowuje solidną skuteczność w pojedynkach w powietrzu czy defensywie. Dla Milanu to jeden z najlepszych transferów ostatnich lat, był kluczową postacią w misji pt. "Milan wraca do Ligi Mistrzów". On sam w Champions League ma jeszcze sporo do udowodnienia. Jego najlepszym występem wciąż pozostaje mecz Realu Madryt z Borussią Dortmund, w którym Theo zanotował asystę na wagę wygranej. Tyle że od tamtej pory minęło już pięć lat.
[caption id="attachment_889546" align="aligncenter" width="2560"] Theo Hernandez w barwach Milanu[/caption]Wyjątkowy przypadek, dla którego odpadnięcie z Ligi Mistrzów może być ulgą. Pedri jest bowiem tak eksploatowany, że w Football Managarze klubowi lekarze wysyłaliby go na urlop średnio co miesiąc. To wszystko odbiło się zresztą na utalentowanym pomocniku, bo jesienią zdołał zaliczyć jedynie dwa występy w fazie grupowej. Potem z gry wyeliminowała go kontuzja i była to ogromna strata dla Barcelony. Choć Hiszpan ma dopiero 19 lat, już zna smak występów w wiosennych meczach europejskich pucharów. W poprzednim sezonie zanotował nawet asystę w rewanżowym meczu z PSG.
Pedri wypadł dobrze w pierwszym meczu ubiegłorocznej fazy grupowej z Juventusem. Co prawda premierowego gola strzelił Węgrom z Ferencvarosu, ale to przeciwko "Starej Damie" zaliczył konkretny występ:
Jesienią czekaliśmy na podobne występy, ale wspomnienia młodego pomocnika z tej edycji Ligi Mistrzów będą bolesne, bo tak trzeba nazwać dwie porażki 0:3 w dwóch pierwszych kolejkach. Niemniej Champions League to właśnie miejsce dla takich piłkarzy, więc wiosną na pewno będzie go brakować.
PEDRI - NAJCENNIEJSZA PERŁA NA TENERYFIE
Cztery gole i 10 asyst, z czego bramka i trzy ostatnie podania to osiągnięcia właśnie z meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jude Bellingham z rocznika 2003 to oczarowanie tego sezonu. Oczywiście nie jest to postać wyciągnięta z kapelusza, bo młody Anglik już w poprzednim sezonie regularnie grał w barwach Borussii Dortmund w lidze i w pucharach. Ale ten sezon w jego wykonaniu to krok w stronę wielkiej kariery. Był jednym z najczęściej faulowanych zawodników w fazie grupowej Champions League (2,88 fauli/90 minut - ósmy wynik w LM), był także jednym z najczęściej strzelających z dystansu piłkarzy w tych rozgrywkach. Miał udział przy kluczowych dla BVB bramkach:
To rzecz jasna nie wystarczyło, żeby niemiecki klub wyszedł z grupy, ale faktem jest, że Bellingham miał udział we wszystkich zwycięstwach Borussii. W Lidze Mistrzów ma już na koncie piękne trafienie w ćwierćfinale przeciwko Manchesterowi City, a w Bundeslidze strzela takie bramki.
Tak, zdecydowanie chcielibyśmy obejrzeć Anglika w wiosennej części Ligi Mistrzów.
- Tylko Lionel Messi strzelił więcej bramek z dystansu (18) niż Rusłan Malinowski (14), od momentu, gdy Ukrainiec dołączył do Atalanty Bergamo trzy i pół roku temu - napisało "The Athletic" po kolejnej fantastycznej bramce tego zawodnika po uderzeniu spoza pola karnego. Malinowski to piłkarz do podziwiania. Bojan Nastić mówił nam, że gdy w Genk sprzedawano lidera zespołu, każdy obawiał się o to, kto teraz pociągnie drużynę do zwycięstw. Malinowski jednak tak szybko wszedł w jego buty, że niedługo potem zgłosił się po niego zespół z jednej z najlepszych lig świata. I trzeba przyznać, że ofensywny pomocnik — przez nas akurat wystawiony na prawym skrzydle, gdzie zdarzało mu się grywać — zdecydowanie na taki transfer zasłużył.
W poprzednim sezonie skupiał się na asystach, teraz strzela tyle, że najpewniej pobije swój wynik z dwóch ostatnich lat w Serie A (po osiem bramek na sezon, obecnie ma ich sześć). Do kompletu i wejścia na jeszcze wyższy poziom brakuje mu jednak sukcesu na europejskiej arenie. Wciąż jednymi z jego najlepszych występów w pucharach są przecież mecze z polskimi drużynami — Lechowi Poznań zaserwował bombę po indywidualnej akcji, Legii Warszawa wsadził gola ze stałego fragmentu gry.
Jak do tej pory reprezentant Ukrainy strzelił cztery z 12 bramek w pucharach i eliminacjach bezpośrednio z rzutów wolnych. Przy takiej częstotliwości naprawdę można żałować, że wiosną nie będzie miał okazji do powiększenia swojego dorobku.
KRĘTE DROGI RUSŁANA MALINOWSKIEGO
Trzeci w klasyfikacji strzelców po fazie grupowej Ligi Mistrzów piłkarz nie poprawi już swojego dorobku. Christopher Nkunku jesienią miał niekończący się dzień konia w europejskich pucharach. Uzbierał hattrick z Manchesterem City, zanotował bramkę i asystę przeciwko PSG, w którym się wychował, zaliczył dublet z Brugge. Żaden zawodnik nie strzelił więcej goli głową niż piłkarz RB Lipsk. Nkunku był niesamowicie skuteczny także w innych aspektach. Jego radar statystyk pokazuje, że był mocny w:
Francuz równie dobrze radzi sobie także w Bundeslidze, gdzie strzelił już 11 bramek, do których dorzucił siedem asyst. Tym samym wyrównał już swój najlepszy sezon na niemieckim podwórku (pięć goli i 13 asyst, 2019/2020) i przebił poprzednie rozgrywki (sześć goli, tyle samo asyst). Za naszą zachodnią granicą znajdziemy tylko czterech piłkarzy, którzy w "kanadyjce" zgromadzili więcej punktów od niego. Trafi z rzutu wolnego i z dystansu, przymierzy lewą i prawą nogą. To zdecydowanie najlepszy zawodnik, jakiego wiosną zabraknie w Lidze Mistrzów - przynajmniej patrząc po aktualnej dyspozycji.
[caption id="attachment_875996" align="aligncenter" width="2560"] Christopher Nkunku w barwach RB Lipsk w Lidze Mistrzów[/caption]Mecze Ligi Mistrzów z udziałem RB Lipsk w ostatnich dwóch sezonach były bardzo wesołe, dlatego chętnie obejrzelibyśmy w akcji jeszcze jednego ofensywnego zawodnika z tej paczki. Tu trzy gole, tam pięć bramek, więc nic dziwnego, że takim piłkarzom jak Angelino zawsze coś skapnie. W poprzednim sezonie zanotował on trzy asysty i trzy gole. Teraz poprzestał na trzech ostatnich podaniach. Solidnie, bo w rozgrywkach ligowych Angelino wcale nie notuje kosmicznych statystyk, porównywalnych choćby z Nkunku. Europa to miejsce, w którym bryluje. W ostatnich dwóch sezonach praktycznie w każdym meczu dawał coś od siebie:
Bardzo przyzwoity bilans. Zwłaszcza jak na gościa, który dopiero w tym sezonie przebił liczbą występów w Bundeslidze swój bilans meczów w rezerwach Premier League.
ANGELINO - NAJLEPSZY Z PRZYBRANYCH SYNÓW NAGELSMANNA
21 lat i 23 gole w Lidze Mistrzów oraz tytuł króla strzelców tych rozgrywek. W zasadzie nie musimy rozwijać wątku Norwega i tego, jak bardzo chcielibyśmy zobaczyć go w wiosennej części rozgrywek. Zwłaszcza że jak dotychczas pakował w nich dwupaki PSG i Sevilli (dwa razy). W Lidze Mistrzów Erling Haaland strzela bramki co 63 minuty. Gdy dorzucimy do tego asysty, ma udział przy golu co 53 minuty. To absolutnie kosmiczne liczby, nawet nie ma sensu o tym dyskutować. Biorąc pod uwagę to, że Norweg najpewniej pożegna się z BVB po zakończeniu obecnego sezonu, można powiedzieć, że Niemcy zdecydowanie nie wykorzystali potencjału posiadania w zespole takiej strzelby, skoro ich wyniki z Haalandem w składzie to:
Szkoda, zwłaszcza że w tym sezonie i tak nie pooglądaliśmy Norwega w europejskich pucharach. Z powodu kontuzji zagrał w zaledwie trzech meczach fazy grupowej, z czego raz przez mniej niż pół godziny (co nie przeszkodziło mu w strzelniu dwóch bramek głową).
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
Barcelona, Borussia Dortmund, Milan, Sevilla i kilka innych zacnych drużyn nie zagra wiosną w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. To oznacza, że w drugiej części sezonu tych rozgrywek nie zobaczymy kilku kozackich piłkarzy i obiecujących młodych talentów. Wybraliśmy dla was 11 nieobecnych fazy pucharowej biorąc pod uwagę zarówno znane nazwiska, jak i świetne występy indywidualne jesienią.
[toc]
Czy gdyby Mike Maignan nie wypadł z powodu kontuzji na trzy spotkania fazy grupowej, Milan dłużej walczyłby o awans? Patrząc na dyspozycję Francuza w rozgrywkach ligowych, można się pokusić o takie stwierdzenie. We Włoszech pośród regularnie grających golkiperów to właśnie Maignan jest bramkarzem, który ma najlepszy współczynnik "uratowanych bramek", czyli interwencji, które pomogły uchronić zespół przed stratą gola. Ściągnięcie go z Lille w zastępstwie za Gianluigiego Donnarummę było świetnym rozwiązaniem. W Serie A grał świetne mecze z Juventusem czy Atalantą, czyli topowymi drużynami. W Lidze Mistrzów jeszcze nie rozwinął skrzydeł, ale i miał dużo więcej pracy. Mimo że zagrał w zaledwie trzech spotkaniach, musiał zmierzyć się z aż 18 strzałami.
Jego zastępcy, czyli Ciprianowi Tatarusanu, trafiły się łatwiejsze spotkania (m.in. dwa mecze z Porto) i zmierzył się z zaledwie dziewięcioma próbami rywali. Być może gdyby to Maignan stał między słupkami, Luis Diaz nie pogrążyłby Rossonerich. W każdym razie Francuz to jeden z bardziej ekscytujących golkiperów w Europie w ostatnich latach. Odkryty dość późno — pierwszy sezon jako "jedynka" w Ligue 1 zaliczył w wieku 22 lat, czyli w wieku, w którym Donnarumma wyjechał do PSG jako czołowy bramkarz świata — ale robiący regularne postępy. Udowodnił jakość w ojczyźnie, teraz rozwija się w Italii. W kolejnych latach w Champions League powinien już odgrywać znacznie większą rolę.
Ok, nie spodziewaliśmy się, że w gronie największych nieobecnych zmieścimy kogoś z ekipy mistrza Mołdawii. Zwłaszcza że Cristiano to nie jest typowy prawy obrońca: na tej pozycji grał tylko w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Natomiast Brazylijczyk, przy jednoczesnym braku konkretnych kandydatów na jego pozycji, zasłużył na wyróżnienie za naprawdę znakomity sezon, jaki rozgrywa. Szanujmy się: grając w Sheriffie Tyraspol ciężko być w topce asystentów Champions League. Tymczasem Cristiano asystował przy trzech trafieniach mołdawskiej drużyny, w dodatku w obydwu wygranych spotkaniach i ma na koncie tyle samo ostatnich podań co Vinicius Junior czy Jude Bellingham. Jego dogrania w pole karne zwykle były świetnie wymierzone — jest dziewiątym piłkarzem Ligi Mistrzów pod względem celności dośrodkowań.
W dodatku Brazylijczyk wzorowo spisał się w eliminacjach, choćby otwierając swoją asystą wynik meczu z Dinamem Zagrzeb. Bez dwóch zdań był to zawodnik, który miał kluczowe znaczenie w sukcesie Sheriffa, jakim jest awans do Ligi Europy po fazie grupowej Champions League. Wymowne jest też to, że Cristiano zimą przeniósł się do Fluminense, czyli zespołu z czołówki tabeli ligi brazylijskiej. I w tym Fluminense od razu wskoczył do pierwszego składu. Warto w tym miejscu dodać, że wcześniej w Brazylii był kompletnym anonimem, zaliczył kilka spotkań w średniaku tamtejszej drugiej ligi, poza tym kopał w regionalnych klubach.
Cóż, gwiazdą europejskiego futbolu nie będzie. Jego nazwisko w tym zestawieniu jest silne tylko dlatego, że od razu kojarzy się z pewnym piłkarzem Manchesteru United. Niemniej to ciekawa historia warta odnotowania.
OJCIEC SUKCESU SHERIFFA. KIM JEST JURIJ WERNYDUB?
Stoperów umieszczamy w duecie, bo to ekipa z tego samego klubu. Sevilla dokonała sporej sztuki: tracąc pięć bramek w sześciu spotkaniach nie wyszła z grupy Ligi Mistrzów. Przeważyła nieskuteczność w ofensywie, ale za grę w obronie można hiszpański zespół pochwalić. Lista ekip, które jesienią stracili mniej bramek w grupie Champions League, prezentuje się tak:
Po pięć goli stracili także piłkarze Interu Mediolan oraz Ajaksu Amsterdam. Wszystkie te ekipy łączy jedno: każda z nich wiosną zagra w Lidze Mistrzów. Tylko Sevilla wyłamała się z tego grona. Oczywiście skoro tak się stało, to nie możemy mówić, że było idealnie. W pierwszym meczu fazy grupowej Diego Carlos sprokurował przecież rzut karny. Natomiast koniec końców obaj zawodnicy zaliczyli sporo udanych meczów. Jules Kounde wygrał 74% pojedynków w defensywie, co było bardzo dobrym wynikiem w skali całych rozgrywek. Bardzo dobrze wypadł także pod względem przejętych piłek czy pojedynków w powietrzu. To ostatnie to także domena Diego Carlosa, który brylował w walce o górne piłki we własnym polu karnym. Ponadto Brazylijczyk blokował sporo strzałów.
Zarówno Kounde jak i Carlos błyszczą także w rozgrywkach ligowych. Żaden defensor, który gra tak często jak Diego, nie był skuteczniejszy pod względem wygranych pojedynków w La Liga. Niech będzie to wystarczający powód, dla którego nieobecność takich obrońców będzie sporą stratą dla wiosennej części rozgrywek Ligi Mistrzów.
Jeśli jesteś takim kozakiem jak Theo Hernandez i masz na koncie tylko cztery mecze w reprezentacji Francji, to jest to najlepsze potwierdzenie siły kadry "Trójkolorowych". Hernandez od lat, co sezon, robi konkretne liczby.
Hernandez jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym lewym obrońcą w Serie A. To świetny drybler, którego rwie do ofensywy. Dzięki temu bryluje w statystykach np. progresywnych biegów. 24-latek jest typowym nowoczesnym bocznym defensorem. Bardzo często angażuje się w grę do przodu, może nieco słabiej wygląda gdy trzeba zabezpieczać bramkę, ale też nie ma co przesadzać: swoje zrobi, zachowuje solidną skuteczność w pojedynkach w powietrzu czy defensywie. Dla Milanu to jeden z najlepszych transferów ostatnich lat, był kluczową postacią w misji pt. "Milan wraca do Ligi Mistrzów". On sam w Champions League ma jeszcze sporo do udowodnienia. Jego najlepszym występem wciąż pozostaje mecz Realu Madryt z Borussią Dortmund, w którym Theo zanotował asystę na wagę wygranej. Tyle że od tamtej pory minęło już pięć lat.
[caption id="attachment_889546" align="aligncenter" width="2560"] Theo Hernandez w barwach Milanu[/caption]Wyjątkowy przypadek, dla którego odpadnięcie z Ligi Mistrzów może być ulgą. Pedri jest bowiem tak eksploatowany, że w Football Managarze klubowi lekarze wysyłaliby go na urlop średnio co miesiąc. To wszystko odbiło się zresztą na utalentowanym pomocniku, bo jesienią zdołał zaliczyć jedynie dwa występy w fazie grupowej. Potem z gry wyeliminowała go kontuzja i była to ogromna strata dla Barcelony. Choć Hiszpan ma dopiero 19 lat, już zna smak występów w wiosennych meczach europejskich pucharów. W poprzednim sezonie zanotował nawet asystę w rewanżowym meczu z PSG.
Pedri wypadł dobrze w pierwszym meczu ubiegłorocznej fazy grupowej z Juventusem. Co prawda premierowego gola strzelił Węgrom z Ferencvarosu, ale to przeciwko "Starej Damie" zaliczył konkretny występ:
Jesienią czekaliśmy na podobne występy, ale wspomnienia młodego pomocnika z tej edycji Ligi Mistrzów będą bolesne, bo tak trzeba nazwać dwie porażki 0:3 w dwóch pierwszych kolejkach. Niemniej Champions League to właśnie miejsce dla takich piłkarzy, więc wiosną na pewno będzie go brakować.
PEDRI - NAJCENNIEJSZA PERŁA NA TENERYFIE
Cztery gole i 10 asyst, z czego bramka i trzy ostatnie podania to osiągnięcia właśnie z meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jude Bellingham z rocznika 2003 to oczarowanie tego sezonu. Oczywiście nie jest to postać wyciągnięta z kapelusza, bo młody Anglik już w poprzednim sezonie regularnie grał w barwach Borussii Dortmund w lidze i w pucharach. Ale ten sezon w jego wykonaniu to krok w stronę wielkiej kariery. Był jednym z najczęściej faulowanych zawodników w fazie grupowej Champions League (2,88 fauli/90 minut - ósmy wynik w LM), był także jednym z najczęściej strzelających z dystansu piłkarzy w tych rozgrywkach. Miał udział przy kluczowych dla BVB bramkach:
To rzecz jasna nie wystarczyło, żeby niemiecki klub wyszedł z grupy, ale faktem jest, że Bellingham miał udział we wszystkich zwycięstwach Borussii. W Lidze Mistrzów ma już na koncie piękne trafienie w ćwierćfinale przeciwko Manchesterowi City, a w Bundeslidze strzela takie bramki.
Tak, zdecydowanie chcielibyśmy obejrzeć Anglika w wiosennej części Ligi Mistrzów.
- Tylko Lionel Messi strzelił więcej bramek z dystansu (18) niż Rusłan Malinowski (14), od momentu, gdy Ukrainiec dołączył do Atalanty Bergamo trzy i pół roku temu - napisało "The Athletic" po kolejnej fantastycznej bramce tego zawodnika po uderzeniu spoza pola karnego. Malinowski to piłkarz do podziwiania. Bojan Nastić mówił nam, że gdy w Genk sprzedawano lidera zespołu, każdy obawiał się o to, kto teraz pociągnie drużynę do zwycięstw. Malinowski jednak tak szybko wszedł w jego buty, że niedługo potem zgłosił się po niego zespół z jednej z najlepszych lig świata. I trzeba przyznać, że ofensywny pomocnik — przez nas akurat wystawiony na prawym skrzydle, gdzie zdarzało mu się grywać — zdecydowanie na taki transfer zasłużył.
W poprzednim sezonie skupiał się na asystach, teraz strzela tyle, że najpewniej pobije swój wynik z dwóch ostatnich lat w Serie A (po osiem bramek na sezon, obecnie ma ich sześć). Do kompletu i wejścia na jeszcze wyższy poziom brakuje mu jednak sukcesu na europejskiej arenie. Wciąż jednymi z jego najlepszych występów w pucharach są przecież mecze z polskimi drużynami — Lechowi Poznań zaserwował bombę po indywidualnej akcji, Legii Warszawa wsadził gola ze stałego fragmentu gry.
Jak do tej pory reprezentant Ukrainy strzelił cztery z 12 bramek w pucharach i eliminacjach bezpośrednio z rzutów wolnych. Przy takiej częstotliwości naprawdę można żałować, że wiosną nie będzie miał okazji do powiększenia swojego dorobku.
KRĘTE DROGI RUSŁANA MALINOWSKIEGO
Trzeci w klasyfikacji strzelców po fazie grupowej Ligi Mistrzów piłkarz nie poprawi już swojego dorobku. Christopher Nkunku jesienią miał niekończący się dzień konia w europejskich pucharach. Uzbierał hattrick z Manchesterem City, zanotował bramkę i asystę przeciwko PSG, w którym się wychował, zaliczył dublet z Brugge. Żaden zawodnik nie strzelił więcej goli głową niż piłkarz RB Lipsk. Nkunku był niesamowicie skuteczny także w innych aspektach. Jego radar statystyk pokazuje, że był mocny w:
Francuz równie dobrze radzi sobie także w Bundeslidze, gdzie strzelił już 11 bramek, do których dorzucił siedem asyst. Tym samym wyrównał już swój najlepszy sezon na niemieckim podwórku (pięć goli i 13 asyst, 2019/2020) i przebił poprzednie rozgrywki (sześć goli, tyle samo asyst). Za naszą zachodnią granicą znajdziemy tylko czterech piłkarzy, którzy w "kanadyjce" zgromadzili więcej punktów od niego. Trafi z rzutu wolnego i z dystansu, przymierzy lewą i prawą nogą. To zdecydowanie najlepszy zawodnik, jakiego wiosną zabraknie w Lidze Mistrzów - przynajmniej patrząc po aktualnej dyspozycji.
[caption id="attachment_875996" align="aligncenter" width="2560"] Christopher Nkunku w barwach RB Lipsk w Lidze Mistrzów[/caption]Mecze Ligi Mistrzów z udziałem RB Lipsk w ostatnich dwóch sezonach były bardzo wesołe, dlatego chętnie obejrzelibyśmy w akcji jeszcze jednego ofensywnego zawodnika z tej paczki. Tu trzy gole, tam pięć bramek, więc nic dziwnego, że takim piłkarzom jak Angelino zawsze coś skapnie. W poprzednim sezonie zanotował on trzy asysty i trzy gole. Teraz poprzestał na trzech ostatnich podaniach. Solidnie, bo w rozgrywkach ligowych Angelino wcale nie notuje kosmicznych statystyk, porównywalnych choćby z Nkunku. Europa to miejsce, w którym bryluje. W ostatnich dwóch sezonach praktycznie w każdym meczu dawał coś od siebie:
Bardzo przyzwoity bilans. Zwłaszcza jak na gościa, który dopiero w tym sezonie przebił liczbą występów w Bundeslidze swój bilans meczów w rezerwach Premier League.
ANGELINO - NAJLEPSZY Z PRZYBRANYCH SYNÓW NAGELSMANNA
21 lat i 23 gole w Lidze Mistrzów oraz tytuł króla strzelców tych rozgrywek. W zasadzie nie musimy rozwijać wątku Norwega i tego, jak bardzo chcielibyśmy zobaczyć go w wiosennej części rozgrywek. Zwłaszcza że jak dotychczas pakował w nich dwupaki PSG i Sevilli (dwa razy). W Lidze Mistrzów Erling Haaland strzela bramki co 63 minuty. Gdy dorzucimy do tego asysty, ma udział przy golu co 53 minuty. To absolutnie kosmiczne liczby, nawet nie ma sensu o tym dyskutować. Biorąc pod uwagę to, że Norweg najpewniej pożegna się z BVB po zakończeniu obecnego sezonu, można powiedzieć, że Niemcy zdecydowanie nie wykorzystali potencjału posiadania w zespole takiej strzelby, skoro ich wyniki z Haalandem w składzie to:
Szkoda, zwłaszcza że w tym sezonie i tak nie pooglądaliśmy Norwega w europejskich pucharach. Z powodu kontuzji zagrał w zaledwie trzech meczach fazy grupowej, z czego raz przez mniej niż pół godziny (co nie przeszkodziło mu w strzelniu dwóch bramek głową).
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW: