Minionego lata z Ekstraklasy do innych lig odeszło blisko sześćdziesięciu obcokrajowców. Losy większości z nich mniej więcej potwierdzają to, co o nich wcześniej wiedzieliśmy. Zdarzają się jednak przypadki zaskakujące i to w obie strony. Skoro mamy ostatnią w tym roku przerwę reprezentacyjną, sprawdzamy, jak w innych krajach idzie stranierim do niedawna biegającym po polskich boiskach.
Obcokrajowcy, którzy latem 2021 odeszli z Ekstraklasy
Josip Juranović nie miał większych rozterek, zamieniając Legię na Celtic. Co prawda mówił, że przeżył w Warszawie wspaniałe chwile, kibice są świetni i tak dalej, ale był pewny, że odchodząc do Szkocji zaliczy duży awans pod każdym względem. I praktyka to potwierdziła, zwłaszcza gdy spojrzymy na obecne losy „Wojskowych”. Chorwacki obrońca ma pewne miejsce w składzie Celtiku, choć najczęściej jest ustawiany na lewym boku, a nie na prawym. Zdążył już strzelić gola Betisowi w fazie grupowej Ligi Europy i trafić z karnego w ligowym starciu z St. Johnstone. Bardzo możliwe, że trafiłby też z Livingston, lecz piłkę zabrał mu Giorgios Giakoumakis. Były napastnik Górnika Zabrze przegrał pojedynek z Maksymilianem Stryjkiem i został antybohaterem meczu.
JOSIP JURANOVIĆ I FILIP MLADENOVIĆ – HISTORYCZNY DUET
Zaskakująco dobrze radzi sobie Artem Szabanow – biorąc pod uwagę to, co pokazywał w Legii. Ukraiński stoper został zapamiętany przede wszystkim z zawalonego gola z Piastem Gliwice w Pucharze Polski. Po końcowym gwizdku na środku boiska pocieszał go Gerard Badia. Szabanow po zakończeniu wypożyczenia wrócił do Dynama Kijów i nie przepadł. Wystąpił w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi, w ukraińskiej ekstraklasie zaliczył pięć występów i strzelił gola w Pucharze Ukrainy z FK Mariupol. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że pobyt w Polsce mimo wszystko pomógł mu stanąć na nogi.
Marko Vesović zaczepił się w Karabachu i gra tam regularnie, ale przede wszystkim w lidze azerskiej. W europejskich pucharach przeważnie wchodzi na końcówki. Karabach zdołał zakwalifikować się do grupy Ligi Konferencji i radzi sobie w niej bardzo dobrze: po remisie z FC Basel rozgromił na wyjeździe Omonię Nikozja i dwukrotnie pokonał Kairat Ałmaty. Awans jest formalnością.
KARABACH, CZYLI AZERSKI MŁOT NA ORMIAN
Jasur Jakszibojew idąc na wypożyczenie do Sheriffa Tyraspol trafił pod skrzydła swojego ulubionego trenera i są efekty. Reprezentant Uzbekistanu do końca życia będzie wspominał bramkę w Lidze Mistrzów na stadionie Realu Madryt. Na krajowym podwórku ma gola i trzy asysty w sześciu meczach. Legia jeszcze może mieć z niego sporo pożytku.
Co ciekawe, w Sheriffie wylądował także Stefanos Evangelou, który nie przebił się do składu Górnika Zabrze. On jednak przyszedł za późno, żeby być zgłoszonym do Champions League i musi się ograniczyć do krajowego podwórka. Na nim jak dotąd nie poszalał: cztery mecze ligowe w roli zmiennika i jeden w Pucharze Mołdawii.
JURIJ WERNYDUB. KIM JEST TWÓRCA SUKCESU SHERIFFA?
Nazarij Rusyn, drugi z Ukraińców sprowadzonych zimą na Łazienkowską, szybko podpadł Czesławowi Michniewiczowi odmową gry w rezerwach i to był jego koniec. W przeciwieństwie do Szabanowa, nie było dla niego miejsca w Dynamie Kijów i powędrował na kolejne wypożyczenie. W Dnipro-1 szału nie robi: jeden gol w siedmiu spotkaniach ukraińskiej ekstraklasy.
Do tureckiego Goeztepe trafiło dwóch uznanych obcokrajowców z Ekstraklasy: Makana Baku, który w pojedynkę robił różnicę w Warcie Poznań i David Tijanić z Rakowa. Baku nie zachwyca – tylko dwa razy zaczynał w wyjściowym składzie, nadal nie ma żadnego ofensywnego konkretu. Tijanić niby od początku zagrał raptem w jednym meczu więcej, ale jest znacznie bardziej pożyteczny dla zespołu. Strzelił już trzy gole, w tym naprawdę pięknego z Kasimpasą. Uznano jego bramkę za najładniejszą w 9. kolejce.
Maribor postawił w ataku na duet odrzutów z Ekstraklasy: Roka Sirka i Ognjena Mudrinskiego. I tutaj też odczucia są różne. Sirk w dwunastu spotkaniach zdobył zaledwie jedną bramkę. Mudrinski w dziewięciu aż pięć. Niedawno dwukrotnie trafił do siatki FC Koper.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
A w ostatniej kolejce przed przerwą na kadrę Serb bardzo ładnie przywalił z dalszej odległości. Asystę przy tym golu – jak na razie swoją jedyną w tym sezonie – zaliczył właśnie Sirk.
W Słowenii zakotwiczył również Żan Medved, który na wypożyczeniu ze Slovana do Wisły Kraków pokazał się z jak najgorszej strony. W Prva Lidze furory nie robi, choć i tak jest lepiej niż w Polsce. 15 meczów ligowych, grubo ponad tysiąc minut i cztery strzelone gole, z czego jeden z rzutu karnego – no nie ma się czym chwalić. Okoliczności tych bramek raczej też nie imponują. W miniony weekend Medved trafił do siatki dzięki kuriozalnemu nieporozumieniu obrońcy i bramkarza NK Radomlje. Klasyczne futbolowe jaja.
Słoweńcy mają przywilej i szczęście cieszyć oczy grą Djordje Crnomarkovicia. Po odejściu z Lecha Poznań związał się on z Olimpiją Ljubljana i jest stałym członkiem wyjściowej jedenastki. Często występuje w obronie z Urosem Korunem, dobrze znanym z Piasta Gliwice. W ligowym debiucie Crnomarković najpierw strzelił samobója, a po paru minutach doprowadził do wyrównania, odkupując winy.
Wspomniany Medved przebywa na kolejnym wypożyczeniu ze Slovana, w którym mamy obecnie dwóch innych zawodników do niedawna biegających po ekstraklasowych boiskach. Dejan Drażić drugie podejście w Zagłębiu Lubin miał nieudane, ale w klubie z Bratysławy jego akcje stoją wyżej niż wcześniej. Nadal oznacza to występowanie częściej jako zmiennik niż podstawowy zawodnik, jednak przynajmniej trenerzy regularnie dają mu się wykazać. Efektem są trzy gole w lidze słowackiej. Tego z Seredem w 5. kolejce zapisał na swoje konto już w 1. minucie.
Na szpicy w Slovanie najczęściej gra Samuel Mraz, który okrutnie rozczarował w Zagłębiu i dzielił tam szatnię z Drażiciem. Mimo to latem jakimś niezrozumiałym zrządzeniem losu przeszedł do Spezii i zdążył rozegrać dwa mecze w tym sezonie Serie A. O dziwo jednak uznano, że jednak się nie nadaje, dlatego przed końcem okienka wysłano go znów na Słowację. I trzeba przyznać, że jest dość efektywny: cztery gole w ośmiu spotkaniach. Poniżej skrót z wyjazdowego starcia z Senicą – najpierw strzelił Drażić, potem dwukrotnie Mraz.
Nie chcemy na siłę deprecjonować słowackiej ekstraklasy, ale wiele o jej ogólnym poziomie mówi fakt, że do Senicy wzięto dwie postaci, przy których szrotomierz mógł wybuchnąć. Egy Maulana Vikri i Kris Twardek w jednym klubie? Ktoś miał niezłą fantazję. Zgadnijcie, jak im idzie? Nie za specjalnie, mimo że grają dużo. „Indonezyjski Messi”, który przyprowadził do social mediów Lechii Gdańsk tysiące fanów, w debiucie zaliczył asystę z FK Pohronie, lecz na tym poprzestał, a on i koledzy nie wygrali już od siedmiu kolejek. Twardek pierwsze mecze zaczął jako skrzydłowy, później przeważnie ustawiano go w obronie. Z nim na boisku Senica tylko raz zachowała czyste konto, właśnie z FK Pohronie, do którego z Górnika Zabrze wypożyczeni są Daniel Ściślak i Aleksander Paluszek.
Po przebumelowaniu wiosny w Lubinie Miroslav Stoch próbuje odbudować formę w Slovanie Liberec, do którego zawitał pod koniec września. Jak dotąd zaliczył trzy ligowe mecze i zdążył strzelić honorowego gola w przegranej 1:3 konfrontacji ze swoim byłym klubem – Slavią Praga. Nawet całkiem ładnego.
STOCH: GOL SEZONU? STRZELIŁEM, ŻEBY NIE BYLO KONTRY
Jan Sykora poszedł na wypożyczenie z Lecha do Viktorii Pilzno i najważniejszy cel został osiągnięty: gra regularnie. Jak z liczbami? Jeden gol i dwie asysty w dziewięciu meczach. Bramkę zdobył szybko, już w drugim występie, w wygranym 3:2 starciu ze Spartą Praga. Jego forma jest na tyle dobra, że dostał powołanie na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Czech, wszedł na niecałe 20 minut w sparingu z Kuwejtem i zdążył dwukrotnie trafić do siatki.
Kilku spadochroniarzy z Polski wylądowało w Izraelu. Jaroslav Mihalik jak był słaby, tak słaby jest nadal. W Maccabi Petah Tikva wchodzi wyłącznie z ławki i niczym szczególnym swojej obecności na boisku nie zaznacza. Ale już taki Richmond Boakye – wielki wiosenny niewypał transferowy w Zabrzu – w Beitarze Jerozolima przypomniał, że jednak czasem piłkę do siatki posłać potrafi. Uczynił to w 2. kolejce w derbach z Hapoelem Jerozolima i tydzień później z Maccabi Netanya. Ostatnich sześć meczów to już tylko jedna asysta i wylądowanie wśród rezerwowych w kolejce poprzedzającej przerwę na kadrę.
Jakieś liczby w FC Ashdod ma także Kenny Saief, mający z tym olbrzymie problemy w Lechii Gdańsk. Z Beitarem zaliczył dwie asysty, z Maccabi Haifa głową strzelił gola.
Uros Radaković przez kibiców Wisły Kraków zostanie zapamiętany głównie z gola w Płocku, przy okazji którego doznał kontuzji. Serbski stoper grał nierówno, a gdy dopadł go uraz w spotkaniu z Wartą Poznań, więcej na boisku się nie pojawił. Mimo mało udanej wiosny, Radaković nie przepadł. Ba, nawet zaliczył awans sportowy. Wrócił do rosyjskiej ekstraklasy i podpisał kontrakt z Arsenałem Tuła (kiedyś z dobrym skutkiem występował w Orenburgu). Z nim w składzie udało się sprawić sensację i pokonać 2:1 Zenit. Wcześniej Serb zaliczył asystę ze Spartakiem Moskwa.
Na cztery łapy wylądował Giannis Masouras. W Górniku Zabrze grał w miarę solidnie, ale nic więcej. Latem Grek był łączony z Legią, co można było odbierać jako zaskoczenie. Ostatecznie jednak został on wypożyczony przez Olympiakos do Sparty Rotterdam. Początkowo w Eredivisie siedział na ławce lub wchodził na końcówki. Ostatnio otrzymał większy kredyt zaufania: 90 minut w derbach z Feyenoordem i 90 minut w wygranym aż 3:0 meczu z Willem II. Dla Sparty było to dopiero drugie zwycięstwo w sezonie, więc tym bardziej warto to podkreślić.
Lepiej w holenderskiej ekstraklasie radzi sobie NEC Njimegen, w którym pewniakiem do gry jest Ivan Marquez. Hiszpański stoper odszedł z Cracovii do Holandii ze względu na chorobę nowotworową żony (tam kontynuuje leczenie), ale czysto piłkarsko tylko zyskał. Co prawda jego zespół zaczął od 0:5 z Ajaxem, a potem przegrywał jeszcze 3:5 z Feyenoordem czy 0:3 z Utrechtem, jednak generalnie daje radę. Pięć zwycięstw i trzy remisy w dwunastu kolejkach to z pewnością dorobek nie do pogardzenia dla ekipy beniaminka.
Michael Gardawski ma polski paszport, nawet nieźle mówił po polsku, ale w praktyce można go zaliczyć do obcokrajowców. O ile w Koronie Kielce jeszcze minimum przyzwoitości prezentował, o tyle jego pobyt w Cracovii okazał się kompletnym nieporozumieniem. Teraz gra w greckim ekstraklasowcu PAS Giannina i już ma tyle samo bramek, co w osiemdziesięciu trzech meczach w Ekstraklasie. Gardawski w 2. kolejce zapewnił wygraną nad Panathinaikosem. I to w jaki sposób! Strzał życia.
Vullnet Basha poprzedni sezon w Wiśle Kraków w dużej mierze stracił przez kontuzję i na tę chwilę nie odkręcił się w beniaminku Super League – Ionikosie Nikeas. Cztery wejścia z ławki to wszystko, na co było go stać.
W Cracovii rozczarował także Ivan Fiolić, który obecnie jest podopiecznym Nenada Bjelicy w NK Osijek – „pogromcy” Pogoni Szczecin z eliminacji Ligi Konferencji. Fiolić w ośmiu meczach ligi chorwackiej strzelił dwa gole. Ten z HNK Sibenik był spektakularny.
Mimo że Karlo Muhar nieźle wypadł w tureckiej ekstraklasie na wypożyczeniu w Kayserisporze, Lech Poznań i tak go nie potrzebował i wysłał w kolejną podróż. Tym razem chorwacki pomocnik kopie sobie w CSKA Sofia. Ma mocną pozycję, w grupie Ligi Konferencji mierzy się z Romą, Bodo/Glimt i Zorią Ługańsk, a w lidze w doliczonym czasie zapewnił zwycięstwo nad Tsarsko Selo.
Wasyl Kraweć w Lechu obiecujący miał tylko początek. Im dalej w las, tym było gorzej, wychodziły na wierzch jego ograniczenia technicznie. Mimo to ukraiński obrońca pozostaje na powierzchni w Hiszpanii. Leganes wypożyczyło go do Sportingu Gijon i w drugiej lidze hiszpańskiej gra dość regularnie. Zdążył zaliczyć jedną asystę i wylecieć z boiska za dwie żółte kartki (faul na rzut karny decydujący o porażce z Cartageną).
Nika Kaczarawa w barwach „Kolejorza” poprzestał na jednym trafieniu w Gliwicach. Po zakończeniu wypożyczenia wrócił do Anorthosis i na razie w trwającym sezonie strzelił jednego gola, za to bardzo ważnego: na wagę zwycięstwa nad Omonią Nikozja.
Jedną bramkę w cypryjskiej ekstraklasie ma również Peter „kto zatrudnił tego murzyna?” Wilson, który wiosną w Podbeskidziu na listę strzelców nie wpisał się ani razu. Jako napastnik Olympiakosu Nikozja dał trzy punkty z Doxą Katokopias. Do tego asysta z AEL-em Limassol. Trochę mało jak na blisko 600 rozegranych minut.
Na Cyprze, po trzech sezonach w Wiśle Płock, odnalazł się także Angel Garcia. W Polsce w siedemdziesięciu meczach nie zaliczył ani jednej asysty. W AEK-u Larnaka doczekał się jej już w drugim ligowym występie.
Gol Santeriego Hostikki to wyjątkowe wydarzenie. Kibicom Pogoni Szczecin przez dwa lata dane było cieszyć się nim tylko raz. W HJK Helsinki fiński skrzydłowy już premierową bramkę zdążył zdobyć. Akcja całkiem ładna, lecz jego gol na 2:1 w 82. minucie w końcowym rozrachunku nie zapewnił nawet punktu z SJK Seinajoki…
Świetnie z kolei po odejściu ze Stali Mielec do Interu Turku poczyna sobie Petteri Forsell. Jego bilans z sześciu ligowych spotkań to aż trzy bramki i pięć asyst. Strzał z dystansu? Ciągle go ma!
Cillian Sheridan nie strzelił gola od 15 sierpnia 2020 (wyjazdowe spotkanie Wisły Płock z GKS-em Tychy w Pucharze Polski) i jeszcze trochę sobie poczeka. W Dundee FC uzbierał dziewięć meczów ligowych i dwa pucharowe – bez konkretów. Potem doznał poważniejszej kontuzji, na boisko wróci dopiero w przyszłym roku.
Co poza tym? Regularnie w nowych klubach grają Milan Dimun (Dunajska Streda), Gergo Kocsis (Mezokovesd, jest tam obrońcą, a nie środkowym pomocnikiem), David Stec (TSV Hartberg), Tomas Podstawski (Stabaek), Lubambo Musonda (AC Horsens), Guillermo Cotugno (Maldonado), Roman Prochazka (Spartak Trnawa, najczęściej prawa obrona, ostatnio wypadł przez kontuzję), Fatos Beqiraj (Astana) i Jakub Hora (Czeskie Budziejowice).
W próżni tkwią Joel Valencia (wrócił do Brentford i nie ma szans na granie) i Dominik Holec (przyspawany do ławki Sparty Praga). Bez pracodawcy pozostają Martin Chudy (najwyraźniej przeszarżował latem) i Souleymane Kone (to akurat żadne zaskoczenie). Gerard Badia gra już sobie rekreacyjnie w piątej lidze hiszpańskiej i sprawdza się jako ekspert w Canal+. Tak trzeba żyć.
CZYTAJ TAKŻE:
Fot. Newspix