Reklama

Dybala wolny od COVID-19, nowy przypadek w Torino. Co słychać u Włochów?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

07 maja 2020, 12:01 • 5 min czytania 2 komentarze

Na jakim etapie znajduje się plan powrotu do gry w Serie A? Choć Włosi długo debatują, to wciąż niewiele wiadomo. Są pozytywy – w końcu wyleczył się Paulo Dybala. Są też negatywy – COVID-19 wykryto u jednego z piłkarzy Torino. Wciąż trwają przepychanki na linii rząd-kluby, a w międzyczasie stanowisko zajmują zawodnicy i sędziowie, czyli w zasadzie podobnie jak u nas. Co jeszcze słychać w Italii? Karierę zakończył Alessandro Matri, a Dries Mertens wzruszył publikę opowieścią o pielęgniarzu. Zapraszamy na przegląd wydarzeń z południa Europy.

Dybala wolny od COVID-19, nowy przypadek w Torino. Co słychać u Włochów?

Mieszane uczucia w Turynie

Paulo Dybala wolny od koronawirusa. Ta wiadomość ucieszyła nie tylko Argentyńczyka i kibiców Juventusu, ale i wszystkich fanów calcio. Dybala z COVID-19 zmagał się bowiem bardzo długo. Ponad miesiąc po wykryciu u niego choroby, testy nadal potwierdzały jej obecność w organizmie piłkarza Starej Damy. W podobnej sytuacji znajdował się tylko Marco Sportiello z Atalanty (również już oficjalnie wyleczony), pozostali szybko pozbywali się tego cholerstwa i mogli normalnie trenować. No właśnie, bo to ciekawa kwestia. Dybala z racji tego, że przez długi czas chorował, będzie musiał przygotowywać się do sezonu według nieco innego planu. Przynajmniej według oficjalnych założeń. Dlatego też dla Maurizio Sarriego jest to pewien problem, bo La Joya niekoniecznie musi być dostępny na pierwsze mecze, a jeśli nawet będzie, to zapewne nie w szczytowej formie.

W Turynie jednak cieszono się tylko chwilę. Wieczorem nastroje zmąciły się, kiedy po drugiej stronie miasta odebrano wyniki testów na koronawirusa. Okazało się, że zakażony jest jeden z piłkarzy Torino. Planu powrotu do gry to nie wywraca, ale… wiadomo, daje pożywkę dla tych, którzy się przed powrotem na boiska wzbraniają. – Nie czujemy się bezpiecznie, a oni każą nam wracać do treningów i zagrać 12 meczów w półtora miesiąca. To nie fair. Mówię w imieniu swoim i kolegów. Jesteśmy sportowcami, ale też ludźmi, mamy żony i dzieci – stwierdził w rozmowie z „La Repubblicą” Daniele Gastaldello, kapitan Brescii. Brescii, której szef od początku był najgłośniejszy w temacie zakończenia sezonu.

Gramy czy nie gramy?

Warto jednak dodać, że choć o powrocie do gry mówi już każdy, to sytuacja w dalszym ciągu jest niejasna. Kilka dni temu informowaliśmy o tym, jak kluby spierają się z ministrem sportu, Vincenzo Spadaforą. Spadafora stał się wrogiem numer jeden dla wszystkich ludzi calcio, zarzuca się mu chęć pogrzebania włoskiej piłki. O co się rozchodzi? Większość klubów chciałaby już trenować drużynowo, tymczasem dopiero rozpoczęto zajęcia indywidualne. Dziś rząd ma wydać decyzję w sprawie kolejnego kroku, czyli właśnie pozwolenia na treningi drużynowe. Wygląda jednak na to, że plan wypali, bo Milan ściąga już do kraju Zlatana Ibrahimovica.

Co to ma do rzeczy? Ano to, że Szwed nie chciał wracać do Italii, dopóki nie będzie wiedział, że będzie mógł normalnie trenować w klubie. Nic dziwnego – informowaliśmy też o tym, że Zlatan w Szwecji miał pełen luz, ćwiczył z piłką i z drużyną, więc po co miałby wykonywać krok wstecz?

Reklama

W temacie powrotu do gry trzeba wspomnieć o dwóch ciekawostkach. Pierwsza dotyczy tego, że nie tylko w Polsce czekamy na decyzje odnośnie niższych lig. W Serie C wciąż nie wiedzą, na co się szykować. Każdy co prawda domyśla się, że obecny sezon jest już zamknięty, ale… pewna furtka wciąż pozostaje otwarta. Dlatego władze klubów z niższych lig apelują, by ktoś w końcu zdecydował: albo w tę, albo w tę. Druga? Nicola Rizzoli, były sędzia, w rozmowie ze „Sky Sports” zdradził kilka istotnych szczegółów. – VAR nadal ma funkcjonować, ale zamiast czterech ludzi w wozie, będą trzy osoby. Każda w maskach i rękawiczkach. Wierzę też, że FIFA dopuści możliwość pięciu zmian. W tej fazie sezonu musimy myśleć o tym, jak wszystkim pomóc.

Alessandro Matri zakończył karierę

Jeśli kiedyś mielibyśmy robić włoską wersję „Solidnego Ligowca”, Alessandro Matri byłby pierwszą osobą, z którą należy porozmawiać. 35-latek zaliczył w swojej karierze 11 klubów. Od kopania w Rimini czy Cagliari po mistrzostwa Włoch z Juventusem. Jasne, Gigi Riva z niego żaden, ale i debiut w kadrze zaliczył i nawet gola Ukrainie strzelił. Dlatego też kiedy Italię obiegła informacja, że napastnik zawiesza buty na kołku, zrobiło się trochę przykro. Co by nie mówić, Matri jest w wieku, w którym wielu Włochów jeszcze łapie angaże w drużynach z dołu tabeli. Sam ostatnio grał przecież w Sassuolo. Zresztą – Alessandro do niedawna trenował u Berlusconiego w Monzy (szerzej o tym klubie tutaj), pojawiały się też plotki, że trafi do Las Palmas.

Tak się jednak nie stało, Matri powiedział „dość”, więc warto poświęcić mu chwilę. Z czego go zapamiętamy?

Legendarna zmiana, która odmieniła losy meczu! Ale mówiąc już całkiem serio, Matri faktycznie wielokrotnie odmieniał losy spotkania. „La Gazzetta dello Sport” wyliczyła, że to najlepszy joker w Serie A – zaliczył 25 goli wchodząc z ławki rezerwowych, rekord ligi. W sezonie 2011/2012 wszedł na boisko i odmienił losy walki o Scudetto, dając Juventusowi remis z Milanem. Potem Stara Dama wyprzedziła Rossonerich i zgarnęła trofeum.

Inny gol na wagę tytułu? Klasycznie: wejście z ławki, tym razem finał Pucharu Włoch. Matri ładuje na 2:1, Juve znów wygrywa. Reakcja kibiców mówi wiele.

Reklama

No i klasyczek, czyli gol bez buta w meczu z Fiorentiną.

Łącznie 344 mecze i 92 gole w Serie A. Bilans, którego wielu mu zazdrości i który wskazuje, że Matri nie był takim ułomkiem, za jakiego go uważano. Potrafił strzelić w siedmiu spotkaniach z rzędu, potrafił też kupić Massimiliano Allegriego. Zyskał łatkę synka tego trenera, bo Allegri za wszelką cenę chciał go mieć u siebie – tak w Juve, jak i w Milanie. Z tej łatki wielu się śmiało, ale… skoro jeden z najlepszych trenerów globu go doceniał, to chyba coś tam potrafił. Choć wielu wśród jego największych zalet wymieniało partnerkę, Federicę Nargi. Dlaczego? Google na pewno wam podpowie.

Szlachetność Mertensa

Ostatni raport z Włoch zakończyliśmy pozytywnym akcentem – udanym pstryczkiem w nos dla Interu od Andrei Agnellego. Teraz będzie bardziej wzruszająco, bo ładną historią podzielił się Dries Mertens. W rozmowie z „Voetbalkrant.com” opowiedział o niedawnej wizycie w jego domu. – Był u mnie pielęgniarz i powiedział, że jego córka jest moją fanką. Odpowiedziałem, że to ja jestem jego fanem, bo szanują to, co robi. Powiedział mi też, że najtrudniejsze w jego pracy jest to, że nie może przytulić dzieci po powrocie do domu z pracy. To przykre.

SZYMON JANCZYK

Calcio w pigułce – inne teksty o włoskim futbolu

Pierwsze mistrzostwo Włoch, które trafiło na wyspę. Historia Scudetto Cagliari

Życie w stylu „Rock & Gol”. Wszystkie szaleństwa Pablo Osvaldo

Simone Barone – zapomniany mistrz świata z 2006 roku

Własne piwo, korupcja i objawienie sezonu. Szalona kariera Francesco Caputo

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

2 komentarze

Loading...