Reklama

Jeśli ktoś miał zarobić kopaniem podczas pandemii, to właśnie Zlatan

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2020, 17:01 • 4 min czytania 11 komentarzy

Znudziły nam się już te sucharki o nadludzkich mocach Zlatana Ibrahimovicia, ale tym razem po prostu trudno od nich uciec. Który kraj, może obok Białorusi, przyjął najbardziej delikatną i liberalną formę walki z koronawirusem? Szwecja. Który kraj wybrał jako swoją pandemiczną siedzibę Zlatan Ibrahimović? No Szwecję. Jego fani mogą z dumą powiedzieć: Szwecja jest bezpieczna, bo broni jej sam Zlatan. I w dodatku – zdążył już na tym zarobić pierwsze pieniądze. 

Jeśli ktoś miał zarobić kopaniem podczas pandemii, to właśnie Zlatan

Spójrzmy może najpierw na to, co sam Zlatan robi w Szwecji. Pomijając, że to po prostu jego ojczyzna, gdzie już od wielu lat inwestuje lwią część zgromadzonych środków (według Aftonbladet ostatnio zakupił las o wartości 3 milionów euro), Szwecja naturalnie wydawała się dość bezpieczną przystanią, zwłaszcza dla zawodnika z klubu zlokalizowanego w Lombardii. Po pierwsze – to właśnie Mediolan i okolice jako pierwsze odczuły śmiercionośne działanie wirusa, a eksperci wskazują, że nie bez wpływu był tu po prostu styl życia Włochów, wylewnych i towarzyskich, zapełniających szczelnie restauracje nawet, gdy epidemia już zbierała śmiertelne żniwo. Szwedzi i poprzez gęstość zamieszkania oraz zabudowy, i poprzez naturalny chłodniejszy temperament wydawali się nieco mniej narażeni na szybkie rozprzestrzenianie się wirusa. Do tego jeszcze właśnie tamtejsi politycy obrali strategię, która stała się ewenementem na skalę świata – zamiast totalnego lockdownu, zaproponowali obywatelom częściowe ograniczenie najbardziej ryzykownych zachowań.

Nie chcemy tutaj oceniać ani słuszności postulatów szwedzkich ekspertów, ani tym bardziej skutków tej polityki (na ten moment ponad 2,5 tysiąca zgonów), natomiast widzimy pewne szanse, jakie rodzi powyższe podejście do pandemii. Otóż Szwedzi… grają w piłkę. Co prawda na razie przełożono start ligi, ale według lokalnych mediów uczyniono to w głównej mierze po to, by móc powrócić na murawy już przy wsparciu kibiców na trybunach. Na ten moment zdaje się, że dwa najwyższe poziomy wystartują w połowie czerwca. Bardzo długo legalne było rozgrywanie meczów sparingowych, nawet przy obecności fanów, ale ostatecznie zadecydowano się je zawiesić – nie tylko z uwagi na zagrożenie wirusowe, ale też… match-fixing, który był zmorą szwedzkich niższych lig nawet w czasach przed-epidemicznych. Tu zresztą warto dodać – Szwedzi raczej unikają prawnego zakazywania bądź nakazywania, ich zestaw epidemicznych zaleceń nazywa się „rekomendacjami”. Po okresie totalnej swobody w kwestii organizacji meczów towarzyskich, zarekomendowano po prostu powstrzymanie się od ich rozgrywania.

Co oczywiście nie oznacza, że sparingów nie ma wcale. I tu właśnie pojawia się Zlatan.

Ibrahimović już przed wybuchem pandemii zainwestował w Hammarby, co zresztą wywołało wściekłość w jego rodzinnym Malmoe. Korzystając z okazji, że Szwecja to jedno z niewielu miejsc, gdzie można było praktycznie w nieograniczony sposób grać w piłkę, Zlatan podjął treningi ze swoim klubem. Od pierwszego kopnięcia zajęcia sztokholmskiego zespołu były śledzone przez wszystkich fanów piłki w Szwecji – co zresztą dziwić nie może, wyobraźcie sobie, że na tym obecnym „bezpiłkowiu” nagle Robert Lewandowski zaczyna uczestniczyć w gierkach treningowych Lecha Poznań. Materiały z treningów szybko obiegały sieć po każdej jednostce, jak poszperacie na YouTube, jest nawet 15-minutowy zapis gry w dziadka przed treningiem.

Reklama

W momencie, gdy „zarekomendowano” powstrzymanie się od meczów sparingowych, na oryginalny sposób wpadło Hammarby. Organizacja „gierki treningowej” ze swoim filialnym klubem Frej. Zorganizowanie transmisji tej „gierki treningowej”. Gościnny udział Zlatana Ibrahimovicia w tej „gierce treningowej”. Przepis na sukces, choć oczywiście według wielu – dość bezczelne złamanie zaleceń rządu.

Bajen oczywiście nie przelękli się żadnej krytyki i po prostu zagrali. Zlatan sieknął nawet bramkę, a po meczu udzielił wywiadu telewizji transmitującej zawody.

Szwedzki Expressen dotarł do informacji, dlaczego Zlatan tak ochoczo wziął udział w całym przedsięwzięciu. Otóż za udział w meczu oraz rozmowę przed kamerami otrzymał 20 tysięcy euro zapłaty. Media w Sztokholmie pociągnęły za język i telewizję (powiązany z Discovery kanał, który przed sezonem zakupił prawa do transmisji dwóch najwyższych szwedzkich lig), która potwierdziła współpracę z piłkarzem Milanu. Za to sam prezes Hammarby rozczulająco stwierdził, że akurat klub na gierce nie zarobił ani korony. Zanim jednak zaczniemy się oburzać – Zlatan już zapowiedział, że całą kasę przeznaczy na rozwój piłkarskich projektów w południowym Sztokholmie.

Tak czy owak – trenować w dobie koronawirusa nie jest łatwo. Grać jest już całkiem trudno. A jeszcze zarabiać na tym pieniądze! Cóż, do tego potrzebny jest Zlatan. I tak liberalny rząd, jak ten szwedzki.

Reklama

Fot.Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

11 komentarzy

Loading...